Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

To samo, ale nie tak samo

Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 7 sierpnia 2015

corka-dymu-i-kosci6Czasem w nasze ręce trafiają książki, o których nigdy nie słyszeliśmy. Do ich czytania zabieramy się bez szczególnych emocji, a potem nie umiemy się oderwać od lektury. Honorata Rybkiewicz recenzuje dwa i pół tomu cyklu Laini Taylor „Córka dymu i kości”.

Z książkami przeznaczonymi dla nastolatków jest pewien problem. Nie wiem, czy leży on po stronie pisarzy, czy odbiorców (mam brzydkie podejrzenie, że nastoletni czytelnicy nie przepadają za rzeczami zbyt skomplikowanymi). Powieści „młodzieżowe”, zwłaszcza z nurtu paranormalnego, są zazwyczaj proste jak budowa cepa. Jest on, jest ona, są przeszkody, przeszkody zostają pokonane, on otacza ją ramionami, amen. Acha! Jedno z nich jest wampirem. Albo wilkołakiem, demonem. Być może wodnikiem Szuwarkiem. Jedno jest dobre, drugie złe, ale nie ma to znaczenia, bo ona jest śliczna, on męski, a powietrze między nimi aż trzeszczy od niespełnionego pożądania.

Kiedy dostałam do ręki dwa i pół tomu trylogii „Córka dymu i kości” Laini Taylor, wiedziałam dwie rzeczy: że druga część trzeciego tomu ma wyjść na dniach (jak zapowiada na swojej stronie Amber – ukaże się 27 sierpnia 2015 r.) i że książka zebrała znakomite opinie. Zaczęłam czytać… i przepadłam.

Jak głosi notka na okładce, „Laini Taylor, czerpiąc z mitologii i niezmierzonej wyobraźni, stworzyła oszałamiający kolaż, gdzie przenikają się świat rzeczywisty i magiczny.” Blurby bywają różne, a do rekomendacji podchodzę z rezerwą. Tu akurat każde słowo jest prawdą. Zawsze mnie fascynowała wyobraźnia pisarzy, ich skojarzenia i umiejętność interpretacji rzeczy pozornie oczywistych. W cyklu „Córka dymu i kości” mamy twórcze wariacje na temat Romea i Julii, upadłych aniołów, wróżebnych właściwości kostki kurczęcia, symbolu znanego jako Ręka Fatimy, reinkarnacji, mitologicznych zwierząt… wymieniać mogłabym długo. I wszystkie te pozornie niedobrane elementy łączą się w całość. Ach, jaką piękną całość!

dni-krwi-i-swiatla-gwiazd5Bo przecież jest ona i jest on, ona jest piękna, on męski, ona niby (bardzo „niby”) jest człowiekiem, on zaś istotą nadprzyrodzoną. Jest walka dobra i zła, jest wielka miłość i potężne przeszkody. Klisza? To już było? Owszem, nie raz i nie sto. Ale nie tak pięknie.

Romanse paranormalne zazwyczaj są proste. Okazuje się jednak, że mogą być i proste, i wieloaspektowe jednocześnie – Laini Taylor tego dowiodła. Książka o aniołach i demonach nie musi być powielaniem schematów, opowieść o uczuciu Romea i Julii można przenieść do wszechświatów równoległych. Historia o walce dobra ze złem może przybrać zupełnie nowe oblicze, gdzie dobrzy bywają zimni i pozbawieni umiejętności przeżywania wyższych uczuć, a źli nurzają się we krwi niewinnych i jednocześnie są patriotami. Tak właśnie kolaż ułożyła autorka „Córki dymu i kości” – i porwała mnie jej wizja. Chwilami okrutna ponad wszelkie wyobrażenie, momentami mroczna, czasem niespodziewanie zabawna. Oryginalna, lecz jej elementy widziałam już niejednokrotnie.

Cenię autorów, którzy używają pięknego języka. Laini Taylor – i tłumaczka, Julia Wolin – dokonały niemałej sztuki. Narracja jest urokliwa, momentami wykwintna. Ostatecznie… przy tworzeniu opowieści o aniołach elegancki język wydaje się niezbędny. Pięknie dobranymi słowami autorka opisuje piękną, trudną miłość, nie popadając przy tym w sztuczną emoegzaltację – i to jest sztuka, której można tylko pozazdrościć.

sny-bogow-i-potworowZdarza się, że pisarz daje się ponieść wizji, która prowadzi go za daleko. Zapędzony w pułapkę własnej wyobraźni sięga często po element z rodzaju deus ex machina, który wydatnie pomaga mu przy konstrukcji fabuły. Laini Taylor niby uległa tej manierze… ale na szczęście nie do końca. Wprowadzony w „Snach bogów i potworów” czynnik istot bardziej wszechmocnych niż wszechmocni obronił się, został podany z wyczuciem, nie razi. W tej historii nic nie jest tym, czym się wydaje, większość zdarzeń i postaci kryje w sobie wiele znaczeń. Historia oparta jest na elementach, które wszyscy znamy – dopóki nie okaże się, że nasz osąd był błędny.

Rozpoczynając lekturę, wiedziałam, że będę ją musiała przerwać, zanim poznam, jak to wszystko się skończyło. Podejrzewam, że dobrze, ale happy end będzie skażony smutkiem i stratą, i być może wcale nie będzie taki happy. Trzy książki z cyklu wędrują na półkę, gdzie stoją rzeczy, do których kiedyś wrócę, a ja poproszę o czwartą. Finalną.

Teraz. Już. Natychmiast.

Honorata Rybkiewicz

Tytuł: „Córka dymu i kości”, „Dni krwi i światła gwiazd”, „Sny bogów i potworów” t. 1

Autor: Laini Taylor

Tłumacz: Julia Wolin

Wydawca: Amber 2012, 2013, 2015

Stron: 395, 349, 303

Cena: 37,80 zł, 37,80 zł, 29,80 zł




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

[RECENZJA] „Mojra. Przeklęte dzieci Inayari” Agnieszka Kulbat

Gdyby Zakon Inayari z powieści Agnieszki Kulbat „Mojra. Przeklęte dzieci Inayari” chciał…

Miejsce dziur jest w serze

Recenzja przedpremierowa książki Michała Gołkowskiego „Spiżowy gniew”. Książki Michała Gołkowskiego lubię za…

Magia i polityka
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 9 kwietnia 2014

Autor: Piotr Muszyński Tytuł:Gambit mocy Wydawca: Oficynka, 2014 Stron: 704 Cena: 45,00…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit