Problemy z początkiem
Moderator: RedAktorzy
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
Nie wiem jak wygląda dialog stylizowany na mowę wikingów - nie mówili jakoś tak dziwnie specjalnie, o ile nie weźmie się pod uwagę, że szprechali w staronorweskim (do którego obecnie najbardziej zbliżony jest islandzki i faerski). :) Tu jest link do słowniczka staroislandzko-angielskiego (niestety tylko w tą stronę).
Co do samego spisania dialogu to Alfi ma absolutną rację i posłuchaj jego rad. Trzeba poznać ich kulturę, żeby poznać ich mowę i sposoby wypowiedzi. I żeby cokolwiek z sensem o nich napisać – jak mi napiszesz o konnicy wikińskiej, to cię żywcem obedrę ze skóry. Polski szeleści jak puszcza, rosyjski świszcze jak wiatr na stepie, niemiecki nawykły jest do wydawania rozkazów i pilnowania porządku, francuski do szeptania erotyków, angielski flegmatyczny, amerykański-angielski niedbały i pełen skrótów. Zaś norweski jest chropowaty jak skały, ma jednocześnie momentami gardłowe, głębokie niczym fiordy brzmienie. Szwedzki przypomina mi węgierski (to pewnie przez te kontakty z Finami :) ) Tu jedynie mogę pokrótce opisać jak mi się wydaje, że wówczas mówiono. Przede wszystkim gdy czyta się sagi, to z wypowiedzi ich bohaterów wynika jedno – mówiono krótko i konkretnie, długie wypowiedzi zostawiając poezji. Poza tym liczono się ze słowami – w tej kulturze każda, nawet najmniejsza ujma na honorze, mogła skończyć się jatką. Jednocześnie nie można było dopuścić do pojechania po sobie. Tłukli więc się wszyscy ze wszystkim, wyrzynali, podpalali i ogólnie było wesoło. Do sądu szło się po ugodę jak już wszyscy mieli dość, a nie dało się dogadać. Dużo było tam przechwalania się (jest nawet jedna taka rozmowa w „Beowulfie” Zemeckisa) na wszystkie możliwe tematy, od możliwości seksualnych zaczynając, na ilościach pochłoniętego pożywienia kończąc. Bardzo sobie ceniono poczucie humoru okazywane w każdej sytuacji. Najlepszym tego przykładem jest motyw z „Sagi o Njalu”, gdzie wysłany na dach domu Njala zwiadowca, powrócił ze zwiadu z krwawiącą dziurą w brzuchu i na pytanie czy gospodarz jest w domu, odpowiedział, że nie wie, czy Njal jest, ale jego włócznia na pewno. Po czym umarł. I tylko tym tekstem zapisał się w sadze. Podobnie było w sadze o Jomsborczykach, gdy schwytani przez, bodajże, króla norweskiego, Jomswikingowie, w obliczu śmierci żartowali robiąc zakłady kto się skrzywi bądź zamknie oczy w momencie obcinania mu głowy.
Ogólnie cała rozmowa sprzed tysiąca lat, wyglądała podobnie do spotkań ABS-ów (tylko bez wszechobecnych kurew). I w przypadku zatargów nie było przepychanek, tylko od razu szło na ostro. :)
Tu wrzucam krótki rozdzialik z „Sagi o Njalu”, który ładnie pokazuje ówczesne dialogi.
„NIEPRZYJAŹŃ MIĘDZY HALLGERDĄ A BERGTHORĄ
Z dawien dawna był zwyczaj między Njalem i Gunnarem, że ze względu na swoją wielką przyjaźń na zmianę gościli jeden u drugiego przez zimę. Tej zimy przyszła kolej na Gunnara, pojechał zatem do Bergthorswal razem z Hallgerdą. Przypadkiem nie było wówczas Helgiego ani jego żony. Njal przyjął Gunnara serdecznie, a kiedy byli już tam parę dni, Helgi i Thorhalla powrócili do domu. Wtedy podeszła Bergthora do ławy poprzecznej razem z synową i rzekła do Hallgerdy: - Ustąp teraz miejsca Thorhalli.
Nie mam zamiaru ustępować miejsca nikomu – odrzekła Hallgerd. - Kątów sobą wycierać nie pozwolę.
Tutaj ja rządzę – powiedziała Bergthora.
Po czym Thorhalla usiadła.
Gdy Bergthora podeszła do stołu z wodą do mycia, Hallgerd ujęła jej rękę i powiedziała:
Jesteście dobraną parą, ty i Njal. Ty masz strupiasty paznokieć na każdym palcu [zarzuca jej pochodzenie od niewolnicy. Niewolnicy według wikingów byli brzydcy i pokoślawieni. Przyp.Olaf], a on nie ma zarostu [oskarżenie o bycie niemęskim. Przyp. O.]
To jest prawda – rzekła Bergthora – ale nikt z nas nie powie o to drugiemu złego słowa. Thorwald, twój mąż, nie był bez zarostu, a jednak pozbawiłaś go życia.
Cóż mi przyjdzie z tego – zwróciła się Hallgerd do Gunnara – że jestem żoną najmężniejszego człowieka na Islandii jeżeli tego nie pomścisz.?
Gunnar porwał się ze stołu ze słowami:
Chcę jechać do domu. Lepiej będziesz się kłóciła z własnymi domownikami niż będąc gościem pod cudzym dachem. Dla Njala mam wielką cześć i zawdzięczam mu wiele dobrego, a podjudzać się przez ciebie nie pozwolę.
Pojechali więc do domu
Wiedz o tym Bergthoro – powiedziała Hallgerd na odjezdne – że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
Bergthora odpowiedziała, że Hallgerd niczego na tym nie zyska. Gunnar nie mieszał się do tej rozmowy, a powróciwszy do Hlidarendi był w domu przez całą zimę.
Powoli nadeszło lato, a wraz z nim czas tingu.”
We fragmencie z paznokciem i zarostem Hallgerd zastosowała bardzo prosty kenning – o poezji skandynawskiej to już doczytaj sobie w sieci.
Dodam tylko, że od powyższej rozmowy zaczęła się największa „wojna domowa” Islandii, gdzie w pewnym momencie w ogniu stanęło pół wyspy i ściągano rodowe posiłki z Norwegii. Uspokoiło się dopiero wówczas, gdy żywcem spalono Njala w jego domu. Znaczy się uspokoiło... Synowie Njala, chociaż wyjęci spod prawa, dalej mścili ojca. :)
Ja osobiście nie stosuję żadnej stylizacji. Nie jestem fachowcem od języka polskiego, więc wolę tego nie spieprzyć. Wrzucam za to kilka słówek ze staronorweskiego, co dodaje kolorytu. Tu jest moje stare opowiadanie o berserkerze. Na końcu zastosowałem słowniczek.
Co do samego spisania dialogu to Alfi ma absolutną rację i posłuchaj jego rad. Trzeba poznać ich kulturę, żeby poznać ich mowę i sposoby wypowiedzi. I żeby cokolwiek z sensem o nich napisać – jak mi napiszesz o konnicy wikińskiej, to cię żywcem obedrę ze skóry. Polski szeleści jak puszcza, rosyjski świszcze jak wiatr na stepie, niemiecki nawykły jest do wydawania rozkazów i pilnowania porządku, francuski do szeptania erotyków, angielski flegmatyczny, amerykański-angielski niedbały i pełen skrótów. Zaś norweski jest chropowaty jak skały, ma jednocześnie momentami gardłowe, głębokie niczym fiordy brzmienie. Szwedzki przypomina mi węgierski (to pewnie przez te kontakty z Finami :) ) Tu jedynie mogę pokrótce opisać jak mi się wydaje, że wówczas mówiono. Przede wszystkim gdy czyta się sagi, to z wypowiedzi ich bohaterów wynika jedno – mówiono krótko i konkretnie, długie wypowiedzi zostawiając poezji. Poza tym liczono się ze słowami – w tej kulturze każda, nawet najmniejsza ujma na honorze, mogła skończyć się jatką. Jednocześnie nie można było dopuścić do pojechania po sobie. Tłukli więc się wszyscy ze wszystkim, wyrzynali, podpalali i ogólnie było wesoło. Do sądu szło się po ugodę jak już wszyscy mieli dość, a nie dało się dogadać. Dużo było tam przechwalania się (jest nawet jedna taka rozmowa w „Beowulfie” Zemeckisa) na wszystkie możliwe tematy, od możliwości seksualnych zaczynając, na ilościach pochłoniętego pożywienia kończąc. Bardzo sobie ceniono poczucie humoru okazywane w każdej sytuacji. Najlepszym tego przykładem jest motyw z „Sagi o Njalu”, gdzie wysłany na dach domu Njala zwiadowca, powrócił ze zwiadu z krwawiącą dziurą w brzuchu i na pytanie czy gospodarz jest w domu, odpowiedział, że nie wie, czy Njal jest, ale jego włócznia na pewno. Po czym umarł. I tylko tym tekstem zapisał się w sadze. Podobnie było w sadze o Jomsborczykach, gdy schwytani przez, bodajże, króla norweskiego, Jomswikingowie, w obliczu śmierci żartowali robiąc zakłady kto się skrzywi bądź zamknie oczy w momencie obcinania mu głowy.
Ogólnie cała rozmowa sprzed tysiąca lat, wyglądała podobnie do spotkań ABS-ów (tylko bez wszechobecnych kurew). I w przypadku zatargów nie było przepychanek, tylko od razu szło na ostro. :)
Tu wrzucam krótki rozdzialik z „Sagi o Njalu”, który ładnie pokazuje ówczesne dialogi.
„NIEPRZYJAŹŃ MIĘDZY HALLGERDĄ A BERGTHORĄ
Z dawien dawna był zwyczaj między Njalem i Gunnarem, że ze względu na swoją wielką przyjaźń na zmianę gościli jeden u drugiego przez zimę. Tej zimy przyszła kolej na Gunnara, pojechał zatem do Bergthorswal razem z Hallgerdą. Przypadkiem nie było wówczas Helgiego ani jego żony. Njal przyjął Gunnara serdecznie, a kiedy byli już tam parę dni, Helgi i Thorhalla powrócili do domu. Wtedy podeszła Bergthora do ławy poprzecznej razem z synową i rzekła do Hallgerdy: - Ustąp teraz miejsca Thorhalli.
Nie mam zamiaru ustępować miejsca nikomu – odrzekła Hallgerd. - Kątów sobą wycierać nie pozwolę.
Tutaj ja rządzę – powiedziała Bergthora.
Po czym Thorhalla usiadła.
Gdy Bergthora podeszła do stołu z wodą do mycia, Hallgerd ujęła jej rękę i powiedziała:
Jesteście dobraną parą, ty i Njal. Ty masz strupiasty paznokieć na każdym palcu [zarzuca jej pochodzenie od niewolnicy. Niewolnicy według wikingów byli brzydcy i pokoślawieni. Przyp.Olaf], a on nie ma zarostu [oskarżenie o bycie niemęskim. Przyp. O.]
To jest prawda – rzekła Bergthora – ale nikt z nas nie powie o to drugiemu złego słowa. Thorwald, twój mąż, nie był bez zarostu, a jednak pozbawiłaś go życia.
Cóż mi przyjdzie z tego – zwróciła się Hallgerd do Gunnara – że jestem żoną najmężniejszego człowieka na Islandii jeżeli tego nie pomścisz.?
Gunnar porwał się ze stołu ze słowami:
Chcę jechać do domu. Lepiej będziesz się kłóciła z własnymi domownikami niż będąc gościem pod cudzym dachem. Dla Njala mam wielką cześć i zawdzięczam mu wiele dobrego, a podjudzać się przez ciebie nie pozwolę.
Pojechali więc do domu
Wiedz o tym Bergthoro – powiedziała Hallgerd na odjezdne – że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
Bergthora odpowiedziała, że Hallgerd niczego na tym nie zyska. Gunnar nie mieszał się do tej rozmowy, a powróciwszy do Hlidarendi był w domu przez całą zimę.
Powoli nadeszło lato, a wraz z nim czas tingu.”
We fragmencie z paznokciem i zarostem Hallgerd zastosowała bardzo prosty kenning – o poezji skandynawskiej to już doczytaj sobie w sieci.
Dodam tylko, że od powyższej rozmowy zaczęła się największa „wojna domowa” Islandii, gdzie w pewnym momencie w ogniu stanęło pół wyspy i ściągano rodowe posiłki z Norwegii. Uspokoiło się dopiero wówczas, gdy żywcem spalono Njala w jego domu. Znaczy się uspokoiło... Synowie Njala, chociaż wyjęci spod prawa, dalej mścili ojca. :)
Ja osobiście nie stosuję żadnej stylizacji. Nie jestem fachowcem od języka polskiego, więc wolę tego nie spieprzyć. Wrzucam za to kilka słówek ze staronorweskiego, co dodaje kolorytu. Tu jest moje stare opowiadanie o berserkerze. Na końcu zastosowałem słowniczek.
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Nu, do czegoś takiego jak opisał Olaf, polecam obejrzeć "Eryka Wikinga" - przezabawna historia o wikingach, zaczerpnieta z mitologii skandynawskiej z dużą dawką angielskiego humoru. Co ja mowię, to nie angielski humor - to humor grupy Monthy Pythona!
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
Może i do stylizacji pomoże, ale jak na dzieło Pythona to słabiutkie to.hundzia pisze: polecam obejrzeć "Eryka Wikinga" - przezabawna historia o wikingach, zaczerpnieta z mitologii skandynawskiej z dużą dawką angielskiego humoru. Co ja mowię, to nie angielski humor - to humor grupy Monthy Pythona!
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
Uwielbiam pisać początki, uwielbiam pisać końce. To, co znajduje się pomiędzy Alfa i Omegą bywa mniej fascynujące, przynajmniej dla mnie. Jest miłe nadal, ale nie aż tak. To chyba jakiś rodzaj zboczenia. np: kiedy mam w rękach nową książkę pierwsze co robię czytam początek i koniec. Szaleństwo.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
W różny sposób przejawia się szaleństwo. Ale nie przejmuj się. To da się wyleczyć i to nawet własnoręcznie! Co prawda nie powinienem polecać tak drastycznych rozwiązań, ale w walce o zdrowie psychiczne każda metoda jest słuszna, byle była skuteczna. Z następnej książki, jaką weźmiesz do ręki, wyrwij dwa pierwsze i dwa ostatnie rozdziały i spal je, spal natychmiast, by nie kusiły! Po czym przeczytaj to, co zostało. Wiem, zahacza to o inny rodzaj szaleństwa, ale czyż nie gasi się płonących szybów naftowych eksplozjami? Czy surowicy, pomocnej przy odpędzaniu skutków ukąszeń przez węże, nie produkuje się z jadu tychże? Poznasz wroga, walcząc jego metodami.
Odłączam się, bo zaczyna mi się udzielać...
Odłączam się, bo zaczyna mi się udzielać...
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Nikt nie powiedział, że ma być proste. Początek i koniec wpisane są w nasze istnienie. Na to nie mamy wpływu. Eliminując to, co na początku i na końcu książki, przełamujesz nieuniknione, tworzysz je na nowo, po swojemu. Wszak znasz tylko to, co jest w środku, a resztę sobie dopisujesz. Zwyczajnie, zaczynasz od środka. To boli, ale jest to cierpienie twórcze i pomocne przy własnym pisaniu. Tak myślę, bo nie praktykowałem.
No proszę, jaka bzdurna wykluła się filozofia.
No proszę, jaka bzdurna wykluła się filozofia.
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Kij bez obu końców trzeba chyba trzymać za środek? Wschodnie sztuki walki chyba przewidują coś takiego...
Zastanawiam się czasem, jaki efekt może dać bardzo - przepraszam za powtórzenie - efektownie brzmiące zdanie na samym początku. Czy naprawdę zaciekawia i intryguje?
Gdyby na przykład Le Guin zaczęła Lewą rękę ciemności od (występującego gdzieś dalej w tekście) zdania "Król był w ciąży"...
Zastanawiam się czasem, jaki efekt może dać bardzo - przepraszam za powtórzenie - efektownie brzmiące zdanie na samym początku. Czy naprawdę zaciekawia i intryguje?
Gdyby na przykład Le Guin zaczęła Lewą rękę ciemności od (występującego gdzieś dalej w tekście) zdania "Król był w ciąży"...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
Dodajmy, że należało by jeszcze odnaleść środek cięzkości owego środka. Wyśrodkowany zresztą. Eh...
A co do sztuk walki to różnie to bywa, twierdzę z doświadczenia. Bo taki ,,bo" trzymamy częściej za początek/koniec niż za środek, jaki by on nie był. Ot co;)
Alfi, nie wiem, ale wiem (także przepraszam za powtórzenie), że efektowne początki pana Piekary bardzo mi się podobają;).
Małgorzato, ja bym nawet skusił się napisać, że już nie kij, a kijek. A może nawet kijeczek;)
A co do sztuk walki to różnie to bywa, twierdzę z doświadczenia. Bo taki ,,bo" trzymamy częściej za początek/koniec niż za środek, jaki by on nie był. Ot co;)
Alfi, nie wiem, ale wiem (także przepraszam za powtórzenie), że efektowne początki pana Piekary bardzo mi się podobają;).
Małgorzato, ja bym nawet skusił się napisać, że już nie kij, a kijek. A może nawet kijeczek;)
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat