Różne czasy po prostu dodają kolejne pozycje do listy "must see". Wzbogacają kanon.skłaniałbym się raczej ku temu, że różne czasy definiują różne rzeczy, jako pozycje "must see".
I właśnie wtedy rozumiesz dlaczego pewne Dzieła zasługują na swoje miano.A może, żeby sięgnąć po niektóre powieści trzeba przeczytać setki innych.
Z jednej strony uważam że były to wspaniałe dzieła a z drugiej za żadne skarby nie chciałbym tego jeszcze raz przerabiać.
Wcale nie. Nikt nie żąda, abyś MUSIAŁ wracać do pewnych pozycji kanonu co jakiś czas. Każdy ma swoje preferencje. Ja także przeczytałem Diunę tylko raz. I wystarczy. Ale już np. Lema czy Silverberga przewałkowałem po wielokroć.Wiem, dziwny jestem
Obcowanie z książkami ma być przyjemnością.