Użyłam skrótu myślowego, co często mi się zdarza. Będę się pilnować, by precyzować następnym razem.bcr pisze: A gdzie zaznaczyłaś, że Twoja wypowiedź dotyczyła jednego konkretnego rocznika?
Każdy je ma. Mieszkam w tak burzliwym miejscu, że u mnie od nich aż się roi, że lepiej ich nie wymieniać z imienia i nazwiska.Troszeczkę się zastanawiam. Niestety dla Ciebie, ale to, co napisałem poparte jest niestety smutnymi przykładami z rzeczywistości.
Dlatego na wycieczki, chociażby klasowe, jedzie minimum 2 nauczycieli, plus opiekun, który skończył 18 lat. Tak było w mojej szkole przynajmniej.I taki nauczyciel ma pilnować dzieciaków 24h/dobę, samemu nie śpiąc, a dzieci się nawalą nie dlatego, że są niewychowane, tylko dlatego, że nauczyciel nie dopilnował. I jeszcze nauczyciel, cham zbolały, za wycieczkę nie płaci, mimo, że z dzieciakami zwiedza... Jakże znane argumenty :>.
Bardzo infantylny przykład podałeś, zupełnie nie wyszła Ci ta ironia. Za bijatykę na przystanku nie ponoszą przecież winy postronni świadkowie, lecz cała masa czynników środowiskowych, z niedopatrzeniem/niewłaściwym podejściem rodziców czy opiekunów na czele. Nie można także nie uwzględnić czynników zakodowanych w genach, czyli wrodzoną agresję ludzką, która u jednych zostaje stłamszona pod wpływem "cywilizacji", a u innych demonstruje się nazbyt intensywnie - z powodu czynników ją pobudzających, głównie mediów i niewłaściwego towarzystwa.Tak, a za to, że w mojej obecności dzieciak strzeli prostym drugiemu, ja odpowiadam. Bo to było w mojej obecności. Malutki przykład z życia.
No niestety, polskie realia. Szczęście mają ci, którzy natykają się na młodocianego przestępcę, który nie zna swoich praw. Wówczas taki młodzik nie wie, że nikt nie ma prawa chwycić go za rękę (na zasadzie, że ciało nie może zetknąć się z ciałem, zatem łapanie "za fragi" zgodnie z koślawym prawem jest dopuszczalne). Jednak z policją sprawa wygląda inaczej - policjant najpierw rzuca ostrzeżenie, raz, drugi, trzeci, a potem ma prawo do interwencji fizycznej. Bo gdyby tak nie było, każdy mógłby ferować wyrok na policjantów, którzy uziemiają, wykręcają nadgarstki i zakładają kajdanki.Policjant przychodzi na pogadankę do szkoły, na korytarzu dwóch smarkaczy się bije. Policjant ich rozdziela (trudno dzieciaków nie dotknąć, rozdzielając) - choć nie nadużywa siły. Efekt? Rada Rodziców wystosowuje oficjalne pismo do komendanta o zawieszenie policjanta, oraz z żądaniem, by przyszedł i przeprosił dzieci.
Zależy, co rozumujesz pod pojęciem dziecko. W normach antropologicznych jest to człowiek do 6. roku życia, jednak dla 80. letniej matki 60. letni syn także jest dzieckiem. Dla osób starszych dzieciakiem jest 25. latek. Zatem przyjmijmy tak umownie, że dzieckiem jest osoba do 18. roku życia. Uważam, że za rozsądną granicą odpowiedzialności, biorąc pod uwagę współczesną akcelerację rozwoju, można podać wiek 12 lat (oczywiście to średnia). Zatem poniżej 12 r.ż. jak najbardziej za dziecko odpowiadają dorośli, powyżej tego wieku, kiedy psychika kształtowana jest ostatecznie, normalne, zdrowe dziecko powinno odpowiadać już za swoje czyny, jednak wciąż znajduje się pod pieczą dorosłych.No to w końcu dorośli winni, czy dzieci, bo nie wiem, z czym mam dyskutować ;>.
E: dopisałam linijkę.
wpis moderatora:
ZGC: Poprawiłam cytowanie, bo rzeczywiście wyglądało, jakbyś sama z sobą dyskutowała.