Die, Rebel scum! czyli Imperium nie było takie złe
Moderator: RedAktorzy
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Die, Rebel scum! czyli Imperium nie było takie złe
Tak sobie pomyślałem ostatnio: w sumie w SW nie ma religii. Albo Jedi to są religijni fanatycy i wytępili wszystkie inne, albo Republika to ateistyczna utopia rodem z najgorszych snów Orwella i Huxleya. Zwłaszcza tego drugiego, bo przecież dorzućmy do tego armie klonów i już się wie.
Wyobrażacie sobie te setki planet, na których NIKT nie chodzi do jakiejś świątyni? NIKT nie mówi choćby "Na Teutatesa!" czy "Na Croma!"? Nikt nie ma żadnych wierzeń, obiektów kultu.
A tak w ogóle, to ta Republika to coraz mniej mi się podoba, jak o tym myślę. Przecież to wygląda jak państwo wyznaniowe (jeśli uznamy, że Jedi to religia), albo jak totalitarny zamordyzm. I wcale nie mówię o Imperium, nie, właśnie o Republice. No, zobaczcie. Jest sobie Senat, ale jest też zakon Jedi. I kto ma więcej do powiedzenia? Gdzie jest prawdziwa władza? Gdzie się rozprawia o stworzeniu armii, o powstrzymaniu Kompanii Handlowej? Kto jest dowódcą armii klonów? Yoda i inni mistrzowie Jedi. A pamiętacie, jak młody Anakin - jeszcze wcale nie pod wpływem Palpatine'a, tylko "szlachetnego" Kenobiego! - zareagował w barze, gdy złapali łowczynię nagród, która do nich strzelała? "Go back to your drinks, it's Jedi business" - no normalnie, jak jakiś esesman czy inny totalitarny funkcjonariusz: "nie ma się na co gapić, rozejść się, rozejść się!".
Dla Waszego dobra to robimy, więc się k...a nie wp.......ć. Dla mnie bomba, nie ma co. Samo szczęście w tej Republice. Korupcja, fanatycy, prawo nieskuteczne, niewolnictwo funkcjonuje, ogół ma zero do powiedzenia, zakon zamknięty (a co z rekrutacją? czy aby na pewno te wszystkie milutkie padawaneczki znalazły się tam dobrowolnie?).
Czy aby na pewno to Republika była tu tym Złym? A czy nie lepiej w Imperium było? Ścieżki awansu społecznego odblokowane. Praca jest. Odpowiedzialny lider - jest. Policji politycznej - nie stwierdzono. Terroru - nie stwierdzono (jedna rozwałka Alderaanu to w sumie był wybryk jednostkowy, zapewne Tarkin za to beknąłby w normalnym trybie). Praworządność - przywrócona. Gwałcenia wolności - nie pokazano (księżniczka Leia była przesłuchiwana, ale nie było raczej opcji: "to teraz brygada karna ma godzinę uciechy, a wartownicy przymykają oczy", tylko przesłuchanie - to ona w końcu przewoziła groźne dla państwa - zdrada stanu! - dokumenty pod przykrywką misji dyplomatycznej). I czy można się dziwić zwykłym szturmowcom, że nienawidzą Rebeliantów, którzy chcą to wszystko zniszczyć i przywrócić stare, złe czasy?
No i czy Imperium nie zaczyna wyglądać coraz lepiej?
Wyobrażacie sobie te setki planet, na których NIKT nie chodzi do jakiejś świątyni? NIKT nie mówi choćby "Na Teutatesa!" czy "Na Croma!"? Nikt nie ma żadnych wierzeń, obiektów kultu.
A tak w ogóle, to ta Republika to coraz mniej mi się podoba, jak o tym myślę. Przecież to wygląda jak państwo wyznaniowe (jeśli uznamy, że Jedi to religia), albo jak totalitarny zamordyzm. I wcale nie mówię o Imperium, nie, właśnie o Republice. No, zobaczcie. Jest sobie Senat, ale jest też zakon Jedi. I kto ma więcej do powiedzenia? Gdzie jest prawdziwa władza? Gdzie się rozprawia o stworzeniu armii, o powstrzymaniu Kompanii Handlowej? Kto jest dowódcą armii klonów? Yoda i inni mistrzowie Jedi. A pamiętacie, jak młody Anakin - jeszcze wcale nie pod wpływem Palpatine'a, tylko "szlachetnego" Kenobiego! - zareagował w barze, gdy złapali łowczynię nagród, która do nich strzelała? "Go back to your drinks, it's Jedi business" - no normalnie, jak jakiś esesman czy inny totalitarny funkcjonariusz: "nie ma się na co gapić, rozejść się, rozejść się!".
Dla Waszego dobra to robimy, więc się k...a nie wp.......ć. Dla mnie bomba, nie ma co. Samo szczęście w tej Republice. Korupcja, fanatycy, prawo nieskuteczne, niewolnictwo funkcjonuje, ogół ma zero do powiedzenia, zakon zamknięty (a co z rekrutacją? czy aby na pewno te wszystkie milutkie padawaneczki znalazły się tam dobrowolnie?).
Czy aby na pewno to Republika była tu tym Złym? A czy nie lepiej w Imperium było? Ścieżki awansu społecznego odblokowane. Praca jest. Odpowiedzialny lider - jest. Policji politycznej - nie stwierdzono. Terroru - nie stwierdzono (jedna rozwałka Alderaanu to w sumie był wybryk jednostkowy, zapewne Tarkin za to beknąłby w normalnym trybie). Praworządność - przywrócona. Gwałcenia wolności - nie pokazano (księżniczka Leia była przesłuchiwana, ale nie było raczej opcji: "to teraz brygada karna ma godzinę uciechy, a wartownicy przymykają oczy", tylko przesłuchanie - to ona w końcu przewoziła groźne dla państwa - zdrada stanu! - dokumenty pod przykrywką misji dyplomatycznej). I czy można się dziwić zwykłym szturmowcom, że nienawidzą Rebeliantów, którzy chcą to wszystko zniszczyć i przywrócić stare, złe czasy?
No i czy Imperium nie zaczyna wyglądać coraz lepiej?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
W Imperium ograniczono, zdaje mi się, wolność gospodarczą, a to olbrzymi cios w swobody obywatelskie.
Ale poza tym, to masz oczywiście rację. Republika rozpadła się przez korupcję i polityczną degrengoladę. No i ci rebelianci to normalni terroryści. Pomyślcie - te setki tysięcy pracowników Gwiazdy Śmierci - od dowódców, po najzwyklejszych sprzątaczy, kucharzy i robotników z całymi rodzinami - wszyscy martwi.
Ale poza tym, to masz oczywiście rację. Republika rozpadła się przez korupcję i polityczną degrengoladę. No i ci rebelianci to normalni terroryści. Pomyślcie - te setki tysięcy pracowników Gwiazdy Śmierci - od dowódców, po najzwyklejszych sprzątaczy, kucharzy i robotników z całymi rodzinami - wszyscy martwi.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Nie mam pewności, bom nie pasjonat, ale coś mnie się wydaje, że tam odchodziła jakaś ścisła kontrola handlu, scentralizowanie gospodarki i ogólne ograniczenie wolnego rynku. Śjakieś koncesje, pozwolenia i te sprawy... prawie jak w Polsce ;)nosiwoda pisze:A jak ograniczono tę wolność gospodarczą? Bo nie pamiętam.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Był taki tekścik anglojęzyczny "A Case For Empire" bodaj się nazywał, znajdziesz tam nosiwodo więcej argumentów na rzecz Imperium.
(Po czyjej stronie mogę stać, skoro w TIE-Fightera namiętnie tłukłem ;).)
I spytam się z ciekawości czy znasz stronę Stardestroyer.net ;)?
ps. a w świecie "Gwiezdnych wojen" lubię to, że (jak go analizować jako całość, łącznie z powieściami, powieścinami i powieścidłami, których przeczytałem sporo, ale nieliczne były dość dobre by je zapamiętać: Stovera, Zahna) można podejmować próby analizowania go całkiem serio, stawiania hipotez, rozważania tego czy owego (np. "czy Imperium było złe" właśnie, czy "Jawowie pochdzą od ludzi, czy nie" etc.), czego mi normalnie w SF brakuje - jest zagadka, jest rozwiazanie, bohaterowie na nie wpadaja, koniec. A tu: jest zagadka, są hipotezy, prawdę poznamy, albo nie - jak w życiu. (Inna rzecz, że wynika to raczej z tego, iż Lucasowi dopowiedzieć tego czy owego się nie chciało :P.)
(Po czyjej stronie mogę stać, skoro w TIE-Fightera namiętnie tłukłem ;).)
I spytam się z ciekawości czy znasz stronę Stardestroyer.net ;)?
ps. a w świecie "Gwiezdnych wojen" lubię to, że (jak go analizować jako całość, łącznie z powieściami, powieścinami i powieścidłami, których przeczytałem sporo, ale nieliczne były dość dobre by je zapamiętać: Stovera, Zahna) można podejmować próby analizowania go całkiem serio, stawiania hipotez, rozważania tego czy owego (np. "czy Imperium było złe" właśnie, czy "Jawowie pochdzą od ludzi, czy nie" etc.), czego mi normalnie w SF brakuje - jest zagadka, jest rozwiazanie, bohaterowie na nie wpadaja, koniec. A tu: jest zagadka, są hipotezy, prawdę poznamy, albo nie - jak w życiu. (Inna rzecz, że wynika to raczej z tego, iż Lucasowi dopowiedzieć tego czy owego się nie chciało :P.)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Postawmy dodatkowo jeszcze parę spraw:
1. W walce z handlarzami świętoszkowata republika postanawia posłużyć się klonami, których wystawia do konfrontacji z robotami - co wydaje się delikatnym poniżeniem istot żywych...
2. Ostatecznie następuje zamach na Jedi, którzy zostają wybici - takie przedsięwzięcie nie mogłoby się udać bez silnego poparcia politycznego odpowiednich grup - np. NSDAP miało poparcie wielkiego przemysłu wyrosłego na produkcji broni na I-WŚ. Zatem Jedi byli siłą polityczną hamującą ambicje handlarzy oraz innych grup politycznych.
3. W efekcie przegranej wojny, niedobitki kogoś (bo nie Jedi) tworzą podziemną armię terrorystyczną o nazwie Rebelianci. W świadomości spokojnie żyjących obywateli Imperium stają się kimś w rodzaju Janosików. Ich siła nie ma porównania z siłą Imperium, więc uciekają się do terroryzmu (jak wykazano wcześniej), wykorzystują nierozumnych dzikusów (te misie w Powrocie Jedi), mordują ugrupowania niezaangażowane (Jabba Hut).
4. Nie wyjaśniono źródeł finansowania organizacji (poza może Alderaanem, ale przecież zniszczonym) - należałoby się domyślać, że te posunięcia mają coś wspólnego z poszukiwaniem środków. Porównajmy do z Hebollahem, który aby zarobić na broń (kupowaną od szemranych typów z Izraela nota bene), ma swoje gangi, które kontrolują czarny rynek, handel narkotykami, hazard i prostytucję.
5. Rebelianci prowadzą propagandę werbującą dzieci (Luke ma 16 lat, kiedy dołącza do walki) i pcha je na pierwszą linię walki.
6. W walce posługują się nieczystymi chwytami (próba zasłonięcia się immunitetem przez Leię), kradną dane, włamują się do komputerów Imperium, czego ono najwyraźniej nie robi (może zakazuje tego konwencja?).
1. W walce z handlarzami świętoszkowata republika postanawia posłużyć się klonami, których wystawia do konfrontacji z robotami - co wydaje się delikatnym poniżeniem istot żywych...
2. Ostatecznie następuje zamach na Jedi, którzy zostają wybici - takie przedsięwzięcie nie mogłoby się udać bez silnego poparcia politycznego odpowiednich grup - np. NSDAP miało poparcie wielkiego przemysłu wyrosłego na produkcji broni na I-WŚ. Zatem Jedi byli siłą polityczną hamującą ambicje handlarzy oraz innych grup politycznych.
3. W efekcie przegranej wojny, niedobitki kogoś (bo nie Jedi) tworzą podziemną armię terrorystyczną o nazwie Rebelianci. W świadomości spokojnie żyjących obywateli Imperium stają się kimś w rodzaju Janosików. Ich siła nie ma porównania z siłą Imperium, więc uciekają się do terroryzmu (jak wykazano wcześniej), wykorzystują nierozumnych dzikusów (te misie w Powrocie Jedi), mordują ugrupowania niezaangażowane (Jabba Hut).
4. Nie wyjaśniono źródeł finansowania organizacji (poza może Alderaanem, ale przecież zniszczonym) - należałoby się domyślać, że te posunięcia mają coś wspólnego z poszukiwaniem środków. Porównajmy do z Hebollahem, który aby zarobić na broń (kupowaną od szemranych typów z Izraela nota bene), ma swoje gangi, które kontrolują czarny rynek, handel narkotykami, hazard i prostytucję.
5. Rebelianci prowadzą propagandę werbującą dzieci (Luke ma 16 lat, kiedy dołącza do walki) i pcha je na pierwszą linię walki.
6. W walce posługują się nieczystymi chwytami (próba zasłonięcia się immunitetem przez Leię), kradną dane, włamują się do komputerów Imperium, czego ono najwyraźniej nie robi (może zakazuje tego konwencja?).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Ja se na łatwiznę pójdę i się do powieścideł odwołam, ale zacznę jednak od filmów:
1. Republika jest ewidentnie niewydolna i skorumpowana. Zwykła ludność wierzy w jej dobroć, ale widzi jednocześnie, że skargi nie trafiają do władz, sądy są niewydolne itd. Potężni biznesmeni niby tym wszystkim trzęsą, ale nie do końca - inaczej po co by się organizowali jako ruch separatystyczny?
2. Jedi (de facto przynależność do nich wynika z urodzenia, a konkretnie z ilości midi-tfu we krwi) służą prawu, ale kiedy tylko prawo im nie pasuje są gotowi stanąć ponad nim. Owszem - miewaja pewne zalety osbiste, ale to typowa klasa feudalnego rycerstwa z jej wszelkimi wadami. Bywają zresztą wśród nich jednostki jawnie marzące o władzy absolutnej (ex. Jorus C'baoth).
Zauważmy: Thrawna do aliansu z Palpatine'm popchnęła żądza władzy Jedi i potencjalne zagrożenie z ich strony.
3. Darth Vader był ceniony za swoją osobistą uczciwość i wysokie kwalifikacje ("With your permission, sir, it's because my lord never asks his men to do anything that he wouldn't do himself." - Erv Lekauf), a przy tym choć widzimy jak ileś razy zabił podwładnych zawsze jest to egzekucja za niekompetencję, nigdy (jak w wypadku sienkiewiczowskiego Winicjusza, czy serialowego Pullo - postaci przecież pozytywnych, żyjących w dość podobnym ustroju społecznym) bezsensowne wyładowanie gniewu. Ponadto - według słów Pellaona - słynął z doceniania zdolnych, którzy pod jego rozkazami robili błyskawiczną karierę (Thrawn był w tym względzie identyczny), i nie miała tu znaczenia ilość midi-tfu we krwi.
4. W Imperium istniał demokratyczny Senat, Palptine zlikwidował go dopiero gdy wielu senatorów okazało się rebeliantami, zresztą akurat Imperatora najmniej będe bronił - pod koniec życia zdawał sie być nie do końca przy zdrowych zmysłach, sądząc z lekkomyślności, która kosztowała go życie.
1. Republika jest ewidentnie niewydolna i skorumpowana. Zwykła ludność wierzy w jej dobroć, ale widzi jednocześnie, że skargi nie trafiają do władz, sądy są niewydolne itd. Potężni biznesmeni niby tym wszystkim trzęsą, ale nie do końca - inaczej po co by się organizowali jako ruch separatystyczny?
2. Jedi (de facto przynależność do nich wynika z urodzenia, a konkretnie z ilości midi-tfu we krwi) służą prawu, ale kiedy tylko prawo im nie pasuje są gotowi stanąć ponad nim. Owszem - miewaja pewne zalety osbiste, ale to typowa klasa feudalnego rycerstwa z jej wszelkimi wadami. Bywają zresztą wśród nich jednostki jawnie marzące o władzy absolutnej (ex. Jorus C'baoth).
Zauważmy: Thrawna do aliansu z Palpatine'm popchnęła żądza władzy Jedi i potencjalne zagrożenie z ich strony.
3. Darth Vader był ceniony za swoją osobistą uczciwość i wysokie kwalifikacje ("With your permission, sir, it's because my lord never asks his men to do anything that he wouldn't do himself." - Erv Lekauf), a przy tym choć widzimy jak ileś razy zabił podwładnych zawsze jest to egzekucja za niekompetencję, nigdy (jak w wypadku sienkiewiczowskiego Winicjusza, czy serialowego Pullo - postaci przecież pozytywnych, żyjących w dość podobnym ustroju społecznym) bezsensowne wyładowanie gniewu. Ponadto - według słów Pellaona - słynął z doceniania zdolnych, którzy pod jego rozkazami robili błyskawiczną karierę (Thrawn był w tym względzie identyczny), i nie miała tu znaczenia ilość midi-tfu we krwi.
4. W Imperium istniał demokratyczny Senat, Palptine zlikwidował go dopiero gdy wielu senatorów okazało się rebeliantami, zresztą akurat Imperatora najmniej będe bronił - pod koniec życia zdawał sie być nie do końca przy zdrowych zmysłach, sądząc z lekkomyślności, która kosztowała go życie.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
Re: Die, Rebel scum! czyli Imperium nie było takie złe
Rzeczywiście, nigdzie na całym świecie żadna policja ani inna służba porządkowa nie odgania gapiów od zajścia, tylko wyłącznie totalitarni funkcjonariusze. Pff.nosiwoda pisze:A pamiętacie, jak młody Anakin - jeszcze wcale nie pod wpływem Palpatine'a, tylko "szlachetnego" Kenobiego! - zareagował w barze, gdy złapali łowczynię nagród, która do nich strzelała? "Go back to your drinks, it's Jedi business" - no normalnie, jak jakiś esesman czy inny totalitarny funkcjonariusz: "nie ma się na co gapić, rozejść się, rozejść się!".
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Die, Rebel scum! czyli Imperium nie było takie złe
W państwie prawa (jak wiemy) powinien naprzód okazać legitymację i podać numer służbowy ;).Achika pisze:Rzeczywiście, nigdzie na całym świecie żadna policja ani inna służba porządkowa nie odgania gapiów od zajścia, tylko wyłącznie totalitarni funkcjonariusze. Pff.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
Poniżeniem jest nie tyle walka z robotami, co samo istnienie ludzi, którym w procesie "hodowli" ograniczono wolną wolę i - o ile pamiętam - potencjał umysłowy. Co prawda zostali stworzeni na zamówienie kogoś innego, ale sam fakt ich wykorzystania w wojnie można pośrednio uznać za akceptację tej... produkcji.flamenco108 pisze: 1. W walce z handlarzami świętoszkowata republika postanawia posłużyć się klonami, których wystawia do konfrontacji z robotami - co wydaje się delikatnym poniżeniem istot żywych...
Przecież w filmie wyraźnie widać, jak następuje zamach, i nie zauważyłam tam żadnego poparcia grup...flamenco108 pisze: 2. Ostatecznie następuje zamach na Jedi, którzy zostają wybici - takie przedsięwzięcie nie mogłoby się udać bez silnego poparcia politycznego odpowiednich grup
Nie przesadzaj. "Nierozumne dzikusy" przyłączyły się do walki z własnej woli (a raczej przyłączyły rebeliancki oddział do swego plemienia, ale to szczegół), a Jabba Hutt zginął w wyniku prywatnych porachunków (oraz własnej głupoty - Luke przecież dał mu szansę...), a nie wojny.flamenco108 pisze: 3. W efekcie przegranej wojny, niedobitki kogoś (bo nie Jedi) tworzą podziemną armię terrorystyczną o nazwie Rebelianci. W świadomości spokojnie żyjących obywateli Imperium stają się kimś w rodzaju Janosików. Ich siła nie ma porównania z siłą Imperium, więc uciekają się do terroryzmu (jak wykazano wcześniej), wykorzystują nierozumnych dzikusów (te misie w Powrocie Jedi), mordują ugrupowania niezaangażowane (Jabba Hut).
Ale jakie "te posunięcia", bo się trochę zgubiłam...flamenco108 pisze: 4. Nie wyjaśniono źródeł finansowania organizacji (poza może Alderaanem, ale przecież zniszczonym) - należałoby się domyślać, że te posunięcia mają coś wspólnego z poszukiwaniem środków.
Albo porównajmy z Armią Krajową i powstańcami warszawskimi, którzy otrzymywali dostawy żywności i broni... skąd? Zagadka. Nie wiem, może byli mafią trzęsącą domami publicznymi i czarnym rynkiem w całej Generalnej Guberni. A może jednak ktoś inny im pomagał?...flamenco108 pisze: Porównajmy do z Hebollahem, który aby zarobić na broń (kupowaną od szemranych typów z Izraela nota bene), ma swoje gangi, które kontrolują czarny rynek, handel narkotykami, hazard i prostytucję.
Jaką? W filmie nic takiego nie widać. Widzimy Luke'a, który o istnieniu Rebelii ma pojęcie tak mgliste, że aż musi wypytywać o nią robota.flamenco108 pisze: 5. Rebelianci prowadzą propagandę
W książkowej wersji IV Epizodu było, o ile pamiętam, powiedziane, że Luke ma 20 lat, potem natrafiłam na jakieś mniej lub bardziej oficjalne źródła mówiące o latach 18. Skąd wziąłeś 16? (nie mówiąc już o drobiazgu: w filmie żadne z bliźniąt zdecydowanie nie wygląda na tak szczenięcy wiek).flamenco108 pisze:werbującą dzieci (Luke ma 16 lat, kiedy dołącza do walki) i pcha je na pierwszą linię walki.
Uzasadnij, co w tym nieczystego.flamenco108 pisze: 6. W walce posługują się nieczystymi chwytami (próba zasłonięcia się immunitetem przez Leię)
A co innego robi każdy normalny kontrwywiad?flamenco108 pisze: , kradną dane
Tego stwierdzenia nie rozumiem. W filmie, owszem, R2D2 notorycznie włamuje się do różnych kompterów, ale nie jako członek Rebelii, tylko robocik ratujący swojego pana. :-) A do czyich komputerów i w jakich okolicznościach miałoby się włamywać Imperium?flamenco108 pisze:, włamują się do komputerów Imperium, czego ono najwyraźniej nie robi (może zakazuje tego konwencja?).
Nie bierzesz pod uwagę elementu "baśniowego", czyli wpływu jasnej strony Mocy. Moim zdaniem stawianie znaku równości między rycerzami Jedi a jakąkolwiek grupą społeczną znaną z naszej rzeczywistości jest błędem. To już raczej można ich porównywać do postaci tolkienowskich - Gandalf, Aragorn. Jakoś nikt nie ma wątpliwości, że Gandalf chce doprowadzić do zniszczenia Pierścienia, bo w ten sposób uratuje świat, a nie dlatego, że chce zrobić na złość Saronowi, który w Pierwszej Erze odbił mu Yavannę. ;-) Aragorn może popełniać błędy, ale przecież też nikt nie wątpi w jego szlachetnośc i szczere intencje. Według mnie dokładnie tak samo jest z rycerzami Jedi. A istnienie wśród nich jakichkolwiek jednostek dążących do władzy absolutnej wkładam między bajki. Lub fanfiki. ;-)Q pisze: 2. Jedi (de facto przynależność do nich wynika z urodzenia, a konkretnie z ilości midi-tfu we krwi) służą prawu, ale kiedy tylko prawo im nie pasuje są gotowi stanąć ponad nim. Owszem - miewaja pewne zalety osbiste, ale to typowa klasa feudalnego rycerstwa z jej wszelkimi wadami.
Przez kogo ceniony? Przez Imperatora, który czasem łaskawie pozwalał mu wstać z kolan w swojej obecności? Czy przez swoich podwładnych, którzy kulili się ze strachu. kiedy tylko przeszedł przez mostek? (patrz pewna scena w Epizodzie V).Q pisze: 3. Darth Vader był ceniony za swoją osobistą uczciwość i wysokie kwalifikacje
Ja akurat nie widzę różnicy między Winicujszem zabijającym Gula, który pozwolił porwać lektykę z Ligią, a Vaderem zabijającym kapitana Needę, który zgubił ślad "Sokoła Millenium". Sytuacja jakby podobna...Q pisze: przy tym choć widzimy jak ileś razy zabił podwładnych zawsze jest to egzekucja za niekompetencję, nigdy (jak w wypadku sienkiewiczowskiego Winicjusza, czy serialowego Pullo - postaci przecież pozytywnych, żyjących w dość podobnym ustroju społecznym) bezsensowne wyładowanie gniewu.
No, szkoda, żeby miała, skoro wszystkich z midi-tfu wybito kilkanaście lat wcześniej. :-PQ pisze: Ponadto - według słów Pellaona - słynął z doceniania zdolnych, którzy pod jego rozkazami robili błyskawiczną karierę (Thrawn był w tym względzie identyczny), i nie miała tu znaczenia ilość midi-tfu we krwi.
Koreańska Republika Ludowa też jest demokratyczna. :-DQ pisze: 4. W Imperium istniał demokratyczny Senat
Edit: cytowanie.
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Kogoś innego? Jednego z Mistrzów Jedi.Achika pisze: Co prawda zostali stworzeni na zamówienie kogoś innego, ale sam fakt ich wykorzystania w wojnie można pośrednio uznać za akceptację tej... produkcji.
A ten entuzjazm w Senacie to skąd?Achika pisze:Przecież w filmie wyraźnie widać, jak następuje zamach, i nie zauważyłam tam żadnego poparcia grup...
Gdybym był złośliwy wyjechałbym z argumentem Endor Holocaust ;-).Achika pisze:Nie przesadzaj. "Nierozumne dzikusy" przyłączyły się do walki z własnej woli (a raczej przyłączyły rebeliancki oddział do swego plemienia, ale to szczegół)
Nie wiem jak będziemy dyskutować skoro Ty ograniczasz się do filmu, a ja jeszcze "oficjalnymi" powieściami podpieram ;-) . Dodam jeszcze, że w tych powieściach (zwłaszcza Stovera) Moc bywa wykładana na sposób dość nietzscheański.Achika pisze:Nie bierzesz pod uwagę elementu "baśniowego", czyli wpływu jasnej strony Mocy. Moim zdaniem stawianie znaku równości między rycerzami Jedi a jakąkolwiek grupą społeczną znaną z naszej rzeczywistości jest błędem. To już raczej można ich porównywać do postaci tolkienowskich - Gandalf, Aragorn. Jakoś nikt nie ma wątpliwości, że Gandalf chce doprowadzić do zniszczenia Pierścienia, bo w ten sposób uratuje świat, a nie dlatego, że chce zrobić na złość Saronowi, który w Pierwszej Erze odbił mu Yavannę. ;-) Aragorn może popełniać błędy, ale przecież też nikt nie wątpi w jego szlachetnośc i szczere intencje. Według mnie dokładnie tak samo jest z rycerzami Jedi. A istnienie wśród nich jakichkolwiek jednostek dążących do władzy absolutnej wkładam między bajki. Lub fanfiki. ;-)
(A Tolkienowi za czarno-biały podział strasznie się od Davida Brina oberwało.)
Konsekwentnie podeprę się Zahnem ;-) :Achika pisze:Przez kogo ceniony? Przez Imperatora, który czasem łaskawie pozwalał mu wstać z kolan w swojej obecności? Czy przez swoich podwładnych, którzy kulili się ze strachu. kiedy tylko przeszedł przez mostek? (patrz pewna scena w Epizodzie V).
Utrata superniszczyciela była ciosem tym dotkliwszym, że statkiem dowodził sam Darth Vader, a mimo iż wybuchy gniewu Czarnego Lorda były wręcz legendarne - i często kończyły się śmiercią któregoś z podwładnych - służbę na “Egzekutorze” uważano powszechnie za najszybszą drogę do awansu.
Na pokładzie superniszczyciela zginął kwiat kadry oficerskiej niższego i średniego szczebla oraz świetnie wyszkolona załoga. Flota już nigdy nie zdołała się podnieść po tej klęsce.
No to jeśli są podobni, to Vadera też nie możemy potępiać za ostro? ;-)Achika pisze:Ja akurat nie widzę różnicy między Winicujszem zabijającym Gula, który pozwolił porwać lektykę z Ligią, a Vaderem zabijającym kapitana Needę, który zgubił ślad "Sokoła Millenium". Sytuacja jakby podobna...
Zaraz. Vader sam miał midi-tfu a widzimy jak posłuchał się legalnej władzy (Tarkina znaczy).Achika pisze:No, szkoda, żeby miała, skoro wszystkich z midi-tfu wybito kilkanaście lat wcześniej. :-P
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
Który w tym czasie już nie żył. Czy my aby na pewno oglądaliśmy ten sam film?Q pisze:Kogoś innego? Jednego z Mistrzów Jedi.Achika pisze: Co prawda zostali stworzeni na zamówienie kogoś innego, ale sam fakt ich wykorzystania w wojnie można pośrednio uznać za akceptację tej... produkcji.
Przyznam, że nie pamiętam, czy wybuch entuzjazmu był dokładnie na wieść o wymordowaniu Jedi (Epizod III oglądałam tylko 2 razy).Q pisze:A ten entuzjazm w Senacie to skąd?Achika pisze:Przecież w filmie wyraźnie widać, jak następuje zamach, i nie zauważyłam tam żadnego poparcia grup...
To bądź złośliwy i wyjedź, ale sprecyzuj wypowiedź tak, żebym ją zrozumiała. Jaki holocaust?Q pisze:Gdybym był złośliwy wyjechałbym z argumentem Endor Holocaust ;-).Achika pisze:Nie przesadzaj. "Nierozumne dzikusy" przyłączyły się do walki z własnej woli (a raczej przyłączyły rebeliancki oddział do swego plemienia, ale to szczegół)
Zresztą cały pomysł z Ewokami w ogóle nie ma sensu - szturmowcy ginący od walnięcia kamieniem w hełm, tjaa...
Jesteśmy w wątku filmowym, czyż nie? :-)Q pisze: Nie wiem jak będziemy dyskutować skoro Ty ograniczasz się do filmu
Poza tym ja stara konserwa jestem. Starwarsowe powieści wolę pisać niż czytać. :-)))))
Sama za Tolkienem nie przepadam, ale rycerze Jedi bardziej pasują mi do Gandalfa i Aragorna niż do przykładów wziętych z naszego średniowiecza.Q pisze:(A Tolkienowi za czarno-biały podział strasznie się od Davida Brina oberwało.)
Zależność służbowa między Tarkinem a Vaderem to temat na długą i fascynującą dyskusję. :-) Zresztą kilka takowych w życiu przeprowadziłam z innymi maniakami GW i nie doszliśmy do żadnego konkretnego wniosku oprócz tego, że Lucas czasami sam sobie przeczy. :-)Q pisze: Zaraz. Vader sam miał midi-tfu a widzimy jak posłuchał się legalnej władzy (Tarkina znaczy).
Ale to pewnie dlatego, że opieraliśmy się na filmach...
Edit:
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?nosiwoda pisze:Tak sobie pomyślałem ostatnio: w sumie w SW nie ma religii.
Owszem, w filmie nie są pokazane żadne religie (z wyjątkiem sceny z Ewokami czczącymi C3PO), ale nie są też pokazani dziennikarze, pralnie czy ubikacje. ;-) Dla akcji żadnego z filmów religia nie ma znaczenia, więc jak niby i po co miałaby się w nich pojawić?
Albo dostałby pochwałę. Obie te możliwości pozostają wszelako wyłącznie w sferze naszych przypuszczeń.nosiwoda pisze: Terroru - nie stwierdzono (jedna rozwałka Alderaanu to w sumie był wybryk jednostkowy, zapewne Tarkin za to beknąłby w normalnym trybie).
Nie.nosiwoda pisze: No i czy Imperium nie zaczyna wyglądać coraz lepiej?
Ostatnio zmieniony czw, 04 gru 2008 18:06 przez Achika, łącznie zmieniany 1 raz.
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
W tym momencie nie żył, ale armię zamówił bez wahania, choć taki zacny Jedi był z niego. Nie wiedział co oznacza hodowla z punktu widzenia hodowanych?Achika pisze:Który w tym czasie już nie żył. Czy my aby na pewno oglądaliśmy ten sam film?Q pisze:Kogoś innego? Jednego z Mistrzów Jedi.
Nie był, ale pokazuje akceptację społeczna dla nowego porządku, którego integralną częścią było wybicie Jedi.Achika pisze:Przyznam, że nie pamiętam, czy wybuch entuzjazmu był dokładnie na wieść o wymordowaniu Jedi (Epizod III oglądałam tylko 2 razy).
Taki ;-):Achika pisze:To bądź złośliwy i wyjedź, ale sprecyzuj wypowiedź tak, żebym ją zrozumiała. Jaki holocaust?
http://www.theforce.net/swtc/holocaust.html
Szturmowcy tak łatwo padali, że nic mnie nie zdziwi ;-).Achika pisze:Zresztą cały pomysł z Ewokami w ogóle nie ma sensu - szturmowcy ginący od walnięcia kamieniem w hełm, tjaa...
No rozumiem, tylko czy dyskusja bez wspólnej płaszczyzny będzie dyskusją? ;-)Achika pisze:Jesteśmy w wątku filmowym, czyż nie? :-)
Poza tym ja stara konserwa jestem. Starwarsowe powieści wolę pisać niż czytać. :-)))))
Jacy byli Gandalf z Aragornem to Yeskov już zdemaskował ;-). (I to na łamach "F" nawet.)Achika pisze:Sama za Tolkienem nie przepadam, ale rycerze Jedi bardziej pasują mi do Gandalfa i Aragorna niż do przykładów wziętych z naszego średniowiecza.
To prawda, ale dzięki temu mogę twierdzić co chcę, czyż nie? ;-).Achika pisze:Zależność służbowa między Tarkinem a Vaderem to temat na długą i fascynującą dyskusję. :-) Zresztą kilka takowych w życiu przeprowadziłam z innymi maniakami GW i nie doszliśmy do żadnego konkretnego wniosku oprócz tego, że Lucas czasami sam sobie przeczy. :-)
(A serio to pewnie z tego, że Lucasowi koncepcja z czasem dojrzewała...)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
Erm... z tej wersji filmu, którą ja widziałam, jasno wynikało, że klony zamówił jakiś wysłannik Palpatine'a podający się za mistrza Sifo Dyasa (jak widać po scenie z Kenobim, Kaminoanie nie mieli w zwyczaju sprawdzać tożsamości przybywających do nich kontrahentów).Q pisze: W tym momencie nie żył, ale armię zamówił bez wahania, choć taki zacny Jedi był z niego. Nie wiedział co oznacza hodowla z punktu widzenia hodowanych?
Aaa... próba zastosowania realnych praw fizyki w "Gwiezdnych wojnach". :-)Q pisze:Taki ;-):
http://www.theforce.net/swtc/holocaust.html
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Z tego co ja pamiętam to klony zamówił sam Mistrz (bo jak inaczej dane o Kamino znikły by z bazy danych Jedi).Achika pisze:Erm... z tej wersji filmu, którą ja widziałam, jasno wynikało, że klony zamówił jakiś wysłannik Palpatine'a podający się za mistrza Sifo Dyasa (jak widać po scenie z Kenobim, Kaminoanie nie mieli w zwyczaju sprawdzać tożsamości przybywających do nich kontrahentów).
No jak SF to SF, nie? ;-)Achika pisze:Aaa... próba zastosowania realnych praw fizyki w "Gwiezdnych wojnach". :-)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas