"Kochali się, że strach" - nasze wrażenia :)
Moderator: RedAktorzy
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Dlatego Sztaudynger napisał:Montserrat pisze: A co do zaskoczeń związanych z interpretacją danego opowiadania - mi czasem jest trochę wstyd, że nie pomyślałam o tym wszystkim, o czym pisali, że myślałam. Się muszę podszkolić trochę :)
Milczenie jest złotem
Potem
Nikomu nie mów, że dodał znaczeń do Twojego tekstu. Milcz znacząco. Nawet, kiedy tłum dziennikarzy będzie Cię wypytywał o kwestie, których nawet nie miałaś zamiaru poruszyć w opowieści, udzielaj odpowiedzi filozoficznie wymijających typu: "Moim celem było skłonić czytelnika do refleksji nad tą sprawą i z pytań Waszych wynika, że zamiar się powiódł. Nie jest moim zadaniem udzielanie odpowiedzi. Te musicie odnaleźć sami." i odwracasz się, i odchodzisz niczym Liza Minelli w filmie "Kabaret". ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Co to jest "przydaś"? Bo nie łapię całego zdania.Nocta pisze:"Tropy recenzenckie" w przydasiu? Faaajnie.
Moje propo tłumaczenia: "They scared the love out of each other". Trochę przydługie... No to może "Love till fear". Albo "They loved each other to dread".
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
- malakh
- Pćma
- Posty: 293
- Rejestracja: śr, 14 lis 2007 22:17
Sory, ale od razu nasUwa mi się: They scared the s**t out of love xDnosiwoda pisze:Moje propo tłumaczenia: "They scared the love out of each other"
/edit
"nasówa", coby się nosiwoda nie stresował (to te krasnoludki Jarosława B.;p)
Ostatnio zmieniony śr, 09 sty 2008 16:51 przez malakh, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Pćma
- Posty: 254
- Rejestracja: sob, 18 cze 2005 16:15
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
Ufff!!! Zajęło mi to trzy miesiące, ale wreszcie skończyłem lekturę antologii! I prezentuję obiecany ciąg dalszy recenzji:
* Wielbłądy za Annę - w czasie lektury cały czas pchało mi się na usta jedno słowo: klasa. Bo jest to zdecydowanie utwór z klasą. Połączenie cybernetyki z klimatami Bliskiego Wschodu skojarzyło mi się z "Allahem 2.0" Mieszka Zagańczyka, a ponieważ podobała mi się ta książka, również owo opowiadanie przypadło mi do gustu. Raziła mnie jednak pewna rzecz tycząca się głównego bohatera - to bardziej typ podrywacza niż jajogłowego, ale od pewnego etapu w tekście zaczyna mówić o elektronice i cybernetyce z podejrzaną fachowością. Nie spędzał przecież tyle czasu z Janem, żeby tak przesiąknąć jego wiedzą.
Jeszcze jedna rzecz, która mi nie pasowała w lekturze. To trochę zabawne, ale mam na myśli...element fantastyczny. Przychodzi on dosyć późno w opowiadaniu. Nim się więc pojawił, tak zdążyłem przywyknąć do tej niefantastycznej kreacji świata przedstawionego, że jego (elementu fantastycznego) pojawienie się przyjąłem jako niemiły, wytrącający z równowagi zgrzyt. Pewnie, że się z czasem przyzwyczaiłem, ale chyba jednak wolę flamenco jako autora realistycznego.
Ach, no i oczywiście plus za umieszczenie akcji w moim rodzinnym mieście;-)
* Fantastyczna miłość - dużo się naczytałem na FF o niezwykłym talencie Szczurki alias Montserrat, o jej niezrównanych umiejętnościach opisywania uczuć. No, naczytałem się, naczytałem, ale jakoś nigdy nie zweryfikowałem tych wiadomości. "Fantastyczna miłość" była zatem pierwszym tekstem Szczurzej Terminatorki, jakiemu stawiłem czoła. Nie przeczę, podchodziłem do tego tekstu sceptycznie, zastanawiając się, co też za talent kryje w sobie Szczurka, że ma status Terminatora? Opisać uczucia? Pewnie, że jest sztuką zrobić to bez wpadania w banał, ale żeby od razu wzbudzać w ten sposób zachwyt?
Wszystkie te wątpliwości, które powyżej opisałem, należą już do przeszłości, bo mam już "Fantastyczną miłość" za sobą. Zachwyt - owszem, lecz wraz z nim prawdziwe wzruszenie (choć żaden z autorów z antologii pod tym względem nie dorównał Dabliu). Szczurka zaiste jest mistrzynią opisywania uczuć! Poza tym tekst ma genialnie skonstruowanych psychologicznie bohaterów - pod tym względem jednych z lepszych pośród wszystkich bohaterów z antologii. A pomysł jest tym ciekawszy, że wydaje się być bardzo prawdopodobny do zrealizowania w prawdziwym świecie (choć mam szczerą nadzieję, że do takiej strasznej sytuacji nigdy nie dojdzie).
* Dożywocie - jeśli się nie mylę, tekst ów popełniła polonistka (taka łurzowa i niebezpieczna:-)). Czuć to w utworze i to nie tylko za sprawą aluzji do przeróżnych lektur szkolnych. Notabene sądzę, że gdyby lektury szkolne pisane były takim językiem jak "Dożywocie", mielibyśmy wyższy współczynnik czytania wsród dzieci i młodzieży. Bo tekst ów przecudnej urody jest. Określiłbym go jako gotycką sielankę. Co ważniejsze, co i rusz jesteśmy zaskakiwani w opowiadaniu przez jakąś nową niespodziankę, dzięki czemu Harna nie daje nam szansy choć przez sekundkę się znudzić lekturą. Porównałbym zatem "Dożywocie" do pudełka pełnego Kinder Niespodzianek:-). Nie można też zapominać o znakomitej galerii postaci w opowiadaniu, ale tu nie chcę spoilerować, więc po prostu zachęcam każdego, kto jeszcze nie zapoznał się z "Dożywociem", o samodzielne zapoznanie się z sympatycznymi mieszkańcami Lichotki.
PS. Nie wytrzymam, jak o tym nie wspomnę. Rozumiem, że gdy termin goni, Autor czasem musi w pośpiechu poprawiać tekst i nie zawsze wszystkie błędy wyłapie. Ale ta literówka z "Dożywocia" - "do wora na śmierci", jest po prostu przepiękna!:-D
* Wielkie, magiczne...hmm... - to samo powiedziałem po przeczytaniu tego opka: hmm. Nie mogę go jednoznacznie ocenić. Owszem, parę razy się lekko zaśmiałem. Owszem, uważam koncept, który otwiera tekst, za genialny. Owszem, kwestia dialogowa krasnoluda mile mi się kojarzy z moją najlepszą przyjaciółką, która zwykła również od czasu do czasu kwitować różne sytuacje komentarzem "i ch**". Owszem, podobają mi się te niemiecko-rosyjskie (lub niemiecko-ukraińskie, nie jestem pewien) naleciałości w sposobie wypowiadania się bohaterów. Ale nie zmienia to faktu, że rozważania o Sztuce i Aurze zwyczajnie mnie znużyły, główny bohater ni mnie ziębi ni grzeje, a gdzieś od połowy tekst traci na atrakcyjności. Nie wspominając o niezadowalającym zakończeniu. Nierówny jak dla mnie ten utwór, choć bynajmniej jego lekturę absolutnie nie uważam za stratę czasu:-)
*Tylko mnie kochaj - a tu z kolei było odwrotnie. Lekko monotonny początek szybko przeradza się w przepiękną, smutną i refleksyjną historię o roli miłości w życiu czworga osób. Mimo że prędko odgadłem zamysł Autorki, i tak opowiadanie mnie zachwyciło. Żałuję tylko, że antologia nie mogła się jednak skończyć jakimś bardziej optymistycznym akcentem;-)
Jeśli coś mi naprawdę przeszkadzało w czasie lektury "Tylko mnie kochaj", to liczne błędy: zwłaszcza mnóstwo zjedzonych przecinków i ogonków. Meduz wspominał chyba już w tym temacie o przeoczeniach korektorów redakcyjnych. I ja też pozwolę się w tej kwestii zdziwić: jak można było puścić do druku tekst z tyloma błędami (to nie jest zarzut do Autorki, ale do Redakcji). Jest to jednak oczywiście drobnostka, która nie psuje ogólnego wrażenia po opowiadaniu. A opowiadanie jest naprawdę dobre!
Czas na podsumowanie. Chyba nikt się nie zdziwi, jeśli powiem, że znakomicie mi się czytało fahrenheitową antologię. Była to moja pierwsza przeczytana w życiu antologia i mogę śmiało powiedzieć, że zacząłem od wysokiego c. To wspólne dokonanie autorów, Czwórcy Władzy i redakcji Fabryki Słów tylko pokazuje, że nie należy nie doceniać debiutantów;-) Już zacieram ręce na Nawiedzoną Antologię^^
* Wielbłądy za Annę - w czasie lektury cały czas pchało mi się na usta jedno słowo: klasa. Bo jest to zdecydowanie utwór z klasą. Połączenie cybernetyki z klimatami Bliskiego Wschodu skojarzyło mi się z "Allahem 2.0" Mieszka Zagańczyka, a ponieważ podobała mi się ta książka, również owo opowiadanie przypadło mi do gustu. Raziła mnie jednak pewna rzecz tycząca się głównego bohatera - to bardziej typ podrywacza niż jajogłowego, ale od pewnego etapu w tekście zaczyna mówić o elektronice i cybernetyce z podejrzaną fachowością. Nie spędzał przecież tyle czasu z Janem, żeby tak przesiąknąć jego wiedzą.
Jeszcze jedna rzecz, która mi nie pasowała w lekturze. To trochę zabawne, ale mam na myśli...element fantastyczny. Przychodzi on dosyć późno w opowiadaniu. Nim się więc pojawił, tak zdążyłem przywyknąć do tej niefantastycznej kreacji świata przedstawionego, że jego (elementu fantastycznego) pojawienie się przyjąłem jako niemiły, wytrącający z równowagi zgrzyt. Pewnie, że się z czasem przyzwyczaiłem, ale chyba jednak wolę flamenco jako autora realistycznego.
Ach, no i oczywiście plus za umieszczenie akcji w moim rodzinnym mieście;-)
* Fantastyczna miłość - dużo się naczytałem na FF o niezwykłym talencie Szczurki alias Montserrat, o jej niezrównanych umiejętnościach opisywania uczuć. No, naczytałem się, naczytałem, ale jakoś nigdy nie zweryfikowałem tych wiadomości. "Fantastyczna miłość" była zatem pierwszym tekstem Szczurzej Terminatorki, jakiemu stawiłem czoła. Nie przeczę, podchodziłem do tego tekstu sceptycznie, zastanawiając się, co też za talent kryje w sobie Szczurka, że ma status Terminatora? Opisać uczucia? Pewnie, że jest sztuką zrobić to bez wpadania w banał, ale żeby od razu wzbudzać w ten sposób zachwyt?
Wszystkie te wątpliwości, które powyżej opisałem, należą już do przeszłości, bo mam już "Fantastyczną miłość" za sobą. Zachwyt - owszem, lecz wraz z nim prawdziwe wzruszenie (choć żaden z autorów z antologii pod tym względem nie dorównał Dabliu). Szczurka zaiste jest mistrzynią opisywania uczuć! Poza tym tekst ma genialnie skonstruowanych psychologicznie bohaterów - pod tym względem jednych z lepszych pośród wszystkich bohaterów z antologii. A pomysł jest tym ciekawszy, że wydaje się być bardzo prawdopodobny do zrealizowania w prawdziwym świecie (choć mam szczerą nadzieję, że do takiej strasznej sytuacji nigdy nie dojdzie).
* Dożywocie - jeśli się nie mylę, tekst ów popełniła polonistka (taka łurzowa i niebezpieczna:-)). Czuć to w utworze i to nie tylko za sprawą aluzji do przeróżnych lektur szkolnych. Notabene sądzę, że gdyby lektury szkolne pisane były takim językiem jak "Dożywocie", mielibyśmy wyższy współczynnik czytania wsród dzieci i młodzieży. Bo tekst ów przecudnej urody jest. Określiłbym go jako gotycką sielankę. Co ważniejsze, co i rusz jesteśmy zaskakiwani w opowiadaniu przez jakąś nową niespodziankę, dzięki czemu Harna nie daje nam szansy choć przez sekundkę się znudzić lekturą. Porównałbym zatem "Dożywocie" do pudełka pełnego Kinder Niespodzianek:-). Nie można też zapominać o znakomitej galerii postaci w opowiadaniu, ale tu nie chcę spoilerować, więc po prostu zachęcam każdego, kto jeszcze nie zapoznał się z "Dożywociem", o samodzielne zapoznanie się z sympatycznymi mieszkańcami Lichotki.
PS. Nie wytrzymam, jak o tym nie wspomnę. Rozumiem, że gdy termin goni, Autor czasem musi w pośpiechu poprawiać tekst i nie zawsze wszystkie błędy wyłapie. Ale ta literówka z "Dożywocia" - "do wora na śmierci", jest po prostu przepiękna!:-D
* Wielkie, magiczne...hmm... - to samo powiedziałem po przeczytaniu tego opka: hmm. Nie mogę go jednoznacznie ocenić. Owszem, parę razy się lekko zaśmiałem. Owszem, uważam koncept, który otwiera tekst, za genialny. Owszem, kwestia dialogowa krasnoluda mile mi się kojarzy z moją najlepszą przyjaciółką, która zwykła również od czasu do czasu kwitować różne sytuacje komentarzem "i ch**". Owszem, podobają mi się te niemiecko-rosyjskie (lub niemiecko-ukraińskie, nie jestem pewien) naleciałości w sposobie wypowiadania się bohaterów. Ale nie zmienia to faktu, że rozważania o Sztuce i Aurze zwyczajnie mnie znużyły, główny bohater ni mnie ziębi ni grzeje, a gdzieś od połowy tekst traci na atrakcyjności. Nie wspominając o niezadowalającym zakończeniu. Nierówny jak dla mnie ten utwór, choć bynajmniej jego lekturę absolutnie nie uważam za stratę czasu:-)
*Tylko mnie kochaj - a tu z kolei było odwrotnie. Lekko monotonny początek szybko przeradza się w przepiękną, smutną i refleksyjną historię o roli miłości w życiu czworga osób. Mimo że prędko odgadłem zamysł Autorki, i tak opowiadanie mnie zachwyciło. Żałuję tylko, że antologia nie mogła się jednak skończyć jakimś bardziej optymistycznym akcentem;-)
Jeśli coś mi naprawdę przeszkadzało w czasie lektury "Tylko mnie kochaj", to liczne błędy: zwłaszcza mnóstwo zjedzonych przecinków i ogonków. Meduz wspominał chyba już w tym temacie o przeoczeniach korektorów redakcyjnych. I ja też pozwolę się w tej kwestii zdziwić: jak można było puścić do druku tekst z tyloma błędami (to nie jest zarzut do Autorki, ale do Redakcji). Jest to jednak oczywiście drobnostka, która nie psuje ogólnego wrażenia po opowiadaniu. A opowiadanie jest naprawdę dobre!
Czas na podsumowanie. Chyba nikt się nie zdziwi, jeśli powiem, że znakomicie mi się czytało fahrenheitową antologię. Była to moja pierwsza przeczytana w życiu antologia i mogę śmiało powiedzieć, że zacząłem od wysokiego c. To wspólne dokonanie autorów, Czwórcy Władzy i redakcji Fabryki Słów tylko pokazuje, że nie należy nie doceniać debiutantów;-) Już zacieram ręce na Nawiedzoną Antologię^^
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
O tak, cudowna :-D Jaka znacząca, ghihihi.Radioaktywny pisze:Ale ta literówka z "Dożywocia" - "do wora na śmierci", jest po prostu przepiękna!:-D
Autorka jest zachwycona, a w wolnej chwili pogawędzi sobie z korektą ;-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
To teraz ja sobie ponarzekam, bo tam chyba nikt redakcji nie zrobił:
W malowniczej scenerii, jaką niewątpliwie stanowi aura cmentarza
Z kolei następny w kolejce...
No i przecinki figlarnie rozmieszczone.
W malowniczej scenerii, jaką niewątpliwie stanowi aura cmentarza
Z kolei następny w kolejce...
No i przecinki figlarnie rozmieszczone.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA