Nasze pisarskie pomysły...
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
Ale może on właśnie WYDAWAŁ SIĘ być zielony. Czyli niby był... a niby nie był. Czyli, że był sprytny bo niby tak, a jednak hola, hola- nie do końca:D.
Myślę, że o spryt tutaj chodzi.
Myślę, że o spryt tutaj chodzi.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
,,Bo zielony sprytny jest", jak pisał nieznany autor, nieznanej kroniki;).
Ja nie mam gorączki, a własnego wyjaśnienia też do końca nie pojmuje, Małgorzato;) Czuj się rozgrzeszona:P.
Ja nie mam gorączki, a własnego wyjaśnienia też do końca nie pojmuje, Małgorzato;) Czuj się rozgrzeszona:P.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Z tym wydawaniem się jest pewien problem. Mówi się przecież np.: wydawała się unosić nad ziemią. Jest wydawać się + bezokolicznik? Jest. Więc dlaczego bezokolicznik być jest wyjątkiem i język polski (w przeciwieństwie do niektórych innych) go eliminuje z takich związków frazeologicznych i nie mówimy, że wydawała się być szczęśliwa? Tylko dlatego, że on nie jest konieczny. Zwykła zasada minimalizacji wysiłku zadecydowała o zasadzie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
Faktycznie. Próbowałem to sobie jakoś wyjaśnić, ale mnie wyręczyłeś:PAlfi pisze:Z tym wydawaniem się jest pewien problem. Mówi się przecież np.: wydawała się unosić nad ziemią. Jest wydawać się + bezokolicznik? Jest. Więc dlaczego bezokolicznik być jest wyjątkiem i język polski (w przeciwieństwie do niektórych innych) go eliminuje z takich związków frazeologicznych i nie mówimy, że wydawała się być szczęśliwa? Tylko dlatego, że on nie jest konieczny. Zwykła zasada minimalizacji wysiłku zadecydowała o zasadzie.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Bo tu się tworzy taka dziwaczna konstrukcja:
złożenie wydawać się+bezokolicznik, z tym, że bezokolicznik w tej konstrukcji jest również złożony (słówko posiłkowe+dookreślenie - tu chyba participium powinno się znaleźć, nie przymiotnik, ale polszczyzna ma braki wyraźne... :P).
A tak naprawdę, to mamy raczej orzeczenia złożone, bezokoliczniki natomiast rzadko. Stąd nadmiarowość we wzmiankowanej konstrukcji, przynajmniej dla mnie. :)))
złożenie wydawać się+bezokolicznik, z tym, że bezokolicznik w tej konstrukcji jest również złożony (słówko posiłkowe+dookreślenie - tu chyba participium powinno się znaleźć, nie przymiotnik, ale polszczyzna ma braki wyraźne... :P).
A tak naprawdę, to mamy raczej orzeczenia złożone, bezokoliczniki natomiast rzadko. Stąd nadmiarowość we wzmiankowanej konstrukcji, przynajmniej dla mnie. :)))
So many wankers - so little time...
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Powracając do głównego tematu mam do Was trapiące mnie od jakiegoś czasu pytanie.
Skrobię sobie różne rzeczy, to w tej konwencji, to w innej, aczkolwiek zawsze wracam do archaniołów i temat jest mi najbliższy spośród wszystkich innych. Jeśli kiedyś coś pójdzie do publikacji to właśnie to. Sa bohaterowie, jest tzw. "świat", jego fizyka, ogólny zarys akcji i wszystko co potrzebne, tylko siąść i pisać. Więc siedzę i piszę, ale trawią mnie wątpliwości. Podwaliny powstały przed Kossakowską i Ćwiekiem. Zresztą wspomnianych nie czytam (nie wiem, błąd?), żeby się ustrzec choćby i podświadomych zapożyczeń. Z pewnością jeśli coś mojego ujrzy światło dzienne nie obejdzie się bez porównań i się z tym liczę. Ale jeśli się na tym nie skończy?
Jednym słowem: co robić? Pisać swoją wizję i forsować? A może przeczytać rzeczonych autorów i wyplenić z własnych tekstów coś, co się może bardziej niż kojarzyć? Oba wyjścia mogą mnie zabić w sensie literackim. Proszę o radę.
Skrobię sobie różne rzeczy, to w tej konwencji, to w innej, aczkolwiek zawsze wracam do archaniołów i temat jest mi najbliższy spośród wszystkich innych. Jeśli kiedyś coś pójdzie do publikacji to właśnie to. Sa bohaterowie, jest tzw. "świat", jego fizyka, ogólny zarys akcji i wszystko co potrzebne, tylko siąść i pisać. Więc siedzę i piszę, ale trawią mnie wątpliwości. Podwaliny powstały przed Kossakowską i Ćwiekiem. Zresztą wspomnianych nie czytam (nie wiem, błąd?), żeby się ustrzec choćby i podświadomych zapożyczeń. Z pewnością jeśli coś mojego ujrzy światło dzienne nie obejdzie się bez porównań i się z tym liczę. Ale jeśli się na tym nie skończy?
Jednym słowem: co robić? Pisać swoją wizję i forsować? A może przeczytać rzeczonych autorów i wyplenić z własnych tekstów coś, co się może bardziej niż kojarzyć? Oba wyjścia mogą mnie zabić w sensie literackim. Proszę o radę.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Porównań nie unikniesz. Temat jest na tyle specyficzny, że po prostu inaczej się nie da. To nie o to chodzi, że został poruszony grubo przed Kossakowską i Ćwiekiem - oni go spopularyzowali.
Ja bym przeczytała, dla dobra sprawy. Żeby wiedzieć, czy nie popełniam nieświadomej kalki. Aby się upewnić, że mam czytelnikowi do zaproponowania coś innego niż Królestwo i Głębia.
Powodzenia.
Ja bym przeczytała, dla dobra sprawy. Żeby wiedzieć, czy nie popełniam nieświadomej kalki. Aby się upewnić, że mam czytelnikowi do zaproponowania coś innego niż Królestwo i Głębia.
Powodzenia.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.