"Kochali się, że strach" - nasze wrażenia :)
Moderator: RedAktorzy
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Taaaa. Do kogo juz autorzy antologii nie byli p0orownywani, z kogo to nie mieli czerpac inspiracji...
A to Z Anny Brzezinskiej, a to z Ursuli, LeGuin, Carrolla, Mieville'a i cholera wie, co mi jeszcze umknelo.
Moze bylo i tak. Sama odnajdywalam podobne watki.
Jednakowoz wole myslec, ze dobre pomysly przychodza do glowy kilku osobom jednoczesnie. Niby to niewiele, ale jednak.
A to Z Anny Brzezinskiej, a to z Ursuli, LeGuin, Carrolla, Mieville'a i cholera wie, co mi jeszcze umknelo.
Moze bylo i tak. Sama odnajdywalam podobne watki.
Jednakowoz wole myslec, ze dobre pomysly przychodza do glowy kilku osobom jednoczesnie. Niby to niewiele, ale jednak.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Też tak wolę myśleć, choć sam taki fakt jest smutny - pomysł, latami kiszony, cyzelowany, dopracowywany, żeby wreszcie z niego stworzyć to wiekopomne dzieło (które i tak wszyscy porównają do scenariusza RPG), kupuje mimochodem książkę w księgarni i co?! Ktoś mu ten pomysł już... wykorzystał! Powiesić tylko się, tak, tak.nimfa bagienna pisze: Jednakowoz wole myslec, ze dobre pomysly przychodza do glowy kilku osobom jednoczesnie. Niby to niewiele, ale jednak.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Zas tam, od razu sie powiesic;)
Napisac cos jeszcze. I jeszcze. I jeszcze.
To chyba Konrad Fialkowski popelnil opowiadanie o pisarzu, ktorego bolala sprezarka. Swietny tekst o popularnosci i oryginalnosci, ktore moga wykluczac sie nawzajem.
Napisac cos jeszcze. I jeszcze. I jeszcze.
To chyba Konrad Fialkowski popelnil opowiadanie o pisarzu, ktorego bolala sprezarka. Swietny tekst o popularnosci i oryginalnosci, ktore moga wykluczac sie nawzajem.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
- hmmm, skądś to znam. Sam wpadłem na kilka pomysłów, aby odkryć później, że ktoś wpadł na to samo kilka czy kilkanaście lat wcześniej albo już po mnie, tyle że wydał wcześniej drukiem. I wtedy czytelnicy i krytycy porównują "twój" oryginalny pomysł do kogoś tam, o kim czasami nie słyszało się nigdy wcześniej.Jednakowoz wole myslec, ze dobre pomysly przychodza do glowy kilku osobom jednoczesnie. Niby to niewiele, ale jednak.
A poza tym, czy to w końcu ważne, że utwór podobny do czegoś innego, jeśli jest dobry? Nawet, jeśli autor czerpałby inspirację z dzieł mu imputowanych, to tylko przyklasnąć takiemu autoru, że czytać umie i pisać też niezgorzej. Zamiast chuchać na takiego autora, coby spłodził jeszcze wiele dzieł, to czytelnicy i krytycy (zwłaszcza ci drudzy) rzucają się z pazurami i drą, rwą i sieką.
Edit: Ot, zwykła zemsta mniej utalentowanych na bardziej utalentowanych autorach. ;-D
Ostatnio zmieniony pt, 25 sty 2008 20:16 przez Meduz, łącznie zmieniany 2 razy.
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Baaardzo smieszne. I rownie wyrafinowane:>Meduz pisze:Ot, zwykła zemsta mniej utalentowanych (od Nimfy bagiennej ma się rozumieć) ;-D
Z tego, co wiem, niewiele osob czytalo cokolwiek mojego - jesli nie liczyc artykulow o ekonomii gieldy sprzed 10 lat.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
Kiedyś Neil Gaiman wpadł na ciekawy pomysł na powieść, ale niedługo potem przekonał się, że identyczny pomysł wykorzystał Jonathan Carroll w którejś swojej książce, więc ten pomysł porzucił. Kiedy jakiś czas później spotkał się z Carrollem i mu o tym opowiedział, Carroll wzburzył się i powiedział, że choćby stu autorów napisało powieść na ten sam temat, to i tak każda będzie inna, więc nastawienie z kategorii "nie napiszę tego, bo ktoś inny już to napisał" jest zwyczajnie głupie. A skoro mówi to taki autorytet jak Jonathan Carroll, to coś w tym musi być^^
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Montserrat
- Szczurka z naszego podwórka
- Posty: 1923
- Rejestracja: ndz, 17 gru 2006 11:43
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Frau UberAdmin, ja tego posta napisałem 8 stycznia i od tej pory ani szeptu na ten temat nie wydałem. Jakżeż to za męczenie uznać można? :)Ika pisze:Męczysz :P
Za przekaz od pani autorki bardzo dziękuję. Nie domagałem się go, tylko stwierdziłem, że z foruma się nie dowiem, bo autorki tu niet. A tu taka miła niespodzianka, za którą raz jeszcze dziękuję.
w połączeniu zIka pisze:Autorka odpowiada:
„Nie czytałam „Pana Fiddleheada”. (...) Miał być to ukłon w stronę autora, którego lubię, którego „Dziecko na Niebie” uważam za absolutnie genialną książkę
powoduje, że dotjt pisze:Em... problem w tym, że "Pan Fiddlehead" to fragment "Dziecka na niebie". Na tyle spoisty, że funkcjonuje także jako odrębne opowiadanie, ale jak najbardziej w "Dziecku na niebie" jest.
Serio.
odniosę się sceptycznie. Bo jak widać jednak byłem zastraszająco bliski zgadnięcia. Przy czym - jak pisałem - nie uważam tego za wadę, ani za plagiat, ani za ściąganie, tylko właśnie - jak autorka sama - za ukłon w stronę autora. Bardzo udany ukłon. Więc jak to szło? A! "Uczymy się przez całe życie" :PIka pisze:No popatrz nosiwodo, nie do końca jak widać zgadłeś skąd się wziął pomysł. Hm… jak to szło? A!, „uczymy się przez całe życie”. :P
PS. Teraz dopiero męczę :D
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Jasne, że męczysz: ale touche!
No i jak ja mam Cię nie prześladować?!
Poza tym, nosiwodo, jest etos, jest tradycja - trzeba się wywiązywać. Ale na wszelkie pytania odpowiem rzetelnie i wedle swojej najlepszej wiedzy, niezależnie od prześladowań.
EDIT: tak sobie pomyślałam, że zapomniałam o emotikonach w tym poście, więc na wszelki wypadek: :)))))))))))
No i jak ja mam Cię nie prześladować?!
Poza tym, nosiwodo, jest etos, jest tradycja - trzeba się wywiązywać. Ale na wszelkie pytania odpowiem rzetelnie i wedle swojej najlepszej wiedzy, niezależnie od prześladowań.
EDIT: tak sobie pomyślałam, że zapomniałam o emotikonach w tym poście, więc na wszelki wypadek: :)))))))))))
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Nie-wstęp
Nie wiadomo czemu tak nie po bożemu nazwano tak "Podziękowania". Dziwne.
Aleksandra Janusz – Imponderabilia
Opowiadanie trafiło na marny czas mojego czytelnictwa. Jest pełne uroku, dosyć plastycznie opisane, choć jednocześnie nieco infantylne w narracji. Ale się na nim jednak męczyłem.
Daniel Greps – Głóg
Pomimo zniechęcającej nachalną skromnością biografii, udało mi się opowiadanie przeczytać i przeczytałem je wręcz z niekłamaną przyjemnością ;) Zapewne za sprawą głównego bohatera, którego przychodzi mi z łatwością zrozumieć. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie to zakończenie, które wydało mi się nieco naciągane (chociaż z drugiej strony... kochać krzak... fantastyka, jakby nie patrzeć ;) ). Ale da się ten fakt przeżyć.
Andrzej Sawicki – Na końcu świata
Właściwie to mógłbym wyszukać sporo rzeczy, które mnie gryzły a i tak zaliczyłbym to opowiadanie na plus. Pewnie dlatego, że lubię opowiadania dziejące się w kosmosie. Trochę dialogi leżą i trochę określenie smok mi nie pasowało. Pewnie dlatego, że spowodowało jakiś zgrzyt w opisie. Niestety gierki z gatunku „nie ma złota w Szarych Górach” też mnie nie bawią od dłuższego czasu. Ale to zaledwie malutkie fragmenciki. Podoba mi się klimat, trochę mniej naciągane „poświęcanie się”. Ale za klimacik oceniam na plus. Coś Polacy rzadko takie opowiadania piszą.
Rafał W. Orkan – Miód moich żył
Bogata wyobraźnia, nie idąca w kierunku fetyszyzmu wyobraźni, przez co proponująca jakość lepszą niż Uznański czy czasami Kochański. Jeden z asów zbioru. Nie jestem w tym twierdzeniu specjalnie osamotniony, przez co też nie jestem specjalnie odkrywczy ;] Ale co tam, opowiadanie jest dobre i coś z tego pana może być. Zobaczymy co będzie dalej. Podobieństwa do Mieville’a są dosyć widoczne, co może być równie dobrze wadą, jak i zaletą.
Martyna Raduchowska – Cała prawda o PPM
Lekkie. Całkiem fajne napisane, choć początkowo, nie wiem czemu, spodziewałem się czegoś poważnego (widać nie sugerowałem się tytułem). Ale nie narzekam. Nawet na nieco nieżyciową puentę ;) Ale czytało się dobrze, następne opowiadanie przeczytam z przyjemnością.
Aleksandra Zielińska – A imię jej Grace
Minus za polskie opowiadanie osadzone w realiach anglojęzycznych. Mam jakiś uraz do takich realiów u polskich autorów. Postawiłbym drugiego za temat weny, tworzenia i własnych światów, bo jakoś tak za często mam z nimi kontakt, ale mi żal, bo to jest dobre opowiadanie.
Karol Makawczyk – Detox
Tutaj aż żal mówić cokolwiek, bo gdzieś czuję, że mogłoby to być bardzo dobre opowiadanie, gdyby nie sposób w jaki zostało napisane. Ewidentny zapychacz.
Paweł Grochowalski – Serce na dłoni
Myślałem, że skoro opowiadanie jest krótkie to będzie zapychaczem. Okazało się zgrabne i skondensowane. Fajny pomysł i bardzo przejrzyście przedstawiony. Rzecz jest bardzo dopracowana. Taka perełka, chciałoby się rzec. Ciekawe na ile mi zostanie w pamięci ;]
Krzysztof Skolim – Wielbłądy za Annę
Opowiadanie nie jest złe, ale nie mogę powiedzieć, żeby się wybijało. Jest niewątpliwie dobre i dobrze się je czyta. Ale bez rewelki. Tak czy inaczej - Krzysiu, pisz te space-operę! Bardzo chętnie przeczytam!
Karolina Majcher – Fantastyczna miłość
Bardzo fajne opowiadanie. Wydaje mi się nawet mocno życiowe. Nawet trafia gdzieś do człowieka. Bardzo dobre.
Marta Kisiel – Dożywocie
Fantastycznie napisane, wyśmienicie się czyta, na tyle dobrze, że aż chciałoby się powtórzyć klasyczne zdanie o książce kucharskiej. Gdyby się tak przyłożyła i więcej pisała to szybko mogłaby się wybić i zająć jakieś wiodące miejsce wśród fantastów. Bo nawet umie pisać teksty, które potrafią momentami rozśmieszyć.
Konrad Romańczuk – Wielkie magiczne... hmm...
Opowiadanie wciągnęło już od numeru z kamienicami. To było coś czego jeszcze nie widziałem ;) I nawet coś by z Romańczuka było, ale obawiam się, że on tego pisania aż tak poważnie nie traktuje, skoro jeden tekst wydał pod dwoma nazwiskami :P Albo to jakaś oryginalna autopromocja.
Wiktoria Semrau – Tylko mnie kochaj
Całkiem niezłe. Dobrze zapowiada się ta autorka tym jednym tekstem. I mam głęboko pana Carrolla, bo po przeczytaniu „Muzeum psów” straciłem ochotę na niego. A zwłaszcza po islamskim rewolucjoniście co się mienił Cthulhu :/ I nawet jeśli pomysł był od niego czy nie, to w opowiadaniu pani Semrau pasował mi bardziej, bo po Carrolla długo nie sięgnę ;)
Niewątpliwie liderami w całym zbiorku są Orkan i Kisiel. Ale śledzić będę też imć Sawickiego, Skolima (ze względu na te space operę), Romańczuka (po cichu mając nadzieję, że jednak będzie co śledzić) oraz panie Semrau, Majcher i Raduchowską.
Bardzo dziwna antologia, bo jak dotąd te ze znanymi nazwiskami miały to do siebie, że były tam trzy teksty które podobały mi sie bardzo, a reszta różnie, z naciskiem na "gorsze". A tutaj jakby odwrotnie. Co nie zmienia faktu, że książkę i tak sprzedałem do antykwariatu. Jak autorzy podrosną i wydadza ponownie całe zbiorki autorskie to się kupi.
Nie wiadomo czemu tak nie po bożemu nazwano tak "Podziękowania". Dziwne.
Aleksandra Janusz – Imponderabilia
Opowiadanie trafiło na marny czas mojego czytelnictwa. Jest pełne uroku, dosyć plastycznie opisane, choć jednocześnie nieco infantylne w narracji. Ale się na nim jednak męczyłem.
Daniel Greps – Głóg
Pomimo zniechęcającej nachalną skromnością biografii, udało mi się opowiadanie przeczytać i przeczytałem je wręcz z niekłamaną przyjemnością ;) Zapewne za sprawą głównego bohatera, którego przychodzi mi z łatwością zrozumieć. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie to zakończenie, które wydało mi się nieco naciągane (chociaż z drugiej strony... kochać krzak... fantastyka, jakby nie patrzeć ;) ). Ale da się ten fakt przeżyć.
Andrzej Sawicki – Na końcu świata
Właściwie to mógłbym wyszukać sporo rzeczy, które mnie gryzły a i tak zaliczyłbym to opowiadanie na plus. Pewnie dlatego, że lubię opowiadania dziejące się w kosmosie. Trochę dialogi leżą i trochę określenie smok mi nie pasowało. Pewnie dlatego, że spowodowało jakiś zgrzyt w opisie. Niestety gierki z gatunku „nie ma złota w Szarych Górach” też mnie nie bawią od dłuższego czasu. Ale to zaledwie malutkie fragmenciki. Podoba mi się klimat, trochę mniej naciągane „poświęcanie się”. Ale za klimacik oceniam na plus. Coś Polacy rzadko takie opowiadania piszą.
Rafał W. Orkan – Miód moich żył
Bogata wyobraźnia, nie idąca w kierunku fetyszyzmu wyobraźni, przez co proponująca jakość lepszą niż Uznański czy czasami Kochański. Jeden z asów zbioru. Nie jestem w tym twierdzeniu specjalnie osamotniony, przez co też nie jestem specjalnie odkrywczy ;] Ale co tam, opowiadanie jest dobre i coś z tego pana może być. Zobaczymy co będzie dalej. Podobieństwa do Mieville’a są dosyć widoczne, co może być równie dobrze wadą, jak i zaletą.
Martyna Raduchowska – Cała prawda o PPM
Lekkie. Całkiem fajne napisane, choć początkowo, nie wiem czemu, spodziewałem się czegoś poważnego (widać nie sugerowałem się tytułem). Ale nie narzekam. Nawet na nieco nieżyciową puentę ;) Ale czytało się dobrze, następne opowiadanie przeczytam z przyjemnością.
Aleksandra Zielińska – A imię jej Grace
Minus za polskie opowiadanie osadzone w realiach anglojęzycznych. Mam jakiś uraz do takich realiów u polskich autorów. Postawiłbym drugiego za temat weny, tworzenia i własnych światów, bo jakoś tak za często mam z nimi kontakt, ale mi żal, bo to jest dobre opowiadanie.
Karol Makawczyk – Detox
Tutaj aż żal mówić cokolwiek, bo gdzieś czuję, że mogłoby to być bardzo dobre opowiadanie, gdyby nie sposób w jaki zostało napisane. Ewidentny zapychacz.
Paweł Grochowalski – Serce na dłoni
Myślałem, że skoro opowiadanie jest krótkie to będzie zapychaczem. Okazało się zgrabne i skondensowane. Fajny pomysł i bardzo przejrzyście przedstawiony. Rzecz jest bardzo dopracowana. Taka perełka, chciałoby się rzec. Ciekawe na ile mi zostanie w pamięci ;]
Krzysztof Skolim – Wielbłądy za Annę
Opowiadanie nie jest złe, ale nie mogę powiedzieć, żeby się wybijało. Jest niewątpliwie dobre i dobrze się je czyta. Ale bez rewelki. Tak czy inaczej - Krzysiu, pisz te space-operę! Bardzo chętnie przeczytam!
Karolina Majcher – Fantastyczna miłość
Bardzo fajne opowiadanie. Wydaje mi się nawet mocno życiowe. Nawet trafia gdzieś do człowieka. Bardzo dobre.
Marta Kisiel – Dożywocie
Fantastycznie napisane, wyśmienicie się czyta, na tyle dobrze, że aż chciałoby się powtórzyć klasyczne zdanie o książce kucharskiej. Gdyby się tak przyłożyła i więcej pisała to szybko mogłaby się wybić i zająć jakieś wiodące miejsce wśród fantastów. Bo nawet umie pisać teksty, które potrafią momentami rozśmieszyć.
Konrad Romańczuk – Wielkie magiczne... hmm...
Opowiadanie wciągnęło już od numeru z kamienicami. To było coś czego jeszcze nie widziałem ;) I nawet coś by z Romańczuka było, ale obawiam się, że on tego pisania aż tak poważnie nie traktuje, skoro jeden tekst wydał pod dwoma nazwiskami :P Albo to jakaś oryginalna autopromocja.
Wiktoria Semrau – Tylko mnie kochaj
Całkiem niezłe. Dobrze zapowiada się ta autorka tym jednym tekstem. I mam głęboko pana Carrolla, bo po przeczytaniu „Muzeum psów” straciłem ochotę na niego. A zwłaszcza po islamskim rewolucjoniście co się mienił Cthulhu :/ I nawet jeśli pomysł był od niego czy nie, to w opowiadaniu pani Semrau pasował mi bardziej, bo po Carrolla długo nie sięgnę ;)
Niewątpliwie liderami w całym zbiorku są Orkan i Kisiel. Ale śledzić będę też imć Sawickiego, Skolima (ze względu na te space operę), Romańczuka (po cichu mając nadzieję, że jednak będzie co śledzić) oraz panie Semrau, Majcher i Raduchowską.
Bardzo dziwna antologia, bo jak dotąd te ze znanymi nazwiskami miały to do siebie, że były tam trzy teksty które podobały mi sie bardzo, a reszta różnie, z naciskiem na "gorsze". A tutaj jakby odwrotnie. Co nie zmienia faktu, że książkę i tak sprzedałem do antykwariatu. Jak autorzy podrosną i wydadza ponownie całe zbiorki autorskie to się kupi.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- niewiem
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 319
- Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
No właśnie. Gdyby Harna nie była tak opieszała ;) to IMHO mogłaby już śmiało konkurować z tuzami polskiej fantastyki.Lafcadio pisze:Marta Kisiel – Dożywocie
Fantastycznie napisane, wyśmienicie się czyta, na tyle dobrze, że aż chciałoby się powtórzyć klasyczne zdanie o książce kucharskiej. Gdyby się tak przyłożyła i więcej pisała to szybko mogłaby się wybić i zająć jakieś wiodące miejsce wśród fantastów.
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
No właśnie. Kłuliś, nie bądź opieszały ;P
Szybciutko, szybciutko, podbijaj ten rynek, ale juś! :)))
Szybciutko, szybciutko, podbijaj ten rynek, ale juś! :)))
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna