WT 3 - Pocałunek romantyczny
Moderator: RedAktorzy
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Lukan i Płonąca Warszawa.
Chciałabym Ci najpierw Lukanie zadedykować ułomeczek wierszydełka:
Po śniegu, coraz ku dzikszej krainie
Leci kibitka jako wiatr w pustynie;
I oczy moje jako dwa sokoły
Nad oceanem nieprzejrzanym krążą,
Porwane burzą, do lądu nie zdążą,
A widzą obce pod sobą żywioły,
Nie mają kędy spocząć, skrzydła zwinąć,
W dół patrzą, czując, że tam muszą zginąć.
Było mówione, żeby Mickiewiczem nie, prawda? Że powstańcy, magiczne numery, kibitki i oczy, które czują, że muszą zginąć – niekoniecznie. Oj, widać Tobie Lukanie przyjdzie jeszcze sporo lektur przeczytać :), bo skojarzeń właściwych nie masz. Nie-Mickiewicz, to nie tylko nie „Litwo Ojczyzno Moja” i Maryla Wereszczakówna.
Twój tekst odwołuje się do romantyczności okresu literackiego, do romantyzmu powstańców, skazańców, bagnetów przeciw czołgom. Romantyzmu, który kojarzyłby się z romansem nie ma w nim ani na lekarstwo.
Ale niech, przyjrzyjmy się bliżej temu tekstowi.
Napisał to już Troll, ale pozwolę sobie po nim powtórzyć kładąc większy nacisk na komunikatywność, niż na to, jaka to potrafię być złośliwa.
Lukanie Twój tekst ocieka patosem, patosem niepotrzebnym zupełnie, nieumiejętnym, przekomicznym i, co tu kryć, grafomańskim.
Przy aniele, zbilizającym się do obolałej duszy nie strzymałam i zaczęłam się śmiać. Taki zazwyczaj efekt osiągamy, gromadząc określenia, których zadaniem jest opis cierpienia, okrucieństwa i tragedii określenia do tego przepoetyzowane:
„Ogniste feniksy wojny”, „Anioł Śmierci zbliża się do mojej obolałej duszy”.
Umieszczone na początku, już nastawiają czytelnika do dalszej części tekstu i nawet jeżeli chciałeś nas/mnie wzruszyć – to rozśmieszyłeś błędnie dobranymi środkami stylistycznymi.
Kolejnym błędem, jaki popełniłeś, było odwrócenie proporcji – czyli napisałeś nie do końca na temat. Zadaniem było opisać pocałunek, romantycznie, a u Ciebie więcej opisu przyrody, niż romansu. Mamy feniksy wojny, dość dokładny opis syrenki, płonącą Warszawkę, a romansu, emocji i uczuć bohatera na trzy zdania:
Popatrz na swój tekst Lukanie, ja teraz, popełniwszy coś takiego w ramach romansu poradzisz sobie ze sceną tragiczną? Wysadzisz wszystkich dokoła atomówką? :)
Fatalnie dobrałeś środki, skupiłeś uwagę zupełnie nie na tych elementach zadania i wyszedł Ci z tego patosowy, grafomański potworek. Powinnam Ci podziękować, za chwilę szczerego śmiechu, ale nie podziękuję, bo generalnie mam żal. Pomysł pocałunku z syrenką warszawską bardzo mi się spodobał – BARDZO. A Tyś go pochlastał, rozszarpał i nawet nie pogrzebał, tylko zostawił ku uciesze gawiedzi. Niepozytywny Lukan.
I uwaga techniczna: powstaniec przytulał karabin, syrenka przytulała powstańca, a syrenkę otulały włosy – powtórzenia. Resztę przykładów, frazeologizmów itp., odpuszczę, ponieważ uważam, że to, co napisałam wyżej wyczerpuje znamiona odpowiedzi i podsumowania.
Niepozytywny Lukan.
P.S. Mam problemy z siecią, narastające niestety. Wobec czego wybaczcie mi nieregularność odpowiedzi, tak jak i opóźnienia w zamieszczaniu komentarzy.
Chciałabym Ci najpierw Lukanie zadedykować ułomeczek wierszydełka:
Po śniegu, coraz ku dzikszej krainie
Leci kibitka jako wiatr w pustynie;
I oczy moje jako dwa sokoły
Nad oceanem nieprzejrzanym krążą,
Porwane burzą, do lądu nie zdążą,
A widzą obce pod sobą żywioły,
Nie mają kędy spocząć, skrzydła zwinąć,
W dół patrzą, czując, że tam muszą zginąć.
Było mówione, żeby Mickiewiczem nie, prawda? Że powstańcy, magiczne numery, kibitki i oczy, które czują, że muszą zginąć – niekoniecznie. Oj, widać Tobie Lukanie przyjdzie jeszcze sporo lektur przeczytać :), bo skojarzeń właściwych nie masz. Nie-Mickiewicz, to nie tylko nie „Litwo Ojczyzno Moja” i Maryla Wereszczakówna.
Twój tekst odwołuje się do romantyczności okresu literackiego, do romantyzmu powstańców, skazańców, bagnetów przeciw czołgom. Romantyzmu, który kojarzyłby się z romansem nie ma w nim ani na lekarstwo.
Ale niech, przyjrzyjmy się bliżej temu tekstowi.
Napisał to już Troll, ale pozwolę sobie po nim powtórzyć kładąc większy nacisk na komunikatywność, niż na to, jaka to potrafię być złośliwa.
Lukanie Twój tekst ocieka patosem, patosem niepotrzebnym zupełnie, nieumiejętnym, przekomicznym i, co tu kryć, grafomańskim.
Przy aniele, zbilizającym się do obolałej duszy nie strzymałam i zaczęłam się śmiać. Taki zazwyczaj efekt osiągamy, gromadząc określenia, których zadaniem jest opis cierpienia, okrucieństwa i tragedii określenia do tego przepoetyzowane:
„Ogniste feniksy wojny”, „Anioł Śmierci zbliża się do mojej obolałej duszy”.
Umieszczone na początku, już nastawiają czytelnika do dalszej części tekstu i nawet jeżeli chciałeś nas/mnie wzruszyć – to rozśmieszyłeś błędnie dobranymi środkami stylistycznymi.
Kolejnym błędem, jaki popełniłeś, było odwrócenie proporcji – czyli napisałeś nie do końca na temat. Zadaniem było opisać pocałunek, romantycznie, a u Ciebie więcej opisu przyrody, niż romansu. Mamy feniksy wojny, dość dokładny opis syrenki, płonącą Warszawkę, a romansu, emocji i uczuć bohatera na trzy zdania:
Klimatu właściwego romansom i miłosnym historiom też nie ma – za to mamy opis śmierci.Poczułem, że po raz pierwszy w życiu zakochałem się. Pragnąłem jej pocałunku jak ostatniego łyku wody.(...) Nieopisane gorąco przeniknęło me serce.
Popatrz na swój tekst Lukanie, ja teraz, popełniwszy coś takiego w ramach romansu poradzisz sobie ze sceną tragiczną? Wysadzisz wszystkich dokoła atomówką? :)
Fatalnie dobrałeś środki, skupiłeś uwagę zupełnie nie na tych elementach zadania i wyszedł Ci z tego patosowy, grafomański potworek. Powinnam Ci podziękować, za chwilę szczerego śmiechu, ale nie podziękuję, bo generalnie mam żal. Pomysł pocałunku z syrenką warszawską bardzo mi się spodobał – BARDZO. A Tyś go pochlastał, rozszarpał i nawet nie pogrzebał, tylko zostawił ku uciesze gawiedzi. Niepozytywny Lukan.
I uwaga techniczna: powstaniec przytulał karabin, syrenka przytulała powstańca, a syrenkę otulały włosy – powtórzenia. Resztę przykładów, frazeologizmów itp., odpuszczę, ponieważ uważam, że to, co napisałam wyżej wyczerpuje znamiona odpowiedzi i podsumowania.
Niepozytywny Lukan.
P.S. Mam problemy z siecią, narastające niestety. Wobec czego wybaczcie mi nieregularność odpowiedzi, tak jak i opóźnienia w zamieszczaniu komentarzy.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
Dziękuję Iko za konstruktywną krytykę. Rzeczywiście znów troszczekę dałem plamę. Nie chciałbym tutaj siebie bronić, lecz chciałbym opisać zamiary. Chciałem połączyć dwa gatunki coś fantastyczno- tragiczno-romantyczne, pragnąłem uzyskać efekt wzruszenia przy tej scenie. Przepraszam trochę za mało czytam romansów, to na pewno tego wina. Jeżeli chodzi o opisy, cóż za mało proporcji.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim którzy się pochylili nad moim tekstem.
Ps. Bracie Polaku Blackheart, twoja krytyka moim zdaniem była na wysokim poziomie i również za nią szczególnie dziekuję. Ku chwale Ojczyzny!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim którzy się pochylili nad moim tekstem.
Ps. Bracie Polaku Blackheart, twoja krytyka moim zdaniem była na wysokim poziomie i również za nią szczególnie dziekuję. Ku chwale Ojczyzny!
Postaram sie ocenic konkurencje troche - co mysle, ze fajne, co nie za bardzo. Oczywiscie zapraszam do wyzywania sie w odwecie na moim tekscie.
Lecimy:
Lukan.z Warszawa płonęła na moich oczach
Metafory zbyt soczyste. Nadmierna poetyzacja jezyka. Wpadki stylistyczne. Ogólnie pomysł z postańcem i Syrenką jak najbardziej ok, ale... no właśnie. Patetyka.
Powstanie dogasało, stolica ginęła i ja wraz z nią.
A nie lepiej by było nakreślić krótszymi zdaniami?
Powstanie dogasało. Stolica ginęła. Ja wraz z nią.
albo
Powstanie dogasało, stolica ginęła, a ja wraz z nią.
Poza tym skoro stolica już ginie, to i Syrenka moźe nie powinna być w zbyt dobrej formie?
Anonim - Precedens
Hmm. Tu jest bardzo słabo. Pomysł jeszcze, ale reszta... no nie - język, budowa zdań, jakieś to wszystko nieudolne.
Całowała go długo, namiętnie, a gdy skończyła, złożyła mu jeszcze na ustach pocałunek drobny, w charakterze figlarnego podpisu.
Przeczytaj to i zastanów się jak to brzmi. Dlaczego pocałunek drobny, a nie drobny pocałunek?
Ogólnie proponuje zastanowić się nad budowaniem krótszych zdań.
KPiach - Schadzka
Tu jest tragedia. Pocałunku nie ma. Opis świata usilnie źywy, a mimo to sztuczny i martwy, pstrokaty. Może takie było zamierzenie. Nie wiem. Pocałuek właściwie nie ma tu znaczenia.
Ponownie. Krótsze zdania!
wpisz tu jakiś txt - Śmierć w błocie
Nie na temat. Nie jest romantycznie. Raczej komicznie. Taki Pratchet, tyle że nieudany. Poza tym sugeruję zastanowienie się nad tym jak naprawdę pisarz używa przymiotników i czy wszystkie tu użyte mają swoje uzasadnienie.
Świeżynek - Żurek
Fantastyka. Taka niby. Ogólnie fajny tekst, ale właściwie bez jakiegoś pomysłu puenty. Dialog wyjęty nie wiadomo skąd. Genralnie stylistycznie ok. Tylko znów nie na temat. Romantyzmu za grosz.
Archont - Raz kozie śmierć?
Nie jest romantycznie, ale podoba mi się. Drobne rzeczy do poprawki, ale generalnie bardzo fajny obrazek:) Gaimanowskie :) Tylko co to są 'barki'?
A teraz muszę wyjść - CDN
Lecimy:
Lukan.z Warszawa płonęła na moich oczach
Metafory zbyt soczyste. Nadmierna poetyzacja jezyka. Wpadki stylistyczne. Ogólnie pomysł z postańcem i Syrenką jak najbardziej ok, ale... no właśnie. Patetyka.
Powstanie dogasało, stolica ginęła i ja wraz z nią.
A nie lepiej by było nakreślić krótszymi zdaniami?
Powstanie dogasało. Stolica ginęła. Ja wraz z nią.
albo
Powstanie dogasało, stolica ginęła, a ja wraz z nią.
Poza tym skoro stolica już ginie, to i Syrenka moźe nie powinna być w zbyt dobrej formie?
Anonim - Precedens
Hmm. Tu jest bardzo słabo. Pomysł jeszcze, ale reszta... no nie - język, budowa zdań, jakieś to wszystko nieudolne.
Całowała go długo, namiętnie, a gdy skończyła, złożyła mu jeszcze na ustach pocałunek drobny, w charakterze figlarnego podpisu.
Przeczytaj to i zastanów się jak to brzmi. Dlaczego pocałunek drobny, a nie drobny pocałunek?
Ogólnie proponuje zastanowić się nad budowaniem krótszych zdań.
KPiach - Schadzka
Tu jest tragedia. Pocałunku nie ma. Opis świata usilnie źywy, a mimo to sztuczny i martwy, pstrokaty. Może takie było zamierzenie. Nie wiem. Pocałuek właściwie nie ma tu znaczenia.
Ponownie. Krótsze zdania!
wpisz tu jakiś txt - Śmierć w błocie
Nie na temat. Nie jest romantycznie. Raczej komicznie. Taki Pratchet, tyle że nieudany. Poza tym sugeruję zastanowienie się nad tym jak naprawdę pisarz używa przymiotników i czy wszystkie tu użyte mają swoje uzasadnienie.
Świeżynek - Żurek
Fantastyka. Taka niby. Ogólnie fajny tekst, ale właściwie bez jakiegoś pomysłu puenty. Dialog wyjęty nie wiadomo skąd. Genralnie stylistycznie ok. Tylko znów nie na temat. Romantyzmu za grosz.
Archont - Raz kozie śmierć?
Nie jest romantycznie, ale podoba mi się. Drobne rzeczy do poprawki, ale generalnie bardzo fajny obrazek:) Gaimanowskie :) Tylko co to są 'barki'?
A teraz muszę wyjść - CDN
Romantyczne, dobrze napisane. Na przyszłość proponuję stopniować napięcie - przeskok między stanami emocjonalnymi bohatera wydaje mi się nieco zbyt gwałtowny. Ale powtarzam, bardzo do rzeczy tekst. Nie muszę wiedzieć, co było wcześniej, nie musi mi nikt mówić, co będzie dalej, i to właśnie plus, świadczy o wyczuciu Ałotra.mr.maras pisze:Mam pecha :) Wszyscy koncza czytanie na tekscie Kurczaka i nie moge sie doczekac jakichkolwiek uwag o moich wypocinach. Swoje komentarze na pewno wrzuce hurtem.
Ałtor zadowolony?
EDIT (żeby nie robić podwójnego posta):
Novino, za pierwszym razem nie zrozumiałem tekstu. Uważam, że należy pisać tak, żeby i Wędrowycz pojął, ale - jak zawsze ugodowy - wezmę baty na siebie, nieuważnego czytelnika. Dodaję punkt za pomysł, odejmuję za język, bo to nieprzezroczysta proza.
Ostatnio zmieniony ndz, 10 lut 2008 16:36 przez Anonim, łącznie zmieniany 2 razy.
- BlackHeart
- Pćma
- Posty: 221
- Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48
Autor chciał żargonem. Nie wyszło. Bo chyba powinno być "karki", czyż nie? Zdaje się, że tak właśnie się określa muskularnych, acz niezbyt bystrych jegomościów.Kurczak pisze:tylko co to są 'barki'?
Maras, ty narzekasz? Mój tekst jest prawie na końcu ;)mr.maras pisze:Mam pecha :) Wszyscy koncza czytanie na tekscie Kurczaka i nie moge sie doczekac jakichkolwiek uwag o moich wypocinach.
EDIT. Literówka
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Miła Dziesięć, absolutnie nie odbieram negatywnie. Nie odbieram też jako chęć wszczęcia kłótni, choć czasem dobra kłótnia nie jest zła :). Co więcej, zdaję sobie sprawę, o ja nieszczęsna, że tu pełno indywidualistów. Droga Dziesiątko, to też nie jest tak, że jestem orędownikiem unifikacji, a cała redakcja z Fahrenheita składa się głównie z przeklętych tradycjonalistów i konserwuchów :)Tenshi pisze:Iko, tylko nie odbieraj mojego postu negatywnie, nie chcę się kłócić. Po prostu chciałabym zauważyć, że pełno tu indywidualistów (artyści psia ich mać). A takie osoby maja to do siebie, że różniasto odbierają najprostsze rzeczy. Sama umiem jedno mrugnięcie odczytać jako transfer tylu uczuć, że hoho. Zazwyczaj jednak to jest zwykłe mrugnięcie ;] Dało się przewidzieć, że namącimy jak zaraza.
I owszem, było to do przewidzenia, że namącicie.
Po pierwsze, nikt nie sprawdził, co to właściwie jest ta scena, si? Choć tak naprawdę wprowadzenie sceny, było dla Was ułatwieniem, nie utrudnieniem. Nikt nie skorzystał, bo przecież wiadomo – zwykle wymagano tego i tego, to przecież będzie wciąż tak samo :). Ba!, mało tego, mimo, że umieściłam definicję sceny, ktoś z komentujących radośnie napisał: a pointa gdzie? :) Niech bogowie błogosławią Wasz indywidualizm! Tylko gdzie on się podziewa w takich przypadkach.
Widzisz Dziesiątko, skłaniam się nieco ku poglądowi, że trochę za bardzo na nas polegacie. Gdzieś wśród tych pytań ginie samodzielność i kreatywność. Może jestem skończenie naiwna, ale wydaje mi się, że skoro chcecie to robić (pisać) to pewnie chcecie też robić to dobrze, że zależy Wam na odrobinie wiedzy w temacie. A tu kuku :).
Sami niewiele robicie, poza tym przyzwyczajacie się do utartych ścieżek tak bardzo, że zarówno konstruowanie tekstów jak i komentarzy staje się automatyczne.
Nakago, właściwie nie oczekiwałam odpowiedzi, jako że nie był to faktyczny zarzut. Próbowałam pokazać tylko, jak wyglądają tego typu pytania, jak można je odebrać, zrozumieć, zinterpretować. Zasadniczo mogłam napisać: Teano, jeśli nie wiesz, co to znaczy romantyczny, nie bierz się za pisarstwo, lepiej poszukaj pracy w kiosku. :)Nakago pisze:Mam wrażenie, że nie jest to pytanie retoryczne, więc odpowiem: nie. Przynajmniej ja nie. Próbowałam tylko powiedzieć, że "romantyczny" może mieć różne znaczenia.Ika pisze:Próbujecie, z Nakago, wmanewrować mnie w tłumaczenie, że miłość zawsze jest/nie jest romantyczna?
Ale to by było zwyczajnie obraźliwe i myślę, ze zamiast przemyśleń i dyskusji, mielibyśmy burdę. Tym bardziej, ze zaraz znaleźliby się obrońcy uciśnionych typu Morto00s i tknęlibyśmy w rozmowach o niczym. Tudzież traktowaniu jednych użytkowników przez drugich.
Nie, Nakago, nie podejrzewam Cię o problemy z interpretacją :), tudzież niewygodne dla mnie sugestie. Ale cóż, Twoja interpretacja nie jest jedyną możliwą, prawda? :) A moim zamierzeniem było pokazać Wam te inne i jednak skłonić do samodzielności - tak ogólnie, bo ani słowem nie skomentowałam Waszych teksów :), jeszcze.
Czytelnikiem Harlequinów też nie jestem, ale swego czasu, kiedy korzystałam codziennie z komunikacji publicznej, zazwyczaj oglądałam z nudów wystawkę w kiosku. I definitywnie jest sera „romance” w białych okładkach i seria „temptation” w czerwonych. Zdaje się rownież „medical” w niebieskich :). Jakoś daje się ten romans wyodrębnić, prawda? Namiętności w romansie nie wykluczam osobiście.Nakago pisze:Gdzieś pominęłam kwestię Harlequinów: o ile pamiętam, nie mam na koncie czytelniczym tego rodzaju literatury (pomijając Margit Sandemo, to chyba coś pokrewnego), ale wydaje mi się, że w każdej powieści tego typu - a przynajmniej w większości - pojawia się seks. Namiętność. Pasja. Romantyczne?
A całą moja wypowiedź odnosiła się nie do konkretnych tekstów, przypomnę, co do koncepcji: proszę dookreślić słowo „romantycznie”.
Teano, mój pierwszy post nie sugerował, bo otwartym tekstem napisałam, że tym razem sami macie ocenić na ile spełniliście wymagania warsztatów. I już. Nie pisałam, że nikt/większość nie zrozumiał/a zadania. Poprosiłam jedynie, byście sami siebie ocenili.
A dlaczego? Ano to już napisałam Dziesiątce, bo podejrzewam poniektórych o nieco bezmyślne dreptanie wyznaczoną ścieżką i zbytnie poleganie na tutejszych redaktorach. Dlatego nieco mniej handicapu tą razą.
Każdy belfer powtarza do znudzenia, czytajcie uważnie polecenia :). Teano, popatrz sobie na wyniki, na komentarze również i odpowiedz, jesteś pewna, że wszyscy uważnie przeczytali polecenie?
Założeniem warsztatów jest nauka, tymczasem Twoje posty między innymi, i wcale tego nie kryję, należą do grupy tych, które mnie niepokoją. Nieustanne dopytywanie o dopracowywanie, dookreślanie, dowyjaśnianie mnie zwyczajnie martwi. A jeśli zamkniemy warsztaty, z braku czasu, z braku chęci, z braku lepszego pomysłu – to co? Nastąpi gremialne rzucanie „piór”, bo zabraknie suflerów?
Staramy się nie być monotonni, nie utrwalać jednej konkretnej formuły, ponieważ nie da się wszystkiego napisać tak samo. Dlatego teraz ze struktur przeskoczyliśmy do stylistyki. Dlatego w taki, a nie w inny sposób odmówiłam Tobie i Nakago wyjaśnień. Nie po to, żeby Was obrazić, urazić, spuścić na drzewo, ale żeby Wam pokazać paluchem, że pisorzowi nie uchodzi pewnych pytań zadawać, nawet przyszłemu pisorzowi. Bo przyszły pisorz musi umieć zrozumieć polecenie, a na pewne pytania odpowiedzieć sobie sam. Ot co.
Odpowiedzcie więc sobie sami - zrozumieliście polecenie? zrealizowaliście postulaty tych warsztatów? :)
Ostatnio zmieniony pn, 11 lut 2008 08:18 przez Ika, łącznie zmieniany 1 raz.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
Też dobry. Przyczepiłbym się - ale nie przyczepię, bo taki już jestem bezpłciowy - do znikomej ilości wskazówek pozwalających domyślić się zakończenia. To tak, jakby w kryminale zabójca pojawił się dopiero w ostatnim akapicie. Ale nie pisaliśmy kryminałów, do języka nie mam zastrzeżeń, jestem więc na tak.BlackHeart pisze: Maras, ty narzekasz? Mój tekst jest prawie na końcu ;)
- Tenshi
- Pćma
- Posty: 201
- Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
- Płeć: Kobieta
Na tą Dziesiątkę to jeszcze nikt nie wpadł, zajmujesz 1 msc. na podium : PMiła Dziesięć, absolutnie (...)
Co do całej reszty - sprawa przykra, ale zdaje się, że faktycznie nikt nie sprawdził co to scena. Sama sie raczej stresowałam zapisem pracy i ilością słów, romantycznością oraz pocałunkiem. Ale sprawdzenie co oznacza scena już mi do głowy nie wpadło, bo to się wydaje takie... Oczywiste xD Poza tym ludzie chyba przyzwyczaili się do większej wolności (sama jestem tu od niedawna, więc niewiele obyczajów tutejszych znam, tyle co zdążyłam przeczytać, a czasu mało) i jakoś nie pomyśleli (podobnie jak ja).
I szczerze dalej mogę mieć problem z napisaniem sceny, bo 1000 znaków to mało. Trzeba się gimnastykować jak człowiek guma. Zadanie ciekawe, ale nie każdemu wszak może się udać. Ale poddawać się, nie mam zamiaru.
A co do zadawania pytań - zadałam ze dwa, ale będę się twardo usprawiedliwiać, że jestem nowa i przestraszona <robi minę głodnego chomiczka>, a poza tym postaram się ich nie zadawać za wiele. Do następnej edycji nie mam żadnego. O!
Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...
- BlackHeart
- Pćma
- Posty: 221
- Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48
To Cię zaskoczę, Tenshi, bo ja sprawdziłem, co to scena, przed wysłaniem tekstu. Mam dwie postacie, koniec następuje, gdy jedna odchodzi. Jest to również względnie samodzielny kawałek fabuły. Wymagania jak najbardziej spełniłem. Jeśli się mylę, proszę, niech ktoś mnie łaskawie wyprowadzi z błędu.
Zdarzyło mi się parę razy z różnymi redaktorami się użerać, więc wiem jak uwielbiają się czepiać. Ale to dobrze, bo bez tego czepiania wyszłaby jakaś hybryda literacka, która choć sama w sobie może i dobra, na publikację nijak by się nie nadawała (chyba, że w ramach awangardy jakiejś). Diabeł tkwi w szczegółach, a żeby go z tekstu wypłoszyć, trzba go najpierw znaleźć.
EDIT.
Dzięki Ci, Anonimie, za komentarz. Może się wypowiem odnośnie tych przesłanek, skoro temat poruszyłeś. Po pierwsze, gdybyś się "domyślił zaskoczenia", jak to ująłeś, to nie byłoby to "zaskoczenie" właśnie. Po drugie, chodziło mi jedynie o napisanie zgrabnej, trzymającej się przysłowiowej kupy scenki. To miała być część większej całości (tym właśnie jest scena). Niekoniecznie musiał to być wstęp. Redaktorzy tego nigdzie nie zaznaczyli. Mógł to być epizod ze środka dłuższej opowieści. Dlatego też element zaskoczenia nieco mi zwisał. Ja mogę czytelnika zaskoczyć, kiedy przez dziesięć stron będę mu coś wmawiał, a nagle temu zaprzeczył. W scence na tysiąc znaków zamieszczanie efektownej puenty mija się trochę z celem (choć na pewno jej to nie zaszkodzi), bo nie jest to kompozycja zamknięta. Utwór literacki zaś to więcej niż ten marny tysiączek i można w nim inaczej rozkładać napięcie. Oczywiście, nie jest z tym łatwo, ale na pewno więcej w tym sensu.
Niemniej, uważam Warsztaty za świetną szkołę. Bo utwór składa się przecież właśnie z takich małych klocków (nie mówię tu o Lego, Duplo, czy tych pływających w sedesie), a autor musi się je nauczyć produkować. Nikt go w tym nie wyręczy. Stąd też mój zapał do ZW. Nie nauczę się tu co prawda składać poszczególnych elementów w całość, ale z pewnością nauczę się te elementy wytwarzać.
Zdarzyło mi się parę razy z różnymi redaktorami się użerać, więc wiem jak uwielbiają się czepiać. Ale to dobrze, bo bez tego czepiania wyszłaby jakaś hybryda literacka, która choć sama w sobie może i dobra, na publikację nijak by się nie nadawała (chyba, że w ramach awangardy jakiejś). Diabeł tkwi w szczegółach, a żeby go z tekstu wypłoszyć, trzba go najpierw znaleźć.
EDIT.
Dzięki Ci, Anonimie, za komentarz. Może się wypowiem odnośnie tych przesłanek, skoro temat poruszyłeś. Po pierwsze, gdybyś się "domyślił zaskoczenia", jak to ująłeś, to nie byłoby to "zaskoczenie" właśnie. Po drugie, chodziło mi jedynie o napisanie zgrabnej, trzymającej się przysłowiowej kupy scenki. To miała być część większej całości (tym właśnie jest scena). Niekoniecznie musiał to być wstęp. Redaktorzy tego nigdzie nie zaznaczyli. Mógł to być epizod ze środka dłuższej opowieści. Dlatego też element zaskoczenia nieco mi zwisał. Ja mogę czytelnika zaskoczyć, kiedy przez dziesięć stron będę mu coś wmawiał, a nagle temu zaprzeczył. W scence na tysiąc znaków zamieszczanie efektownej puenty mija się trochę z celem (choć na pewno jej to nie zaszkodzi), bo nie jest to kompozycja zamknięta. Utwór literacki zaś to więcej niż ten marny tysiączek i można w nim inaczej rozkładać napięcie. Oczywiście, nie jest z tym łatwo, ale na pewno więcej w tym sensu.
Niemniej, uważam Warsztaty za świetną szkołę. Bo utwór składa się przecież właśnie z takich małych klocków (nie mówię tu o Lego, Duplo, czy tych pływających w sedesie), a autor musi się je nauczyć produkować. Nikt go w tym nie wyręczy. Stąd też mój zapał do ZW. Nie nauczę się tu co prawda składać poszczególnych elementów w całość, ale z pewnością nauczę się te elementy wytwarzać.
Ostatnio zmieniony ndz, 10 lut 2008 16:07 przez BlackHeart, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tenshi
- Pćma
- Posty: 201
- Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
- Płeć: Kobieta
Zwracam honor, wszystkie prace czytałam, ale nie odhaczałam, które są w 100% sceną, a które nie. Kojarzę tylko, że większość chybiła ;] (wystawiam miękkie części ciała na chłostę). Twoja z kolei pasuje.
Ten.
Edit:
AAAAa i znowu weszłam w dyskusje. Foch! Na siebie foch! EOT dla mnie i basta, o!
Ten.
Edit:
AAAAa i znowu weszłam w dyskusje. Foch! Na siebie foch! EOT dla mnie i basta, o!
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Odpowiadam, przyznaję, z pewnym lękiem, bo widzę, że cokolwiek zrobię na FF, może być użyte przeciwko mnie. Ale trudno. Zaryzykuję.
W końcu i Twoj list został odebrany niezgodnie z zamierzeniami, więc i ja mogę się na to ryzyko wystawić :)
Zadaje na FF dużo pytań, bo raz że mam od dziecka skłonność do analizowania wszystkiego, a dwa uważam, że nie ma głupich pytań, są co najwyżej... wiadomo.
Pytam nawet wtedy, kiedy wiem, bo zakładam, że może mi się tylko zdawać, że wiem.
Zboczenie zawodowe.
I to tyle ode mnie w tym temacie.
Nie musisz się martwić moimi pytaniami - jak już wspominałam - ten typ tak ma. Postaram się na przyszłość powstrzymać. Przynajmniej na tym forum :)
Nie mogę obiecać, że mi się uda. Lubię pytać. Zawsze człowiek może się czegoś nowego nauczyć lub ugruntować w tym, co już wie.
I pokory też to uczy :)
Ale wezmę sobie na postanowienie wielkopostne "ograniczać analizy i pytania względem FF" :)
Pozdrawiam ciepło
W końcu i Twoj list został odebrany niezgodnie z zamierzeniami, więc i ja mogę się na to ryzyko wystawić :)
A skąd taki wniosek?Ika pisze: Teano, (...) Założeniem warsztatów jest nauka, tymczasem Twoje posty między innymi, i wcale tego nie kryję, należą do grupy tych, które mnie niepokoją. Nieustanne dopytywanie o dopracowywanie, dookreślanie, dowyjaśnianie mnie zwyczajnie martwi. A jeśli zamkniemy warsztaty, z braku czasu, z braku chęci, z braku lepszego pomysłu – to co? Nastąpi gremialne rzucanie „piór”, bo zabraknie suflerów?
Zadaje na FF dużo pytań, bo raz że mam od dziecka skłonność do analizowania wszystkiego, a dwa uważam, że nie ma głupich pytań, są co najwyżej... wiadomo.
Pytam nawet wtedy, kiedy wiem, bo zakładam, że może mi się tylko zdawać, że wiem.
Zboczenie zawodowe.
I to tyle ode mnie w tym temacie.
Nie musisz się martwić moimi pytaniami - jak już wspominałam - ten typ tak ma. Postaram się na przyszłość powstrzymać. Przynajmniej na tym forum :)
Nie mogę obiecać, że mi się uda. Lubię pytać. Zawsze człowiek może się czegoś nowego nauczyć lub ugruntować w tym, co już wie.
I pokory też to uczy :)
Ale wezmę sobie na postanowienie wielkopostne "ograniczać analizy i pytania względem FF" :)
Pozdrawiam ciepło
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5630
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Widzisz, Teano, z Twoimi pytaniami jest sprawa dosyć skomplikowana...
Cała ta zabawa z warsztatami służyć ma nabyciu przez Was warsztatu pisarskiego. A pisarstwo to gra wyobraźni, rzecz bardzo twórcza i nie lubiąca sztucznych ograniczeń. I tego chcemy Was nauczyć.
Tymczasem Ty co chwilę domagasz się ograniczeń. Każesz nam odpowiadać na pytania, które w zamiarze mają Cię nakierować na odpowiednie tory. Tylko, że skąd my mamy wiedzieć co jest w tym akurat momencie dla Ciebie dobrym torem? Dlaczego mamy narzucać Ci interpretacje tematów? To Twoje zadanie - wymyślić coś, co się w interpretacji zmieści i będzie twórcze a nie odtwórcze.
Czasami Cię rozumiem. Myślę, że jesteś przedstawicielką tzw. umysłów ścisłych i dobrze czujesz się w pewnych ograniczeniach. Tyle, że to się sprawdza w nauce, ale w literaturze już nie najlepiej. W moim fachu jest niezbędne określenie ścisłe tego czy skoro mam użyć lodowatego kwasu octowego, to chodzi o to czy ma być zimny, czy stężony. I w takiej sytuacji będę się pytał do upadłego. Bo od tego może zależeć to, czy produkt wybuchnie mi w rękach, czy będzie tylko termodynamicznie niestabilny.
Ale w przypadku warsztatów odpowiednikiem takich pytań są jedynie pytania czysto techniczne: Czy tekst wysłać na adres kiwaczka, czy Bebe; czy 1000 znaków to liczone jest ze spacjami czy bez, czy można w terminie dosłać poprawki, czy można wysłać dwa opowiadania.
Ale nie jest wskazane pytanie czy robak to ma być ksiądz Robak, czy też glista. I czy glista ludzka jest robakiem czy nie. Bo tu już chcesz, żebyśmy ograniczali Ciebie.
Myślę też, że problemem może być to, że traktujesz te warsztaty jak coś w rodzaju egzaminu. I bardzo źle odbierasz możliwość wylądowania pod kreską. A to nie tak. To nie jest sprawdzian, to tylko nauka. I z "porażek" i z "sukcesów" wyciąga się w takim przypadku równie ważkie wnioski. A nikt przecież po tym wszystkim, w wydawnictwach, nie będzie sprawdzał, czy i ile razy Twój tekst znalazł się w warsztatach tematycznych pod kreska i nie będzie tego brał pod uwagę decydując czy Twój tekst wziąć do druku czy nie.
Cała ta zabawa z warsztatami służyć ma nabyciu przez Was warsztatu pisarskiego. A pisarstwo to gra wyobraźni, rzecz bardzo twórcza i nie lubiąca sztucznych ograniczeń. I tego chcemy Was nauczyć.
Tymczasem Ty co chwilę domagasz się ograniczeń. Każesz nam odpowiadać na pytania, które w zamiarze mają Cię nakierować na odpowiednie tory. Tylko, że skąd my mamy wiedzieć co jest w tym akurat momencie dla Ciebie dobrym torem? Dlaczego mamy narzucać Ci interpretacje tematów? To Twoje zadanie - wymyślić coś, co się w interpretacji zmieści i będzie twórcze a nie odtwórcze.
Czasami Cię rozumiem. Myślę, że jesteś przedstawicielką tzw. umysłów ścisłych i dobrze czujesz się w pewnych ograniczeniach. Tyle, że to się sprawdza w nauce, ale w literaturze już nie najlepiej. W moim fachu jest niezbędne określenie ścisłe tego czy skoro mam użyć lodowatego kwasu octowego, to chodzi o to czy ma być zimny, czy stężony. I w takiej sytuacji będę się pytał do upadłego. Bo od tego może zależeć to, czy produkt wybuchnie mi w rękach, czy będzie tylko termodynamicznie niestabilny.
Ale w przypadku warsztatów odpowiednikiem takich pytań są jedynie pytania czysto techniczne: Czy tekst wysłać na adres kiwaczka, czy Bebe; czy 1000 znaków to liczone jest ze spacjami czy bez, czy można w terminie dosłać poprawki, czy można wysłać dwa opowiadania.
Ale nie jest wskazane pytanie czy robak to ma być ksiądz Robak, czy też glista. I czy glista ludzka jest robakiem czy nie. Bo tu już chcesz, żebyśmy ograniczali Ciebie.
Myślę też, że problemem może być to, że traktujesz te warsztaty jak coś w rodzaju egzaminu. I bardzo źle odbierasz możliwość wylądowania pod kreską. A to nie tak. To nie jest sprawdzian, to tylko nauka. I z "porażek" i z "sukcesów" wyciąga się w takim przypadku równie ważkie wnioski. A nikt przecież po tym wszystkim, w wydawnictwach, nie będzie sprawdzał, czy i ile razy Twój tekst znalazł się w warsztatach tematycznych pod kreska i nie będzie tego brał pod uwagę decydując czy Twój tekst wziąć do druku czy nie.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Jak Ty mnie dobrze rozumiesz, Kiwaczku!kiwaczek pisze: Czasami Cię rozumiem. Myślę, że jesteś przedstawicielką tzw. umysłów ścisłych i dobrze czujesz się w pewnych ograniczeniach. Tyle, że to się sprawdza w nauce, ale w literaturze już nie najlepiej. W moim fachu jest niezbędne określenie ścisłe tego czy skoro mam użyć lodowatego kwasu octowego, to chodzi o to czy ma być zimny, czy stężony. I w takiej sytuacji będę się pytał do upadłego. Bo od tego może zależeć to, czy produkt wybuchnie mi w rękach, czy będzie tylko termodynamicznie niestabilny.
:)
Dokladnie to usiłowałam wytłumaczyć. To, że pytania mi się same narzucają, jako rodzaj "zboczenia", odruchu po prostu.
Ale nie trzeba się martwić, albo smucić kiedy pytam (to do zasmuconego Oka), tak jak nie trzeba się martwić, kiedy ksiądz przechodząc przez widownię teatru przyklęknie na środku :)
To nie paroksyzm bólu przygiął go do ziemi, a jeno odruch.
Tak samo moje pytania, to nie wyraz bezradności, jeno odruch.
(Co nie znaczy, że zawsze do końca zrozumiem wymogi formalne, ale to kwestia "obycia". Jak człowiek przez x lat używał innego metajęzyka, to mu się czasem coś może inaczej kojarzyć)
No, ale będę próbowała się powstrzymać :)
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Re: WT 3 - Pocałunek romantyczny
Anonim pisze: Kurczak Alfa, Omega i Lucy
Nie widzę żadnych potknięć, tekst przeczytałem z przyjemnością. Ałtorowi polecam film "The Nines" - myślę, że może mu się spodobać.
Dzięki za polecenie - właśnie skończyłem oglądać 'The Nines' - strasznie się spodobało:)