"Kochali się, że strach" - nasze wrażenia :)

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Jakiego bana? A za co to, pytam się grzecznie?
Mam wysyłać fragmenty recenzji? Skończyć jej nie mogę, gdyż chory jestem! Ledwo na oczy widzę.
A poza tym Szanowna WredNacz, pewna osoba ostatnio nie dopuszcza Meduza do kompa, bo ma pewne zadanie do wykonania i bardzo ciężko nad nim pracuje (to powiedziałam ja, żona ;))
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

A może byś, Dabliu, wkleił swoją recenzję na forum SFFH, w dziale – ostatnio czytane. Taka delikatna reklama, by chyba nie zaszkodziła. Na forum NF raczej bym nie radził, miejscowi smakosze literatury mieliby używanie, ale na SFFH - śmiało.
Tak sobie myślę, że aby poszły następne fahrenhaitowe antologie wydawnictwu musi się choćby zwrócić za tą pierwszą. Można by we własnym zakresie nakręcać trochę koniunkturę. Może niezbyt nachalnie, ale na przykład recenzja Dabliu jest do tych celów jak się patrzy. Po jej przeczytaniu gorąco zapragnąłem dorwać tę książkę (choć i tak czeka na mnie przesyłka do odebrania, a coś nie miałem czasu).

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

savikol pisze:Na forum NF raczej bym nie radził, miejscowi smakosze literatury mieliby używanie
Te, te, te...! No! A niby czemu by nie miał wkleić? Najwyżej się ktoś nie zgodzi z opinią i walnie krytyczną recenzję. Przecież nie chodzi o KWA, nieprawdaż? :P Tutaj - o zgrozo! - też ktoś może skrytykować, o ile już przeczytał.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Dabliu pisze:Na stronie Twoja Książka, zapewne kierując się notką o obyczajach godowych ludzi, naszą antologię przypisano do kategorii Popularnonaukowe / Biologia 8)
Mała rzecz, a cieszy. :D
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Pukanie do drzwi... Listonosz?!

Nie... To tylko kominiarz do sprawdzania wentylacji... :(
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Dabliu pisze:Na stronie Twoja Książka, zapewne kierując się notką o obyczajach godowych ludzi, naszą antologię przypisano do kategorii Popularnonaukowe / Biologia 8)
Oto jeszcze jeden powód, dla którego warto czekać na tą antologię :)
Sasasasasa...

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Trzymam w ręku jeszcze gorąca antologię "Kochali, że strach". Pomimo tego, że większość autorów to debiutanci, ich opowiadania zaskakują poziomem wykonania oraz pomysłowością w przedstawieniu tematu przewodniego: miłości. Czy sądzicie, że łatwo jest napisać coś świeżego, coś wyjątkowego w tym temacie? Bo ja uważam, że nie. A tymczasem autorom zamieszczonych w tej antologii opowiadań, ta sztuka się udała. W trakcie lektury wielokrotnie uśmiechałem się, bądź zamyślałem nad potęgą miłości, ścieżkami, którymi podąża i dokąd zmierza. Podziwiałem pomysłowość autorów, lekkość z jaką przelewali swoje wizje na papier, swobodę w tworzeniu zabawnych bądź tragicznych sytuacji, postaci czy powiedzonek. Jako czytelnik czuję się usatysfakcjonowany, że ta antologia trafiła w moje dłonie. Spokojnie mógłbym polecić ją do lektury wszystkim osobom, które szukają odprężenia czy oderwania się od problemów dnia codziennego.

Cdn. nastąpi, jak opuści mnie choroba i żona zwolni komputer.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Dabliu pisze:Na stronie Twoja Książka, zapewne kierując się notką o obyczajach godowych ludzi, naszą antologię przypisano do kategorii Popularnonaukowe / Biologia 8)
Normalnie roztaczam jakąś aurę.

Paka dostana. Kobieta pracująca dostarczy recenzję za dni kilka.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Aleksandra Janusz: Imponderabilia
- opowiedziane lekko i przyjemnie. Jak to się mówi: „czuć luz w nadgarstku autorki”. Ubawiłem się, śledząc poczynania chowańca, czytając zabawne dialogi czy opisy. Zakończenie zaskoczyło mnie, dosłownie i w przenośni. Z jednej strony pozytywnie, gdyż się nie spodziewałem takiego obrotu sprawy. Z drugiej strony pozostał pewien niedosyt, ponieważ pojawiło się nagle. Moim zdaniem nie została też do końca wyjaśniona rola wiedźmy Marianny, naturalnej niejako, kandydatki na żonę nekromanty.

Daniel Greps: Głóg
- Historia stomatologa, który otrzymuje niezwykłą zapłatę za swoje usługi, wprowadza zupełnie innym, w porównaniu z pierwszym opowiadaniem, klimat. Jest to historia liryczna, spokojna, ale z cierniem, który pozostawia tytułowy Głóg. Autor stawia ważne pytanie, czy można kochać kogoś dalej, czy można być z tą osobą, jeśli poznało się o niej bolesną prawdę. I odpowiada na to pytanie w interesujący sposób. Niewątpliwie odpowiedź ta daje wiele do myślenia. I jest to jedną z wielu zalet tego opowiadania.

Andrzej Sawicki: Na końcu świata
- Kolejny autor proponuje zmianę klimatu: czerń przestrzeni międzygwiezdnych, statek kosmiczny oraz komputer pokładowy o głosie i wyglądzie ukochanej kobiety. Jest to zmiana interesująca, niebanalna. W opowiadaniu pojawia się pytanie, które niedługo stanie się naszą rzeczywistością: czy można zakochać się w sztucznej inteligencji? Odpowiedź nie jest jednak tak prosta i jednoznaczna, jak mogłoby się to wydawać. Chociażby dlatego, że bohater nie jest świętoszkiem. No i same wydarzenia odrobinę się komplikują. Na koniec autor zaskoczył mnie. I jest to niewątpliwie kolejny plus tego ciekawego opowiadania.

Rafał W. Orkan: Miód z moich żył
- Opowiadanie Dabliu zostawiłem sobie na deser. Autor buduje całe uniwersum, w którym rządzą technomagowie. Świat przedstawiony odbieram jako antyutopię, w której bardzo wyraźnie są przeprowadzone granice pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi. W najgorszej sytuacji są oczywiście najbiedniejsi. Odpady magiczne zatruwają ich środowisko, doprowadzając do wielu „mutacji”. W największym skrócie to opowiadanie o ślepocie miłości: ktoś kocha kogoś, ale nie widzi, że jest kochany. Dopiero nieszczęście otwiera mu oczy. Jestem pod wrażeniem opisanego świata, rysów psychologicznych postaci i zakończenia historii. Jedno z ciekawszych opowiadań, które trudno będzie zapomnieć.

Martyna Raduchowska: Cała prawda o PPM
- Jedno z najzabawniejszych opowiadań, umieszczonych w antologii. Książę, który musi znaleźć sobie królewnę za żonę, aby nie stracić tronu. Wiedźma, która musi pomóc księciu, aby nie stracić głowy, albo i czegoś innego. I służący. To główni bohaterowie tej przezabawnej opowieści. Ubawiłem się setnie, czytając przygody wymienionej powyżej trójcy. Niewątpliwą zasługa autorki jest wprowadzenie PPM do arsenału metod magicznych praz zminiaturyzowanie kołowrotka i uproszczeniu go, przy zachowaniu magicznej siły rażenia. Chylę czoło przed rażącym śmiechem językiem, elokwencją i umiejętnością prowadzenia czytelnika do zaskakującego (prawie) zakończenia. Podobało mi się, bardzo. Palce lizać.

Aleksandra Zielińska: A imię jej Grace
- Bardzo klimatyczne opowiadanko. O jego klimacie stanowi kilka elementów: plakat Bono na ścianie, gitara, setki zapisanych kartek oraz kot, z odwołaniami literackimi. Problem miłości przeplata się tu z rolą pisarza, z jego umiejętnościami niejako stwórczymi. Czy miłość można stworzyć? Czy kochankę można opisać? Kto wie? Na pewno wie to autorka opowiadania. I daje nam odpowiedź. Tylko trzeba uważnie się wczytać w treść. Nie jest to rzecz, którą można czytać pobieżnie, bez zastanowienia. Intrygujące.

Karol Makarczyk: Detox
- Dziwne opowiadanie. Miałem problem z odczytaniem wszystkich zawartych w nim znaczeń. Utwór trudny, zwłaszcza do zaszufladkowania. Przypuszczam, że każdy znajdzie w nim co innego, w zależności od doświadczeń i preferencji.

Paweł Grochowalski: Serce na dłoni
Short jak short. Autor bawi się słowami. Chyba ten element zabawy przesądził, że opowiadanie znalazło się w antologii.

Krzysztod Skolim: Wielbłądy za Annę
- Jestem pod wrażeniem ilości inspiracji, które autor wykorzystał w tym opowiadaniu. Mimo całej oprawy techniczno-filozoficzno-seksualnej, najważniejszą pytaniem, które niesie opowiadanie jest jak daleko możemy posunąć się dla miłości. I bohater posuwa się naprawdę daleko. Ale żeby się o tym przekonać, to trzeba samemu przeczytać.

Karolina Majcher: Fantastyczna miłość
- Autorka puszcza wodze wyobraźni. Świat przedstawiony to dziś, tylko nieco dalej w przyszłości. Problem miłości przedstawiony jest przez pryzmat samotności, wbicia się w lata, bycia „za starym/ą” na ożenek/wyjście za mąż. Ten problem dotyka nas tu i teraz. Nagle, niemal z dnia na dzień, unikają nas znajomi, przyjaciele. Bo oni mają rodziny, dzieci. A o czym rozmawiać z samotnymi ludźmi? Poza tym samotna kobieta jest niebezpieczna – może odebrać męża. Podobnie samotny mężczyzna – on może uwieść żonę przyjaciela. Czy jest jakieś lekarstwo na ten problem? „Lekarstwo”, to bardzo dobre słowo. Skoro dziś jest pigułka na poprawienie nastroju, na przywrócenie potencji, na wiele innych rzeczy, to dlaczego nie pójść krok dalej? Przyszłość znajduje rozwiązanie dla samotnych w farmakologii – pigułka małżeństwa. Podoba mi się pomysł tego opowiadania. Jest może nieco zbyt statyczne, ale trudno tu o jakąś wartką akcję, kiedy liczą się ludzkie reakcje, myśli. Plusem tego opowiadania jest psychologiczny obraz głównych bohaterów. Po przeczytaniu pozostaje smutna refleksja.

Marta Kisiel: Dożywocie
- Moim skromnym zdaniem to chyba najlepsze opowiadanie w antologii „Kochali, że strach”. Bo i kochali mocno, i strach też był. A nieco poważniej: przygody mieszczucha-intelektualisty na prowincji, który „zwykle obcował z przyrodą za pośrednictwem kanałów Animal Planet i National Geographic”, wywołają uśmiech na twarzy niejednego ponuraka. Na mojej wywołały. A skąd się wziął mieszczuch na prowincji? Cóż, było to spowodowane niespodziewanym spadkiem, w wyniku którego bohater wszedł w posiadanie zabytkowego domu w stylu prawie gotyckim oraz nie umieszczonych w testamencie jego mieszkańców. Ale to jakich mieszkańców? Ja oczywiście tego nie zdradzę, gdyż zepsułbym całą przyjemność odkrywania niesamowitego świata Lichotki. Bo tak nazywa się ów spadkowy dom. Opowiadanie czyta się przyjemnie i lekko. Jedyny minus, to fakt, że tak szybko się kończy. Mogę z czystym sumieniem polecić je każdemu, kto chce się oderwać od szarości miasta i anonimowości jego mieszkańców. W Lichotce wszyscy się dobrze znają. I z chęcią przyjmą nowego lokatora, chociaż na jeden wieczór.

Konrad Romańczuk: Wielkie, magiczne… hm…
- Kolejne opowiadanie, które zwaliło mnie z krzesła. Przy okazji powinno otrzymać nagrodę za pierwsze miejsce, jako najbardziej erotyczne. Wielka, życiodajna siła, zwana pożądaniem, spogląda na czytelnika niemal z każdej strony. Mistrz Sztuk Abecedyx, posługując się dedukcją niczym znany wszystkim detektyw Sherlock Holmes, zajmuje się wyjaśnieniem zagadkowych zjawisk, będących wynikiem użycia Sztuki oraz zgęstnieje aury. Pomaga mu w jego pracy asystent, który niestety nie ma nic wspólnego z Doktorem Johnem Watsonem, ale za to wiele z krasnoludami. Jest po prostu odpornym na magię, małomównym, ale z ciętym językiem, przedstawicielem tej wielce poważanej rasy. Detektywistyczna niemal praca maga prowadzi nas po różnych miejscach w mieście, aby na koniec wyjaśnić, skąd się wzięła nagła erupcja aury. A wszystko to opisane żywym , barwnym językiem, pełnym humoru. I jak to zwykle bywa, nic nie jest tak proste, jak wydaje się w pierwszej chwili. Tak, że do ostatniej strony opowiadania, czyta się je z wypiekami na twarzy. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza nieco starszym, którzy odkryją drugie i trzecie dno opisywanych sytuacji czy użytych słów.

Wiktoria Semrau: Tylko mnie kochaj
- Opowiadanie, które kończy antologię, wprowadza zupełna zmianę klimatu. Dzieje się współcześnie. Jego bohaterami jest szóstka osób, połączonych specjalnymi więzami miłości. Jedna z tych osób leży w szpitalu, umiera. Ta sytuacja staje się początkiem wydarzeń, których konsekwencję poznajemy w trakcie całego opowiadania. Czyta się dobrze. Autorka prowadzi czytelnika „za rączkę”, zaskakuje go. I mimo, że nie wybuchamy śmiechem, trudno oderwać się od opowiadanej historii, która kończy się… Nie, nie powiem. Na pewno zakończenie odrobinę mnie zaskoczyło. A czy was zaskoczy? Musicie sami się przekonać.

I to już koniec! ;-)

EDIT: Wyrzucone jedno "na to", dodane brakujące opinie.
Ostatnio zmieniony czw, 27 wrz 2007 15:39 przez Meduz, łącznie zmieniany 4 razy.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Sexy Babe
Fargi
Posty: 308
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 23:42

Post autor: Sexy Babe »

Ja tylko tak przejazdem, na szybciora i z doskoku: pewnie każdy już wie bo sam sprawdzał, ale jakby nie każdy to.. tego.. gógle nas znają, wszystkich razem i każdego z osobna :D

A poza tym - wreszcie mam co czytać w metrze, szkoda że trasy tylko kilkustronicowe.
Gratulacje ewrybady :)
Dobranoc.
Zbyt mało pamięci lub miejsca na dysku aby...

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

nosiwoda pisze:
savikol pisze:Na forum NF raczej bym nie radził, miejscowi smakosze literatury mieliby używanie
Te, te, te...! No! A niby czemu by nie miał wkleić? Najwyżej się ktoś nie zgodzi z opinią i walnie krytyczną recenzję. Przecież nie chodzi o KWA, nieprawdaż? :P Tutaj - o zgrozo! - też ktoś może skrytykować, o ile już przeczytał.
Co to jest KWA? Oczywiście pytam o znaczenie inne niż onomatopeiczne :)

Mnie z czytaniem w myślach coś ostatnio słabiej idzie, ale coś mnie się wydaje, że tak całkiem bezpodstawnie to Savikol obaw nie wyraża.
Na FNF przeczytałam kiedyś zwierzenie użyszkodnika (nie pamiętam kto to za chińskie bogi, ani dokładnie zacytować nie zdołam) jakoby po kupnie książki tudzież pisma zasiadał on z ołówkiem w ręku celem zaznaczenia wszelkich występujących w publikacji błędów.
Może na moje wrażenia w tym względzie rzutuje wykonywany zawód, ale, kurka pierzasta, no nie mogę się pozbyć odczucia, że zdrowe to nie jest...
:D
Wprawdzie pisze niewiele, ale jakoś wahałabym się oddać to co napisałam do czytania osobie, która z góry wie, że coś w tym moim tekście jest nie tak, a jej zadaniem jest to znaleźć i wypunktować. A gdzie przyjemność z lektury? Gdzie się podział czytelnik? Zeżarli go redkatorzy? Lekko trąci thrillerem, ni?
<w tle rozbrzniewa obłąkańczy chichot>
Krytyka antologii jest dopuszczalna, a nawet dozwolona :)
Byleby nie była to krytyka a priori.

Mnie osobiście o wiele bardziej odpowiada trynd doszukiwania się stron dobrych - nie tu konkretnie ijedynie, ale ogólnie. Jakoś już tym krytykanctwem jestem znużona. Być może wpływ ma na to powszechna skłonność do owego.
Autentycznie miło się czyta coś w odmiennym tonie.
Aczkolwiek nie spodziewam się i nawet nie chciałabym przegięcia w drugą stronę.
I to by było na tyle filozofowania po nocy :D
O tekstach się wypowiadać nie będę, bo przeca wiadomo co myślę :)))
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Oczywiście Kółko Wzajemnej Adoracji. Uznałem, że brzmi lepiej niż TWA, no i tak bardziej na czasie, bo to w sumie też układ. :D
KWA KWA KWA!

EDIT: A co do wyszukiwania błędów - takie ołówkowanie wynika głównie z nagromadzenia tychże. Ja tak kiedyś miałem z SF/SFFH - tyle tam było błędów i tak mnie to wkurzało, że je po prostu zaznaczałem. Owszem, ołówkiem. Co nie przeszkadzało mi dobrze ocenić jakiegoś opowiadania. A za literówki - ochrzan do redakcji. Celem poprawy. I poprawa nastąpiła, i ołówkowanie przestało być konieczne. Może to przypadek, a może po prostu ReJS miał dosyć czytania "krytykantów" - tak czy inaczej poprawiło się, a o to przecież chodziło. Więc możliwe, że pamiętasz mojego posta. :)
Poza tym Iko, przecież Ebola już mnie trafnie zdiagnozowała:
Ebola pisze:Spoko, nosiwoda kupi, a jak nie kupi to pójdzie czytać do empiku w ramach zaspokajania wrodzonej złośliwości, wredoty i mendliwości. O. Nie wytrzymie. Będzie szukał haka :P
:D
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

nosiwoda pisze:Może to przypadek, a może po prostu ReJS miał dosyć czytania "krytykantów" - tak czy inaczej poprawiło się, a o to przecież chodziło.
Uhm :) Przeprowadzająca redakcję Pani Ula jest postrachem autorów SF z literkami. Robi to bardzo dokładnie. Niektórzy nawet narzekają, ja nie. Nie mam nic przeciwko władczym kobietom ;)

Nb. przyłączam się do fabrycznych gratulacji odnośnie umieszczenia antologii w dziale biologicznym. W sumie nie ma się co dziwić, jak się dało naturalistyczne opisy tych, no... zachowań godowych człowieka... :P
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2234
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Właśnie wczora z wieczora odebrałem ze skrzynki kontaktowej egzemplarze khem, khem, autorskie. Nie powiem, miło. Oczywiście już czytam. Mam już za sobą "Imponderabilia", "Głóg", "Na końcu świata". Muszę powiedzieć, że to zaszczyt, znaleźć się w takim towarzystwie.

Ika: Okładka na książce wygląda jeszcze lepiej niż na obrazku. To jest właściwe miejsce dla okładki.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Skończyłem swoją recenzję. Po napisaniu ostatniego zdania, tym bardziej podziwiam Dabliu za jego pracę!;-D
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

ODPOWIEDZ