Nasze pisarskie pomysły...

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Nie sądzę, żeby trzeba było się podpinać neuron po neuronie. Sieć żywych neuronów też ma oczywiście huby. Wystarczy kontrolować szereg hubów. Czasem coś zmienić, czasem podretuszować.
Tylko naprawdę zamiast wychodzić od nanotechnologii i iść w górę skali, zaczęłabym od ogółu i schodziła do szczegółu (jakieś chipy stymulujące pewną część ośrodka, jakieś mniejsze obwody itp., strasznie kombinuję ale niech będzie). Raczej skala makro niż skala nano. Wsadzanie do mózgu nanocząsteczek, które sobie tam swobodnie krążą, byłoby cholernie trudne do kontroli. Już to, co się dzieje przy samej synapsie jest niesamowicie delikatną i zsynchronizowaną sprawą, wyobrażam sobie masę skutków ubocznych.

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

A ja się zapytam o egzoszkielet, bo odkąd usłyszałem o tym, że Lockheed-Martin coś takiego opracowuje, to mi nie daje spokoju.

Jakie mogą być konsekwencje długiego i forsownego użytkowania czegoś takiego i czym to może być napędzane?
TAK to wygląda na żołnierzu wolnostojącym.
A TAK na żołnierzu żwawosięporuszającym.

Tak z innej beczki, to państwo z Lockheed-Martin rujnują wyobrażenie masowego odbiorcy o egzoszkieletach.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Varelse
Dwelf
Posty: 511
Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12

Post autor: Varelse »

BTW natknąłem się na coś takiego jak "stymulacja optogenetyczna". Wygląda to tak, że powodujemy modyfikacje genetyczne w pojedynczych neuronach, tak, że pod wpływem światła generują impuls elektryczny. Jakby tak pociągnąć to i zmodyfikować owo światłoczułe białko tak, żeby było aktywowane tylko przez wąski przedział częstotliwości (na każdym hubie inny), może coś by z tego było?

(działało toto ponoć na myszach. Ale czy światło jest w stanie wniknąć tak głęboko w ludzki mózg, który jest przecież znacznie większy?)
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel


Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Laris - prawdopodobnie chciałbyś raczej zobaczyć coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=G4evlxq34og
:))) Od razu widać, który zrobili Japończycy, a który Amerykanie :)
Chodzi toto na prund. I nie wiadomo, jak to jest z długim i forsownym użytkowaniem, bo bateryjki kończą się stosunkowo szybko :)

Varelse - tak, jest coś takiego, szef chciał nawet, żebyśmy się tym zajęli.
Edit: nie dokładnie tym, ale techniką opartą na zbliżonej zasadzie.
Podejrzewam, że trafiłeś na coś podobnego do tego artykułu:
http://www.popsci.com/science/article/2 ... late-brain
I tutaj, jeżeli chcesz to wykorzystać do swoich celów w sf, możesz zastosować starą dobrą ekstrapolację i nikt się nie przyczepi. Fajne rozwiązanie.
Poza tym światłem, które sięga pod czaszkę jest podczerwień. Tyle, że nie przenika całego mózgu, tylko część kory po wierzchu.

Agarwaen
Dwelf
Posty: 520
Rejestracja: wt, 04 lis 2008 18:57
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Agarwaen »

Ciekaw jestem czy w analogiczny sposób ten japoński wynalazek będzie mógł przejąć na siebie ciężar tułowia u ludzi z niedowładem częściowym nóg.

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

inatheblue pisze:Laris - prawdopodobnie chciałbyś raczej zobaczyć coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=G4evlxq34og
:))) Od razu widać, który zrobili Japończycy, a który Amerykanie :)
Chodzi toto na prund. I nie wiadomo, jak to jest z długim i forsownym użytkowaniem, bo bateryjki kończą się stosunkowo szybko :)
Jednak wydaje mi się, że wynalazek Japończyków nie nadaje się do długiego i forsownego użytku. Za bardzo mi to przypomina pancerz z jakiegoś ichniego fantasy, niż sprzęt, w który się można wbić, przejść kilkadziesiąt kilometrów za linię frontu, wysadzić parę ośrodków i wrócić.
W tym można raczej ciężary targać, albo cuś. A może jestem takim ograniczonym tradycjonalistą, że nie widzę miejsca w armii dla egzoszkieletu o takim dizajnie. :x
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Potrzebuję porady osoby dojrzałej emocjonalnie, jako ktoś, kto nie ma żadnego doświadczenia w sprawach psychicznych, jeśli chodzi o miłość. Piszę sobie taką tam historyjkę o czasach współczesnych i wykwitła drogą improwizacji pewna życiowa sprawa. Jest sobie koleś A i koleżanka B. On ma 29 lat, ona 22. Znają się z Internetu, oboje grają w jakąś grę komputerową, np. Quake czy Starcraft, w tym samym klanie. Nie widują się w realu, są z dwóch końców Polski. A jest w poważnym, wieloletnim związku (należy do osób odpowiedzialnych, niepuszczalskich, wiernych), a B jest singielką. No i w trakcie gamingu internetowego B zakochuje się w A, do szaleństwa. Milczy oczywiście, bo wie, że tamten jest żonaty i oddany rodzinie, absolutnie nie chce mu psuć związku, zachowuje więc swoje uczucia dla siebie. Mijają miesiące, robi się drugi rok, a uczucie B nie mija, tylko się nasila (jest więc szczere; B myśli o A całymi dniami, śni o nim w nocy, słowem - męczarnia). B wie, że A ją bardzo lubi, często gadają ze sobą, grają, podejrzewa, że może jest coś więcej, niż tylko przyjaźń. I teraz moje pytania. Czy B powinna powiedzieć o wszystkim A, czy lepiej żyć w mękach i milczeniu? Jak A (dowolny facet) mógłby zareagować na takie wyznanie? Agresją, natychmiast zerwać znajomość, nie wziąć tego na poważnie, wziąć na poważnie, może chciałby się spotkać nieobowiązująco? Może warto wprowadzić tu osobę trzecią, kogoś w rodzaju podstawionego przez B szpiega (B śmiertelnie obawia się utraty znajomości, gdyby sama zdecydowała się powiedzieć wszystko A). Nie wypadnie to infantylnie? Na tę chwilę najbardziej interesuje mnie reakcja A, no i to, jak powinna postąpić B. Zaznaczam, że B nie jest wstanie przerzucić uczuć na kogo innego ani się ich wyzbyć, chociaż bardzo by tego chciała. A jest dla niej wszystkim, dzięki niemu otworzyła się na świat i ludzi i czuje, że wreszcie żyje, nawet jeśli ta znajomość polega na czatowaniu i graniu. Chcę, by doszło tu do dojrzałych postanowień, jestem w martwym punkcie z tą fabułą, a nie chcę nic skopać :F

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

B postanawia podjąć wreszcie damską decyzję i zobaczyć A w realu, może mu coś wyznać, chociaż do końca nie jest przekonana, czy to zrobi. Ewentualnie - organizowany jest zjazd miłośników gry/klanu w realu, dość blisko domu B i dziewczyna postanawia pojechać, żeby chociaż raz faceta zobaczyć, dramatyczna decyzja o włączeniu się w Świat, dzięki właśnie temuż A, TADAM.
Umawia się, spotyka sie z A, po czym się okazuje, że...? Facet jest do kitu, ale dziewczynie to wyszło na dobre, bo spotkała lepszego na zjeździe? Nauczyła się wychodzić do ludzi? Cokolwiek w tym kierunku? Facet jest wspaniały i dziewczę cierpi?
Wyznanie jest tutaj absolutnie niepotrzebne.

Edit: w ogóle to niedobrze, że facet jest dla niej wszystkim. Może rozwiązanie (po spotkaniu) powinno polegać na tym, że nadal się w nim kocha, ale nauczyła się, że jest życie poza A.

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Może dalej jest wspaniały, ale okazało się, że ma przykry nawyk albo obrzydliwą cechę, która zaczyna ją powoli trzeźwić?
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Nie myje głowy. Skrzekliwie rechocze. Wtrąca w wypowiedzi "no nie?" Jest radykalnym weganinem. Ma okropny wąsik.

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

O, coś na ten kształt. Ja bym stawiała na rzeczy, których przez net nie widać i o których się nie rozmawia - o wegetarianizmie pewno by ją już dawno poinformował.
Drapie się po klacie. Charczy i spluwa. Klepie ją co chwila po ramieniu i rży jak koń. Na pierwszym spotkaniu upija się i zaczyna wymiotować.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Zapewne naturalnym dalszym krokiem B jest poznanie się w RLu, na początku bez wielkich wyznań, żeby B mogła się upewnić że A nie wygląda przypadkiem jak przeterminowany sos do spaghetti albo nie ma innych straszliwych wad. Jeśli nie, to pewnie będzie dążyła do spędzania z A dużo czasu, nawet jeśli nie uda jej się z marszu zaciągnąć go do łóżka.

Idealnie kochający żonę, wierny, odpowiedzialny i rodzinny facet zapewne będzie dążył do tego by relacje z innymi kobietami pozostały co najwyżej koleżeńskie / przyjacielskie. Jeśli B jest olśniewającą pięknością albo posiada inne niesamowite zalety, być może będzie to dla A trudne. A jeśli trudne to może się skusić i zdradzić albo nie, zależnie od psychiki A i działań B.

W razie zaistnienia sytuacji podejrzanych na ratunek stałego związku może wyruszyć małżonka A, używając jednej z kilku taktyk - (1) awantur i pretensji, (2) wzmożenia inwigilacji i kontroli, (3) zadbania o własną atrakcyjność, nie wypuszczania męża z łóżka i wyciągania go na wakacje, (4) załamania i depresji, prawdziwej lub pod publiczkę, (5) rozpoczęciu szybszych lub wolniejszych kroków w kierunku rozwodu, (6) jeśli bezgranicznie mu ufa to może nic nie robić lub podejść do B przyjaźnie.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
mr.maras
C3PO
Posty: 839
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34

Post autor: mr.maras »

nimfa bagienna pisze:Drapie się po klacie. Charczy i spluwa. Klepie ją co chwila po ramieniu i rży jak koń. Na pierwszym spotkaniu upija się i zaczyna wymiotować.
To straszne Nimfo ;) Az boje sie pomyslec, z jakimi przedstawicielami plci brzydszej mialas dotychczas kontakty... Moze delikatniej? Na przyklad zbiera wszystkie pisma s-f&f dostepne na rynku i 80% pensji przeznacza na ksiazki fantastyczne. A co najgorsze dla kobiety - do kina chadza zeby ogladac filmy, a noce spedza na forach internetowych...
po przeczytaniu spalić monitor

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Hmm... a może by wykorzystać fakt, że jest graczem i dodać mu parę wad dla nich charakterystycznych?
Chociaż nie, skoro jest kochającym ojcem i ma szczęśliwą rodzinę, to trzeba wymyślić coś innego. Musi w nim być coś, co będzie wadą tylko w oczach "B", owłosiona klata, albo orli nos, nie wiem :x.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Przeczytałam Wasze wypowiedzi i dziwi mnie trochę, że każdy jest za tym, by B i A się spotkali w realu, skoro A jest zajęty. Takie spotkania raczej nie mogą się skończyć niczym dobrym :F Co do B, to nie jest to żadna komputerowa ciota, ale normalna młoda kobieta (imprezy, praca, znajomi, itd.) i jej pierwsza, ale prawdziwa, dozgonna miłość.

Pomysł z wadą raczej mnie nie przekonuje, było już to wiele razy, iż okazało się, że obiekt fascynacji posiada jakąś ciemną stronę. Ten motyw często wykorzystywany jest w kreskówkach i anime. Wąsik czy spluwanie nie uważam za mankamenty, bo to zwyczajne ludzkie rzeczy, a jak B kocha, to nie zwróci na to uwagi ;) Najbardziej mnie zainteresowała wypowiedź Albiorixa, szczególnie podpunkt 6. Takie łagodne podejście, bo rozhisteryzowana żona pragnąca zemsty także jest często wykorzystywanym motywem, a najlepiej, jakby było to w miarę oryginalne. Chociaż, wydaje mi się, że przyjazne podejście raczej nie zdarza się w realu (ktoś jest w temacie, zna np. przykład znajomych, i może się wypowiedzieć?), przynajmniej nie spotkałam się z czymś takim, by "zdrada" nie zakończyła się chociażby awanturą i wywaleniem pościeli z sypialni do salonu.

ODPOWIEDZ