Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Piaski Diuny

Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 19 września 2013

nesterowicz PiasekPiasek

Piotr Nestorowicz

Wydawca: Novae Res, 2013

Liczba stron: 276

 

Gdzieś w bliżej nieokreślonym świecie leży Miasto. Podzielone na pół przez pasmo sporych wzgórz, podzielone, można by powiedzieć, na dwa różne byty. Nowe Miasto to siedziba władcy, możnych rodów, kupców. To morska zatoka, łagodny i przyjemny klimat, pałacowe intrygi, skryte interesy i Zakon Wiążących Piasek. Nowe Miasto żyje i bogaci się. Stare Miasto to relikt. Umiera powoli od dziesiątków lat. Coraz mniej ludzi, coraz więcej ulic i domów zasypanych piaskiem pustyni. Nie byle jakiej pustyni, bo Mutahariki. Ona żyje, nienawidzi ludzi i zrobi wszystko, by ich zgnieść. Nieustępliwie atakuje mury Starego Miasta, znajduje też inne drogi i nagłymi erupcjami wybucha wśród domów. Naprzeciw żywiołowi stają Wiążący Piasek. Tylko oni potrafią swymi zaklęciami walczyć z wściekłą Mutahariką. Ale jest ich coraz mniej i Stare Miasto powoli oddaje pole pustyni.

Dlaczego mieszkańcy Starego Miasta nie opuszczą swych domów i nie uciekną na Zachód? Bo Nowe Miasto ich nie chce, to na pewno. Również dlatego, że są dumni i wolą umrzeć na swojej ziemi, można to tak wytłumaczyć. Być może także dlatego, że Stare Miasto stoi Mutaharice na drodze do Nowego? Jednak przede wszystkim z powodu krociowych zysków związanych z pozyskiwaniem z pustyni Hadżaru. Stare Miasto jest przecież bazą Zbieraczy. Zakon Wiążących Piasek nie pozwoli na jego porzucenie. Wyjawmy to od razu, Zakon trzyma w ręku handel Hadżarem (cenne kamienie), jest wszechwładny i skorumpowany. Miejscowych Wiążących Piasek, jakąkolwiek pomoc im i generalne zagrożenie atakami pustyni ma w głębokim poważaniu. Liczą się tylko zyski.

Malaika jest nowa w mieście. Jej wuj został właśnie mianowany Alidarhem Starego Miasta i przeniósł się tam z rodziną. Malaika jest dla niego niczym córka. Dziewczyna jest ciekawa i wszędobylska, z wrodzonym sobie  talentem wchodzi w konflikt z najważniejszym ze Zbieraczy, Sachrachem. Dodajmy – młodym, przystojnym, męskim. A przy tym bardzo ważnym, bo posiadającym rozległą wiedzę o pustyni, co wiąże się z powszechnym szacunkiem, oraz unikalną umiejętność „czucia” Mutahariki. Konflikt przeradza się w przyjaźń. a gdzieś w tle unosi się zapomniana legenda o kobiecie, która niczym tarcza stawała w obronie ludzi przed wściekłością pustyni, a czyniła to z mocą setki razy większą niż moc Wiążących Piasek. Legendę pamięta tylko Sacharch, co dodaję dla podkreślenia jego ważności. Rychło okazuje się, że swawolne dziewczę, postawione oko w oko (jeśli można to tak nazwać) z groźną erupcją w sercu miasta, potrafi związać piasek o wiele skuteczniej niż uznani członkowie zakonu. A czyni to niejako mimowolnie, tracąc jednocześnie przytomność. Po prostu z wrodzonym sobie wdziękiem.

 

Ten przydługi wstęp, który ma zapoznać potencjalnych czytelników z treścią powieści, nie jest przypadkowy. Jakość opisanej tu historii idzie w parze z jakością stylu autora.

Skojarzenie jest dość oczywiste – skoro pustynia, to Diuna. Ale jeśli oczekujecie podobnych wrażeń, to się zawiedziecie. Bohaterowie, tak naprawdę, nawet nosa nie wyściubiają poza miejskie mury, a jeśli nawet to robią, autor nie daje nam tego odczuć. Nie poczujemy atmosfery specyficznego życia Mutahariki. Nie przejmiemy się specjalnie wszechobecnym w Starym Mieście poczuciem zagrożenia, bo to autor zbudował byle jak i raczej groteskowo. Nie poznamy cudownej złożoności świata, ludzi, ich rodzin, konfliktów, charakterów i porywów namiętności różnorakich. Nie ma szerszego kontekstu i klimatu. Sposób ubierania się, zdobywania wody i pożywienia, te szczegóły, które powinny znaleźć się w centrum opowieści o życiu na krawędzi groźnej pustyni, to, co jest tak fascynujące w Diunie, tutaj nie istnieje. Brak namysłu nad takimi kwestiami wręcz się logicznie mści na powieści, bo czytelnik zaczyna sobie zadawać niewygodne pytania. Na przykład: po kiego grzyba to Stare Miasto jeszcze istnieje? Skoro Mutacharika pochłonęła wszystko, co je kiedyś otaczało, żyzne ziemie, lasy, wsie i miasteczka? Z czego utrzymują się mieszkańcy? Skąd zdobywają pożywienie? No przecież nie wszyscy ciągną zyski z pozyskiwania Hadżaru?

Świat „Piasku” jest dość prosty i oczywisty: tu są ci dobrzy (Malaika, jej wuj, miejscowi Wiążący Piasek, Zbieracze i mieszkańcy Starego Miasta), a tam są ci źli (wszystko, co w Nowym Mieście, ze szczególnym wskazaniem na jego władcę i na Zakon), którzy dołożą wszelkich starań, by tym dobrym zdrowo w planach namieszać. Bohaterowie są, owszem, wyraziści, ale w dość przewidywalny sposób. Moją ulubienicą jest oczywiście Malaika, typowe cudowne dziecko, którego naiwność porównywalna jest tylko z prezentowaną przez bohaterkę powieści Stephenie Meyer. Sacharch to oczywiście przystojny bohater z romantycznym odchyłem (oprowadzanie po starych pałacach), wuj jest mądrym opiekunem, a Albajet wiernym sługą. O archetypiczności bohaterów negatywnych nawet się nie chce wspominać…

Fajerwerków nie ma też w narracji. Nie znajdziemy tutaj celnych bon motów, porywających dialogów czy plastycznych opisów. Nie, nie, żeby nie było wątpliwości, autor posługuje się językiem prawidłowo, książka wcale nie roi się od błędów, ale… jest tak nijako. Drętwo. Miałem takie wrażenie, że nawet bohaterowie męczą się, wypowiadając swoje kwestie, zupełnie jak ja, gdy je czytałem.

I tu czas powrócić do przytoczonej tak rozwlekle fabuły. Jest ona taka sama, jak bohaterowie i styl narracji. To oczywiście bardzo subiektywne wrażenie, ale zupełnie nie porwał mnie zamysł autora. Historia jest w gruncie rzeczy nudnawa, bez pieprzu i bez wanilii. Na plus mogę jedynie zaliczyć autorowi, że nie poszedł w kierunku w banalnego happy-endu. I tyle, więcej nie chcę zdradzać, może ktoś jednak zdecyduje się na bliższy kontakt z powieścią.

I w związku z tym: tradycyjne pytanie – czy polecam? Szczerze mówiąc, owszem, ale nie dorosłemu i wyrobionemu czytelnikowi. Dla młodzieży może to być wprowadzenie w świat fantastyki. Tylko czy warto w tym celu nabywać książkę w najlepszym razie średniawą, gdy tyle doskonałej fantastyki wala się po księgarskich półkach?

 

Daniel Ostrowski




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Jak ugotować fantasy
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 31 grudnia 2012

Dominik Sokołowski Kwiat paproci Rebis 2012 Stron: 399 Cena: 35,90   Jak?…

Poleć to jeszcze raz, Doroto (12)
Bookiety Fahrenheit Crew - 9 czerwca 2014

Salman Rushdie „Czarodziejka z Florencji” Zaczarowany świat, zaczarowana książka, to chyba oczywiste, wszak inna…

A Irlandia podobno jest taka zielona…
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 26 lutego 2016

Dżentelmen powinien wiedzieć, kiedy wstać i wyjść, czyli Maciej Tomczak recenzuje „Cień przeznaczenia”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit