Poprawianie P.T. Autorów

czyli jak i gdzie przełożyć oraz co i komu tłumaczyć.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

No, ale co, wrzucisz tu tekst oryginału i tłumaczenia przed oraz po redakcji? Bo teraz to nie wiem, do czego mam się odnieść. Jeśli do tego, że "Moim zdaniem zrobił słusznie" - to moim zdaniem niekoniecznie zrobił słusznie.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4206
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Gustaw G. Garuga pisze:Poteoretyzowali Panowie (znam to aż za dobrze z różnej maści periodyków akademickich ;), a teraz zapraszam do ćwiczeń praktycznych. Jaki rodzaj błędów poprawiać, a jaki zostawiać? Podałem przykład tłumacza-profesora UW i jego perypetii z pewnym znanym pisarzem i jego kiepskawą książką - ?
Akurat ja to znam z praktyki :-) Tlumaczac kilka opowiadan roznych autorow spotkalem kilka bledow. Te, ktore byly ewidentnymi i drobnymi poprawialem, w przeciwnym przypadku kontaktowalem sie z autorami.
Jeden napisal - poprawiaj Pan jak uznasz za stosowne i nie zawracaj mi glowy.
Drugi po dwoch ok polgodzinnych rozmowach przez telefon nakazal istotna zmiane sceny.
W trzecim przypadku z autorem uznalismy, ze blad rzeczywiscie jest, ale w zalozeniach, pozniej konsekwentnie jest ciagniety i opiera sie na nim czesc fabuly, wiec nalezy potraktowac go jako "zamierzony".

Natomiast co do odpowiedzi kiedy poprawiac, to nie udziele jej. To zalezy od wielu czynnikow, ktorych nie da sie ubrac w sztywne reguly, wiec decyzje pozostawilbym sumieniom autora, tlumacza, redaktorow i wydawcy.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Oczywiście, że nie wrzucę tekstu oryginału ani przekładu do porównania :) Ale skoro tak miło się teoretyzuje na poziomie podniosłych ogólników, to można by też poteoretyzować na poziomie nieco bliższym konkretów. Chyba, że strach ;) Niestety, niejedna szczytna idea translatorska rozkracza się żałośnie, kiedy tylko z wyżyn ściągnie się ją na ziemię.

Dyskusja już w sumie zamiera, więc mogę krótko podsumować swoje stanowisko. Jestem za poprawianiem drobnych błędów u autorów, którzy nie czynią znaku rozpoznawczego z dziedziny, w której te błędy popełniają. Jestem za pozostawianiem błędów tam, gdzie niosą one wartość poznawczą dla czytelnika w związku z pozycją, pochodzeniem czy statusem autora. Dlatego w przypadku pani Yarbro, która z historycznego tła swoich książek czyni atut, choć w tym tle zieją dziury, czy rzeczonego znanego pisarza, który w kolejnym dziele nie dorasta do wyrobionej wcześniej reputacji, należy błędy pozostawić, aby czytelnik przekładu miał nie gorsze od czytelnika oryginału prawa do recepcji i osądu kompetencji autora, jego drogi pisarskiej, krążących stereotypów kulturowych, itd., itp. Oczywiście każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, wyobrażam sobie sytuację odstąpienia od tych zasad. Dlatego wadzi mi oburzenie, z jakim spotkała się tu ze strony niektórych propozycja pozostawiania w przekładzie błędów oryginału, no bo jak to, błędy zostawiać, olaboga! Tłumacz ma wiele czynników do rozważenia i "święte oburzenie" przy tej rozwadze nie pomaga.

Personalnie: A.Mason, przedkładasz pragmatyzm nad natchnione teorie, ok. nosiwodo, od tak wyrobionego czytelnika oczekiwałbym jednak, że wagę istnienia książki w pewnym kontekście cenisz bardziej, niż jednostkową łatwość czytania.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4206
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Gustaw G. Garuga pisze:Personalnie: A.Mason, przedkładasz pragmatyzm nad natchnione teorie
Wole twierdzic, ze lacze jedno z drugim ;-)

Zapomnialem dodac, ze ja mialem o tyle prosta sprawe, ze do "swoich" autorow moglem niemal bezproblemowo zlapac kontakt. Jak w polskim fandomie - albo mam telefon i mail w ksiazce adresowej, albo mam znajomych, ktorzy znaja znajomych znajomych autorow ;-)

A dyskusja zamarla, bo sie generalnie ze soba zgadzamy, a General chyba dostal bana :-D
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Gustaw G. Garuga pisze:Dlatego w przypadku pani Yarbro, która z historycznego tła swoich książek czyni atut, choć w tym tle zieją dziury, czy rzeczonego znanego pisarza, który w kolejnym dziele nie dorasta do wyrobionej wcześniej reputacji, należy błędy pozostawić, aby czytelnik przekładu miał nie gorsze od czytelnika oryginału prawa do recepcji i osądu kompetencji autora, jego drogi pisarskiej, krążących stereotypów kulturowych, itd., itp.
No i tu się nie zgodzę, i przy swoich zdaniach pozostaniemy.
Gustaw G. Garuga pisze:Oczywiście każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie,
A tu się zgodzę. Ponadto w kontekście poprawiania oczywiście nie chodzi o to, żeby napisać książkę na nowo. Granice są płynne.

A gdy kupuję książkę, to kupuję lekturę, a nie kontekst, zwłaszcza jeśli na kontekst w tym kontekście składa się suma błędów, wytkniętych lub pozostawionych bez komentarza przez tłumacza i redaktora. OK, na Zachodzie (szeroko i ogólnie pojętym) zwykle nie funkcjonuje (AFAIK) w wydawnictwach literackich instytucja redakcji merytorycznej, a jedynie - powiedzmy - fabularnej. To nie znaczy, że mamy iść tą drogą i skazywać polskiego czytelnika na produkt gorszy, podczas gdy mógłby być lepszy. I naprawdę wisi mi to, że wskutek tego prestiż danego autora może u nas osiągnąć niezasłużone wyżyny.
I - ponieważ się powtarzamy - chyba w tym momencie pozostaje przerwać.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

nosiwodo, ale jesteś, kurczę blade, recenzentem... Nie jest dla Ciebie cenna informacja o kondycji pisarskiej danego wziętego autora? Tej prawdziwej?

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

OK, ale recenzja jest z KSIĄŻKI, a nie z kondycji pisarskiej tego prawdziwego, oryginalnego autora. Teraz np. piszę recenzję (oj, jak ja ją piszę... idzie jak krew z nosa) i opiszę złe tłumaczenie jednego opowiadania, bo jest złe. Gdy będzie złe opowiadanie, to napiszę, że złe opowiadanie.

Poza tym teraz trochę zawężamy. Recenzent powinien jednak czytać trochę dociekliwiej niż "zwykły" czytelnik. Dla recenzenta info naokolne może być przydatne, może pomóc wzbogacić recenzję o fakty właśnie naokolne (np. kiedyś w recenzji "Komórki" Kinga napisałem, że sam autor nie posiada telefonu komórkowego - takie funny facts). Ale dla czytelnika (w tym dla mnie, gdy nie muszę/nie chcę recenzować) istotna jest jakość książki jako produktu do czytania. Czy jakość ta wynikła z zaciekłej pracy autora i jego agenta, czy może z zaciekłej pracy tłumacza i polskiego redaktora, to naprawdę jest kwestia poboczna, wręcz marginalna.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Chyba trzeba skorzystać z mądrości Anglosasów: let's agree to disagree :-)

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Żeby nie tracić czasu na powitania i pożegnania (dzięki, Iko!).
Co zrobić z autorką, która zasłyszawszy gdzieś kilka nazw egzotycznych strojów z takich dzikich krain jak Polska czy Ruś, każe bohaterowi nakładać kontusz na dolman, a ten na rubaszkę?. A, i wszystko okrywać wilczurą.
I ja mam to tłumaczyć?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20471
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Jakiś zwolennik intensywnej integracji krajów Europy środkowo-wschodniej mógł się trafić;).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Ogromnie cenię twoje poczucie humoru, Alfi, ale niewiele mi przyjdzie z takiej odpowiedzi...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20471
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Bo tu trudno coś mądrego wymyślić.
Zastąpić dolman żupanem? Zostawić dolman, a zmienić kontusz na mentyk? Nazwać rubaszkę po prostu koszulą?
Zostawić wszystko i wyjaśnić w przypisie, żeby czytelnikowi nie mącić w głowie?
Czy to wciąż Mrs. Yarbro, że tak niedyskretnie zapytam?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Nie kto inny, Alfi, nie kto inny...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Wyjścia są dwa: olać, albo przerobić. Swego czasu jeden z bohaterów Harrisona nosił "polskie" nazwisko Pas Ratunkowy. Co w niczym autorowi nie zaszkodziło :P
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Bezcenne rzeczy po prostu - literacko i poznawczo. Zostawić, koniecznie zostawić i wyjaśnić w posłowiu... oj, czuję, że się powtarzam ;-)

A jeszcze historyjka, która przypomniała mi się za późno, by odegrać rolę w poprzedniej odsłonie niniejszej dyskusji. Jedna z moich wykładowczyń przekładu, wychowanka Tabakowskiej i świruska na punkcie jednej z licznych odmian teorii ekwiwalencji, poczęstowała nas kiedyś na zajęciach tekstem po prostu niezgrabnie napisanym. Jako przekonany o swych wybitnych, tylko jeszcze nieodkrytych zdolnościach literackich, w fazie dyskusji poddałem pomysł, żeby tekst po polsku doszlifować, bo w końcu co to szkodzi, skoro można. Nie poszło jej to w smak, reakcja była kategoryczna - tłumacz nie może niczego poprawiać! Jedna jest restrykcyja: jeśli wydawca podpisał umowę na znakomitą książkę, a gdy tekst wreszcie się zjawia, okazuje się, że to kicha, więc trzeba jakoś się ratować, tłumacz zaś i redaktor otrzymują zadanie przerobienia dzieła na produkt czytelniczo strawny. Nie wydało mi się to wtedy zbytnio konsekwentne i nadal mam wątpliwości, czy to właściwy powód, niemniej sama zasada jest, twierdzę uparcie, zdrowa... Co wyraziwszy szeroko i długo, mam zaszczyt zostać uniżonym sługą ;D

ODPOWIEDZ