Dabliu pisze:A o młodzieży, że nieczytata, opowiadać, to już nie jest nieuprawnione generalizowanie? Wstyd :P
Temu ja nie generalizuję, a jeśli wypowiem się o młodzieży, to wyłącznie o tej jednej sztuce, którą sama wyprodukowałam (no, nie sama...).
Rzeczona 18-letnia sztuka na książki póki co uwagi nie zwraca (szczekania nie słyszałam). Woli komputer w każdej formie. Niestety do tego stopnia, że początkowo wybrany temat na maturalną prezentację z polskiego, dotyczący literatury fantastycznej (ach, jak ja się ucieszyłam!) po jakimś czasie wymienił na inny, o narkomanii wśród młodzieży. Nie to, żeby był blisko z tematem, ale zawsze łatwiej coś ściągnąć z sieci. No i czytać książek nie trzeba. Mam nadzieję, że gdy skończy szkołę, to się zmieni - zawsze mamy tak, że jak do czegoś nas zmuszają, to stajemy okoniem.
Bardzo lubię czytać! Na świecie jest tyle wspaniałych książek! Ja na ten przykład mogę pić miesiąc albo dwa, a potem wziąć i przeczytać jakąś książkę... I ta książka wyda mi się taka dobra, a ja sobie taki zły, że się okropnie denerwuję...
Bo wiele osób daje milczące przyzwolenie na uproszczenia, które w żaden sposób ICH nie dotyczą. Ale jeśli wsadzić patyczek w boczek, to już się lament podnosi ;))) Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi. Dabliu już tak ma.
Dabliu pisze:A o młodzieży, że nieczytata, opowiadać, to już nie jest nieuprawnione generalizowanie? Wstyd :P
Ja się nie wstydzę, bo wcale nie uważam, że młodzież jest w czambuł nieczytata. A ponieważ NIE generalizuję odnośnie czytelnictwa wśród młodzieży, to i NIE generalizuję w stosunku do 30-40-latków.
Napisałam jedynie, że niesprawiedliwie wytoczyłeś argument wiekowy jako podstawową przyczynę takiego a nie innego podejścia do słowa pisanego.
Tymczasem uważam, że wpływ na to mają zupełnie odmienne czynniki. Jeżeli to był eksperyment - nie wiem czego, badania opinii? stereotypów? - to chyba z lekka bezwartościowy, gdyż żadnego kryterium poza wiekowym nie zauważyłam.
Pozostaje mi życzyć miłej lektury wszystkim niezależnie od wieku. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Gata Gris pisze: Mam nadzieję, że gdy skończy szkołę, to się zmieni - zawsze mamy tak, że jak do czegoś nas zmuszają, to stajemy okoniem.
Trzeba było mu w młodym wieku książki zabierać, wydzielać, za karę nie dawać, w nagrodę pozwalać poczytac, to by się w nałog wciągnął. A jak naganiać bedziesz to okoniem stanie i kolejny potencjalny czytelnik na straty spisan. Sorry, za możliwe staropolskie konstrukcje ale Navajero w jakimś wątku dał niebacznie link do Sienkiewicza i mnie "wciągnęło", tak wiec teraz "Potop" sobie po raz kolejny czytam, świetnie się bawiąc.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Bebe pisze:Jeżeli to był eksperyment - nie wiem czego, badania opinii? stereotypów?
E-e... Na teksty o nieczytającej młodzieży, jakkolwiek by one nie były niesprawiedliwe i uproszczone, zwykle nikt się nie zżyma. Ale wystarczyło jedno zdanie o grupie wiekowej 30-40-parę lat (do której już za rok sam dołączę, btw), a patrzcie ile oburzonych postów. Może "oburzonych" to przesada, ale wiecie, co mam na myśli. Naburmuszonych.
Czyli generalizować można na temat jednej grupy, a w każdym razie przemilczy się takie uprawianie stereotypów, natomiast "naszych" już ruszać nie wolno.
Ot, osobiście mnie to zawsze lekko irytowało, więc się odezwawszy :)
IMO jasnym jest, że tzw. "inteligencja" będzie czytała najwięcej. Ludzie wykształceni, inteligentni (i marnujący czas na forach internetowych ^^) - to oni czytają najwięcej, bo to lubią i nie sprawia im to trudności.
Wszystko zaczyna się gdzieś tak w okolicy zerówki, kiedy dziecko uczy się czytać (mnie akurat w przedszkolu tej tajemnej sztuki uczono). Na tym etapie wszystko zależy od nauczyciela, rodziców i wreszcie - od samego dziecka. Jak nauczyciel podchodzi do swojej pracy z dziećmi, jak do kary boskiej i tylko odwala pańszczyznę - nic to. Jeśli w rodzinie nie ma nawyku czytania, ojciec maksymalnie kupi sobie Newsweeka, a matka Panią Domu - tu już pierwsza, poważna przeszkoda. Jeszcze gorzej, jeśli dziadkowie robią podobnie i jeśli w domu jedyne książki, to książki kucharskie.
I sam dzieciak. Jeśli przedkłada ganianie za piłką po boisku nad naukę, albo jest diablo aktywny i mało czasu spędza w domu, wówczas też na czytelnika to on raczej nie wyrośnie.
Najważniejszy jest tu dzieciak. Posłużę się przykładem mojej familii - mój ojciec ma u siebie setki książek Ludluma. W ogóle sporo ich ma i aż nie wie, co z nimi zrobić, bo odpuścił sobie tylko romanse. U mnie (bo z matką mieszkam) znajdzie się i Czechow w oryginale, i Eco, i Sienkiewicz, i... No. Też mało tego nie jest. Nawyk czytania wyrobiłem sobie najpierw na komiksach, potem sięgnąłem po Tolkiena i bum, marzę o tym, żeby być pisarzem. (:P)
Analogiczna sytuacja jest w rodzinie mojej ciotki - chałupa zawalona książkami. Czytaci wszyscy i to ostro. A kuzynek, latorośl czternastoletnia, wyrasta już na typowego dresa, który lansuje się na dzielni.
Podobne sytuacje mogłem zaobserwować w szkole. Choć nie z takiego bliska.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał. Awantura - Pokolenie nienawiści
Ja bym się nie rozpędzał z tezami że czytanie literatury rozrywkowej jest cechą inteligencji.
Inteligencja, w sensie ludzie których życie zawodowe zależy od zdolności umysłowych, czyta z pewnością literaturę specjalistyczną. Ale powieści? Znam trochę ludzi "z ludu" czytających czy to romanse czy to fantastykę. Znam też trochę informatyków, ekonomistów i psychologów którzy czytają tylko książki o informatyce, ekonomii i psychologii - wystarcza im aż nadto.
Edit: oczywiście zależy jak zdefiniujemy inteligencję. Jeśli określimy że inteligencja to ci co czytają, to wyjdzie że inteligencja czyta :)
Ostatnio zmieniony wt, 10 mar 2009 14:05 przez Albiorix, łącznie zmieniany 1 raz.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
Bo po prostu wszystko zależy od gustów, od tego czy ma się ochotę i czas na czytanie. Osobiście uważam się za osobę czytającą, ale bywa, że mam taki czas (miesiąc, dwa), że po prostu czytanie to jedna z ostatnich rzeczy, na jaką mam ochotę.
Laris pisze:Jeśli w rodzinie nie ma nawyku czytania, ojciec maksymalnie kupi sobie Newsweeka, a matka Panią Domu - tu już pierwsza, poważna przeszkoda.
Niekoniecznie. Wiem to po sobie. U mnie ojciec, gdy pracował i nie miał czasu na czytanie książek - kupował "Trybunę Śląską", mama - "Poradnik domowy", a ja już w podstawówce, co najmniej raz w miesiącu biegałam do biblioteki miejskiej. Książki w domu zawsze były, ale rodzice z nich niespecjalnie korzystali :D
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Albiorix pisze:To prawda (to kilka postów wyżej), ludzie czytają masowo w autobusach, tramwajach i pociągach. Rynek motoryzacyjny i wydawniczy konkurują ze sobą.
Raczej usługi komunikacyjne i dzieła literackie są dobrami komplementarnymi. ;)
Ellaine pisze:Niekoniecznie. Wiem to po sobie. U mnie ojciec, gdy pracował i nie miał czasu na czytanie książek - kupował "Trybunę Śląską", mama - "Poradnik domowy", a ja już w podstawówce, co najmniej raz w miesiącu biegałam do biblioteki miejskiej. Książki w domu zawsze były, ale rodzice z nich niespecjalnie korzystali :D
Jak już wspomniałem, najwięcej zależy od dzieciaka. Dlatego potwierdzasz jedynie to, co napisałem parę linijek niżej. ;)
Albiorix pisze:Edit: oczywiście zależy jak zdefiniujemy inteligencję. Jeśli określimy że inteligencja to ci co czytają, to wyjdzie że inteligencja czyta :)
Moim zdaniem inteligencja to ludzie z IQ nieco wyższym niż średnia krajowa. Ale w gruncie rzeczy ilu ludzi, tyle definicji. ^^
Ostatnio zmieniony wt, 10 mar 2009 14:13 przez Laris, łącznie zmieniany 1 raz.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał. Awantura - Pokolenie nienawiści
Marcin Robert pisze:Raczej usługi komunikacyjne i dzieła literackie są dobrami komplementarnymi. ;)
Zdecydowanie współpracują :D Nawet coraz wygodniejsze siedzenia są w pociągach ;)) (W autobusach już książek nie czytam, bo odruchowo zasypiam. Ale w liceum to się czytało lektury w autobusach - lektury te szkolne i pozaszkolne, oczywiście :D )
edit, cytowanie dodałam
Ostatnio zmieniony wt, 10 mar 2009 14:13 przez Ellaine, łącznie zmieniany 1 raz.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Ellaine pisze:Bo po prostu wszystko zależy od gustów, od tego czy ma się ochotę i czas na czytanie. Osobiście uważam się za osobę czytającą, ale bywa, że mam taki czas (miesiąc, dwa), że po prostu czytanie to jedna z ostatnich rzeczy, na jaką mam ochotę.
U mnie jest zupełnie inaczej. Prawdopodobnie można to nazwać czymś w rodzaju uzależnienia, bo mogę nie mieć czasu i ochoty na cokolwiek innego (telewizję, fora, oglądanie filmów, fotografowanie, spotkania towarzyskie), ale książka po prostu jest zawsze obok. Czytałam w najtrudniejszych chwilach życia - tuż po porodzie, rozwodzie, operacji. Lektura dawała odskocznię od największych dołów, czy to uzasadnionych, czy bez powodu. Czasem pomagała zmierzyć się z problemami. Mogę nie mieć ochoty na nic, ale książka jest wyjątkiem. Chyba jedynym.
Bardzo lubię czytać! Na świecie jest tyle wspaniałych książek! Ja na ten przykład mogę pić miesiąc albo dwa, a potem wziąć i przeczytać jakąś książkę... I ta książka wyda mi się taka dobra, a ja sobie taki zły, że się okropnie denerwuję...
Albiorix pisze:To prawda (to kilka postów wyżej), ludzie czytają masowo w autobusach, tramwajach i pociągach. Rynek motoryzacyjny i wydawniczy konkurują ze sobą.
Raczej usługi komunikacyjne i dzieła literackie są dobrami komplementarnymi. ;)
Usługi komunikacyjne a rynek motoryzacyjny to jednak nie to samo.
Zakapturzone awatary rulez! Wszystko co napisałem, to tylko moje prywatne zdanie.
SzaryKocur pisze:Usługi komunikacyjne a rynek motoryzacyjny to jednak nie to samo.
Jasne, że nie. Różni je możliwość czytania :)
Bardzo lubię czytać! Na świecie jest tyle wspaniałych książek! Ja na ten przykład mogę pić miesiąc albo dwa, a potem wziąć i przeczytać jakąś książkę... I ta książka wyda mi się taka dobra, a ja sobie taki zły, że się okropnie denerwuję...