Autor: Rob Hart,
Grafika: Tal Goretsky, Magdalena Zawadzka,
Tytuł oryginalny: "Assassins Anonymous"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna Owca,
Redakcja: Ida Świerkocka,
Korekta: Michał Zgutka, Maciej Korbasiński,
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 29 stycznia 2025
Wydanie: 1
Liczba stron: 288
Format: 13x21 cm
ISBN: 978-83-825299-3-7
Cena: 49.99 PLN
Więcej informacji: Rob Hart „Anonimowi Skrytobójcy”
Piąte – nie zabijaj
Kiedy ma się jakiś problem, dobrym rozwiązaniem jest znalezienie grupy wsparcia, która pomoże nam się z nim uporać albo chociażby pokaże, że nie jesteśmy z tym sami. I tak Anonimowi Alkoholicy spotykają się w jakimś przytulnym miejscu, najlepiej z dala od sklepu monopolowego. Natomiast Anonimowi Skrytobójcy… cóż, oni starają się nikogo nie zabić. I szukają miejsca, gdzie nie tylko nie będą osądzani przez innych, równie morderczych osobników, ale są też będą bezpieczni przed pracodawcami byłymi i obecnymi oraz żądnymi zemsty bliskimi ich ofiar.
Mark jest jednym z takich zawodowych zabójców na zlecenie. Ba, jednym z lepszych skrytobójców w tym fachu, a sam jego przydomek paraliżuje ludzi z branży. Ale jest też człowiekiem zmęczonym dotychczasowym życiem, pełnym żalu i rosnących w nim wyrzutów sumienia. Krótko mówiąc, dopadło go wypalenie zawodowe i chce rzucić to wszystko w cholerę. Udało mu się odciąć od agencji, dla której pracował, i od miesięcy nikogo nie zabił, a teraz właśnie zmierza ku kolejnemu krokowi ku wyzdrowieniu – bo i Alkoholicy, i Asassyni mają podobny zestaw progów do pokonania – polegającemu na przeproszeniu rodzin ofiar lub jakiejś formie zadośćuczynienia. Nawet zrobił już podręczną listę, a warto wspomnieć, że znajdowali się tam i dyktatorzy, i politycy, i aktywiści oraz inni wpływowi ludzie. To znaczy Mark zmierzałby do kolejnego kroku, gdyby równy gość (dwa na dwa) z rosyjskim akcentem nie napadł go znienacka i nie zrobił mu z czterech liter jesieni średniowiecza, zostawiając go z dziurą w brzuchu, za to bez bezcennego notesu. Do czego by nie doszło, gdyby Mark twardo nie trzymał się tego całego „niezabijania”. I właśnie wtedy historia tak naprawdę dopiero się zaczyna.
Mark w jednej chwili traci wszystko. Nie wie, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem. Nie wie, jak Rosjanin go namierzył. Nie wie, po co mu jego notes. A przede wszystkim nie wie, co robić dalej, bo w którą stronę się nie obróci, d**a z tyłu. Zostaje sam. No… z kotem. I z silnym przeświadczeniem, że nie zaprzepaści swojego wysiłku w krokach do niezabijania tylko dlatego, że teraz to jego ktoś chce zabić. Wyrusza więc w podróż przez pół świata po zbieranych naprędce okruszkach informacji, próbując wyplątać się z tej kabały, a jednocześnie nikogo nie ukatrupić w procesie, choć jakiś głos z tyłu głowy, głos jego drugiej, silniejszej osobowości, tego „urodzonego mordercy”, wciąż mu powtarza: „Wybierz łatwe rozwiązanie, wypruj im wszystkim flaki”.
Książkę czyta się szybko i sprawnie, a fabuła idealnie nadaje się na scenariusz typowego amerykańskiego filmu akcji. Jeden wątek jest dosyć przewidywalny, szczególnie że autor kilkakrotnie łopatologicznie pokazuje „o tu, patrz tu, tu jest podwójne dno”, drugiego nie spodziewałam się w ogóle, więc całkiem możliwe, że dałam się złapać w pułapkę mydlenia oczu, by umknęła mi jedna rzecz, bo skupiłam się na innej. Jeśli tak, gratulacje, panie Hart, wnyki zatrzasnęły się skutecznie.
Wady? Pewne są, ale nie na tyle duże, by zepsuć przyjemność lektury. Mogłabym się przyczepić do mało skomplikowanej fabuły – ale jeśli potraktujemy książkę jak łatwy, rozrywkowy akcyjniak, to dokładnie to dostajemy – czy tego, że większość postaci ma po dwie cechy na krzyż, o ile uznamy, że „łysy” jest cechą. Nie do końca jestem również przekonana do tłumaczenia przezwiska głównego bohatera, szczególnie że mówimy o cytacie biblijnym, gdzie naprawdę można było wylosować bardziej przerażającą i złowróżbną wersję, bo ta wybrana przez wydawcę jest co najwyżej żenująco śmieszna. Ale, jak wspominałam, to szczegóły niepsujące aż tak całości lektury. Rob Hart sprzedaje nam prostą i starą jak świat przypowieść, że granica ludzkiej moralności jest równie cienka jak różnica między zabawą w kotka i myszkę a pełnowymiarową wojną w „znajdź i zniszcz”. I ja to kupuję.
Warto też wspomnieć, że Rob Hart, choć może niespecjalnie rozpoznawalny jako autor w kraju nad Wisłą, debiutantem nie jest. Wcześniej wydał już powieści „Magazyn” (w Polsce wyszła w wydawnictwie W.A.B.) oraz „The Paradox Hotel” (jeszcze nieprzetłumaczona), a także serię kryminałów o Ashu McKennie. Pracował również jako wydawca książek i dziennikarz polityczny, więc pisanie zna praktycznie od podszewki i to od każdej możliwej strony.
Co istotne, książka „Anonimowi skrytobójcy” w oryginale wyszła w 2024 roku i poza nieco podobnym tytułem oraz delikatnie podobnym wątkiem fabularnym nie ma wiele wspólnego z filmem z 2019 pt. „Anonimowi Mordercy” (Killers Anonymous), choć i tu i tu pomysłem wyjściowym jest zbierająca się w kółeczku zabójcza grupa wsparcia. Co ciekawe, prawa do sfilmowania recenzowanej tu książki Roba Harta zostały sprzedane rok przed jej publikacją, wiec kto wie, może niedługo doczekamy się ekranizacji łączącej Johna Wicka, Bullet Train i Sakamoto Days. W sumie… oglądałabym.
Anna Szumacher

[Recenzja] „Tkając świt”, Elizabeth Lim
We need YA, wydawca „Tkając świt” (i następującej po nim „Snując zmierzch”),…

Shazam! DC nie wszystko zepsuje?
Filmy DC nauczyły mnie, żeby nie oczekiwać od nich za dużo, zatem idąc do kina na Shazam! nie…

Między piekłem a niebem
Agnieszka Hałas Po stronie mroku RW2010 Stron: 291 Cena: 9,00 zł …