Dlaczego nie periodyk drukowany?
Moderator: RedAktorzy
- mr.maras
- C3PO
- Posty: 839
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Ano też zależy komu... Ale w sumie gębę na kłódkę zamknę, bo sprawa nie mnie dotyczy...nimfa bagienna pisze:Maras, ja z MiM nie miałam do czynienia, tylko z Feniksem. Fenix płacił.Ciekawe czy Nimfie Bagiennej zaplacili.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Dzięki za konstruktywną krytykę tej koncepcji. Jasno widać, że to się nie opłaca, nie ma odbiorców i generalnie nie ma sensu w to wchodzić. Szkoda, że tak jest bo jestem widocznie jedną z osób która za periodyk fantasy jest w stanie zapłacić i to więcej niż 8 złotych:)
Szukam jednak czegoś innego niż NF i na coś innego czekam. Może to się jeszcze zmieni i na fantasy będzie większe zapotrzebowanie.
Szukam jednak czegoś innego niż NF i na coś innego czekam. Może to się jeszcze zmieni i na fantasy będzie większe zapotrzebowanie.
No właśnie, na szczęście, nieprawda - a przynajmniej nie całkiem. Są i odbiorcy (target ;)), i sens, i opłacać to by się mogło, ale dopiero pewnie po jakimś czasie.Lord_Slavo pisze:Jasno widać, że to się nie opłaca, nie ma odbiorców i generalnie nie ma sensu w to wchodzić.
Rany, nie gościłem u Was ze dwa lata z okładem, wczoraj wchodzę, patrzę, a tu prawie jak w domu; w sensie że niewiele się (na pierwszy rzut oka) zmieniło. Fandom nadal fuj (bagno, animozje, ble), nazwiska (choć raczej: nicki) nadal te same, Małgorzata nadal o targecie, słowem, środowisko nadal środowiskiem.
Ludzi tylko jakoś mniej (ilościowo), tekstów (Fahrenheit, Esensja) też. No i czasopism - NF i SF jako było, tako i jest i niech będzie, ale reszta pojawia się, przemija, odchodzi.
Słuszność macie, że wielu próbowało, i że wiele form przećwiczyli. Szkoda Czachopisma, bo przynajmniej wyglądało interesująco, przegrali niestety wspomnianymi błędami edytorskimi i ogólną miernotą prezentowanych tekstów.
Stworzenie pisma, które płaciłoby autorom (na czas), zatrudniało najlepszych, kupowało najlepsze opowiadania, do tego dobrze wyglądało, nie kosztowało przesadnie drogo i wychodziło regularnie, jak w zegarku - jest możliwe, tylko bardzo kosztowne.
I zwrócić się to z czasem też może zwrócić (warunek: ciągłe analizy i badania, nie tam target na początku i wystarczy, bo rynek zmiennym jest).
Podsumowując: może się opłacać, są odbiorcy i jest sens. Tylko trzeba duuuużo zainwestować.
Jedynie zwrot z inwestycji martwi - a konkretnie to, że nikt chyba tutaj w ów zwrot nie wierzy.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Zapewne Milłord Brołn ma wyniki mniej restrykcyjne, czyly, że różne fany gotowe są ustąpić z niektórych punktów Esesa, dla dobra percepcji lepszej literatury. Zapewne MB ma też dane o zainteresowaniu reklamowaniem się w piśmie literackim.Małgorzata pisze: Część Twoich wskazań wydała mi się mocno życzeniowa - myślałam, że masz dane potwierdzające - nie zgadzała mi się z danymi, jakie dostaję od Millward Brown Co. Stąd pytanie.
Jak można porównywać pismo literackie, robione z powodu literatury i dla niej, z jakimkolwiek dobrze się sprzedającym tytułem? Ja mam dane nie statystyczne, tylko od koleżanki pracującej w Muratorze - najpierwszym poradniku budujących i remontujących w tym pięknym kraju. Jakież było moje zdumnienie, kiedy okazało się, że redakcja z prawdziwego zdarzenia już w tym piśmie nie istnieje. Jest rozbudowany dział reklamy, który ssie reklamodawców, a redaktorzy zajmują się przepisywaniem tekstów dostarczonych przez copywriterów, żeby nie brzmiały tak natrętnie reklamowo. Dopiero ewentualne dziurki zapełnia się tekstem pisanym na kolanie przez redaktora, zwykle wykorzystując jakieś oczekujące oferty od reklamodawców, żeby i tam wcisnąć jakiś product-placement.
Dobrze się sprzedające tytuły prawdopodobnie dziś wszystkie tak wyglądają - nie ma twórczości, dziennikarstwa, są badania fokusowe oraz inne z jednej strony, a z drugiej materiały od reklamodawców. Pisma o profilu politycznym w części "reklamodawcy" mają w pewnym procencie "polityczni mocodawcy i lobbyści".
A za czem tu lobbować między fantastami? Toż nawet na tym forum w spokoju (zupełnie jak nie w tym kraju!) dyskutują sobie feministka z mizoginem, lewak z konserwatystką, ignorant z fizykiem kwantowym, choleryk z melancholiczką, punk ze skinem, szlachcic z ciurą, dziecko z rodzicem, ba, miłośnik fantasy z miłośnikiem hard-sf! Bo wszystkich ich łączy zamiłowanie do czytania (oraz u wielu mniej lub bardziej jawne zacięcie do pisania) i zasadniczo tylko to.
A mój dziadek przez ostatnie 2 lata sztafirował pałac prezesu tego wydawnictwa... Jakbym skojarzył, to może bym tam pojechał i podpalił mu coś? Z samej powierzchni podłogi użytkowej można przyjąć założenie, że wydawnictwo MAG radzi sobie jakoś (przynajmniej średnio).Rheged pisze:Fenixa też MAG udupił. W MAGu udupiono jeszcze kilka innych ciekawych projektów.
Ad rem: Rynek książki tajemniczy jest, na pewno. W końcu daje utrzymanie iluś tam osobom (setce? więcej?), ale zasadniczo powtarza się, że to musi upaść, że się nie opyla, że ludzie nie czytają, że w ogóle. Oczywiste jest, że trudniej przetrwać ze specjalizowanego portfela - tak samo jest z handlem np. sznurowadłami.
Rynek fantastyczny jest gettowy również z innej przyczyny: autor fantastyczny chce, żeby przeczytali go fani fantastyki i to właśnie ich opinia jest dla niego istotna, podobnie jak opinia wyspecjalizowanych krytyków. Bo co tam wie krytyk, czy czytelnik głównonurtowy o prawdziwej fantastyce? Przecież wydawnictwa głównonurtowe drukują różną literaturę, a dużo tego o fantastykę jakoś się ociera, podobnież jak w wielu książkach fantastycznych fantastyki jest tyle, co kurze spod ogona wytentego się. Jednakowoż autor poczuwa się do potrzeby wywnętrzenia się przed konkretnym (Margota: stargetowanym) audytorium (czy też raczej legensorium). Zatem kieruje się z tekstem do stargetowanego wydawnictwa, żeby dostać recenzję od odpowiednich osób. To jest zapewne nie główna, nie najpierwsza, ale jakaś tyż przyczyna.
PS:
Zerknąłem w zwierciadło i co widzę? AAAAA!!! Przewodas!!!Przewodas pisze:Jak chcecie wiedzieć dlaczego, przejrzyjcie się w lustrze...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
Ja ostatnio szukałem nawet nie czegoś za 8zł, ale tylko zwykłej NF. Nie czytuję tego regularnie, ale ostatnio coś mnie naszło i chciałem sobie nabyć taki jeden mały egzemplarz. Mieszkam w całkiem sporym mieście jakieś 700tys mieszkańców, odwiedziłem chyba 10 punktów z gazetami w okolicy, NF nie ma. Nie ma i nie będzie, bo nie mają wystarczająco miejsca na wszystko, ledwo im się mieści to co mają, więc nie biorą tytułów, które idą w bardzo małym nakładzie. Jakoś dobrze to nie wróży ani NF ani też nowemu tytułowi, nie przebije się. No chyba, że ktoś ma naprawdę koszmarnie wielki budżet na reklamę i będzie się dodatkowo reklamował dodatkami do pisma.Lord_Slavo pisze:Dzięki za konstruktywną krytykę tej koncepcji. Jasno widać, że to się nie opłaca, nie ma odbiorców i generalnie nie ma sensu w to wchodzić. Szkoda, że tak jest bo jestem widocznie jedną z osób która za periodyk fantasy jest w stanie zapłacić i to więcej niż 8 złotych:)
Szukam jednak czegoś innego niż NF i na coś innego czekam. Może to się jeszcze zmieni i na fantasy będzie większe zapotrzebowanie.
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Jednak mimo wszystko mógłbyś się przywitać w odpowiednim miejscu...
Mimo wszystko między NF a nowym, nikomu nieznanym pismem jest różnica. Nowe pismo dopiero musi sobie wywalczyć pozycję, a dodatki IMAO mogą mu w tym przedsięwzięciu utrudnić poczynania.Jakoś dobrze to nie wróży ani NF ani też nowemu tytułowi, nie przebije się.
Sasasasasa...
-
- Sepulka
- Posty: 26
- Rejestracja: wt, 16 gru 2008 14:48
Wypraszam sobie! Ja jestem młodzież i czytam! Dużo i namiętnie. Wszystkiego. I nie zamierzam przestać! O!Laris pisze:"Literatura młodzieżowa" kojarzy mi się z chałą i badziewiem dla średnio wymagających czytelników. Ot - papka, którą co gorsza piszą ludzie, którzy wiek "młodzieżowy" przechodzili za czasów Gierka, albo - o zgrozo - Gomułki. Nie ubolewam nad tym, że "literatura młodzieżowa" znajduje się w stanie bliskim śmierci, a nawet się z tego cieszę.Moim zdaniem, sytuacja literatury młodzieżowej, takiej dla czytelnika w wieku potteromaniackim, jest u nas wręcz tragiczna.
Bo w gruncie rzeczy, to się przestało opłacać. Większość nastolatków czyta namiętnie CD-A, "świerszczyki" i inne niezbyt długie czytadła w miękkich okładkach. Pisać dla takich nie ma sensu, bo i tak czytają diablo mało. Za "dawnych, dobrych lat" była sytuacja nieco inna, bo nie napierniczało się całymi dniami w najnowsze gierki, ani nie siedziało się przed telewizorem z padem w łapie.
Offik wyszedł, mea culpa.
No co ty... Nie umiesz zaginać czasoprzestrzeni?... Każdy to potrafi...
- Nath
- Fargi
- Posty: 332
- Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55
- Laris
- Psztymulec
- Posty: 916
- Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25
strix pisze:Wypraszam sobie! Ja jestem młodzież i czytam! Dużo i namiętnie. Wszystkiego. I nie zamierzam przestać! O!
:P Specjalnie podkreśliłem, żeby wyszczególnić, o co chodzi. Początkowo też sobie wypraszałem, naiwnie myśląc, że takich jak ja jest więcej. Potem stwierdziłem, że jednak nie.Laris pisze:Większość nastolatków czyta namiętnie CD-A, "świerszczyki" i inne niezbyt długie czytadła w miękkich okładkach. Pisać dla takich nie ma sensu, bo i tak czytają diablo mało.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
- Piotr Michalik
- Sepulka
- Posty: 20
- Rejestracja: pt, 08 maja 2009 07:53
Widziałem
SZACUN
(by nie offtopować dodam coś w temacie)
Myślę, że damy radę z tym papierem, serio :) Mamy plan, długofalowy od samego początku i bez realizacji poprzedniego punktu nie bierzemy się za następny.
Gdzieś tam w samym środku tego planu jest papier, a potem lecimy dalej, ku następnym punktom.
SZACUN
(by nie offtopować dodam coś w temacie)
Myślę, że damy radę z tym papierem, serio :) Mamy plan, długofalowy od samego początku i bez realizacji poprzedniego punktu nie bierzemy się za następny.
Gdzieś tam w samym środku tego planu jest papier, a potem lecimy dalej, ku następnym punktom.
Nie jestem bardzo bystry, po prostu długo siedzę nad problemem. A.E.
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Nie mówię, że się nie uda, ale prezentuję postawę sceptyczną. Sceptycyzm zalecany jest w rozsądnej dawce w każdym przedsięwzieciu. Marzenia piękne, trzeba je spełniać, ale zawsze z głową, zawsze z planem. Jeśli uważacie, że tak będzie Wam najlepiej, mi nic do tego, nie mówię tego złośliwie.
Śmiem twierdzić, że i Creatio ma zapał oraz ambicje. Miejsca starczy oczywiście dla wszystkich (w necie), jednak bariera ekonomii jest często nieprzekraczalna (a czasem lepiej jej nie przekraczać). Podstawową ambicją każdego tworzącego cokolwiek musi być dbałość o jakość. Cała reszta jest dla mnie tylko dodatkiem, na pewno nie jest celem. Ode mnie tyle słów świętych. Nie musicie mi się tłumaczyć, że chcecie na papierze. Róbcie swoje. Po prostu.
Śmiem twierdzić, że i Creatio ma zapał oraz ambicje. Miejsca starczy oczywiście dla wszystkich (w necie), jednak bariera ekonomii jest często nieprzekraczalna (a czasem lepiej jej nie przekraczać). Podstawową ambicją każdego tworzącego cokolwiek musi być dbałość o jakość. Cała reszta jest dla mnie tylko dodatkiem, na pewno nie jest celem. Ode mnie tyle słów świętych. Nie musicie mi się tłumaczyć, że chcecie na papierze. Róbcie swoje. Po prostu.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
A mnie ciekawi, skąd takie parcie na papier. Przecież wszędzie trąbią, że papierowe tytuły padają jak muchy, prestiżowe czasopisma z wieloletnią historią przenoszą się całkowicie do sieci. Nawet w Polsce czytelnictwo AFAIK spada, a nie rośnie, nie mówiąc już o sprzedaży. I przypadkiem ostatnio na temat perspektyw papierowych pism F w Polsce rozmawialiśmy na forum Katedry.
Więc po co z przyszłościowego medium przechodzić na medium nieco już spychane na margines?
Więc po co z przyszłościowego medium przechodzić na medium nieco już spychane na margines?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA