Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Metafizyka nie służy Caine’owi

Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 26 marca 2012

ostrzetyshaMatthew Woodring Stover

Ostrze Tyshalle`a

Tłum. Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła

MAG, 2009 (tom I); 2010 (tom II)

Stron: 483 (tom I); 491 (tom II)

Cena: 35,00 (za tom)

 

Po drugi tom cyklu Stovera sięgałam z najlepszymi przeczuciami, w dodatku będąc w tej komfortowej sytuacji, że miałam do dyspozycji od razu całość, jako że od premiery drugiej części „Ostrza Tyshalle’a” upłynęło już sporo czasu, a nawet zdążył się ukazać tom trzeci – „Caine Czarny Nóż”. Po przeczytaniu dwójki do trójki jednak nadmiernie spieszyć się nie będę, bo poziom opowieści, zwłaszcza w drugiej połowie, wyraźnie spadł.

Pierwsza część „Ostrza…” nie wróży rozczarowania. Sytuacja wyjściowa Hariego Michaelsona, który, jak pamiętamy, dostał magicznym mieczem w kręgosłup, nie jest godna pozazdroszczenia. Choć osiągnął wszystko – pokonał Studio, a nawet stanął na czele oddziału w San Francisco, pokonał system kastowy, stając się Administratorem, ocalił ukochaną i uwięził Ma’elkotha w swoim świecie, czuje się przegrany. Na Ziemi najnowsza technika umożliwia mu samodzielne poruszanie się (choć urządzenie wspomagające rdzeń kręgowy miewa liczne i kłopotliwe resety). W Nadświecie, jako Caine, byłby sparaliżowany od pasa w dół. Caine umarł, a Hariemu kiepsko wychodzi udawanie, że się z tym pogodził. Klasyczne pyrrusowe zwycięstwo.

Kiedy jednak w Nadświecie wybucha tajemnicza epidemia, Administrator Michaelson znowu zaczyna czuć, że żyje i ma coś do zrobienia. Okazuje się, że nie potrzebuje sprawnych nóg, by rzucić wyzwanie tajemniczej sile, zwanej w legendach elfów Ślepym Bogiem. Gdy jego poukładane życie wali się jak domek z kart, Caine, paradoksalnie, zaczyna się odbudowywać.

Stover jak zwykle sprawnie radzi sobie z prowadzeniem narracji, wprowadza kilka nowych istotnych postaci, by część historii opowiedzieć z ich punktu widzenia, nie porzuca także starych znajomych z „Bohaterowie umierają”. Dodatkowym smaczkiem jest większy wgląd w młodość, początki szkolenia, a także dzieciństwo Hariego. Problem pojawia się, gdy autor zaczyna za mocno kombinować z magiczno-technicznymi wytrychami. Trudno w tym miejscu wejść w szczegóły, ale cała idea Ślepego Boga i pewne magiczne triki, bez których fabuła by po prostu nie zaistniała, są tak groteskowo rozdmuchane, że kompletnie nie pasują do konwencji znanej z pierwszego tomu cyklu. Jasne, i wtedy zdarzały się naciąganie zbiegi okoliczności oraz umownie zwane „cuda na kiju”, występowały jednak w mimo wszystko akceptowalnym natężeniu. Tym razem przesłaniają cały rozrywkowy potencjał, irytują swoją bełkotliwością, piętrowością i – momentami – karykaturalną wprost obrzydliwością.

Autor lepiej by zrobił, trzymając się prostoty, a nie nurkując w odmęty magiczno-metafizycznych kocopałów. Druga część drugiego tomu to pasmo negatywnych zaskoczeń, w które zagłębiałam się z rosnącym zdumieniem, a pod koniec już dosłownie nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Byłam zła na Stovera, bo cały czas próbował przemycić może nie rewolucyjne, ale sensowne prawdy, które jednak niknęły pod bezsensownymi rekwizytami.

„Ostrze Tyshalle’a” to powieść przeraźliwie nierówna i chyba nie ma takiego kołka do zawieszania niewiary, który by wytrzymał ciężar niektórych zaprezentowanych na jej kartach pomysłów. Wciąż jednak jest to historia o Cainie, sympatycznym facecie bez skłonności do introspekcji, którego okoliczności przyrody wpakowały po szyję w gnojownik, a on, choć pozornie pozbawiony jakichkolwiek szans, nie składa broni. Bogowie, artefakty i własny szwankujący układ nerwowy sprzysięgły się przeciwko niemu, a jemu w to graj. Choć nie nazwałby się bohaterem, już nie, ciągle walczy. Warto popatrzeć na te zmagania, mimo wszystkich okalających je absurdów.

Agnieszka Chojnowska




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Horror czy nie horror?

Nie jestem szczególnie zagorzałą miłośniczką horrorów, nie jestem też ich wrogiem. Owszem,…

Morza i oceany świata

Było ich wielu, lecz pamiętamy tylko nielicznych. Na szczęście Agnieszka Chodkowska-Gyurics i Roger Crowley o nich nie zapomnieli.…

Osiem wariantów rzeczywistości
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 23 marca 2015

Tytuł: „Niedoczekanie” (e-book) Autorzy: Krzysztof Kochański, Hanna Fronczak, Przemysław Hytroś, Iwona Kowalczyk,…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit