Po raz pierwszy w historii "Fahrenheita" prezentujemy, że się tak wyrażę, moduł osobowy - poniżej macie bowiem:

Wszystko jednego autora/autorki. Gdybyśmy chcieli naśladować MP - napisalibyśmy dużo o kobiecości, oniryzmie, miękkości, gładkości, szorstkości i hermetyczności oraz otwartości. My - po prostu - dajemy autorce miejsce, czujemy bowiem, że ma coś do powiedzenia, przy tym się wstydzi, bo nie mówi wprost. Tyle. Może i tak daliśmy się wpuścić.
Smakujcie.

Copyright by Agnieszka Pater ( vel Zebra)

Agnieszka Pater

Jednoosobowa Grupa Artystyczna Zebra przedstawia : "Kilka uwag o życiu"
(fragment)

made by Tragifar S.A..
by zebra [XI.96]

-------------------------------------------------------------------------------------------

Czasami
czuję się
małym pluszowym
misiem,tak małym,
że nie mogę
dojrzeć koniuszków
moich paluszków
wtedy
jestem
koralowym
Gandalfem.

by zebra [28.01.97]

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednoosobowa Grupa Artystyczna ZEBRA przedstawia :
sztukę jednoaktowa pt. "Szybki Bill i wanna pełna wody "
Akt I.
Scena I.
Wanna z wodą.Stoi.
Wchodzi Bill.Widzi wannę.
Mówi :
Ja nic nie wiem.
Wanna :
Na takie dictum spuszcza wode, która okazuje się być sokiem z kiszonej kapusty.
Kurtyna:
Nie opada bo jest zakiszona w dużej beczce. Chlupie niewyraźnie. Szumi morze.

by zebra









"Wiśtawio"

Był sobie mały chłopiec. Nazywali go Wiśtawio ponieważ wszędzie gdzie mógł brał rozpęd i zaczynał biec.
W jego wsi mieszkało kilkanaście rodzin. Sam Wiśtawio mieszkał z rodzicami w niedużym, zielonym domku. Dookoła budynku poustawiane były liczne płotki i ogrodzenia , żeby Wiśtawio nie mógł ciągle szykować się do drogi i zaczynać startu.
Przed domkiem widniały przepiękne rabatki kolorowych kwiatów, które dzięki szczypcie klucza Utrzymania
Ciągłego kwitły nieustannie przez cały rok.
Oczywiście mama Wiśtawio prowadziła przydomowy ogródek, skąd czerpała niezliczone żródło witamin ,
tak bardzo potrzebnych do produkowania Nektaru Znikania, z którego sprzedaży utrzymywała się rodzina Wiśtawio.
Trzeba także wspomnieć o Ojcu Wiśtawio., który kopał ciągle doły na Drugi Koniec. Nikt nigdy nie wiedział dokąd tym razem dokopał się Ojciec Wiśtawio, ale gdy zaczynał kopać w okolicznych chmurach zawsze znajdował poklask wśród sąsiadów ("Dobrze robi" - mówili i popijając Sok z Nakręconego Bluszczu transportowali się do wsi obok, gdzie istniał Zajazd Pod Zgrzybiałą Marchewką, a gdzie co piątek występowała Lula De Ba - Boll z krainy Fussy).
Pewnego dnia na rabatkę mamy Wiśtawio wbiegł sąsiad, który rozpędził się za swoim uciekającym aktusem.
Wiśtawio ujrzał to i krzyknął tylko : Mamo, idę pomóc sąsiadowi! Wybiegając rozpędził się jak to miał w zwyczaju.
Niechcący zaczepił noga o Kocioł Największy z Nektarem, który jego mama wstawiła do ugotowania.
W ten sposób ich wioska zniknęła. I nikt do dzisiaj nie wie co się z nimi stało.
Czasami tylko słychać jakieś pogłosy szepczące jak się zdaje : Dobrze robi !

by Zebra {14.04.97]

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


"Bajeczka"
Była sobie mała dziewczynka, która miała w zwyczaju zamykać wszystkie okna, które natknęły się na jej drodze. Zazwyczaj nosiła przy sobie swoją ukochaną szmacianą lalkę i małą złotą klameczkę, która zmieniała swe rozmiary.
Kiedyś szła wielką, leśną drogą mijając po drodze ogromne dęby pamiętające Doskonałych. Słońce świeciło, przygrzewając rozbudzające się kwiaty. Z boków dobiegał śpiew ptaków, natomiast ziemia pachniała świeżym aromatem porannej kąpieli.
Tymczasem mały zielony robaczek siedział, a właściwie leżał przy olbrzymim otworze. Wiele wschodów i zachodów widział robaczek w swoim życiu. Ten także był wyjątkowo piękny. Jednakże nigdy nie czuł się tak dobrze i tak soczyście. Nagle ujrzał spadającą malinę. Zapragnął dotknąć jej, nacieszyć się skórką i faktem posiadania jej, a potem wpić w nią zęby i zachłysnąć się jej sokiem.
Wychylił się przez okno. Szybko złapał ją w rękę i miał przed sobą podniecającą wizję nadgryzienia jej jestestwa.
Tymczasem ze ścieżki nadeszła mała dziewczynka i zamknęła okno. I to by było tyle.
by zebra [27.02.97]











OPOWIASTKA NAMIASTKA

Było sobie Szczęście. Niestety chorowite dzieciństwo zrobiło z niego małego kulejącego chłopca, który nie mógł zbyt często ubierać czerwonych spodni, ponieważ źle wpływały na jego wygląd. Wydawałoby się, że nie ma to większego znaczenia, ale jednak ...
Jak to bywa w wielkich aglomeracjach każda dzielnica ma swoje znaki rozpoznawcze; dzielnica Amoku, w której mieszkał Szczęście oznakowała się niebieskimi chustkami w białe kropki. A nie każdy wie, że te kropki znaczyły z kolei niezależność wobec czarnych krzyżyków - symbolu dzielnicy Bałaganu.
Pewnego deszczowego dnia Szczęście poznał przepiękną Dziewczynę. Owa Dziewczyna siedziała w jednej ławce ze Szczęściem - było to pierwszego dnia ich wspólnej nauki w państwowym Systematycznym Katalogu Nauk. Miała na sobie czerwoną sukienkę i białe lakierowane buciki. Szczeście zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej małych dłoniach i różowozielonych lokach okalających jej równie miłą twarz. Po odbębnieniu lekcji, Szczęście nieśmiało podszedł do Dziewczyny i zaproponował, że poniesie jej mikroprocesor w swojej pamięci. Zgodziła się i w ten sposób zawarli znajomość. Od tego dnia Szczęście zawsze nosił w sobie jej część.
Po paru tygodniach zbierając się w sobie, spytał się czy mogą porozmawiać o ich znajomości. Powiedziała: Nie mam nic przeciwko Tobie. I tak już pozostało. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ich Dzień Przysięgi. Tradycja nakazywała ubrania takiego samego koloru dla niej i niego. Wiadomo - Szczęście musiał założyć nie tylko czerwone spodnie, ale i czerwoną koszulę. Był rzeczywiście Szczęśliwym, ale równocześnie czuł się okropnie.
Poszli do Przysiegalni. Wyciągnęli ku sobie dłonie w geście Pojednania. Nagle Dziewczyna krzyknęła - ręka Szczęśliwego była pokryta ropiejącymi otwartymi wrzodami. Tego nie mogła znieść - jej umysł był zbyt delikatny na takie okropieństwa. Wyrwała swój mikroprocesor z Małej Galaktyki i uciekła do domu.
Następnego dnia Szczęście wrócił do Katalogu. Dziewczyna miała na sobie nowiutką granatową sukienkę i żółte lakierki. Towarzyszył jej Chłopak w granatowym uniformie.
Morał : Jeżeli jesteś alergikiem i nic o tym nie wiesz - nie rób nic, by tak się stało bez Twojej zgody.


by zebra [11.03.97]