Na nowej kozetce u Freuda
Moderator: RedAktorzy
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Jaka nauka z tego? Nie daj sobie wcisnąć od szefa/egzotycznego sprzedawcy jakiejś tandety, którą zachwala twierdząc, że jest lepsza od rzeczy powszechnie używanych ;)
A mnie się dziś śniło, że moja koleżanka (teraz widuję ją może 2-3 razy w roku) z sąsiedniej klatki strzeliła szóstkę w totku i wygrała 32.000.000 zł. To był sen retro, bo w nim obie chodziłyśmy do gimnazjum. Wiem, że ja mogłam wygrać, bo dostałam cyfry od obcych (jakiegoś boga?), jednak zlałam sobie to, podałam liczby koleżance, czy to ona mi je wykradła, a ja nie wysłałam kuponu. Coś takiego. Potem się jej pytałam, co zrobi z wygraną, to powiedziała, że w pierwszej kolejności kupi kawalerkę. Ja jej doradzałam, że może też sobie zafundować stadninę i lot w kosmos (wycieczka). A ona na to, że się zastanowi. Przez cały czas dręczył mnie smutek, że wygrała dzięki mnie i się nawet nie raczyła jakoś odwdzięczyć.
A mnie się dziś śniło, że moja koleżanka (teraz widuję ją może 2-3 razy w roku) z sąsiedniej klatki strzeliła szóstkę w totku i wygrała 32.000.000 zł. To był sen retro, bo w nim obie chodziłyśmy do gimnazjum. Wiem, że ja mogłam wygrać, bo dostałam cyfry od obcych (jakiegoś boga?), jednak zlałam sobie to, podałam liczby koleżance, czy to ona mi je wykradła, a ja nie wysłałam kuponu. Coś takiego. Potem się jej pytałam, co zrobi z wygraną, to powiedziała, że w pierwszej kolejności kupi kawalerkę. Ja jej doradzałam, że może też sobie zafundować stadninę i lot w kosmos (wycieczka). A ona na to, że się zastanowi. Przez cały czas dręczył mnie smutek, że wygrała dzięki mnie i się nawet nie raczyła jakoś odwdzięczyć.
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Śniła mi się dzisiaj moja Mama. Początkowo nie mówiła nic. Przyszła do kuchni. Byłam tam i brat i ojciec też. Brat wpadł na pomysł, żeby wysypać cukier na blacie stołu. Porozumiewała się z nami pisząc w cukrze. Napisała, że jest zadowolona, żebyśmy się nie martwili.
A później byłam z nią sama. Przytuliłam się do niej, przytuliła mnie, ale była zimna... no tak jak zimne jest czyjeś martwe ciało. Zapytałam ją: jak tam jest? Ale nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się trochę. Stwierdziła tylko, że nie powinnam pytać, że o tym sama się dowiem.
ech, cieszę się, że ją widziałam, a jednocześnie zastanawiam, czy sen ma jakiekolwiek powiązanie z tym, co rzeczywiście czeka nas po śmierci.
Poza tym wcześniej Mama przyśniła mi się już dwukrotnie (tzn. te sny pamiętam) i dopiero teraz jako duch. Wcześniej była żywa. Zresztą za pierwszym razem, kilka dni po tym jak odeszła, śniłam, że siedzimy praktycznie całą rodziną u mnie w pokoju (tzn. nie było siostry ani jej męża, ale była za to Babcia, która zmarła siedem lat temu) i rozmawialiśmy o tym, jakie jogurty są najlepsze. Taka zwykła, niezobowiązująca, czasem trochę zabawna rozmowa. I obie, znaczy Babcia i Mama wyglądały wtedy na zadowolone. (Zresztą, to chyba był pierwszy raz, kiedy przyśniła mi się Babcia.)
A później byłam z nią sama. Przytuliłam się do niej, przytuliła mnie, ale była zimna... no tak jak zimne jest czyjeś martwe ciało. Zapytałam ją: jak tam jest? Ale nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się trochę. Stwierdziła tylko, że nie powinnam pytać, że o tym sama się dowiem.
ech, cieszę się, że ją widziałam, a jednocześnie zastanawiam, czy sen ma jakiekolwiek powiązanie z tym, co rzeczywiście czeka nas po śmierci.
Poza tym wcześniej Mama przyśniła mi się już dwukrotnie (tzn. te sny pamiętam) i dopiero teraz jako duch. Wcześniej była żywa. Zresztą za pierwszym razem, kilka dni po tym jak odeszła, śniłam, że siedzimy praktycznie całą rodziną u mnie w pokoju (tzn. nie było siostry ani jej męża, ale była za to Babcia, która zmarła siedem lat temu) i rozmawialiśmy o tym, jakie jogurty są najlepsze. Taka zwykła, niezobowiązująca, czasem trochę zabawna rozmowa. I obie, znaczy Babcia i Mama wyglądały wtedy na zadowolone. (Zresztą, to chyba był pierwszy raz, kiedy przyśniła mi się Babcia.)
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- Soi
- Psztymulec
- Posty: 936
- Rejestracja: ndz, 26 paź 2008 20:36
- Płeć: Kobieta
Śniło mi się dziś, że w szkole na przerwie puścili piosenkę z mojego filmu, który rzekomo wyreżyserowałam, napisałam doń scenariusz i w ogóle i film ten popularnym się okazał był niczym "Avatar". I nawet któryś z uczniów rozpoznał, że ta piosenka to z niego, a on jest mój, ten film.
Niby niewiele, ale jak sobie przypomnę, to mi się aż jakoś przyjemnie robi. : ]
Niby niewiele, ale jak sobie przypomnę, to mi się aż jakoś przyjemnie robi. : ]
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
To nie sen, to poranny stan półprzytomnej świadomości;
Budzę się w nocy, bo zima i noc długa. Patrzę w jedno okno - ciemność, patrzę w drugie okno - jasno. Co jest, zali ktoś w domu zostawił na noc włączony halogen pod wejściem? Idę piętro wyżej, tu też jasno z jednej strony. Sąsiedni sklep ma nowe neony? Nieeee, tylko jedna rzecz może tak jasno świecić. Bomba atomowa! Żegnaj życie. Jak to było, najpierw odparuje mi tkanki miękkie czy zwieje mi dom?
A tu słońce świeci już po siódmej :) A z drugiej strony żaluzje zasunięte.
Budzę się w nocy, bo zima i noc długa. Patrzę w jedno okno - ciemność, patrzę w drugie okno - jasno. Co jest, zali ktoś w domu zostawił na noc włączony halogen pod wejściem? Idę piętro wyżej, tu też jasno z jednej strony. Sąsiedni sklep ma nowe neony? Nieeee, tylko jedna rzecz może tak jasno świecić. Bomba atomowa! Żegnaj życie. Jak to było, najpierw odparuje mi tkanki miękkie czy zwieje mi dom?
A tu słońce świeci już po siódmej :) A z drugiej strony żaluzje zasunięte.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Nath
- Fargi
- Posty: 332
- Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55
Generalnie już kilka razy śniło mi się, że zostałem dźgnięty nożem w brzuch. Uczucie paskudne, niemal czuję krew przelewającą się przez palce.
Strach, że się wykrwawię i pomoc nie dotrze na czas.
Czy jestem normalny? :-)
Pozdrawiam
Strach, że się wykrwawię i pomoc nie dotrze na czas.
Czy jestem normalny? :-)
Pozdrawiam
Ika: Poczuł, że umiera i zapewne doszedł do wniosku, że nie da się złapać tym metroseksualistom ze skrzydełkami. Nie widział swojej przyszłości w chórze.
-
- Kadet Pirx
- Posty: 1215
- Rejestracja: ndz, 21 wrz 2008 12:49
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Wczoraj snilo mi sie ze w podziemiach domu kultury w malym miasteczku pod Warszawa jest kolosalny zbiornik wypelniony zawiesina przypominajaca bialko gadziego jaja a w niej plawi sie dorosly lecz nienarodzony (niewykluty) smok, efekt jakiegos szalonego eksperymentu. Pojechalem z bracmi go zabic ale nie moglismy znalezc zejscia przez cala noc a rano w domu kultury zaczely sie proby jakiegos przedstawienia. Przebralismy sie w kostium wielkiej ryby i udawalismy normalnych aktorow.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Rzadko oglądam seriale. Na Klan i M jak miłość albo inne seriale dla sierot po Dynastii zdarza mi się zerknąć tylko będąc gdzieś "w gościach". U siebie, jedząc kolację, czasem zerkam jednym okiem na Plebanię (przy czym intensywne przeżuwanie zagłusza mi prawie wszystkie kwestie aktorów). A mimo to...
Dopadł mnie jakiś ból mięśni prawej nogi (jakaś wredna inspekcja, jak by powiedział Daukszewicz). Poprzedniej nocy śniło mi się, że poszedłem z tym do doktora Lubicza. Doktor Lubicz odesłał mnie do doktora Blumentala. Doktor Blumental kazał mi powiedzieć AAAA - a potem się obudziłem.
Dopadł mnie jakiś ból mięśni prawej nogi (jakaś wredna inspekcja, jak by powiedział Daukszewicz). Poprzedniej nocy śniło mi się, że poszedłem z tym do doktora Lubicza. Doktor Lubicz odesłał mnie do doktora Blumentala. Doktor Blumental kazał mi powiedzieć AAAA - a potem się obudziłem.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
A ja miałam strasznie dziwną sytuację ostatnio. Wracałam wieczorem do domu, śniegu jest u nas po łydki i ciągle pada, że w niektórych momentach trzeba brnąć przez ten śnieg. Przechodziłam przez ciemną część dzielnicy, sama, koło ogródków. Wokół żywej duszy. W jednym z nich paliły się lampiony-kule, były porozwieszane świecidełka, rosły choinki. I nagle doznałam deja vu. Uzmysłowiłam sobie potem, że jakieś 15 lat temu śniło mi się dokładnie taka sytuacja: ja sama, zimowa noc, mróz, choinka, kule, świecidełka, ogródek dokładnie pod tym samym adresem. Ogólnie - dokładnie to miejsce i identyczny wygląd okolicy, taka sama data. A najzabawniejsze jest to, że miejsce to znam gdzieś od 10 lat, wcześniej go nie widziałam. WTF? I to nie pierwszy raz przyśniło mi się coś z przyszłości.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Akurat deja vu oznacza tylko, że przyśniło ci się coś, co uważałaś, że już kiedyś widziałaś ;-)I to nie pierwszy raz przyśniło mi się coś z przyszłości.
Nieraz się wydaje, że dawno, dawno się już śniło coś takiego podczas, gdy są to podstawione wspomnienia.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- TssC-23-N
- Sepulka
- Posty: 89
- Rejestracja: śr, 20 sty 2010 21:31
Hm... Sen z wczoraj: Kolejny raz nawiałam z psychuszki, ale tym razem skutecznie. A było tak:
Jestem w wariatkowie, wbrew swojej woli. Z obserwacji przeniesiono mnie na dzienny, chodzę w ubraniu, swobodnie poruszam się po oddziale. Kombinuję, jak nawiać, w końcu pakuję plecak i z tymże na garbie (Ach, komputery plus kręgosłup, toksyczny związek...!) zjawiam się tuż przed głównym wyjściem. I bęc, jak tu uciec, tak po prostu wyjść? Z tego, co pamiętam, zagadałam pielęgniarkę, wymanewrowałam, potem natomiast "myk!" i - szuu! przez drzwi. Sanitariusze za mną. Rzecz się dzieje w mieście bawełny, proletaryatu i do niedawna kropek, czyli mieście moim jak najbardziej. Ha, udało się.
Biegnę, biegnę, uciec, nieważne gdzie, wszystko, co trzeba, w plecaku, jak trza będzie, to i plecak na chodniku osiędzie, ale się uda. Biegnę wzdłuż ruchliwej ulicy, akurat na pobliskim przystanku zatrzymuje się autobus. Wsiąść, odjechać, tak, tak...! Żeby się załadować do niemrawego przegubowca w barwach żółto-czerwonych, musiałam się nieco cofnąć. Cofam się zatem żarliwie, a tu - bęc! - do autobusu zagląda facet w czerwonym kombinezonie z żółtymi odblaskami. Nie zauważył mnie, uff. Biegnę dalej. Pościg trwa, facet nie jest jedynym z goniących, a już się zorientował, że pasażerką autobusu nie jestem. Co robić, co robić? Jaki kierunek wybrać? Byle dalej, w coś się w końcu wsiądzie... Pstryk! Jak to zwykle bywa, przy samym rozwiązaniu akcji, skończyło się sranie po krzakach, jak mawia bliźniak. A tak ładnie było.
Zrobiłam postępy. Już nie przeciskam się przez kraty, nie łapią mnie po dramatycznej tej próbie ucieczki faceci z psami, tyle dobrze. Zwykle lądowałam z powrotem w wątpliwej atrakcyjności przybytku, i to na obserwacyjnym.
Najciekawsze sny:
- walka z przybyszami z kosmosu, ja jako dowódca eskadry, płci męskiej, yeah
- latanie, latanie, latanie raz jeszcze, cuudo, połączone z rozmaitymi umiejętnościami telekinetycznymi
- obserwacja snów jak dobrze wyreżyserowanych filmów, ze współudziałem aktorskim
Najmniej przyjemny sen:
- zamordowana przez czeczeńskiego terrorystę, jako ruska agentka z przypadku. Chyba nie widziałam w żadnych żywych oczach takiej nienawiści i obłędu w jednym, takiego, hm, zimna, brrr. I to dojmujące uczucie "To.. już koniec? Mam tak zdechnąć, wykrwawić się przez niedomytego draba z dominantą asocjalną w charakterze?Jeszcze jako ruski, pożal się Juju, pseudo-zabójca?
Na szczęście ze snu na sen coraz lepiej, dorobiłam się sojuszników i tricków, pozwalających wykiwać wroga. :-)
Jestem w wariatkowie, wbrew swojej woli. Z obserwacji przeniesiono mnie na dzienny, chodzę w ubraniu, swobodnie poruszam się po oddziale. Kombinuję, jak nawiać, w końcu pakuję plecak i z tymże na garbie (Ach, komputery plus kręgosłup, toksyczny związek...!) zjawiam się tuż przed głównym wyjściem. I bęc, jak tu uciec, tak po prostu wyjść? Z tego, co pamiętam, zagadałam pielęgniarkę, wymanewrowałam, potem natomiast "myk!" i - szuu! przez drzwi. Sanitariusze za mną. Rzecz się dzieje w mieście bawełny, proletaryatu i do niedawna kropek, czyli mieście moim jak najbardziej. Ha, udało się.
Biegnę, biegnę, uciec, nieważne gdzie, wszystko, co trzeba, w plecaku, jak trza będzie, to i plecak na chodniku osiędzie, ale się uda. Biegnę wzdłuż ruchliwej ulicy, akurat na pobliskim przystanku zatrzymuje się autobus. Wsiąść, odjechać, tak, tak...! Żeby się załadować do niemrawego przegubowca w barwach żółto-czerwonych, musiałam się nieco cofnąć. Cofam się zatem żarliwie, a tu - bęc! - do autobusu zagląda facet w czerwonym kombinezonie z żółtymi odblaskami. Nie zauważył mnie, uff. Biegnę dalej. Pościg trwa, facet nie jest jedynym z goniących, a już się zorientował, że pasażerką autobusu nie jestem. Co robić, co robić? Jaki kierunek wybrać? Byle dalej, w coś się w końcu wsiądzie... Pstryk! Jak to zwykle bywa, przy samym rozwiązaniu akcji, skończyło się sranie po krzakach, jak mawia bliźniak. A tak ładnie było.
Zrobiłam postępy. Już nie przeciskam się przez kraty, nie łapią mnie po dramatycznej tej próbie ucieczki faceci z psami, tyle dobrze. Zwykle lądowałam z powrotem w wątpliwej atrakcyjności przybytku, i to na obserwacyjnym.
Najciekawsze sny:
- walka z przybyszami z kosmosu, ja jako dowódca eskadry, płci męskiej, yeah
- latanie, latanie, latanie raz jeszcze, cuudo, połączone z rozmaitymi umiejętnościami telekinetycznymi
- obserwacja snów jak dobrze wyreżyserowanych filmów, ze współudziałem aktorskim
Najmniej przyjemny sen:
- zamordowana przez czeczeńskiego terrorystę, jako ruska agentka z przypadku. Chyba nie widziałam w żadnych żywych oczach takiej nienawiści i obłędu w jednym, takiego, hm, zimna, brrr. I to dojmujące uczucie "To.. już koniec? Mam tak zdechnąć, wykrwawić się przez niedomytego draba z dominantą asocjalną w charakterze?Jeszcze jako ruski, pożal się Juju, pseudo-zabójca?
Na szczęście ze snu na sen coraz lepiej, dorobiłam się sojuszników i tricków, pozwalających wykiwać wroga. :-)
"(...)Nada ni nadie podra llevarse lo ke sabes.
Nada ni nadie podra llevarse lo ke puedes ver."
Nada ni nadie podra llevarse lo ke puedes ver."
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Właśnie odkryłam, że deja vu to akurat nie wspomnienia z reala, tylko ze snów. Śni się dokładnie taka sama/podobna sytuacja, która wydarzy się potem w świecie rzeczywistym i stąd takie wrażenie :) Ja tak przynajmniej mam za każdym razem - odtwarzane jest to, co mi się kiedyś przyśniło.No-qanek pisze:Akurat deja vu oznacza tylko, że przyśniło ci się coś, co uważałaś, że już kiedyś widziałaś ;-)I to nie pierwszy raz przyśniło mi się coś z przyszłości.
Nieraz się wydaje, że dawno, dawno się już śniło coś takiego podczas, gdy są to podstawione wspomnienia.
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
Senników istnieje od cholery, ale każdy to raczej prosty słownik przyporządkowujący archetypy do znaczeń. I wszystko ładnie, pięknie, ale w żadnym nie ma ani słowa na temat znaczenia krainy tak wspaniale pięknej, że we śnie aż zapiera dech w piersiach, a po przebudzeniu - napełnia przygnębieniem na cały dzień, ponieważ już się do niej nie wróci.
I to jakim przygnębieniem.
[edyt] I chyba wiem, skąd Lewis był w stanie opisać nową Narnię (z Ostatniej Bitwy). Widziałam, to i wiem.
I to jakim przygnębieniem.
[edyt] I chyba wiem, skąd Lewis był w stanie opisać nową Narnię (z Ostatniej Bitwy). Widziałam, to i wiem.
It's me - the man your man could smell like.
- TssC-23-N
- Sepulka
- Posty: 89
- Rejestracja: śr, 20 sty 2010 21:31
Archetypy archetypami, a interpretacja snów i tak nie jest czymś, czego się do końca można wyuczyć z książek. Trzeba praktyki.
Czy to w czymś pomaga? Hm, wskazanie problemów to jeszcze nie wszystko, a trudno, żeby sen podał nam rozwiązanie. Ale bywa i tak. Sen jako inspiracja, sen jako przechowalnia pomysłów i jako narkotyk? Da się. Bez spisywania dzienników snów, ale wtedy potrzebna jest spora pamięć i coś, co można nazwać życiem równoległym, kiedy sen wplata się w życie codzienne i na odwrót: kontynuuje życie codzienne we śnie. Brzmi jak czysta fantazja, ale niekoniecznie. ;-)
Kiedyś miałam taką piękną wizję, jak Zanthia, że wyć mi się chciało po przebudzeniu. Sen przypominał uruchomiony obraz impresjonisty, urzekał ciepłem oraz kolorem.
Czy to w czymś pomaga? Hm, wskazanie problemów to jeszcze nie wszystko, a trudno, żeby sen podał nam rozwiązanie. Ale bywa i tak. Sen jako inspiracja, sen jako przechowalnia pomysłów i jako narkotyk? Da się. Bez spisywania dzienników snów, ale wtedy potrzebna jest spora pamięć i coś, co można nazwać życiem równoległym, kiedy sen wplata się w życie codzienne i na odwrót: kontynuuje życie codzienne we śnie. Brzmi jak czysta fantazja, ale niekoniecznie. ;-)
Kiedyś miałam taką piękną wizję, jak Zanthia, że wyć mi się chciało po przebudzeniu. Sen przypominał uruchomiony obraz impresjonisty, urzekał ciepłem oraz kolorem.
"(...)Nada ni nadie podra llevarse lo ke sabes.
Nada ni nadie podra llevarse lo ke puedes ver."
Nada ni nadie podra llevarse lo ke puedes ver."