first sf, f & horror  polish  web  zine         numer 18        lipiec - sierpień 00


menu

wstępniak
kontakt
komunikat
galeria
literatura
interaktywna powieść
antykwariat / ogłoszenia
linki
erotyka
nagroda elektrybałta

dudek
dudek (2)
dydo
gierasimiuk
mason
rybicki
wróbel
zieliński

cebula
sędziak
ragnarok
blugenwitz


  Tomasz Dudek
  ...






copyright © Tomasz Dudek

e-mail: secoh@box43.gnet.pl



Dziś narodziłem się poetą. W gęstej maglinie półsnu, półjawy, szarości wczesnego poranka, leżałem z zamkniętymi oczami słuchając własnych bełkotliwych myśli. Układałem rymy, sonety, peany, nawet nie wiedząc, czy to ja, czy nie ja. Gdy otworzyłem oczy znów byłem tylko sobą. Kim był poeta we mnie? Skąd się wziął? Nie wiem. Nie chcę go poznać, bo jest kiepskim poetą. A mógłby w mojej głowie zamieszkać na zawsze.
     Jadąc autobusem w myślach zlizywałem krople deszczu spływające ciurkiem po drugiej stronie szyby. Tak bardzo byłem spragniony ich smaku, elektryzujacego zimna na rozpalonym języku. Tak bardzo spragniony byłem rymów, które odeszły wraz z pierwszym błyskiem szarego słońca, który zaszczycił swymi odwiedzinami mą źrenicę. Autobus szumiał, deszcz płynął, słońce kąpało się w brunatnych chmurach. Rozejrzałem się w poszukiwaniu poety. Niewyspane twarze ludzi patrzyły na mnie obojętnie. Kto z was szuka poety ludzie? Kto z was marzy o deszczu? Chłodnej krynicy objawienia przelewającej się przez wasze kruche ciała wprost do waszych rąk, piszących, malujących, gładzących czarno-białe palce fortepianu? Nikt? Chyba nie... Nie teraz... Ale wydaje mi się, że każdy z nas choć raz czuł wolę stworzenia czegoś, teraz, natychmiast, póki jeszcze Bóg nie zauważył, że Go podglądam przez źle zasuniętą firankę. Szybciej! Czemu te chwile tak rzadko się zdarzają? Czemu moknąc złorzeczymy na deszcz? Wiecie czemu? Nie? No to wam powiem moczymordy! Bo tak bardzo mocno stoicie na tej waszej przeklętej ziemi codzienności, bo tak rzadko patrzycie w chmury, uśmiechacie się do słońca, marZYCIE O ZLIZYWANIU CZEGOŚ, CO NIE NADAJE SIĘ DO PICIA! TAK CHOLERNIE RZADKO! Co, nie słyszycie mnie, prawda? Dalej patrzycie obojętnie, zamknięci w waszych małych, zapyziałych wszechświatkach, równie pustych i czarnych jak mój, marząc, by ktoś wreszcie was zrozumiał, docenił, zapytał jak wygląda wasz świat. Ale was nie interesują wszechświatki innych ludzi,o niee, boicie się wychylić nos ze swojego. A ja dziś narodziłem się poetą. Poeta był na kawie w mojej głowie i pozostawił po sobie kiepski tomik swoich kiepskich wierszydeł. Ale wiecie co? Nie ważne, że są do niczego, że nawet mnie nie bardzo się podobają. Bo on napisał je dla siebie. Bo ma jeszcze szansę... Bo...
     Nie słyszycie mnie, co?
     Błagam was ludzie, odezwijcie się do mnie, okażcie się moim poetą, moim deszczem, rozedrzyjcie te przeklęte czarne opończe, które widzicie za każdym razem, gdy zamykacie powieki. Błagam was...

Wysiądę. Nie zawracajcie sobie mną głowy. Majaczę gnany pustką.


do góry
menu