Blaski i nędze fantasy
Moderator: RedAktorzy
Tylko, że o to chodzi, że fantasy ma ten swój schemat, w który jakże często wpada, który zwalnia od znacznego kombinowania przy świecie przedstawionym. Na mój gust niewielu jest autorów, którzy wychodzą poza klasyczny schemat. Przynajmniej ja się jakoś tak nie bardzo z tym spotkałem . Nie czytałem "Innych pieśni", więc się nie wypowiem. Słyszałem, że dobre -trzeba, znaczy się, nadrobić braki. Ale a propos: "Czarne oceany" tegoż autora to dla mnie osobiście mistrzostwo jeśli chodzi o ciekawą, skomplikowaną i spójną wizję jakiej nie widziałem w żadnej fantasy.
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Wydaje mi się, że za bardzo generalizujesz tą kwestię, deyot.
IMAO wszystko zależy nie od fantasy, SF, czy jakiegokolwiek innego gatunku literackiego w jakim ktoś się porusza, ale od autora właśnie. To on decyduje na ile jego fantasy będzie się wpisywało w prosty schemat, na ile będzie to zupełnie oryginalny świat wykreowany od podstaw w wyobraźni twórcy.
IMAO wszystko zależy nie od fantasy, SF, czy jakiegokolwiek innego gatunku literackiego w jakim ktoś się porusza, ale od autora właśnie. To on decyduje na ile jego fantasy będzie się wpisywało w prosty schemat, na ile będzie to zupełnie oryginalny świat wykreowany od podstaw w wyobraźni twórcy.
Sasasasasa...
- karakachanow
- Pćma
- Posty: 227
- Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23
Hmm...
90% książek to chłam?
Otóż, moi drodzy, nie.
Książka jest kształtowana w takim stopniu przez autora, jak i czytelnika.
Są książki proste, łatwe i przyjemne, wciągające i dopracowane. Ekstremum - Harry Potter.
Są książki trudne, o skomplikowanej treści, wymagające wysiłku. Taki Witkacy na przykład.
Są książki średnie, toporne, bez polotu, z których dużo można wyczytać o autorze bądź jego świecie.
Są książki dziwne, powichrowane, fascynujące. Żwikiewicz na przykład.
Czytając książki czasem wyciągane na chybił trafił z półek, wiem co mówię. Czytałem od deski do deski socrealistyczną powieść o życiu łotewskich rybaków (400 stron) , nieprzyswajalne i niespójne "Delirium z Tharsys" Żwikiewicza, "Placówkę" Prusa....
W życiu znajdzie się może siedem książek, które odrzuciłem i stwierdziłem, że do niczego się nie nadają. Są książki gorsze, lepsze i beznadziejne. Tych trzecich jest może 10%.
90% książek to chłam?
Otóż, moi drodzy, nie.
Książka jest kształtowana w takim stopniu przez autora, jak i czytelnika.
Są książki proste, łatwe i przyjemne, wciągające i dopracowane. Ekstremum - Harry Potter.
Są książki trudne, o skomplikowanej treści, wymagające wysiłku. Taki Witkacy na przykład.
Są książki średnie, toporne, bez polotu, z których dużo można wyczytać o autorze bądź jego świecie.
Są książki dziwne, powichrowane, fascynujące. Żwikiewicz na przykład.
Czytając książki czasem wyciągane na chybił trafił z półek, wiem co mówię. Czytałem od deski do deski socrealistyczną powieść o życiu łotewskich rybaków (400 stron) , nieprzyswajalne i niespójne "Delirium z Tharsys" Żwikiewicza, "Placówkę" Prusa....
W życiu znajdzie się może siedem książek, które odrzuciłem i stwierdziłem, że do niczego się nie nadają. Są książki gorsze, lepsze i beznadziejne. Tych trzecich jest może 10%.
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.
- agrafek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23
Co do "Innych pieśni", to jest to, w moim przekonaniu książka fantastyczno - naukowa. Tyle, że element naukowy nie pochodzi tu z fizyki, matematyki (tzn. - nie wprost), czy też osiągnięć technicznych, ale z filozofii i nauk humanistycznych. Jakkolwiek zdaję sobie sprawę z istnienia sporu co do terminu "nauki humanistyczne", pozostaje on w użyciu.
I za tworzenie takiej fantastyki naukowej jestem Dukajowi wdzięczny.
I za tworzenie takiej fantastyki naukowej jestem Dukajowi wdzięczny.
Toż właśnie o to mi chodzi, że, moim zdaniem, forma fantasy niejako wymusza pewną schematyczność bo jest bardziej zamknięta od formy SF. Ja w fantasy jakoś nigdy nie zauważyłem naprawdę oryginalnego świata przedstawionego. Pewnie, że generalizuję, ale w końcu mowa jest o fantasy jako całości. Pewnie mniej znam fantasy od SF, bo SF czytam znacznie częściej. Jeżeli znasz jakąś naprawdę oryginalną fantasy - poleć mi ją. Na pewno przeczytam.BrodatyBakałarz pisze:Wydaje mi się, że za bardzo generalizujesz tą kwestię, deyot.
IMAO wszystko zależy nie od fantasy, SF, czy jakiegokolwiek innego gatunku literackiego w jakim ktoś się porusza, ale od autora właśnie. To on decyduje na ile jego fantasy będzie się wpisywało w prosty schemat, na ile będzie to zupełnie oryginalny świat wykreowany od podstaw w wyobraźni twórcy.
Nie zgodzić się ze stwierdzenie, że Dukaj zrobił jakiś niesamowity przełom opierając swój utwór o nauki nie będące naukami przyrodniczymi. Elementy filozoficzne są moim zdaniem co najmniej w połowie z co bardziej ambitnych tworów SF. Do głowy tak na tę chwilę przychodzi mi chociażby Zajdel ze swoją SF socjologiczną, Dan Simmons z nachalnym enwiromentalizmem (i idiotycznymi drzewostatkami w cyklu hyperiońskim - choć sam cykl bardzo lubię) itd. itp.agrafek pisze:Co do "Innych pieśni", to jest to, w moim przekonaniu książka fantastyczno - naukowa. Tyle, że element naukowy nie pochodzi tu z fizyki, matematyki (tzn. - nie wprost), czy też osiągnięć technicznych, ale z filozofii i nauk humanistycznych. Jakkolwiek zdaję sobie sprawę z istnienia sporu co do terminu "nauki humanistyczne", pozostaje on w użyciu.
I za tworzenie takiej fantastyki naukowej jestem Dukajowi wdzięczny.
A propos fantasy.
Mam takie przeczucie, że obecnie fantasy znalazło się w miejscu, w którym swego czasu był w SF nurt cyberpunk. Powstało kilka świetnych, przełomowych książek a potem temat się wyczerpał, bo ile można pisać o megakorporacjach, cyborgizacjach, hakerach itd. Myślę jednak, że fantasy jeszcze pociągnie, bo mimo wszystko ten schemat jest pojemniejszy.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
China Mieville: "Dworzec Perdido", "Scar" (czyli "Blizna"), "Iron Council". No i Dukaj. Poza "Innymi Pieśniami" także "Ruch Generała".deyot pisze:Pewnie mniej znam fantasy od SF, bo SF czytam znacznie częściej. Jeżeli znasz jakąś naprawdę oryginalną fantasy - poleć mi ją. Na pewno przeczytam.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- bio
- Mamun
- Posty: 133
- Rejestracja: wt, 20 mar 2007 11:09
"Córka żelaznego smoka" Swanwicka, "Małe, Duże" Crowleya, "Las ożywionego mitu" Holdstocka, "Jonathan Strange i pan Norrell" Su Clarke,"Tigana" Kaya. Co to znaczy naprawdę oryginalną ? Te powieści powstawały w różnym czasie i były oryginalne. Część nie znalazła naśladowców, część owszem - także w swych własnych twórcach powielających już pomysły. To nie znaczy, że nie były czymś nowym w chwili pisania. A nowatorstwo Dukaja nie polega na opieraniu sensu powieści na naukach humanistycznych, ale na zbudowaniu świata opartego właśnie na innej fizyce zależnej od światopoglądowej wizji tego uniwersum. Zresztą współczesna fizyka coraz bardziej docenia rolę obserwatora w mechanizmach tego naszego świata. Nie podoba mi się to, ale na szczęście jeszcze nic nie jest przesądzone. A może wręcz na odwrót ?
- mr.maras
- C3PO
- Posty: 839
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
"Przebiegłem wzrokiem" dyskusję i dziwi mnie to, że rozdzielacie, moi drodzy, SF i fantasy. Jak facet wali z magią z posocha, to to jest fantasy, jak są elfy, to fantasy, a jak strzela z blastera, rąbie mieczem świetlnym i w utworze mamy Evoków, to już SF? Przecież nikt nie wie, jak działa taki blaster, czy miecz świetlny podobnie jak niewiadome są zasady działania magicznego posocha, a Evoka nikt nie widział podobnie jak orka (choć kilku moich znajomych jakieś tam orcze geny z pewnością ma). Ja czytuję literaturę fantastyczną, i niewiele mnie obchodzi rozróżnianie... Byle się dobrze czytało.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Tak. :)ElGeneral pisze:rozdzielacie, moi drodzy, SF i fantasy. Jak facet wali z magią z posocha, to to jest fantasy, jak są elfy, to fantasy, a jak strzela z blastera, rąbie mieczem świetlnym i w utworze mamy Evoków, to już SF?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20032
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Oczywiście. Kiedy jakiś gadżet powstał i działa w wyniku magicznego zaklęcia, albo dlatego, że ktoś tam czerpie z zasobów Mocy - mamy do czynienia z fantasy. Kiedy coś nazwiemy wynalazkiem - to już science fiction.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Jeśli mielibyśmy rozdzielać fantastykę na Fantasy i SF tylko ze względu na sztafaż (nie oszukujmy się - przecież zawsze raczej tandetny), to ja się z takiej fantastyki wypisuję. Bo to mi pachnie sztuką dla sztuki i to przez wyjątkowo małe "s", a także jakimiś konfekcyjnymi cyklami z rodzaju tych autorstwa Salvatore bądź Webera.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna