"Beowulf" Zemeckisa - zbrodnia na gruncie kultural
Moderator: RedAktorzy
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
"Beowulf" Zemeckisa - zbrodnia na gruncie kultural
Jak na anglistę i miłośnika kultury wikińskiej przystało, obejrzałem wymienione w tytule tematu dzieło. Ogólnie bardzo fajny film, chociaż niewyobrażanie głupi (człowiek dostaje ataku śmiechu w najmniej oczekiwanych momentach). Ale zakończenie było przynajmniej wzruszające. Bardzo dobra muzyka, świetna grafika (za wyjątkiem zbyt krótkich szyi u koni), walki widowiskowe niczym z gry komputerowej, a w wersji 3D film jest jeszcze lepszy.
Ale...no właśnie, musi być jakieś "ale". Znam jako tako treść poematu, na podstawie którego powstał film. Scenariusz poematu i scenariusz filmu różnią się między sobą znacznie. I pal licho, że SPOILER filmowy smok ginie inaczej niż w pierwowzorze, a w poemacie nie był wcale spokrewniony z Beowulfem. Ale czy przerabianie heroicznego eposu o mężnym wojowniku na efekciarskie, rozbuchane widowisko z walkami rodem z Matrixa i chwilami czysto sitcomowymi gagami nie wydaje Wam się pewnego rodzaju zbrodnią? Zbrodnią na gruncie kulturalnym? Nie twierdzę, że film nie ma prawa mieć szczypty humoru, ale każdy, kto widział dzieło Zemeckisa, przyzna, że chwilami reżyser (czy może scenarzysta) przesadza albo popisuje się wyjątkowym brakiem wyczucia. Pytam zatem tych, którzy znają treść i fabułę poematu: jakie są Wasze odczucia w tej materii?
PS. Wbrew tytułowi tematu, dopuszczam też umieszczanie ogólnych opinii o filmie, bo zakładanie osobnego wątku na dyskusję kulturalną i osobnego na opinie mijałoby się z celem:-)
Ale...no właśnie, musi być jakieś "ale". Znam jako tako treść poematu, na podstawie którego powstał film. Scenariusz poematu i scenariusz filmu różnią się między sobą znacznie. I pal licho, że SPOILER filmowy smok ginie inaczej niż w pierwowzorze, a w poemacie nie był wcale spokrewniony z Beowulfem. Ale czy przerabianie heroicznego eposu o mężnym wojowniku na efekciarskie, rozbuchane widowisko z walkami rodem z Matrixa i chwilami czysto sitcomowymi gagami nie wydaje Wam się pewnego rodzaju zbrodnią? Zbrodnią na gruncie kulturalnym? Nie twierdzę, że film nie ma prawa mieć szczypty humoru, ale każdy, kto widział dzieło Zemeckisa, przyzna, że chwilami reżyser (czy może scenarzysta) przesadza albo popisuje się wyjątkowym brakiem wyczucia. Pytam zatem tych, którzy znają treść i fabułę poematu: jakie są Wasze odczucia w tej materii?
PS. Wbrew tytułowi tematu, dopuszczam też umieszczanie ogólnych opinii o filmie, bo zakładanie osobnego wątku na dyskusję kulturalną i osobnego na opinie mijałoby się z celem:-)
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
Nie widziałem "Beowulfa" Zemeckisa, więc nie mogę wypowiadać się o nim. Ale widziałem "Beowulf. Pogromca ciemności" z Christopherem Lambertem w roli głównej. To dopiero była zbrodnia na poemacie. Scenarzyści umieścili akcję w post-apokaliptycznej przyszłości. Ledwo dotrwałem do końca. nawet sceny walk nie były dla mnie pocieszeniem.
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
Takie zbrodnie dokonują się przy prawie każdej adaptacji klasyki czy historii na potrzeby holyłudu. Zemeckis nie jest tu chyba największym winowajcą. Jego Beowulf nie spłaszcza oryginału, jak to zwykle bywa, lecz buduje swoją wersję trochę obok niego. Z interpretacjami poematu przez scenarzystów można się nie zgadzać, ale trzeba im oddać, że nie uprościli materiału, lecz go o dziwo miejscami pogłębili.
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
Poematu nie znam, a co do filmu, to oglądałem go już kilka razy i owszem podobał się. Osobiście jednak wolę "Beowulfa i Grendela" z Gerardem Butlerem - bardziej mi podchodzi jako historyczne widowisko. Co do Zemeckisa i jego dzieła, to przy kolejnym oglądaniu zwróciłem baczniejszą uwagę (takie zboczenie) na historyczność strojów i wyposażenia w tym filmie. I za parę motywów muszę reżysera, a może bardziej scenarzystę, pochwalić. Chodzi o miecz wręczany Beowulfowi. Oręż po ojcu, czy też dziadku. I fajne jest to, że wszyscy tam noszą broń z epoki wikińskiej (okołometrowe głownie i charakterystyczne głowice mieczy), a miecz "po przodku" ma wyraźne cechy (chodzi o jelec) broni z wcześniejszej epoki Wędrówek Ludów. Inna sprawa, że sama opowieść nie dzieje się w epoce wikińskiej tylko blisko trzysta lat wcześniej. :) Zauważam też pewną tendencję w takowych Beowulfach, Królach Arturach itp. produkcjach - podjeżdżanie chrześcijaństwa jako religii ludzi słabych, niezrozumiałej dla ludów Północy. Jak to powiedział Beowulf: "Chrześcijaństwo zabrało nam bohaterów, a dało męczenników."
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
- Coleman
- Wampir
- Posty: 3097
- Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41
O roznicach miedzy poematem, a scenariuszem pisal w swoim blogu Gaiman. Polecam, zawszec to opinia z pierwszej reki. Nie przesadzalbym jednak z ta zbrodnia. Jezeli Mozdzerowi wolno wygrywac jazzowe impresje chopinowskie, zamiast jak z matrycy tluc nutka po nutce, to i ekranizacja z Lambertem ma jakies swoje miejsce. Mnie sie tamten film nawet podobal, prawde powiedziawszy :)
You and me, lord. You and me.
- mr.maras
- C3PO
- Posty: 839
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34
Moja malzonka z siostra poszly na drinka i... wyladowaly w kinie na "Beowulfie". Wrocily zachwycone. Podobal im sie zwlaszcza aktor grajacy glownego bohatera... Kiedy pokazalem im zdjecia Ray'a Winstone ich entuzjazm nieco opadl ale nadal nie mogly wyjsc z podziwu nad sila, meskoscia, charyzma, odwaga, ogolnie mowiac herosowatowoscia i mitycznobohaterskoscia Beowulfa-faceta, pokazana w filmie i wyemitowana przez tytulowa postac. Teraz ja ide konfrontowac obraz ze znana sobie literatura. Pewnie zabraknie mi czystego kinowego zachwytu widza, bo siedzi we mnie krytyk.
po przeczytaniu spalić monitor
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
Cholera, rzuciłem temat i zapomniałem, że go rzuciłem. Zdolny jestem:-P
Dlatego właśnie podkreśliłem w tytule tematu, że chodzi mi o film Zemeckisa - bo pozostałych dwóch ekranizacji poematu nie widziałem (jeszcze) i nie mogę się o nich wypowiadać. Co do przenoszenia akcji do przyszłości - jeśli zostały zachowane te same wartości, a akcja nie została sprowadzona do wybuchowo-strzelankowego tworu Matriksopodobnego, to jestem w stanie zaakceptować taki chwyt.Meduz pisze:Nie widziałem "Beowulfa" Zemeckisa, więc nie mogę wypowiadać się o nim. Ale widziałem "Beowulf. Pogromca ciemności" z Christopherem Lambertem w roli głównej. To dopiero była zbrodnia na poemacie. Scenarzyści umieścili akcję w post-apokaliptycznej przyszłości.
Prawda - ale w tym filmie szczególnie rzucało się to w oczy. Ale pewnie we mnie, wikingomanie, siedzi po prostu podobny wewnętrzny krytyk, co w mr. marasie. I to ten krytyk skłania mnie do marudzenia na tę produkcję, a ignorowania hollywoodzkich chwytów w innych historycznych/mitologicznych filmach.GGG pisze:Takie zbrodnie dokonują się przy prawie każdej adaptacji klasyki czy historii na potrzeby holyłudu.
Ale za to w innych miejscach go spłycili. No, ale dobrze - przyjmuję do świadomości ten argument i się w pewnym stopniu mogę z nim zgodzić.GGG pisze: Zemeckis nie jest tu chyba największym winowajcą. Jego Beowulf nie spłaszcza oryginału, jak to zwykle bywa, lecz buduje swoją wersję trochę obok niego. Z interpretacjami poematu przez scenarzystów można się nie zgadzać, ale trzeba im oddać, że nie uprościli materiału, lecz go o dziwo miejscami pogłębili.
Pod względem scenograficznym filmowi niczego nie zarzucam. Mi też się ta dbałość o szczegóły podobała. I cieszę się, że twórcy nie sięgneli do stereotypu, wedle którego wiking koniecznie musi nosić hełm z rogami (co jest absolutną nieprawdą). Plus za to dla filmu.Olaf pisze:Co do Zemeckisa i jego dzieła, to przy kolejnym oglądaniu zwróciłem baczniejszą uwagę (takie zboczenie) na historyczność strojów i wyposażenia w tym filmie. I za parę motywów muszę reżysera, a może bardziej scenarzystę, pochwalić. Chodzi o miecz wręczany Beowulfowi. Oręż po ojcu, czy też dziadku. I fajne jest to, że wszyscy tam noszą broń z epoki wikińskiej (okołometrowe głownie i charakterystyczne głowice mieczy), a miecz "po przodku" ma wyraźne cechy (chodzi o jelec) broni z wcześniejszej epoki Wędrówek Ludów.
A dlaczego to ma być uznawane za wadę filmu? Czyż nie jest to zgodne z mentalnością i światopoglądem wikińskim? Każdy najlepiej rozumie własną religię (taa, i mówię to ja, ateista:-P), a jak się go zmusza do wyznawania innej, nie można oczekiwać, że bez mrugnięcia okiem zaadaptuje nowe obyczaje i wierzenia. Dla przykładu: plemiona germańskie nawracano na chrześcijaństwo; Germanowie zgodzili się wyznawać wiarę w Jezusa, ale gdy tylko następowała jakaś katastrofa lub kataklizm, zaraz rzucali w diabły Chrystusa i świętą Trójcę i biegli do świątyń modlić się do Odyna, Thora i reszty skandynawskiej śmietanki panteonowej.Olaf pisze:Zauważam też pewną tendencję w takowych Beowulfach, Królach Arturach itp. produkcjach - podjeżdżanie chrześcijaństwa jako religii ludzi słabych, niezrozumiałej dla ludów Północy. Jak to powiedział Beowulf: "Chrześcijaństwo zabrało nam bohaterów, a dało męczenników."
A, chętnie. Nie omieszkam zajrzeć.Coleman pisze:O roznicach miedzy poematem, a scenariuszem pisal w swoim blogu Gaiman. Polecam, zawszec to opinia z pierwszej reki.
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Właśnie obejrzałem sobie Boewulfa. Podobał mi się. Widywałem filmy, których scenarzyści traktowali oryginalne wątki z dużo większą swobodą.
A przy okazji: zauważyliście, że Ray Winston jest jedynym aktorem z serialu "Robin Hood" (tego z muzyką Clannadu), który zaistniał w kilku filmach poza serialem? On to przecież był np. rycerzem Borsem w ostatnim mordzie na legendzie o królu Arturze.
A przy okazji: zauważyliście, że Ray Winston jest jedynym aktorem z serialu "Robin Hood" (tego z muzyką Clannadu), który zaistniał w kilku filmach poza serialem? On to przecież był np. rycerzem Borsem w ostatnim mordzie na legendzie o królu Arturze.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
Poematu nie czytałem, więc o rozbieżnościach wypowiedzieć się nie mogę. Natomiast o samym kształcie filmu chętnie porozmawiam.
Sama grafika jest nierówna. Niektóre postacie wyglądają bardzo ładnie, inne przeciętnie, albo kiepsko (statyści na imprezie). Współczesna technologia renderingu oferuje dużo więcej.
Ja żałuję, że na temat takiej animacji wybrano właśnie Beowulfa, a nie jakieś współczesne fantasy z krasnoludami walącymi po łbach złe demony, czarodziejami miotającymi ogniste kule na wszystkie strony, czy też nadzwyczaj zręcznymi elfami uprawiającymi elfickie kung-fu.
Byłaby to wprawdzie akcja, akcja, akcja, ale oglądałoby się niezwykle przyjemnie.
Niestety się nie zgodzę. Technologia jakiej użyli twórcy Beowulfa daje ogromne możliwości, jeśli chodzi o widowiskowość scen. Widowiskowości było zdecydowanie zbyt mało. Walkom daleko było do dynamizmu choćby takiego LotR-a, a przecież aktorzy nie byli spętani prawami grawitacji, czy możliwościami własnych ciał. Kamera mogła istnieć w dowolnym punkcie sceny i poruszać się w dowolny sposób. Nie skorzystano z tego.Bardzo dobra muzyka, świetna grafika (za wyjątkiem zbyt krótkich szyi u koni), walki widowiskowe niczym z gry komputerowej, a w wersji 3D film jest jeszcze lepszy.
Sama grafika jest nierówna. Niektóre postacie wyglądają bardzo ładnie, inne przeciętnie, albo kiepsko (statyści na imprezie). Współczesna technologia renderingu oferuje dużo więcej.
Ja żałuję, że na temat takiej animacji wybrano właśnie Beowulfa, a nie jakieś współczesne fantasy z krasnoludami walącymi po łbach złe demony, czarodziejami miotającymi ogniste kule na wszystkie strony, czy też nadzwyczaj zręcznymi elfami uprawiającymi elfickie kung-fu.
Byłaby to wprawdzie akcja, akcja, akcja, ale oglądałoby się niezwykle przyjemnie.
- mr.maras
- C3PO
- Posty: 839
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34
I tu sie mylisz, filmy robione w technologii 3D nie moga byc zbyt widowiskowe poniewaz to sie po prostu nie sprawdza w kinie. przesadna akcja, dynamika, widowiskowosc - to nie sa argumenty kina 3D, widz dostaje oczoplasu. Wiedzial o tym Zameckis (jego film nabiera zapewne nowej jakosci w salach z IMAX) i wie o tym Cameron konczacy "Avatara".mathix pisze:Niestety się nie zgodzę. Technologia jakiej użyli twórcy Beowulfa daje ogromne możliwości, jeśli chodzi o widowiskowość scen. Widowiskowości było zdecydowanie zbyt mało. Walkom daleko było do dynamizmu choćby takiego LotR-a, a przecież aktorzy nie byli spętani prawami grawitacji, czy możliwościami własnych ciał. Kamera mogła istnieć w dowolnym punkcie sceny i poruszać się w dowolny sposób. Nie skorzystano z tego.Bardzo dobra muzyka, świetna grafika (za wyjątkiem zbyt krótkich szyi u koni), walki widowiskowe niczym z gry komputerowej, a w wersji 3D film jest jeszcze lepszy.
po przeczytaniu spalić monitor
Pełnometrażowe animacje 3D, szczególnie te o tematyce fantasy powinny stylem i klimatem nawiązywać do cinematiców robionych do gier. Filmy do takich produkcji jak Warcraft III czy Mark of Chaos, to świetnie wykonane, wizualne arcydzieła. Wiem, że łatwiej jest dopracować dziesięć minut materiału jak dziewięćdziesiąt i że nie powinno się pełnego metrażu wypychać akcją po brzegi. Jednak w Beowulfie za bardzo postawiono na dialogi (dość kiepskie niestety), które obnażyły słabości technologii 3D.
Od widowiskowości i akcji widz wcale nie musi dostać oczopląsu. Wystarczy odpowiednia praca kamery, która nie będzie utrudniać śledzenia akcji.
Uważam, że decyzja o zrobieniu pełnometrażowej animacji, zamiast aktorskiego filmu, powinna być czymś uzasadniona. Tutaj IMO to był bardziej pokaz technologii jak chęć wykorzystania jej, do opowiedzenia ciekawej historii.
Niemniej wydaje mi się, że rozmawiamy o dwóch różnych filmach, bo Ty widziałeś go (jak rozumiem) w IMAX-ie, w pełnym 3D. Moje doznania, były niestety bardziej płaskie.
Od widowiskowości i akcji widz wcale nie musi dostać oczopląsu. Wystarczy odpowiednia praca kamery, która nie będzie utrudniać śledzenia akcji.
Uważam, że decyzja o zrobieniu pełnometrażowej animacji, zamiast aktorskiego filmu, powinna być czymś uzasadniona. Tutaj IMO to był bardziej pokaz technologii jak chęć wykorzystania jej, do opowiedzenia ciekawej historii.
Niemniej wydaje mi się, że rozmawiamy o dwóch różnych filmach, bo Ty widziałeś go (jak rozumiem) w IMAX-ie, w pełnym 3D. Moje doznania, były niestety bardziej płaskie.
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
Na "Beowulfa" nigdy nie patrzyłem jak na fantasy, a sam film, owszem jest trochę toporny animacyjnie, ale fajerwerkowatość graficzna nie dodałaby mu (w moich oczach) paru gwiazdek jakości. Dialogi kiepskie? Film jest na podstawie eposu i jak sie orientuję jest to najbliższa eposowi adaptacja, więc i dialogi są zbliżone do tych z eposu. To tak jakby sie czepiać, że w "Panu Tadeuszu", czy u Szekspira mówi się wierszem. :)mathix pisze:Pełnometrażowe animacje 3D, szczególnie te o tematyce fantasy powinny stylem i klimatem nawiązywać do cinematiców robionych do gier. Filmy do takich produkcji jak Warcraft III czy Mark of Chaos, to świetnie wykonane, wizualne arcydzieła. Wiem, że łatwiej jest dopracować dziesięć minut materiału jak dziewięćdziesiąt i że nie powinno się pełnego metrażu wypychać akcją po brzegi. Jednak w Beowulfie za bardzo postawiono na dialogi (dość kiepskie niestety), które obnażyły słabości technologii 3D.
Najpiękniejszą dla mnie ekranizacją tego dzieła jest "Beowulf i Grendel" sprzed kilku lat, zrealizowany bardzo surowo, bez żadnej grafy 3D czy komputerowych efektów specjalnych, z Gerardem Butlerem w głównej roli. Gdy patrzeć na to jak na film fantasy (tak większość pewnie ten film przyjmowała) to jest to miernota niemiłosierna. Kiedy jednak ogląda się film okiem fascynata tamtych czasów (schyłek Wędrówek Ludów - początek epoki wikińskiej), to jest to najlepszy film jaki zrobiono, niemalże w pełni oddający ducha tamtych wieków. I tak samo wystarczy spojrzeć na nowego Beowulfa - nie z perspektywy filmu fantasy, ale eposu. I wtedy wszystko w tym filmie jest ok - oprócz niedopracowanej komputerowo mimiki twarzy (a zwłaszcza oczy ziały pustką).
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p