Didier van Cauwelaert „Po życiu”
Jak dobrze wstać, skoro świt… Nie wszyscy podzielają tę opinię i słusznie, też uważam, że koncepcja wstawania wraz z ptaszętami, to zła koncepcja. Dokładnie tak samo myślał Jacques Lormeau, kupiec żelazny z zawodu, z duszy artysta. Kiedy przed siódmą rano, usłyszał wykrzyczane przez żonę, w kierunku jego przyczepy-pracowni, jakieś zupełnie nieistotne pytanie pomyślał: „Udawajmy nieboszczyka”. I udało się. Doskonale. Bowiem, kiedy obudził się dwadzieścia osiem minut po ósmej, stwierdził, że nie żyje. I tak rozpoczął nowy etap egzystencji. Nadal związany ze swoim ciałem, domem, rodziną nie udał się bynajmniej w zaświaty. Nadal był, tyle, że mniej więcej na wysokości lodówki. „Po życiu” Didiera van Cauwelaerta nie jest książką dla wielbicieli ezoteryki, mistyków, ani wielbicieli świateł w tunelu. To powieść pełna życia, choć po śmierci, napisana dowcipnie lecz nie będąca czczą rozrywka, poruszająca tematy smutne ale kojąca. Lek na lęki. Zdecydowanie polecam.
Dorota Pacyńska
Pobierz tekst:
O nadmiarze baśniowości
Eleonora Ratkiewicz Lare i t’ae Tłum.: Ewa Białołęcka Lare i t’ae Wydawca: Fabryka Słów…
O czym tu pisać, czyli nieco zbędna recenzja
Recenzja książki Petera V. Bretta „Otchłań. Księga I”. Dziś będzie krótko. A…
O poszukiwaniu nowego domu
Recenzja książki „Hajmdal. Początek podróży” Dariusza Domagalskiego. Klasyczne space opery rządzą się…
O raju! Zupełnie o tej książce zapomniałam. :) Aż mi się gęba śmieje. Naprawdę fajna rzecz.