ZWT 1 - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem&

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

sgr
Założyłem, że Kurt wylatuje, leci chwilę (zbliża się do prędkości światła, więc nie trwa to dla niego aż 4 lata) Ada przesyła list, który wędruje sobie te 4 lata na Alfę. Kurt list dostaje, odpisuje - stąd te 8 między korespondencją.
W tym założeniu, sgr, jest błąd. Kurt nie leci "chwilę". Jeżeli jedynie zbliża się, a nie przekracza prędkości światła, to będzie podróżował na
Alfę nieco więcej niż 4 lata. Pomijam tu nawet czas potrzebny na rozpędzenie statku do podświetlnej oraz czas potrzebny do wyhamowania rakiety.
List Ady, tu zgoda, dotrze na Alfę po czterech latach, bo taką prędkość mają fale elektromagnetyczne. Odpowiedź dotrze do niej po ośmiu latach, też zgoda.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

BMW pisze:sgr
Założyłem, że Kurt wylatuje, leci chwilę (zbliża się do prędkości światła, więc nie trwa to dla niego aż 4 lata) Ada przesyła list, który wędruje sobie te 4 lata na Alfę. Kurt list dostaje, odpisuje - stąd te 8 między korespondencją.
W tym założeniu, sgr, jest błąd. Kurt nie leci "chwilę". Jeżeli jedynie zbliża się, a nie przekracza prędkości światła, to będzie podróżował na
Alfę nieco więcej niż 4 lata. Pomijam tu nawet czas potrzebny na rozpędzenie statku do podświetlnej oraz czas potrzebny do wyhamowania rakiety.
List Ady, tu zgoda, dotrze na Alfę po czterech latach, bo taką prędkość mają fale elektromagnetyczne. Odpowiedź dotrze do niej po ośmiu latach, też zgoda.
Technikalia nie mają w tym tekście wielkiego znaczenia, ale mylisz się BMW.
Autor napisał, że dla Kurta podróż będzie trwała krócej niż cztery lata. I ma rację jako, że przy prędkościach bliskich prędkości światła daje o sobie efekt zwany dylatacją czasu.
Faktycznie Kurt może lecieć nawet te dwa miesiące (swojego czasu), choć dla Ady jego podróż na AC będzie trwała około czterech lat, zakładając, że statek Kurta osiągnie prędkości przyświetlne.

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

neularger
Technikalia nie mają w tym tekście wielkiego znaczenia, ale mylisz się BMW.
Po prostu inaczej interpretujemy to "leci chwilę".
dla Ady jego podróż na AC będzie trwała około czterech lat
I właśnie tego dotyczy moja uwaga.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Zanim pogrążymy się w kwestie techniczne, czy Kurt mógł, czy nie mógł, i jak się to ma do teorii względności, fizyki kwantowej czy czegoś podobnego, chciałabym przypomnieć, że do dyspozycji mamy tekst.
W tekście nie ma, że "leci chwilę", nie ma słowa o lataniu, a Autor przyznał się, że bynajmniej nie przemyślał dokładnie swojego uniwersum. Czy muszę mówić dalej?
Jedno słowo, Panowie, zanim zagrzebiecie się w szukanie treści tam, gdzie jej nie ma: NADINTERPRETACJA.
So many wankers - so little time...

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Z ust mi to Małgorzata wyjęła, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Tak się akurat składa, że popełniłem swego rodzaju analizę matematyczną (ale to brzmi!) podróży Kurta. Chciałem zauważyć, że informacja o dwóch miesiącach to informacja Ady: "Kurta nie ma już tak długo – całą wieczność, dwa miesiące.". To zdanie znajduje się pomiędzy informacjami, że Ada pisze list i że tęskni.
Dlatego pisałem, że przy analizie nie uwzględniam dylatacji czasu, bo miarę czasu znamy wyłącznie według czasu lokalnego Ady. Dla niej minęły dwa miesiące. Ile dla Kurta? Sam chciałbym wiedzieć. Z TEKSTU pośrednio wynika, że po tych dwóch miesiącach on już jest na miejscu. Co oznacza, że poruszał się z prędkością 24c (co jest niemożliwe dla obiektów posiadających masę). Niech mądrzejsi ode mnie policzą, ile czasu zajęła mu podróż.


EDIT: Dalej, dalej, bo mięso stygnie.

BMW – "Styk"

Bardzo dobry wstęp. Czytelnik od razu dostaje sygnał, że rzecz dzieje się w dalekiej przyszłości ewentualnie w innej galaktyce. Tak czy owak – w sposób niewymuszony i swobodny autor wprowadza czytelnika w inny świat.

Potem zaczynają się schody. Przez chwilę bohaterowie dywagują na temat miłości. Ona – że to brak kontroli i niszczycielska siła, on – że to przesada, a miłość jest wielokolorowa (chyba raczej chodziło o to, że ma wiele barw – niby to samo, ale nie to samo). Na razie jest okay, aż:
BMW pisze:(Ewa 1964A – przyp. b-s): – Niedługo dostaniemy pozwolenie na prokreację. Chcesz, bym urodziła potwora?
(Piotr 2900C – przyp. b-s): – Nasze dziecko zasługuje na prawdziwe życie, a nie na jakiś gówniany ersatz.
Nie rozumiem, o co chodzi z tym potworem. Dlaczego ma urodzić potwora? Bo kiedyś/gdzieś miłość była niefajna według Ewy? Bo Piotr ma inne zdanie niż ona? Bo od oglądania TV może się komu pogorszyć? (z tym akurat mógłbym się zgodzić)
Odpowiedź Piotra jest jeszcze bardziej zaskakująca. O ile rozumiem, chodzi mu to, że życie bez emocji, zarówno dobrych, jak i złych, to namiastka prawdziwego życia. Ale jak to się ma do wypowiedzi o potworze?
Przyjmując nawet, że potwór to człowiek poddający się emocjom, to nie bardzo rozumiem związek: emocje w filmie = potwór = życie pełne emocji. Coś mi tu zgrzyta.

Za chwilę jest wyjaśnienie. Piotr przemycił zabytkowy sprzęt do odtwarzania filmów (czy film też, nie wiadomo, ale od biedy można się tak domyślić). Ewa twierdzi, że zrobił to, aby namówić ją "do tego szaleństwa". Domyślam się, że "to szaleństwo" to miłość. Moje przypuszczenia bazują na odpowiedzi Piotra, że to krok ku lepszemu (zgodnie z jego przekonaniem, że miłość jest w porzo). Jest okay, dla mnie jest to czytelne.

W następnej scenie Ewa z oschłością oznajmia, że z nią nie będzie jak na starych filmach. Wypowiedź łączy z czynnością, którą odczytuję jako biomechaniczną regulację płynów ustrojowych. O ile rozumiem, Ewa wzburzyła się, czyli zagrały emocje. Kobieta nie może dopuścić emocji do głosu, więc musi wyregulować swój stan psychofizyczny.

Nadal jest okay. Niestety, pojawia się pointa.
Informacja o okolicznościach i powodach zniknięcia Piotra jest jasna i czytelna. Tyle że powstaje dla mnie pytanie: i co z tego?
Diabeł kryje się w szczegółach, wypędźmy więc sukinsyna na zewnątrz:
BMW pisze:Piotr był wtedy po tamtej stronie.
To zdanie informuje jedynie o faktach, a mnie brakuje informacji o motywacji lub emocjach. Co z tego, że był? Był i się zmył, pewnie znowu coś przemycał. Spodziewałem się raczej jakiegoś tupnięcia, łubudu, ogólnie – walnięcia po oczach. Sama informacja powoduje u mnie jedynie wzruszenie ramion. Mówiąc pokrótce, spodziewałem się czegoś w rodzaju: "Piotr nawet nie starał się zdążyć z powrotem." albo "Piotr nie żałował. Został po tamtej stronie.". W każdym razie oczekiwałem jednoznacznego potwierdzenia, że Piotr wybrał dwudziesty wiek, a nie – po prostu w nim został. Inaczej tekst się rozłazi na poziomie sensu i celu. Ale i tak jest okay. Przynajmniej wiadomo, o czym jest.

Językowo bez problemów, a nawet więcej – jest swobodnie, płynnie, a co najważniejsze: są proste zdania, które nie silą się na napuszony pseudo-intelektualizm (czytaj: bełkot).

PS. Z innej beczki. Powinno być chyba "szczelina anomalii łączącej", a nie "łącząca". Wydaje mi się, że to anomalia łączyła obie epoki, a szczelina jedynie umożliwiała podróż. Ale może jest na odwrót. Co ja tam wiem o anomaliach?
Ostatnio zmieniony pn, 27 lip 2009 22:53 przez beton-stal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

betonie-stalu,
Racja. Ponieważ uwagę o dwóch miesiącach poczyniła Ada, uniwersum Autora nie ma sensu.
Po prostu myślałem, że BMW pisząc swojego posta miał na myśli coś innego, niż faktycznie miał...
Niemniej kwestie techniczne zostały już wyczerpująco omówione,Małgorzata ma rację, dalsze gadanie o tym nie ma sensu.

<ijużmnietuniema>

e. drobiazgi

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Hm…. Zostałam pochwalona przez Małgorzatę…. Zastanawiam się, czy w związku z tym nie zakończyć kariery na warsztatach, aby nie popsuć dobrego wrażenia ;D
Poważnie – dziękuję i cieszę się, że jednak czegoś się uczę. Choć może niezbyt szybko :P

A teraz odpowiedzi na niektóre pytania:

a) Nieszczęsny szałas pasterski – to nie jest tak, że nie może zostać po nim ślad. Myśląc szałas dzisiaj widzimy lichą wiatkę z gałęzi. Kiedyś jednak były to „budowle” znacznie bardziej solidne, często budowane cyklicznie w tym samym miejscu. I zostają ślady – miejsca wbicia pali, obrys, ogólne ślady bytowania człowieka.
I biorąc przykłady z naszego podwórka to:
link do zdjęcia jak wyglądają dzisiaj zarysy szałasu z okresu gdzieś pomiędzy 6000 a 3300 rokiem p.n.e.
link do krótkiego opisu wykopalisk z których pochodzi zdjęcie
W tekście użyłam sformułowania „zarysy pasterskiego szałasu”. Takie znalezisko jest jak najbardziej możliwe, dodatkowo mamy miejsce gdzie wszystko zostało zakonserwowane przez gorące popioły. W Pompejach zachowały się wszelkie bruzdy w ziemi, korzenie roślin, nasiona i pyłki kwiatów. Nawet bochenki chleba w piecu. Zachowanie się resztek szałasu nie byłoby więc żadną sensacją.

Jednak przyznaję, że absolutnie nie spodziewałam się, że coś takiego może się wydawać nielogiczne. Gdybym na to wpadła, użyłabym innego sformułowania.

b)
beton-stal pisze:
Keiko pisze:Gaja rzuciła tobołek na ławę. Pod nogi Agisa wysypały się metalowe naczynia wysadzane kamieniami.
- Zabrałam, kiedy rzucili się do ucieczki krzycząc, że ziemia drży od gniewu bogów - powiedziała kobieta - Są bardzo cenne. Sprzedajmy je i wyjedzmy.
Nie wiem, czy da się połączyć metal i kamienie, tak aby powstało metalowe naczynie ozdobione kamieniami, ale zakładam, że autorka wie więcej na ten temat.
Tak czy owak ktoś uciekł podczas trzęsienia ziemi (obojętne, czy wywołanego siłami natury, czy bogów), a bohaterka wykorzystała to jako okazję do rozszabrowania mienia. Pytania:
1. Dlaczego – skoro bohaterka twierdzi, że przedmioty są bardzo cenne – rzuca nimi jak workiem kartofli (aż kredki z tornistra wypadły)?
2. Komu je sprzeda? Po przeczytaniu cytowanego fragmentu wyobraziłem sobie, że osoby, których status materialny pozwala na zakup/posiadanie tak cennych przedmiotów, zdążyły już uciec – klient docelowy dał nogę.
3. Czy porzucenie przedmiotów przez uciekinierów i ucieczka odpowiednio zamożnych osób nie sprawi, że każdy będzie mógł pójść na szaber, a - wobec braku chętnych na zakup - ceny takich znalezisk spadną?
W przypadku naczyń mógłby być błąd. Co prawda mogą być metalowe naczynia wysadzane kamieniami, ale nie jestem pewna czy takie były w domach bogatych Rzymian. Powinno być srebrne naczynia – bez wątpienia takie były.
1. Bohaterka nimi rzuca bo są metalowe. Nigdy z nabożną czcią nie traktowałam srebrnych łyżeczek i nic im się nie działo. Zakładam więc że takim talerzom też nic nie będzie. Może błędnie – nie miałam takich talerzy, aby testować.
2. Bohaterka nie ma prawa wiedzieć, że dwie sąsiednie miejscowości (w tym Pompeje, jeden z najważniejszych ośrodków handlowych Kampanii) też są zagrożone kataklizmem.
3. W przypadku każdej klęski żywiołowej tak się dzieje, a pomimo tego szabrowników nigdy nie brakuje. Wszyscy liczą na zyski na terenach nie objętych katastrofą.

c)Na sporą część pytań kilku osób odpowiada tytuł. Znajomość historii z zakresie szkoły podstawowej oraz wiedza jak wygląda wybuch wulkanu jest niestety niezbędna.

d) Małgorzato:
- na pomysł o manipulacji czasem narracji zwyczajnie nie wpadłam :/
- stylizacji dziennikarskiej się bałam; uznałam, że bezpieczniej użyć języka neutralnego niż popełniać błędy niektórych osób z poprzednich edycji – można uznać, że „brakło mi jaj”
- imiona – wstyd się przyznać, ale głównym kryterium było „krótkie i greckie” nie pomyślałam, że powinny być jeszcze neutralne (greckie dlatego, aby gdzieś tam dyskretnie zaakcentować, iż bohaterowie to niewolnicy, nie miało to znaczenia dla tekstu więc nie jest to nigdzie napisane wprost; nie pomyślałam, że wprowadzi to niezamierzone odwołania do mitologii)
Małgorzata pisze: Miałam też problem z wypowiedzią bohaterki:
- Zabrałam, kiedy rzucili się do ucieczki krzycząc, że ziemia drży od gniewu bogów.
Zakładam, że:
a. oznaki zbliżającej się erupcji były widoczne – drżenie ziemi;
b. zakładam, że ludzie żyjący w Herkulanum mieli pewne doświadczenie z wybuchami wulkanów (bo rzucili się w panice do ucieczki – nieważne, czemu przypisali przyczynę zagrożenia, wiedzieli, że ich życie jest zagrożone);
A jednak Gaja nie zachowuje się tak, jakby wiedzę z pkt.b posiadała, relacjonuje z dystansu zdarzenie, w którym uczestniczyła (choć nie zachowała się jak inni).
To nienaturalne, nielogiczne - nie zachowanie, lecz wyrażenie.
W sumie to chyba za bardzo uwspółcześniłam bohaterkę. Założyłam, że skoro większość mieszkańców ucieka, a garstka zostaje, (w takich Pompejach mieszkało ok. 20 tys mieszkańców, zostało ok. 2 tyś) to ci co zostali będą się zachowywać, jakby nic się nie działo, niebezpieczeństwa nie było. Masz jednak rację, że bohaterka jest niewiarygodna.
Małgorzata pisze:Oczywiście, pytanie o fantastykę jest uprawnione. Gdzie fantastyka, Keiko? :P
W autorskim chciejstwie :P
Jakoś mi się tak fantastyka z fantazją połączyła.

BTW.
Na marginesie dyskusji o tekście sgr. Czasem czytelnik sobie więcej dopowie, niż autor napisze. Było dla mnie oczywiste, że dziecko przed wyprawą nie zostało poczęte, gdyż pewnie oboje/jedno z nich tego nie chciało. Sperma złożona do banku mogła być standardową procedurą przed lotem w jedną stronę. Przez 8 lat poglądy na posiadanie dziecka mogły się zmienić i stąd taka, a nie inna korespondencja.
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A propos "stylizacji dziennikarskiej" - nie miałaś obowiązku, Keiko, ale trzeba było dać wtedy inny tytuł, bo wprowadza mącipole, kieruje oczekiwania na medialność w utworze. :P

A tak w ogóle Małgorzata czyta i widzi swoje imię w kolejnych postach z dopiskami, że Małgorzata ma rację, i Małgorzata rośnie w dumę, puchnie z dumy, jej ego zajmuje już osobny pokój, a przekonanie o własnej boskości nie daje jej spać.
Usiłuję tu powiedzieć, żebyście pamiętali o zasadzie ograniczonego zaufania. Także w moim przypadku. Szczególnie w moim przypadku. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Małgorzata pisze:Usiłuję tu powiedzieć, żebyście pamiętali o zasadzie ograniczonego zaufania. Także w moim przypadku. Szczególnie w moim przypadku. :)))
I tu się mylisz. Jesteś w błędzie. Nie masz racji. Przykro mi, że musiałem to powiedzieć, ale to dla dobra Twojego ego ;) :P

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

beton-stal
Dzięki za recenzję.
Na pewno miałbyś mniej wątpliwości, gdyby limit znaków był nieco obszerniejszy. Tak ze dwa razy. W pierwotnej wersji opko miało około 2000 znaków. I jak zawsze w moim przypadku trzeba było ciąć i ciąć.
Nie rozumiem, o co chodzi z tym potworem
i
Dlaczego ma urodzić potwora?
Potwory to wg Ewy ludzie z minionych lat, jeszcze sprzed jakiegośtam zdarzenia, które niemal doprowadziło do końca świata. Ewa boi się, że geny Piotra (przesiąkniętego dwudziestowiecznymi zwyczajami i zdecydowanego przenieść je na grunt Nowego Świata) mogłyby zostać przekazane dziecku. Trochę irracjonalne, ale czasami strach ma wielkie oczy.
W każdym razie oczekiwałem jednoznacznego potwierdzenia, że Piotr wybrał dwudziesty wiek, a nie – po prostu w nim został.
A ja chciałem od takiego jednoznacznego stwierdzenia uciec. Żeby przez chwilę czytelnik zadał sobie pytanie: Piotr został tam, bo nie zdążył wrócić, czy też został tam, bo nie chciał wrócić.
Raz jeszcze dziękuję za recenzję.

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

BMW pisze:Potwory to wg Ewy ludzie z minionych lat, jeszcze sprzed jakiegośtam zdarzenia, które niemal doprowadziło do końca świata. Ewa boi się, że geny Piotra (przesiąkniętego dwudziestowiecznymi zwyczajami i zdecydowanego przenieść je na grunt Nowego Świata) mogłyby zostać przekazane dziecku. Trochę irracjonalne, ale czasami strach ma wielkie oczy.
Wytłumaczenie ciekawe i sensowne. Szkoda, że nie wynika z tekstu...
BMW pisze:A ja chciałem od takiego jednoznacznego stwierdzenia uciec. Żeby przez chwilę czytelnik zadał sobie pytanie: Piotr został tam, bo nie zdążył wrócić, czy też został tam, bo nie chciał wrócić.
Okay, to Ci się chwali. Tyle że nie dałeś podstaw, aby czytelnik tak pomyślał. Zostaje tylko sucha informacja. Zastanawiałem się, jak można by to ująć inaczej. Rozważałem, co by było, gdyby ostatnie zdanie brzmiało: "Piotr mógł wrócić."
Miałbyś wtedy dwa w jednym:
1. Wiadomo, że Piotr mógł, ale nie wiadomo, czy wrócił.
2. Nie wiadomo, gdzie Piotr mógł wrócić - do epoki, do której przynależał fizycznie, czy do tej, do której przynależał mentalnie.
Fakt - powyższe eliminuje rozważania, czy mógł, bo wiadomo, że tak. W obecnych czasach trudno o dobre zakończenie...
BMW pisze:Raz jeszcze dziękuję za recenzję.
Easy - mówisz i masz. Twój tekst to jeden z nielicznych, które mają sens i są sprawnie napisane.

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

beton-stal pisze:Diabeł kryje się w szczegółach, wypędźmy więc sukinsyna na zewnątrz:
BMW pisze:Piotr był wtedy po tamtej stronie.
To zdanie informuje jedynie o faktach, a mnie brakuje informacji o motywacji lub emocjach. Co z tego, że był? Był i się zmył, pewnie znowu coś przemycał. Spodziewałem się raczej [...]
A wiesz, betonie-stalu, coś mi się tu nie do końca podoba. Znaczy, inaczej to widzę.
Zdanie samo w sobie faktycznie jest suchym stwierdzeniem, hmm, faktu.
Jednak takie znów samotne to ono nie jest - zaś poprzedzający je tekst, choć krótki, nie pozostawia wątpliwości co do emocjonalnego nastawienia Piotra do minionej epoki. Czyli mamy emocje. Dzięki zaś określonemu nastawieniu Piotra, mamy też wspomnianą przez Ciebie motywację dla jednego z możliwych rozwiązań (został, bo chciał), a jednocześnie przyczynę dla rozwiązania drugiego (został, bo nie zdążył, a nie zdążył, bo np. dobrze mu tam było i stracił poczucie czasu).
IMO, powyższe w powiązaniu z tekstem mieści się w granicach dopuszczalnego niedopowiedzenia, w polu domysłów pozostawianych czytelnikowi (który, jak wiesz, nie lubi nie tylko niejasności, ale i przesadnego wyjaśniania).
beton-stal pisze:Zastanawiałem się, jak można by to ująć inaczej. Rozważałem, co by było, gdyby ostatnie zdanie brzmiało: "Piotr mógł wrócić."
Miałbyś wtedy dwa w jednym:
1. Wiadomo, że Piotr mógł, ale nie wiadomo, czy wrócił.
2. Nie wiadomo, gdzie Piotr mógł wrócić - do epoki, do której przynależał fizycznie, czy do tej, do której przynależał mentalnie.
Nie patrz na pojedyncze zdanie, ale na cały układ. Najpierw tekst wskazał określone nastawienie Piotra. Potem szczelina się zamknęła. W podsumowaniu: Piotr mógł wrócić... Ukierunkowanie skojarzeń jest dość wyraźne - mógł wrócić z XX wieku, ale został (i tu nie ma niewiadomej, IMO). W dalszym domyśle - bo tak wybrał.
Na odwrót (znaczy wrócić do XX wieku) nie bardzo mi pasuje, bo szczelina się zamknęła, a jak wracać, jeśli droga gdzieś przepadła?

Ze względu na powyższe, zdanie kończące, które zaserwował Czterokołowiec, zdecydowanie bardziej do mnie przemawia :)

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Zdaje się, że zaczynam się już bardzo spóźniać, więc arbitraż w sporach zostawię sobie na koniec (nie zapomniałam, że mam się ustosunkować do kompetencji Komentujących, nie - ustosunkuję się, a jakże). Na razie jednak lepiej, żebym zajęła się omówieniami tekstów, zanim ten wątek urośnie do pięćdziesięciu stron...

Gharas - Spotkanie na placu Złamanych Serc

Po lekturze zaciekawiło mnie, gdzie widziałeś, Autorze, myślnik, po którym nie występuje spacja? I zanim odpowiesz, że w wyrazach złożonych, uprzedzę, że to będzie bardzo głupia odpowiedź, wskazująca, że nie znasz podstaw interpunkcji.
Na szczęście, nawet po wstawieniu brakujących spacji, mieścisz się w limicie znaków. Za to estetyka tekstu cierpi.

Razi także w oczy starter. Gdyby te włosy się nie wylewały, pewnie nie zwróciłabym uwagi, ale... Cóż, wylały się.
Dziewczynie w czarnej opończy wylewały się zza kaptura płomienno czerwone loki, targane przez wiatr.
Koszmarne zdanie.
Kursywą zaznaczyłam błąd zapisu. Tak, wiem, że nie znasz różnicy między myślnikiem i łącznikiem. W zaznaczonym złożeniu winien znaleźć się ten ostatni. Pisownia łączna również od biedy byłaby uzasadniona. Ale ta, którą wprowadziłeś, uzasadnienia nie ma żadnego. Na dodatek zaoszczędziłbyś na paru znakach, gdybyś zostawił po prostu przymiotnik (jakże poetycki) płomienne do określenia (równie poetyckich) loków. Choć i to niekonieczne.
Podkreśliłam wyrażenie, któe zwróciło moją uwagę na początku: że te loki się wylewają zza kaptura. Mam poważny problem z wyobrażeniem sobie, gdzie ten kaptur się znajduje, biorąc pod uwagę, że zwykle włosy wydostają mi się spod kaptura (choć nie są czerwone i choć zwykle kaptura nie używam).
Pogrubione to, co najbardziej mnie ujmuje we wszystkich tekstach, czyli niezdarna poetyczność. Inkryminowane loki nie tylko się leją z kaptura (jak woda lub inna ciecz, pewnie winnam skojarzyć metaforyczną kaskadę, ale nie będę tak łaskawa, nie), ale zarazem są targane. No, Autorze, albo-albo. Albo te włosy są niczym woda (w ujęciu metaforycznym, rzecz jasna, pamiętam), albo jak normalne włosy ulegają wiatrowi w banalnym związku frazeologicznym. Bo inaczej spójność metafory się sypie dokumentnie.
Coup de grâce: zdanie tak przeładowane zbędnymi dla fabuły danymi nawet bez błędów jest zwyczajnie nudne. Jak flaki z olejem. I ten tekst mógł się bez tego zdania obejść. Bez najmniejszej szkody.
Zaraz potem daje po oczach kolejny fragment.
-Ślicznotko… -chciał coś powiedzieć otrzepując się z kurzu.
Z zapisu wynika, że coś powiedział. Sprzeczność.

Mogłabym tak długo, ale są ważniejsze sprawy niż szyk w zdaniu i podobne mankamenty.
Po pierwsze, Autorze, zmarnowałeś początek, by mi opisać dziewczynę. Jakie znaczenie w tekście ma jej wygląd? Jakie znaczenie ma, że nosi opończę i kaptur? Odpowiem za Ciebie: żadnego.
Po drugie, nie mam czerwonego pojęcia, o czym jest ten tekst. Magiczka (zdradzona?) atakuje niewiernego partnera (??), następuje kiepska jatka z efektami wizualnymi, w rezultacie para zabija się wzajemnie. Czemu? Po co? – brak danych. Co z tego wynika? – brak danych. Nie ma fabuły w tym tekście, jest tylko epizod, scenka. Przedostatnia.
Może zamiast opisywania mi wyglądu i ubioru Estery, Autorze, należało zacząć od przyczyny, dla której opisana para przylazła na plac Złamanych Serc, cokolwiek to znaczy. A znaczy niewiele, ponieważ...
Po trzecie, jaki jest związek tekstu z tytułem? Czym jest wzmiankowany plac? Jakie ma znaczenie dla tego, co się tam rozegrało?
Brak związania fabularnego i brak zakończenia, jest tylko rozwinięcie – za mało na opowieść, Autorze.
Do tego boleśnie stereotypowo: sygnalizowane tło wskazuje, że rzecz się rozgrywa w quasi-średniowieczu magicznym => nie tylko rycerz i magiczka, ale nawet elf w tle. Obowiązkowy fajerbol jest natomiast znakiem, że mam do czynienia z klasyczną niemal odmianą gatunku – kiepską fantasy (tak, na nieszczęście czytuję fantasy, stąd generalizacja dotycząca fajerbola).
Mogę powiedzieć, że ewentualnie na temat i w limicie znaków, ale na pewno nie jest to utwór. Kiepsko, Autorze...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

albo jak normalne włosy ulegają wiatrowi w banalnym związku frazeologicznym.
Małgorzato, abstrahując od tekstu Gharasa i kontekstu zdania, nie chcesz chyba powiedzieć, że ,,targany wiatrem" uważasz za banalny? A jeśli tak, to dlaczego? Wydaje mi się on (ZF) tak samo banalny jak stwierdzenie ,, Miała zielone oczy" , czy ,, Był ubrany w przyciasny kubrak":).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ujmę to w ten sposób: skoro metafora miała odejść od zwykłych połączeń wyrazów, to zwykłe połączenie wyrazów jest w stosunku do tej metafory banalne, IMAO. Poza tym, tu, na zaścianku, używamy przymiotnika "banalny" w znaczeniu "prosty/oczywisty/łatwy" (które to znaczenie uwzględnia SJP, czyli jest wystarczająco produktywne, bym miała prawo do takiego użycia). :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ