strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Magdalena Kałużyńska Publicystyka
<<<strona 14>>>

 

Homo sapiens pisarz

 

 

Dzień dobry państwu.

Mam nadzieję, że noc upłynęła bez tak zwanych przeszkód i pozostawiła Państwa percepcję w stanie nienaruszonym oraz mam nadzieję, ze nie mają Państwo kaca. Dzisiejszy wykład jak najbardziej i jak zwykle posiada temat, a mianowicie porozmawiamy o standardowych odruchach behawioralnych wybranych osobników homo sapiens w stosunku do osobników tego samego gatunku, lecz parających się zajęciem mniej lub bardziej zarobkowym z grupy wolnych zawodów twórczych. Jeżeli państwo nic nie zrozumieli z poprzedniego zdania, pozwolę sobie przełożyć wyżej wymienioną wypowiedź na język potoczny. Mianowicie zajmiemy się dzisiaj stereotypowym podejściem do osobnika parającego się literaturotwórstwem, znaczy do pisarza. A co za tym idzie, postaram się pewne mity obalić i pokazać, że pisarz to jednak też człowiek. Proszę opuścić ręce, pytania będą później. Ogólnie można powiedzieć, że behawioryzm polega na odrzuceniu pojęcia świadomości oraz introspekcji jako metody subiektywnej i na badaniu wyłącznie bodźców bądź ich układu (sytuacji) i reakcji fizjologicznych im odpowiadających, czyli na analizie obiektywnego zachowania się człowieka lub zwierzęcia. Stereotyp natomiast to funkcjonujący w świadomości społeczeństwa uproszczony, skrótowy i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości, odnoszący się do grup społecznych, osób, sytuacji, instytucji, utrwalony wielokrotnym powtarzaniem. Jak również jest to cząstkowy, jednostkowy i przede wszystkim schematyczny obraz, który powstaje w umyśle człowieka, odnoszący się do jakiegoś faktu lub zjawiska społecznego. Stereotypy jako wytwory kulturowe zostają jednostce narzucone i z góry podsuwają mu sposób widzenia określonych faktów i zjawisk społecznych. Są rezultatem bezrefleksyjnego przyjmowania opinii rozpowszechnionych w danym środowisku. Tyle definicje książkowe, mam nadzieję, że Państwo tego nie notowali, ponieważ przytoczone przeze mnie pojęcia zostały szczegółowo wyjaśnione w każdej, nawet kieszonkowej, encyklopedii. Jeżeli chcą Państwo zadać pytanie dotyczące introspekcji, to mogę w skrócie powiedzieć, że jest równoważna samoobserwacji, a co za tym idzie, ma na celu kierowanie uwagi ku własnym przeżyciom, ich badanie oraz szczegółową analizę.

W tym momencie mogę przejść do meritum wykładu, a mianowicie do przytoczenia panującego i ogólnie znanego obrazu literaturotwórcy, jak również postaram się przybliżyć Państwu skojarzenia, jakie w świadomości ludzkiej wywołuje słowo "pisarz".

"Ten, który nie śpi, tylko bazgrze węglem na bawolej skórze" – tak powiedzieliby Indianie z powieści Karola Maya. "Ali ali abuntali" – mniej więcej w ten sposób (głównie fonetycznie) brzmiałoby w ustach przedstawiciela społeczności Maorysów. "Dawajcie tu skrybę, mordę mu obiję" – jak miał w zwyczaju mawiać pijany warchoł-szlachcic po lekturze swojej autobiografii. Ostatni przykład reakcji na pisarza nie jest prosty do interpretacji, ponieważ pochodzi z czasów kamienia łupanego i dotyczy tegoż kamienia właśnie, jak również głowy homo-nie-za-bardzo-sapiens, który posiadał pierwotną zdolność bazgrania patykiem w mokrym (lub suchym – w zależności od możliwości) piachu.

Na powyższych przykładach widać, że postać pisarza zawsze spotykała się z przyjęciem miej lub bardziej burzliwym. Reakcje takie można było obserwować na przestrzeni wieków i można je obserwować w społeczeństwach funkcjonujących obecnie. Stereotyp wynikający z tego jest prosty, a mianowicie brzmi: pisarz powinien posiadać wrodzoną odporność na wstrząsy, zarówno cielesne jak i psychiczne. Na pierwszy rzut oka może to się okazać niewykonalne, biorąc pod uwagę rodzaj wrażliwości percepcyjnej piszącego. Sprzeczność polega na tym, że ciągoty do twórczości mogą się okazać (i najczęściej się okazują) silniejsze niż tak zwany zdrowy rozsądek, jak również silniejsze od pokutujących nakazów społecznych dotyczących higienicznego trybu życia (osiem godzin snu, osiem godzin pracy, trzy posiłki dziennie, ograniczony dostęp do czekolady). Problem zaczyna się w momencie, kiedy osobnik poczuje zew natury-literatury mniej lub bardziej pięknej i temu instynktowi właśnie będzie skłonny ulec. I najczęściej, ku swojemu zadowoleniu, ulega. Następnie popada w nałóg. Symptomy są widoczne. Narastający pociąg do czytania, zubożenie materialne spowodowane częstymi wizytami w przybytkach masowego rozprowadzania książek, uczestniczenie w spotkaniach środowiskowych grup zorganizowanych, aż w końcu następuje przełom. Osobnik sięga po środki wyrazu ostatecznego – narzędzie do pisania. W momencie ujawnienia skłonności zdarza się, że powstaje sytuacja stresogenna, następnie konflikt z przedstawicielami otoczenia najbliższego na poziomie relacji interpersonalnych. Czyli, potocznie mówiąc, kłótnia w rodzinie gotowa. Zwierząt domowych badanie nie dotyczyło, tak więc fakt pogryzienia nie wpłynął na wynik obserwacji. Reakcje, mówiąc brzydko, współplemieńców, można oczywiście tłumaczyć jako uaktywnienie systemu obronnego i chęć odepchnięcia ogarniętego nałogiem od realizacji jego zamierzeń. I dochodzimy do kolejnego poglądu, który dotyczy pisarskiego stylu życia. Skoro ktoś zaczyna parać się tworzeniem literatury, to również od razu zaczyna prowadzić się nieadekwatnie do ogólnie przyjętych standardów zachowania. Oczywiście nie zawsze i to tylko przykład, ale osobnik zmienia tryb życia na nocny, wypala niewyobrażalne ilości papierosów, przyswaja płynną kofeinę w dawkach przekraczających dopuszczalne normy wytrzymałościowe organizmu i, w zależności od posiadanego narzędzia pracy, nadwyręża wzrok (na przykład poprzez nagminne wpatrywanie się w ekran komputera). Jeszcze raz powtarzam, że to tylko przykład.

Proces twórczy na ogół zajmuje długi czas, zazwyczaj powodując rozdarcie wewnętrzne (duchowe) piszącego, czasami również jego rozdrażnienie oraz brak apetytu. Objawy powyższe są jednak normalne i nie należy się nimi przejmować. Jak również nie należy karmić osobnika na siłę, odciągać od pisanego tekstu czy też nie należy sprzątać porozrzucanych arkuszy papieru z podłogi. Trzeba natomiast skrupulatnie obserwować, czy ogarnięty nałogiem twórczym homo sapiens nie działa destruktywnie na efekty swojej pracy. To znaczy, czy pisarz nie drze w strzępy mozolnie zapisanych (zadrukowanych) kartek. Wtedy można i należy wkroczyć, zabezpieczyć narażone na zniszczenie manuskrypty (wydruki), czym prędzej oddalić się i ukryć dzieło w miejscu bezpiecznym. Najlepiej pod kluczem. Tego typu rys sytuacyjny jest konieczny dla zobrazowania elementów behawioralnych literaturotwórcy oraz uwydatnienia specyficznego charakteru wykonywanego zajęcia. Okoliczności mogą wydawać się szokujące dla niewtajemniczonego obserwatora, aczkolwiek dogłębna analiza zachowania pozwala wysnuć daleko idące wnioski. Po pierwsze: wbrew pozorom fakt uskuteczniania prozy nie kwalifikuje się do czynów o wysokiej szkodliwości społecznej. Oczywiście może być szkodliwy dla samego piszącego w przypadku przedawkowania kofeiny, podrażnienia śluzówki żołądka dymem papierosowym jak również w wyniku niewyspania, niedożywienia, odwodnienia, niskiego poziomu cukru (z powodu na przykład katorżniczej diety i ograniczonego dostępu do czekolady) oraz chronicznych bólów głowy. Proszę nie mylić z bólem tworzenia.

Po drugie: nałóg klasycznego pisania nie powinien być zwalczany. Istnieją również inne formy ekspresji słownej, na przykład przy pomocy farby w sprayu i muru z najlepiej białych cegieł lub otynkowanego. Taka działalność zalicza się jednak do ogólnie pojętego graffiti i nie podlega pod literaturę piękną.

Po trzecie: zachowanie współplemieńców ma ogromny wpływ na przebieg procesu pisarskiego.

Po czwarte: zachowanie pisarza ma ogromny wpływ na współplemieńców.

W punkcie trzecim i czwartym konieczna jest duża dawka tolerancji oraz kompromis. Ale o tym w kolejnym wykładzie. Jeżeli taki będzie.

Po piąte: pisarz, niezależnie od stopnia zaawansowania zawodowego (początkujący, przed debiutem, po debiucie, wielki) zachowuje cechy umysłu charakterystyczne dla gatunku homo sapiens. A nawet bardzo często zdarza się, że jego rozwój intelektualny ulega naturalnemu przyspieszeniu.

Po szóste: postęp cywilizacyjny zniósł panującą kiedyś w środowisku nałogowców plagę skurczów pisarskich. Obecnie komputer z edytorem tekstów zastąpił tak popularny kiedyś długopis (czy ołówek). To oczywiście stwarza nowe zagrożenia, spowodowane na przykład wirusowym zarażeniem twardego dysku. Obsługa komputera nie jest łatwa i wymaga poświęceń. Pisarz musi pamiętać, żeby na przykład nie wylać kawy na klawiaturę, nie rzucić dyskietki z tekstem w byle kąt, zawsze mieć zapas papieru do drukarki (o tuszu czy tonerze nie wspomnę), jak również ustawić odpowiednie oświetlenie. Może się nasilić związek emocjonalny między tworzącym literaturę a jego komputerem. Nie powinno nikogo dziwić, że pisarz na przykład prowadzi z nim monolog. Co innego, kiedy komputer odpowie... Ale to sytuacja skrajna i ją pominę. Zazdrość współplemieńców o maszynę nie jest wskazana. Komputer to narzędzie pracy pisarza (i nie tylko). Należy to uszanować i nie kwestionować.

Po siódme: wcześniej wspomniany ból tworzenia w niczym nie przypomina klasycznego bólu. Brak ogólnie mówiąc natchnienia, może stanowić trudny do pokonania problem. Jak dotąd nie stwierdzono naukowo, co wpływa na pojawienie się Muzy. To jest kwestia jak najbardziej indywidualna, a nałogowo piszący wypatruje jej codziennie. Pojawienie się Weny oznajmia szum skrzydeł oraz przeciągłe brzdąkanie na szarpanym instrumencie strunowym. Dla nieprzywykłych polecam zatyczki do uszu. Nie należy przeganiać przybysza kijem od szczotki i nie należy mieć za złe faktu nieudolnego lądowania. Oczywiście można wystosować pretensje o wybitą szybę w oknie lub o walające się po mieszkaniu pióra. Muza posprząta, przeprosi za kłopot i usiądzie w kącie. Nie odleci, dopóki pisarz nie skończy dzieła. Taka praca.

Po ósme: zwierzęta domowe niezwykle chętnie asystują pisarzowi podczas tworzenia literatury. Szczególnie koty. Szczególnie w nocy.

Po dziewiąte: biorąc pod uwagę wszystkie wymienione przeze mnie przykłady, definicje książkowe i obserwacje własne, mogę śmiało stwierdzić, że to jest definitywny koniec wykładu.

Dziękuję za uwagę.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Wywiad
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Galeria
M. Kałużyńska
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
Idaho
W. Świdziniewski
Łukasz Małecki
Joanna Kułakowska
J.W. Świętochowski
J.W. Świętochowski
Adam Cebula
Adam Cebula
M. Koczańska
Adam Cebula
Natalia Garczyńska
K.A. Pilipiukowie
M. Kałużyńska
Eryk Ragus
Grzegorz Czerniak
Jeresabel
Christopher Paolini
Paul Kearney
Robin Hobb
Witold Jabłoński
Andrzej Ziemiański
 
< 14 >