Literatura

Yeeeep!

Znowu jesteśmy. Zanim walnę parę słów o literaturze, muszę rzucić jakieś wyjaśnienie naszej nieobecności (miesięcznej, prawie). Przeczytałem wstępniaka i felieton Gina, a tam ani słowa o przyczynach chwilowego przestawienia Fahrenheita w tryb off-line.

Tu dygresja:
Przeczytałem wydruki tych dwóch rzeczy, o których wspomniałem wyżej, a nie oryginały z serwera (więc może już chłopcy coś zmienili). Tak, tak, przyznam się: nie mam komputera. Cała nasza redakcja jest dość dziwna jak na ludzi robiących pismo w Internecie poświęcone literaturze science fiction & fantasy.

Wracając do tematu: dlaczego byliśmy off-line. Otóż połowa redakcji zapragnęła przejść na tryb miesięczny. Druga połowa dała zdecydowany odpór. Zaczęło się. Koktaile Mołotowa wybuchały w ubikacji, zatrute trunki serwowano na każdym redakcyjnym przyjęciu, ktoś wrzucił granat do zsypu i obsypało nas cuchnącymi nieczystościami, Gin walnął Tonika nożem, Tonik przyładował Ginowi kijem baseballowym, Naczelny urządził kwaterę główną pod własnym biurkiem (wyjrzeć spod biurka się bał), Rzecznik przychodzi do pracy w kamizelce kuloodpornej, sekretarka (chyba właśnie zakochana w Ginie) zamiast pierścionków ma na palcach kastety, ja włożyłem sukienkę w barwy ochronne...

Koteria "dwumiesięcznych" zdobyła jednak przewagę i wdarła się do pomieszczenia serwera, gdzie chłopcy wyciągnęli wtyczkę z gniazdka i przecięli kabel. Klika "jednomiesięcznych" w desperackim kontrataku odzyskała przynajmniej terminal i stąd napis, który widzieliście: "FAHRENHEIT CHWILOWO NIECZYNNY - PRZEPRASZAMY". Bliższe prawdy byłoby: "FAHRENHEIT OBLĘŻONY - PROSIMY O SANITARIUSZY I POSIŁKI!".

Cóż, doszło w końcu do starcia ostatecznego. Gin wypadł z pomieszczenia serwera i wycelował w Tonika ze swojego Kałasznikowa. Tonik wymierzył w niego z myśliwskiej dwururki. Naczelny usiłował załagodzić konflikt, bohatersko wszedł na linię strzału i powiedział: "Panowie, tylko spokojnie..." Owszem. Obydwaj, dość spokojnie, ściągnęli spusty. Naczelny przebywa teraz w szpitalu. Na chirurgii urazowej, konkretnie.

Jego ostatnie zdanie brzmiało: "Żołnierzu, przekazuję wam dowodzenie..." To było do mnie.

Wzorem exNaczelnego wlazłem pod stół gdzie urządziłem punkt sztabowy. Nie wiem co dalej. "Dwumiesięcznicy" mają serwer i wszystkie kable. "Jednomiesięcznicy" mają wszystkie terminale.

Niniejszy Fahrenheit jest więc wynikiem kompromisu. Nazwałbym to zawieszeniem broni. Ale nie wiem czy to potrwa długo... sądząc po ilościach amunicji, prowiantu i alkoholu dostarczanych codziennie przez Servisco, DHL i UPS obu stronom konfliktu, raczej nie. Jeśli brać pod uwagę gromadzone zaopatrzenie - wojna może trwać nawet i pięć lat. Kto wie, może nawet przerodzi się w pierwszy konflikt globalny XXI wieku?

Chciałbym zdać dowodzenie... Ale jak tylko wystawię głowę spod stołu ktoś rzuca we mnie butelką. (Pustą!!! Co za świnia, nie?)


Ja też więc ogłaszam strajk i stan wojenny! Działu LITERATURA w tym numerze nie będzie!
Chyba, że wspomniana świnia rzuci wreszcie butelką... pełną!