Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] Antologia „Gdzieś pod powierzchnią”

Komiks Maciej Tomczak - 13 stycznia 2023
Tytuł: "Gdzieś pod powierzchnią"
Scenariusz: Małgorzata (Goria) Lewandowska, rina, Arnold Woliński, Grzegorz Wawrzyńczak, Emilian Wojnowski, Marcin Bartosz Łukasiewicz,
Grafika: Sandra Jastrzębska, Małgorzata (Goria) Lewandowska, rina, Arnold Woliński, Grzegorz Wawrzyńczak, Borys Pecikozić, Ewa Korycińska, Jan Krusiński,
Cykl: Zapomniane Wizje
Wydawnictwo: Zapomniane Sny,
Typ publikacji: epub, pdf,
Premiera: 6 września 2022
Liczba stron: 64
ISBN (epub): 978-83-67546-01-0
ISBN (pdf): 978-83-67546-00-3
Więcej informacji: Antologia „Gdzieś pod powierzchnią”

Powróćmy jak za dawnych lat… (albo może lepiej nie)

Komiks jest dziedziną sztuki która w Polsce nadal nie cieszy się szczególnym uznaniem. Mimo ponad dwustuletniej historii dla wielu ludzi komiksy pozostają opowieściami przeznaczonymi wyłącznie dla najmłodszych odbiorców, a zainteresowanie nimi przez osoby pełnoletnie traktowane jest jako wyraz pewnej niedojrzałości. Oczywiście w ten sposób komiksy postrzegać mogą tylko ignoranci, niezainteresowani współczesną (czy też w ogóle) kulturą. Spektrum podejmowanych tematów, sposobów prezentacji opowieści czy stylów narracji w komiksie w niczym nie odbiega od innych mediów.

Odchodząc od dotychczasowego schematu zbioru beletrystycznych opowiadań, twórcy cyklu „Zapomniane Sny” zdecydowali się podjąć próbę przygotowania antologii komiksowej. Jej atutem jest opracowanie audiodeskrypcji, czyli opisu przeznaczonego dla osób niewidomych, starającego się oddać obraz i jego emocję. Teksty te są zamieszczone jako elementy publikacji nie tylko po każdym komiksie, ale również po ilustracjach. W zbiorze „Gdzieś pod powierzchnią” znalazło się sześć utworów.

Otwierający publikację komiks „Dreams” z rysunkami i scenariuszem Małgorzaty (Gorii) Lewandowskiej to jednostronicowa, ośmiokadrowa historia o dziewczynce, która śniąc o pływaniu, odkrywa na dnie wodnego zbiornika tajemniczą kulę z mroczną zawartością.

Pierwsze spojrzenie na opowieść nasuwa skojarzenie z klasycznym komiksem Roberta Winsora McCay’a „Mały Nemo w Krainie Snów”. Ale to raczej przypadkowa zbieżność lub nadinterpretacja, ponieważ fabuła nie ma zamkniętego charakteru (Nemo najczęściej zaczynał historyjkę zasypiając w łóżku, a na jej końcu spadając z niego, budził się), odbiega od niego również humorem czy ogólną jakością. Rysunek autorki jest prosty, skupiony właściwie wyłącznie na postaci dziewczynki. Brak jest jakichkolwiek szczegółów, chyba że za takie uznać kilka wodorostów czy też trzy niewielkie rybki. Nawet w pokoju dziewczynki narysowane jest tylko samo łóżko. Tu zresztą można pokusić się o wytknięcie błędu czy nieścisłości, ponieważ ten kadr sprawia wrażenie, jakby dziewczynka spała w śpiworze, leżąc na pościeli.

Drugą opowieścią antologii jest „Ukorzenianie” autorstwa riny. Na sześciu stronach widzimy nastoletnią dziewczynkę lub młodą kobietę – przyjęty styl rysunku (manga) utrudnia jednoznaczną identyfikację – wykonującą dość nietypową pracę. Wydaje się, że podstawą dla pomysłu riny było odwołanie do historii opowiadanych małym dzieciom, jakoby te pojawiały się na świecie w główce kapusty. To niewinne kłamstwo zostaje twórczo rozwinięte.

Komiks jest „niemy”, pozbawiony słów wypowiadanych przez bohaterkę, onomatopei czy komentarzy padających ze strony narratorki. Autorka ciekawie operuje kadrami, zarówno technicznie (zmienna wielkość i układ), jak i merytorycznie (różne ujęcia). Mimo wszystko śledzenie fabuły utrudniają niekiedy zbyt szybkie przejścia w ukazywaniu akcji, przez co trzeba domyślać się, co dokładnie wydarzyło się między kadrami.

Trzeci komiks, „Łeb” napisany i narysowany przez Arnolda Wolińskiego, to kolejny jednostronicowy, tym razem czterokadrowy komiks, ukazujący monolog tytułowego łba. To rodzaj żartu czy zabawy obrazem i słowem. Bowiem ilustracje współgrają z wypowiedziami łba – wygląd głowy zmienia się w zależności od padających słów. Przy czym autor nie jest konsekwentny, gdyż pierwszy kadr pozbawiony jest adekwatnego przeobrażenia.

Czwartą częścią antologii są „Gwiezdne wrota” Grzegorza Wawrzyńczaka. Na siedmiu stronach czytelnik śledzi losy anonimowego młodego mężczyzny, któremu udaje się wejść do stojącej w miejskim parku piramidy. Protagonista, chociaż korzysta ze schodów prowadzących najwyraźniej w głąb ziemi, nie trafia jednak do piekła, lecz na imprezę, a tam spotyka dziewczynę, z którą wychodzi na powierzchnię.

Styl Wawrzyńczaka nawiązuje do komiksów undergroundowych – rysunki sprawiają wrażenie nieco chaotycznych, nieprecyzyjnych, a nawet „brudnych”, choć autor pierwszym, jednostronicowym kadrem stara się wyraźnie zaznaczyć, że potrafi być również precyzyjny i dokładny w swej pracy. Niezależnie od tych starań trzeba wyraźnie powiedzieć, że w części ilustracji zgubiona jest perspektywa. W komiksie niemal nie padają żadne słowa, ale jednocześnie nie jest on niemy. Pojawiają się onomatopeje, a wypowiedzi występujących postaci są przedstawione w formie piktogramów. To jednak nieszczególnie pomaga zrozumieć fabułę.

Dwustronicowy komiks „Unaocznieni” ma troje autorów. Za pomysł i napisanie scenariusza odpowiadał Emilian Wojnowski, za rysunek Borys Pecikozić, a za liternictwo Ewa Korycińska. Historia opowiada o rybaku, do łódki którego przypływa za nietypowym połowem syrena. Niestety, niezrozumienie międzygatunkowe prowadzi do przykrych dla człowieka konsekwencji.

Komiks należy pochwalić za bardzo ładne, realistyczne rysunki oraz kolorystykę. Natomiast – podobnie jak w przypadku „Gwiezdnych wrót” – również w „Unaocznionym” występuje problem z perspektywą. Opowieść, choć ma mieć humorystyczny charakter, nie jest spójna logicznie. Właściwie nie wiadomo, skąd nagle w wodzie pojawiają się rekiny, a przede wszystkim dlaczego rzeczywiście postacie rybaka i syrenki nie mogły dojść do porozumienia.

Ostatni komiks antologii to „Szajby, fioły i bziki z upadkiem cywilizacji w tle” ze scenariuszem Marcina Bartosza Łukasiewicza oraz rysunkami Jana Krusińskiego. W postapokaliptycznym świecie anonimowy bohater razem z psem Maksem przemierza podziemia Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, gdzie znajduje się szczelina prowadząca do innego świata. Na drodze protagonisty pojawiają się coraz bardziej groteskowi przeciwnicy, ale zamiast ostatecznego pojedynku dochodzi do niespodziewanego zwrotu akcji.

Komiks trzyma się bardzo mocno undergroundowego stylu. Nie tylko pod względem ilustracji, ale również – a może przede wszystkim – fabuły, z licznymi metakomentarzami czy bezpośrednimi wypowiedziami bohatera zwróconymi do czytelników. Zatem opowieść nie ma szczególnego sensu, choć zachowuje wewnętrzną logikę, a staje się wyłącznie przyczynkiem do kolejnych, coraz bardziej absurdalnych wydarzeń. Niektóre zabiegi autorów trudno zrozumieć, na przykład dlaczego pies Maks jako jedyny jest wyróżniony kolorem.

Dodatkowo na końcu zbioru „Gdzieś pod powierzchnią” znajdują się jednostronicowe ilustracje Małgorzaty (Gorii) Lewandowskiej, riny oraz Grzegorza Wawrzyńczaka. Przy czym właściwie tylko pierwsza stanowi nawiązanie do komiksowej fabuły, niejako domykając opowieść „Dreams”.

Zebrane komiksy, zarówno pod względem jakościowym, jak i merytorycznym, nieodzownie kojarzą się z różnego rodzaju czasopismami i magazynami, jakie ukazywały się na rodzimym rynku w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Wtedy dominował styl typowy dla komiksów undergroundowych – rysunki były nierzadko nieprecyzyjne, postacie, podobnie jak przedmioty, umowne, kolorystyka czarno-biała lub z odcieniami szarości. Trzeba powiedzieć że najczęściej nie był to do końca świadomy zabieg ilustratorów, ale raczej wyraz ich braku umiejętności i dopiero podejmowania pracy nad własną techniką. Dość podobnie sprawa miała się ze scenariuszami. Z bliżej nieznanych przyczyn ich autorzy uciekali od prostych opowieści czy schematów, za nic mając sobie wyraźny początek, środek i koniec opowieści. Wychodziły z tego miałkie, jakoby filozoficzne komiksy, przez które ciężko było przebrnąć.

I trochę tak ma się właśnie sprawa z historiami zebranymi w antologii „Gdzieś pod powierzchnią”. Autorki i autorzy tworzą po prostu nazbyt wymyślne opowieści, przez co stają się one niespójne, bez zrozumiałego znaczenia, a nawet pozbawione sensu. Rysunki dość ogólnikowe, bez wielu szczegółów, rażące niedopracowaniem i brakami warsztatowymi, błędami w kompozycji czy perspektywie. W konsekwencji zbiór trudno uznać za coś więcej niż eksperyment, do tego zakończony porażką.

Komiksy, jawiące się części konsumentów czy odbiorców kultury jako dzieła niepoważne i prostackie, bywają podobnie potraktowane przez samych twórców, nawet tych uznających ich wartość. Innymi słowy, komiks wydaje się medium na tyle prostym, iż nie wymaga szczególnego zaangażowania, żeby przygotowane dzieło było nie tylko komunikatywne, ale też dobre. Nic bardziej mylnego. Komiksowy język jest specyficzny i subtelny, operujący wieloma odrębnymi aspektami. W związku z tym, o ile łatwo jest narysować komiks – tak, jak analogicznie łatwo jest nagrać film czy napisać książkę – o tyle zdecydowanie trudniej jest zrobić to w sposób właściwy, nie tyle już intrygujący, co zwyczajnie przyjemny dla jego odbiorcy. Antologia „Gdzieś pod powierzchnią” jest niestety tego dobrym przykładem.

 

Maciej Tomczak

Mogą Cię zainteresować

Antologia „Interwencja informatyka”
Fantastyka Fahrenheit Crew - 14 października 2021

Na początku października (6.10.2021 r.) ukazała się kolejna darmowa/charytatywna antologia opowiadań z…

Antologia „Tu był las”
Fantastyka Zapomniane Sny - 17 stycznia 2023

Kilka podstawowych informacji na temat się darmowej/charytatywnej antologii „Tu był las”, wydanej…

[Recenzja] Antologia „Obcość”

Piąty tom cyklu antologii ze stajni „Zapomnianych Snów” tym razem narzucił pisarzom…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit