Kasandra wieszczyła, lecz nikt jej nie słuchał… czy Richard Shirreff podzieli jej los? Konrad „Khorne_S” Fit dzieli się wrażeniami po lekturze książki „2107: Wojna z Rosją”.
Pisanie książek to rzecz niełatwa, bo zwykle ma się albo pomysł, albo talent. Jeśli ma się jedno i drugie, osiąga się sukces. Inaczej po takim autorze ślad nie pozostaje.
Jeszcze ciężej jest pisać książki, które mają być ostrzeżeniem: bo ciężko napisać coś, co będzie zarazem ciekawe i prawdopodobne.
Tego zadania podjął się sir Richard Shirreff. Napisał on książkę „2107: Wojna z Rosją” wydaną przez Rebis. A kim jest autor, by się na taki temat poważyć? Za notką autorską: „Richard Shirreff urodził się w 1955 roku w Kenii i spędził tam dzieciństwo. Po ukończeniu studiów historycznych na Oksfordzie wstąpił do brytyjskiej kawalerii pancernej. Przez 37 lat sprawował stanowiska dowódcze na wszystkich szczeblach wojsk lądowych. Brał udział w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej, pełnił służbę w Irlandii Północnej, Bośni, Kosowie i Iraku. Przez ostatnie dwa lata w mundurze zajmował wysokie stanowiska w strukturze NATO: dowódcy Korpusu Sojuszniczych Sił Szybkiego Reagowania oraz zastępcy naczelnego dowódcy Sojuszniczych Sił Zbrojnych w Europie.
Po odejściu z wojska założył firmę Strategia Worldwide, oferującą usługi w dziedzinie zarządzania ryzykiem. To jego debiutancka książka.”
Jak widać, ma dobre podstawy, by napisać książkę z tej dziedziny. Tylko czy aby na pewno?
Już sam tytuł zdradza jej treść: będzie o wojnie NATO vs. Rosja.
Jeśli ktoś się spodziewa powieści w stylu Clancy’ego, to niech zapomni.
Kłopot z tą książką jest jeden, ale za to zabójczy.
Mianowicie – mogłaby to być rozprawa naukowa, niestety, autor wysilił się i spróbował napisać książkę stricte fabularną. Mówiąc banalnie, wygląda o tak, jakby pozazdrościł pisarzom technothrillerów i napisał „coś pomiędzy”. I nie wyszła mu ani ciekawa powieść sensacyjna, ani pozycja naukowa.
A szkoda, bo potencjał jest. Niestety – zmarnowany.
A inne minusy ? Oj, niestety, są.
Fabuła i bohaterowie. Postacie mało prawdopodobne, a fabuła ma chyba uzasadnić psioczenie na przywódców NATO, jak to oni szybko się rozbroili. Tak samo ujęta jest polityka. Są politycy bardzo dobrzy (tu ukłon w stronę polskiego przywódcy Rady Bezpieczeństwa NATO), jak i zapatrzeni w siebie.
Bohaterowie też są, tylko w sumie po co? Ta książka nie potrzebuje bohaterów. Ona potrzebuje realnych opisów, gdzie i dlaczego popełniamy błędy, które mają spowodować wybuch wojny. Ale sir Richard poszedł na łatwiznę i napisał coś dla mas. Szkoda, bo to, moim zdaniem, spowoduje, że szybko zostanie zapomniana.
No i jeszcze jeden błąd, największy. Tak jest. Jest happy end! Najpierw zła Rosja wygrywa, podbija, a potem dzielne NATO bierze się do kupy i w końcu zwycięża.
No nie wiem, jak dla was, ale dla mnie jest to strzał w stopę z działa czołgowego.
Jeśli ktoś ostrzega: WOJNA NADCHODZI! SZYKUJCIE SIĘ!!! To według mnie nie powinien pisać książek z dobrym zakończeniem. Bo większość czytelników (nie bez racji) powie: po co się mamy na nią szykować? W końcu i tak wygramy, prawda?
I to niestety jest najlepsze podsumowanie, bo zazwyczaj pamięta się właśnie koniec, a ten jest szczęśliwy i optymistyczny.
Szkoda wielka, bo jednak takie książki są potrzebne. Ludzie żyją w dziwnym przeświadczeniu, że ciągle będzie cudownie. Że wyrośliśmy już z wojen i liczą się tylko praca, mieszkanie i emerytura. A tak wcale nie jest, wojna nadal może wybuchnąć. Są państwa, są ludzie, więc groźba wybuchu konfliktu wciąż istnieje. A to istotne, czy wojna, która wybuchnie, będzie stosunkowo szybka i bezkrwawa, czy zakończy się wymianą ciosów jądrowych.
Po przeczytaniu książki takiej jak ta, następna pozycja w tym rodzaju zostanie zignorowana, podzieli los Kasandry w Troi. Choć będzie zawierała prawdę, nikt jej nie przeczyta.
Jeśli chodzi o mnie, mam mieszane uczucia. Spodziewałem się rzetelnego podejścia do sprawy, a dostałem „niewiadomoco”. Jeśli będę chciał poczytać technothriller, to wolę sięgać do Clancy’ego, a jeśli rozprawy naukowe, to poproszę, by były naprawdę naukowe. Bez bohaterskich żołnierzy. Tylko suche fakty.
I dlatego jej nie polecam – chyba że ktoś jest bardzo zainteresowany tym tematem i będzie potrafił oddzielić bełkot od informacji rzetelnych. Co jest możliwe, ale wymaga sporej wiedzy i samozaparcia.
A jeśli chodzi o samo wydanie ?
Powiem w sumie: Rebis zawsze porządnie wydaje książki, więc miło wziąć ją do ręki. Jedyny minus to miękka okładka.
I tyle temacie.
Konrad „Khorne_S” Fit
Tytuł: „2017:Wojna z Rosją”
Autorzy: Richard Shirreff
Tłumacz: Radosław Kot
Wydawca: Rebis 2016
Stron: 448
Cena: 39,90 zł
Pobierz tekst:
Mieszana radość
Z czekaniem na następny tom cyklu po długiej przerwie jest zawsze kłopot.…
Lektura plażowa
Charlaine Harris Prawdziwe morderstwa Tłum. Martyna Plisenko Replika 2012 Cena: 29,90 Stron:…
Nieudany debiut
Pamiętam różne debiuty pisarskie z czasów, gdy byłem młodym czytelnikiem. Część debiutantów z tamtych lat…