Teoretycznie Batman Forever był oficjalną kontynuacją Burtonów, ale w ogóle mi się z nimi nie kleił.
A rzeczywiście, odrobinę jest taki klimat.
Tyle, że Craig był zupełnie innym Bondem niż Connery.
Bardziej zbójeckim, powiedziałbym.
Moderator: RedAktorzy
Teoretycznie Batman Forever był oficjalną kontynuacją Burtonów, ale w ogóle mi się z nimi nie kleił.
A rzeczywiście, odrobinę jest taki klimat.
Mnie również. Lubiłem w nim głównie doktor Meridian ;).
Można to było kłaść na karb fachowego niewyrobienia jeszcze...
Nicole Kidman w szczycie urody :)
Dla mnie najbardziej bondowskim Bondem był Pierce Brosnan. Taki idealny gentleman/komandos. :)
Dla mnie też. Niestety, nie dali mu flemingowskich scenariuszy...
Ludzie chyba nauczyli się, po prostu, reagować na ekranowego Marvela lepiej, niż na ekranowe DC...
To prawda, chociaż bardziej scenariuszowo niż castingowo.