Trzech panów na Onecie i jeden z felietonem
Moderator: RedAktorzy
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Ja tylko tak nieśmiało zapytam: Czego dowodem jest takie stawianie sprawy, które niewątpliwie byłoby rewelacją w dyskusji toczonej w knajpie V kategorii?obb pisze:Cytuję (NF 02/08):edycja - literówki, cytowanieJarosław Grzędowicz pisze:Druga rzecz, na którą jestem przeczulony, wiążąca się z rzekomą komercją, to cecha wymagana od dzieł wysokich, a polegająca na zadawaniu Pytań. Książka musi zadawać Pytania. Pytania następujące: dokąd zmierzamy i skąd przychodzimy?, jaka jest kondycja człowieka we współczesnym świecie? oraz jakie jest miejsce człowieka we współczesnym świecie? Nie trzeba chyba dodawać, że nie ma udzielać odpowiedzi, więc pytania są nie tylko imbecylne, ale także retoryczne. Rozumiem, że ludzie zadawali je sobie u zarania cywilizacji, ale od tamtej pory upłynęła około siedemdziesięciu tysięcy lat. Ponawianie jest raczej dowodem ociężałości umysłowej.
To naprawdę jest Pytanie przez duże P.
Grzędowicz jest człowiekiem, który chodził do szkoły w czasach, kiedy jeszcze nie było mody na czytanie bryków zamiast lektur. Czemu w takim razie udaje, że jest inaczej? Bo niektórzy tę bzdurę kupią?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
- obb
- Dwelf
- Posty: 517
- Rejestracja: sob, 12 lip 2008 21:47
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Ika pisze:Przesłanie jest takie, że nie należy deprecjonować szalików chroniących przed zimnem, choć nie mają koronek, nie znaczy to, że są bezwartościowe. To autor miał na myśli. Tak też tekst został odebrany przez część czytelników, co czytam w bieżącej dyskusji. Ergo – możliwe było zrozumienie go właściwie.Dabliu pisze: Na moje oko, choć ja prostak jestem, przesłanie jest takie, że szaliczki stylizowane i wzorzyste nie chronią przed zimnem. A takie, które chronią, nie są stylizowane.
Nie zabraniam nikomu czynienia z języka tworzywa artystycznego, faszerowania wszystkiego neologizmami, pisania choćby i od tyłu albo stylizując się na Orzeszkową, hip-hop lub Zespół "Mazowsze". [...] Tyle że są też na świecie ludzie piszący literaturę fabularną.
Pozostaje mi, Iko, wierzyć, że rozmawiałaś o tym z samym Grzędowiczem i zapewnił Cię On, iż takie a nie inne jest właściwe zrozumienie cytowanego wcześniej tekstu. Ja jednak muszę opierać się tylko na tym, co przeczytałem, a przeczytałem, że literaturę można pisać artystycznie stylizowaną, można też pisać literaturę fabularną. Ergo - niemożliwe jest istnienie literatury artystycznej i fabularnej zarazem. I to mi się konkretnie w owym felietonie nie podobało.
Przy okazji, było coś o pełnomocnictwie i o tłumaczeniu, wyjaśnianiu itd. :P
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Czy przypadkiem tekst JG nie jest ripostą na postulat, by język literatury był językiem literackim, a nie językiem przysłoiwowych kwitów z pralni?Ika pisze:Zamień „właściwy” na: podstawowy, nadrzędny i będziesz jednak bliższy prawdy.nosiwoda pisze:Z felietonu wynika, że a) Jeremiasz nie uważa stosowania języka jako tworzywa artystycznego za właściwy zabieg
Odnośmy się do kontekstu.
I znów: kontekst, kontekst! Szaliczkom zarzucono raczej nie brak koronek, ale ogólny brak estetyki i toporny splot.Ika pisze: Przesłanie jest takie, że nie należy deprecjonować szalików chroniących przed zimnem, choć nie mają koronek, nie znaczy to, że są bezwartościowe.
To o Dukaju to chyba już nie do mnie?Ika pisze:Alfi, to są podteksty? Czy Twoje domysły?
Pytania są retoryczne.
Nawet rozumiem, że niektórzy nie mogą z założenia zgodzić się z Grzędowiczem, bo wtedy być może musieliby nie zgodzić się z Dukajem i... świat by się skończył :))))
A te podteksty wyraźnie widać choćby w cytowanym przeze mnie (a wcześniej przez kogoś innego, nie pamiętam kogo) fragmencie o Pytaniach, tych przez duże P. To jest postulat odmóżdżenia, traktowanego jako wartość sama w sobie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- obb
- Dwelf
- Posty: 517
- Rejestracja: sob, 12 lip 2008 21:47
Pomijając fakt, że od siedemdziesięciu tysięcy lat świat niezmiennie się zmienia, wszak dziewiętnastowieczna literatura realistyczna w wielu aspektach to już fantastyka. Choć naturalnie, ,mniej bezpośrednio, wciąż wiele mówi o Ziemi. Tej Ziemi.
edycja była, uściślająca
edycja była, uściślająca
Głupi nie wymierają, a mądrzy nie chcą umierać. Ale każdemu pisana jest śmierć.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Generalnie mamy tu do czynienia z pewnym błędem, który zwolennicy Grzędowicza popełniają być może nieświadomie, ale sam Grzędowicz chyba świadomie.
1) Gdzie w dyskusji Dukaja, Orbitowskiego i Szostaka padło żądanie - przepraszam za skrót myślowy - "pisania językiem Witkacego" czy w ogóle jakichś zabaw formą, eksperymentów językowych itp.? I od kiedy to wszystko jest wszechogarniającą normą w tzw. głównym nurcie? O ile można mówić o istnieniu czegoś takiego, jak główny nurt.
2) Kto żądał podejmowania w każdej bez wyjątku powieści jakichś wielkich zagadnień egzystencjalnych, filozoficznych, metafizycznych itp.?
Częściej słychać raczej tezę, że to wszystko jest cechą literatury nie nadającej się do czytania, lekceważącej czytelnika itp. Takie głosy wewnątrz murów getta podnoszą się od paru lat. Więc jeśli mamy się trzymać porównania z falbankami, to D-O-S raczej stwierdzili fakt rzucenia na nie anatemy, a nie postulowali ich obowiązkowe używanie.
1) Gdzie w dyskusji Dukaja, Orbitowskiego i Szostaka padło żądanie - przepraszam za skrót myślowy - "pisania językiem Witkacego" czy w ogóle jakichś zabaw formą, eksperymentów językowych itp.? I od kiedy to wszystko jest wszechogarniającą normą w tzw. głównym nurcie? O ile można mówić o istnieniu czegoś takiego, jak główny nurt.
2) Kto żądał podejmowania w każdej bez wyjątku powieści jakichś wielkich zagadnień egzystencjalnych, filozoficznych, metafizycznych itp.?
Częściej słychać raczej tezę, że to wszystko jest cechą literatury nie nadającej się do czytania, lekceważącej czytelnika itp. Takie głosy wewnątrz murów getta podnoszą się od paru lat. Więc jeśli mamy się trzymać porównania z falbankami, to D-O-S raczej stwierdzili fakt rzucenia na nie anatemy, a nie postulowali ich obowiązkowe używanie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4206
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
We fragmencie Grzedowicza o literaturze fabularnej ja wyczytalem, ze mozna pisac "wysoka", ale takze "fabularna". Dla mnie to jak stwierdzenie, ze mozna lubic piwo, ale mozna wolec wodke. W zyciu bym nie pomyslal, zeby zrozumiec to jako, ze nie mozna lubiec jednoczesnie obu, albo nawet nie lubiec zadnego, tudziez lubiec mineralna...
Co do pytania nr 1 Alfiego, to nie ma takiego zadania wprost. Jest za to tak w tym watku lubiany kontekst. W momencie, kiedy autorzy podejmuja temat jezyka wskazujac cechy "pradu literackiego", gdy z kontekstu wynika, ze nie rozumieja jak mozna "tak pisac" (w domysle bez wyroznikow indywidualnych = zle), jesli w tekscie rzucaja hasla, jak na przyklad zacytowane nizej przeze mnie, to mozna taki tekst traktowac jako nie tylko probe analizy, ale takze jako pewien manifest.
Dlatego rozumiem oburzenie Grzedowicza, ktory napisal felieton, nie aby wskazac wlasny tok myslenia, ale mozliwosc istnienia dwoch skrajnie odmiennych podejsc do tego samego tematu. Podkreslam - skrajnie. Ja interpretuje formule jego felietonu nie jako oskarzenie, ale jako danie do zrozumienia - sygnal, dla tercetu D.O.S., ze nie do konca przemysleli temat, w dodatku popelnili jakies bledy.
Cos w rodzaju okrzyku np. do przyjaciela - skoro masz mnie w dupie, to sp....alaj na drzewo!
Moim zdaniem jest to sygnal do zastanowienia sie, czy na pewno to chcialo sie napisac, co mozna odczytac z felietonu.
Z tercetu:
Patrzac na cala dyskusje, odnosze wrazenie, ze dyskutujemy nad kiepskimi felietonami, w ktorych autorzy tak nieudolnie przedstawili swoje poglady, ze w zasadzie wsrod czytelnikow zamiast dyskusji merytorycznej rozgorzaly dyskusje - co autor mial na mysli i dlaczego co innego niz mysli adwersarz?
Moze warto skonczyc z tym?
Edit: ...i ewentualnie zaczac dyskusje od przedstawienia wlasnych pogladow od podstaw?
Co do pytania nr 1 Alfiego, to nie ma takiego zadania wprost. Jest za to tak w tym watku lubiany kontekst. W momencie, kiedy autorzy podejmuja temat jezyka wskazujac cechy "pradu literackiego", gdy z kontekstu wynika, ze nie rozumieja jak mozna "tak pisac" (w domysle bez wyroznikow indywidualnych = zle), jesli w tekscie rzucaja hasla, jak na przyklad zacytowane nizej przeze mnie, to mozna taki tekst traktowac jako nie tylko probe analizy, ale takze jako pewien manifest.
Dlatego rozumiem oburzenie Grzedowicza, ktory napisal felieton, nie aby wskazac wlasny tok myslenia, ale mozliwosc istnienia dwoch skrajnie odmiennych podejsc do tego samego tematu. Podkreslam - skrajnie. Ja interpretuje formule jego felietonu nie jako oskarzenie, ale jako danie do zrozumienia - sygnal, dla tercetu D.O.S., ze nie do konca przemysleli temat, w dodatku popelnili jakies bledy.
Cos w rodzaju okrzyku np. do przyjaciela - skoro masz mnie w dupie, to sp....alaj na drzewo!
Moim zdaniem jest to sygnal do zastanowienia sie, czy na pewno to chcialo sie napisac, co mozna odczytac z felietonu.
Z tercetu:
Co do pytania nr 2 Alfiego:Przecież dla każdego świata i dla każdej opowieści istnieje język jej przynależny, który przybliża ją do czytelnika/słuchacza. Nawet towarzystwo w przeciętnej kac-knajpie wie o tym świetnie, inny język przynależy opisowi czynności intymnych, a inny wyprawie na melinę lub smutnej opowieści o mandacie za picie pod chmurką. Różne opowieści, to i język inny, dlatego bliźniacze podobieństwo kolejnych autorów spod bandery lublińskiej jest IMHO czymś zupełnie nienaturalnym, czego pojąć nie mogę.
Ale czy to nie jest tak, ze wlasciwie sprzeczamy sie o slowka, w dodatku traktujac je doslownie lub nadinterpretujac (w zaleznosci od strony)?"Nie mam zupełnie skojarzeń misyjnych, nie chcę ciągnąć za włosy do wyjątkowości; patrzę na świat i marzy mi się w Polsce pewna zdrowa równowaga, we wszystkich dziedzinach, więc i w literaturze.
Stąd wniosek, że literatura popularna powinna być np. dostarczycielem współczesnych archetypów, ikon masowej wyobraźni."
Patrzac na cala dyskusje, odnosze wrazenie, ze dyskutujemy nad kiepskimi felietonami, w ktorych autorzy tak nieudolnie przedstawili swoje poglady, ze w zasadzie wsrod czytelnikow zamiast dyskusji merytorycznej rozgorzaly dyskusje - co autor mial na mysli i dlaczego co innego niz mysli adwersarz?
Moze warto skonczyc z tym?
Edit: ...i ewentualnie zaczac dyskusje od przedstawienia wlasnych pogladow od podstaw?
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec