Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Rzeczywistość skrzeczy

Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 23 października 2013

orbitowski Szczesliwa-Ziemia_oklAutor: Łukasz Orbitowski

Tytuł: Szczęśliwa ziemia

Wydawnictwo: SQN, 2013

Stron: 381

 

Przymiotnik szczęśliwa w tytule powieści Łukasza Orbitowskiego może być jedynie przykładem zastosowania wyjątkowo okrutnej ironii – tak pomyślałam, ujrzawszy zapowiedź pierwszej publikacji autora w barwach Sine Qua Non. Myśl ta miała korzenie w moich dotychczasowych doświadczeniach z twórczością autora Świętego Wrocławia. I była słuszna, co stwierdzam po lekturze Szczęśliwej ziemi. Po raz kolejny Łukasz Orbitowski ściga się na jej kartach sam ze sobą, sprawdzając, czy potrafi napisać coś jeszcze bardziej przytłaczającego niż dotychczas.

Towarzyszymy w tej historii grupie przyjaciół, pochodzących z dolnośląskiej, fikcyjnej, a jednak pod wieloma względami przypominającej Jawor, miejscowości Rykusmyku. Sedes, Blekota, Sikorka, DJ Krzywda i Trombek, urodzeni na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, mają, jak każdy, marzenia. Najpierw o słodyczach i płytach z zagranicy, potem o miłości, pieniądzach i wolności. O ucieczce z Rykusmyku. Dusznego, przedziwnego miasteczka, w którym jest więcej gwałtów niż gdzie indziej, a najlepsze miejsca zabaw to wysypisko śmieci i cmentarz.

Po maturze, ostatniego wieczoru przed rozpoczęciem studiów, postanawiają skrócić sobie drogę do szczęścia. W tym celu udają się do podziemi miejscowego zamku, gdzie podobno, za pewną cenę, można uzyskać spełnienie swojego życzenia. I życzą sobie miłości, pieniędzy, wolności i wyzwolenia od przekleństwa. Wydaje im się, że cenę już zapłacili.

Ponownie spotykamy ich po dziesięciu latach. Blekota trafił do Kopenhagi, Sikorka do Warszawy, DJ Krzywda do Krakowa. Pozostali tkwią w Rykusmyku. Okazuje się, że z życzeniami warto by było uważać, bo się spełniają, choć nie od razu i częstokroć w nieoczekiwany sposób. Wspólne jest tylko jedno – nauczka za skorzystanie z magicznego skrótu. Żadnemu z bohaterów spełniające się życzenie nie przynosi szczęścia.

W opisie losów każdego ze swoich protagonistów Orbitowski – choć w przekonująco oddanych realiach różnych miast – porusza zbliżone problemy. Psychiczna słabość, nieumiejętność budowania trwałych więzi z innymi ludźmi, brak woli walki o podtrzymanie cennych relacji, obojętność na sygnały nadchodzącej katastrofy. Strach przed odpowiedzialnością. Nieprawidłowo poukładane priorytety. A przede wszystkim – wyobcowanie i dojmująca samotność. Wspólne dla stróża, freelancera, pracownika korporacji i prywatnego przedsiębiorcy. Dla ludzi sukcesu i nieudaczników.

Trzeba trzynastu lat, by, pokiereszowani przez spełnione życzenia, przyjaciele spotkali się ponownie. By powrócili tam, gdzie wszystko się zaczęło. By wzięli odpowiedzialność za swoje decyzje. Konstrukcyjnie Szczęśliwa ziemia jest chyba najspójniejszą jak do tej pory powieścią autora. Fantastyczna i pełna grozy tajemnica Rykusmyku od początku stanowi konsekwentnie rozwijany – równolegle do obyczajowych wątków – element całości. Wizyty bohaterów w zamku stanowią klamrę fabularną, a zakończenie jest mocno osadzone w reszcie opowieści. To mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Jedyne, co mam autorowi za złe, to, że – wbrew pozorom – poskąpił nawet najbardziej poszkodowanemu ze swoich bohaterów choćby częściowego happy endu. Nie jest to bynajmniej rozwiązanie nielogiczne, ale, nawet jak na wyśrubowane w tej materii standardy prozy Łukasza Orbitowskiego – wyjątkowo okrutne.

 

Agnieszka Chojnowska

 




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

I znowu Schronienie
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 4 stycznia 2016

Opasły tom pełen kosmicznych walk i męstwa… oraz szczypty łopatologii. Konrad Fit recenzuje powieść…

Zaiste, świat jest Tekstem
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 6 czerwca 2016

Starego wyjadacza zaskoczyć niełatwo. Tymczasem Kazimierz Kozłowski, i owszem, jest zaskoczonym po przeczytaniu powieści…

Powrót do korzeni

No to dotarliśmy do ostatniego tomu cyklu Hayden War! Ostatni nie oznacza, że to koniec historii napisanej przez Evana…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit