Ale nawet dzisiaj jeszcze sami Chińczycy, ufonetyczniając chińskie nazwy (np. marki) dla potrzeb obcokrajowców, stosują zamianę "j" na "k". To działa też w drugą stronę - w odniesieniu do polszczyzny np. koncówki nazwisk -ski są oddawane po chińsku jako -siji (sydźi).
A to ciekawe. Ja nie twierdzę, że to jakieś polskie potknięcie, raczej dziwi mnie, że dość absurdalnie brzmiąca wymiana k/dź tak się upowszechniła.
O Phenianie (i szerzej o innych błędnych zapisach nazw wschodnioazjatyckich) pisał bodaj Konrad Godlewski, swego czasu wzięty dziennikarz-sinolog, który jednak po trafieniu na czarną listę wizową Chin ludowych przycichł, bloga (na którym miał ten artykuł) zwinął itd.
Aha - czyli nieważne, co ja i ty możemy usłyszeć i porównać, ważne, że ktoś gdzieś napisał, że jest inaczej, ale niestety nie można tego przeczytać. Wybacz, ale jakiego rodzaju jest to argument?
Sprawdź nagrania, które już linkowałem. Phenian nie jest jakoś bardzo odległy.
Mowa była o chińskim - mamy stworzony przez samych Chińczyków standard pinyin, trochę nauki i można chińskie dźwięki oddawać poprawnie że hej, dlatego warto się do niego w końcu przekonać i przestać wywodzić, że stare systemy polskie i angielskie są równie dobre (albo niedobre). NB, akurat polszczyzna dźwiękowo jest do chińskiego bardziej podobna niż angielszczyzna, więc utrzymywanie w Polsce angielskiej transkrypcji to jakiś żart.
Pójdź w moje ramiona :))))
A problemem z chińskim jest też, że zamiast próbować umówić się na jakiś jeden konkretny standard wymyślano coraz to nowe romanizacje, dla większego bałaganu "tłumacząc" je potem jeszcze na inne języki. Pinyin zdobywa coraz większą popularność, ale i tak ogrom książek o Chinach wykorzystuje najdziwaczniejsze transkrypcje, czasem nawet niekonsekwentnie i domyślić się, o kogo/co chodzi często nie jest łatwo.
Ja tylko wspomnę, że angole nie są w stanie stworzyć reguł czytania własnego pisma. Robią to od wieków na wyczucie i wciąż się mylą.
Khem, khem. O ile czegoś nie przegapiłem to nauka języka zachodzi poprzez wymowę, nie poprzez czytanie, więc słowa się wymawia tak jak się usłyszało, z tym nie ma nikt problemu.
Kłopotem jest, że zapis zdołał sę zmumifikować i przestał wymowę oddawać, a zapisy ściśle fonetyczne nigdy się nie przyjęły.