Wysyłać czy nie wysyłać?

[Hitokiri]

Ludzie! Gdzie można kupić wehikuł czasu?!

Pewnie na Allegro :P Tam wszystko sprzedają ;)

Ontopicznie: jak to czytałam, to aż mnie zatkało - recenzje na pięć stron, każda szczegółowa i wnikliwa. Teraz to tak nie ma, trzeba czekać i czekać, a można się nie doczekać.


EDiT:
Cytat :P

[Ebola]

A;e nie sądzicie chyba, że takie recenzje dostawali wszyscy?

[Alfi]

Widziałem taką jedną na własne oczy. Znam człowieka, który w wieku lat bodaj 25 wysmażył powieść sf. Wydawnictwo mu ją odrzuciło, załączając obszerne uzasadnienie, wyjaśniające, dlaczego powieść jest wtórna wobec Lema. Autor dalszych prób nie podjął.
Było to w latach 70. Autor był wtedy mieszkańcem dość dużej wsi, pracownikiem PKP. Nikim ważnym, nikim znanym.

[Gustaw G. Garuga]

Jak widać, są dobre i złe strony redakcyjnych odpowiedzi.

[Ebola]

Znany, nieznany, nie w tym rzecz.
Poza tym, ongiś, dawno, dawno temu, kiedy nie było komputerów, a nawet internetu, o komórkach nie wspominając wydawnictwa otrzymywały dużo mniej tekstów. Z bardzo prozaicznego powodu: praco- i czasochłonności przygotowania propozycji wydawniczej.
Teraz wystarczy kliknąć myszą. To się klika.

[Alfi]

Ale już w latach 60., redakcja pewnego pisma literackiego (Twórczość?), mieszcząca się w tzw. starym budownictwie, w lokalu ogrzewanym piecem kaflowym, oszczędzała paląc w piecu maszynopisami. Sam naczelny się nie krępował, podkładał do pieca przy świadkach. Jak widać, byli już wtedy pionierzy pragmatyzmu, awangarda postępu.

[Trolliszcze]

Po czy przed przeczytaniem? Jak po, to nie widzę problemu =)

[Alfi]

Jakiś pisarz, dziś już śp., twierdził, że i po, i przed, bez żadnej różnicy.

[Navajero]

Może selekcjonowali w ten sposób ( całkiem rozsądnie) pisarzy którzy mają szczęście? ;)

[Alfi]

Pewnie tak. Zresztą 99% tego, co wkładał do pieca, chyba nie zasługiwało na więcej. Ale tego pozostałeo procenta jednak szkoda.
Przy okazji, skoro już jestem przy głosie, zacytuję pewnego redaktora:

Wie pan, myśmy to ocenili pozytywnie... No ale myśmy ostatnio kupili licencję na parę podobnych powieści amerykańskich, przeznaczonych dla takiego samego czytelnika... No więc może za jakieś dwa lata, o ile pan tego wcześniej nie wyda gdzie indziej...

[Ebola]

Co do cytatu pewnego redaktora, sorry Winetou, prawa rynku. Jeśli kupili prawa to mają zamrożoną kasę w związku z czym kolejnej podobnej rzeczy nie wydadzą.
A. co do rozpałki, hm... tego przychodzi więcej niż dom ogrzewany kominkiem może przerobić. Wierz mi. I to w dobie maii.

[Alfi]

Co do cytatu pewnego redaktora, sorry Winetou, prawa rynku. Jeśli kupili prawa to mają zamrożoną kasę w związku z czym kolejnej podobnej rzeczy nie wydadzą.

Toteż brawa temu redaktoru za szczerość.

[Oranea]

A. co do rozpałki, hm... tego przychodzi więcej niż dom ogrzewany kominkiem może przerobić. Wierz mi. I to w dobie maii.

Gdyby trzeba było po pięć razy to samo przepisywać ręcznie na maszynie, to przychodziłoby tego pewnie mniej. ;)

[Navajero]

To też jakaś selekcja :) Jak mawiał Manfred von Richthofen: " Sukces objawia się tylko przez wytrwałość. Nieustanną, ciągłą wytrwałość. " Na studiach miałem kolegę, niejakiego F. Facet był głupi jak but, ale uparty. Używaliśmy go w charakterze tajnej broni. Jeśli czegoś nie mogła załatwić nam starościna roku (jedna z ładniejszych dziewczyn w okolicy), na bazie wdzięku osobistego, wysyłaliśmy F. Faceta można było obrazić, wykopać przez drzwi, a i tak wracał oknem... Nigdy nas nie zawiódł jako wunderwaffe :) Teraz, kiedy większość z nas jest wiejskimi nauczycielami, policjantami i trenerami III ligi, facet zajmuje się handlem bronią. Na skalę międzynarodową.

[Alfi]

Strach pomyśleć, co by było, gdyby zaczął pisać powieści. Grzędowicz musiałby zostać murarzem w Irlandii i w ten sposób nie doszłoby do dyskusji o wiadomym felietonie;-).