KULA - moim zdaniem zajmujący film (czyli nie zgadzam się z przedmówcą)

Po kilkukrotnym przeczytaniu Pańskiej recenzji na temat filmu "Kula" postanowiłem
również się wypowiedzieć. A, że moja opinia z Pańską nie pokrywa się prawie wcale, napisałem poniższy tekst.
Zarzuca Pan twórcom "Kuli" totalny brak wiedzy na temat podstaw nurkowania cytując zdanie: "dekompresja jest konieczna, bowiem przy wypłynieciu z 300 metrów ciało po prostu wybuchnie". I można by się z tym zgodzić, po warunkiem, że analizę wypowiedzi przeprowadzimy dosłownie. Sadzę, że temu kto wypowiedział zacytowane słowa chodziło
o tzw. dekompresję wybuchową. W jej rezultacie dochodzi do wrzenia krwi i rozrywania pęcherzyków płucnych. Wskutek takiego stanu rzeczy może nastąpić zgon.
Odnoszę wrażenie, że niezbyt się Panu podoba, że "załoga podwodnej stacji oddycha mieszaniną helu i tlenu (a nie jak my tlenem i azotem)". No cóż - nie jestem ekspertem, ale... Nurkując na głębokościach większych niż 60 metrów należy zrezygnować z powietrza jako czynnika oddechowego. Nurkując na głębokościach od 60 do 100 metrów używa się mieszanki helu z tlenem zw. helioksem. Na jeszcze większych głębokościach pożądane jest wprowadzenie pewnej ilości azotu do mieszanki helu i tlenu. Otrzymujemy w ten sposób trimiks: mieszanina helu azotu i tlenu.
Wyrażając się negatywnie o nurkowaniu nowicjuszy na dużych głębokościach, użyciu "cudownych naprawiaczy głosu" itp. zapomniał Pan o najważniejszym. To jest film science-fiction (nie będę komentował Pańskiego stwierdzenia, że jest to horror zahaczający o science-fiction). Jeżeli naigrywa się Pan z takich rzeczy, to jak odbiera Pan filmy, w których mamy do czynienie z podróżami w czasie, czy przekraczaniem prędkości światła? A może Pan wcale nie lubi science-fiction?
Zdecydowanie nie zgadzam się również z Panem, co do oceny samego filmu. Nie jest to może arcydzieło, ale nie jest to też bajeczka o kuli spełniającej marzenia. Dokonując takich uproszczeń należałoby powiedzieć, że każdy western jest filmem o zabijaniu.
No i na koniec najważniejsze! Moja subiektywna opinia.
Szanowni czytelnicy powyższego tekstu. Jeśli nie oczekujecie widoku ciał rozrywanych na strzępy, a chcecie emocjonować się do ostatniego kadru walką ludzi o przetrwanie, w atmosferze ich nieprzewidywalnych zachowań i zaskakujących zdarzeń - polecam "Kulę". Mimo tego iż, co moim zdaniem jest niedopuszczalne, mój poprzednik częściowo zdradził zakończenie.
Uwaga: Sharon Stone nie rozbiera się ani razu.

Marek Wojaczek