Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] „Gorath. Droga gniewu” Janusz Stankiewicz

Tytuł: "Gorath. Droga gniewu"
Autor: Janusz Stankiewicz,
Grafika: Joanna Halerz,
Cykl: Gorath
Wydawnictwo: Sinister Project,
Redakcja: Anna Grzeszczyk,
Korekta: Aleksandra Wicik,
Lektor: Mikołaj Krawczyk,
Typ publikacji: papier, ebook, audiobook,
Premiera: 24 października 2024
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka,
ISBN: 978-83-971490-3-8
Cena: 48 PLN
Cena (ebook): 15
Cena (audiobook): 48 PLN
Więcej informacji: Janusz Stankiewicz „Gorath. Droga gniewu”

Preludium końca

Pisarze mają różne podejście do swojej twórczej pracy. Pewna grupa, zanim przystąpi do jakże nudnej, acz zasadniczej czynności pisania, z najdrobniejszymi szczegółami planuje opowieść tak, by dokładnie mieć w głowie (lub notatkach) scena po scenie całą historię. Przypomina to trochę występ komików, których pozornie spontaniczne czy improwizowane skecze mają szczegółowo ułożone wszystkie linie dialogowe. Przeciwieństwem takich literatów są osoby mające wyłącznie ogólny zarys fabuły obejmujący jej początek, a niekiedy nawet i koniec. Akt pisania staje się wtedy dość niepewny, ponieważ nie wiadomo, dokąd może poprowadzić środek intrygi. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co jest lepsze. Zwykle bowiem, tak jak w codziennym życiu, działając z planem bądź nie, coś zawsze potrafi zaskoczyć i wywrócić wszystko do góry nogami.

Jeśli chodzi o rozpoczęcie „Drogi gniewu”, bez większego wahania można przytoczyć powiedzenie: historia kołem się toczy. Gorath, jeszcze niedawno szukający spokoju w odległych nadmorskich krainach („Krawędź Otchłani”), kolejny raz przypadkiem wplątał się w przerastającą go swym rozmiarem intrygę. Uwięziony, w końcu ponownie trafia przed oblicze Kathany Marr (niczym w „Uderz pierwszy”), a ta, mimo niedawnej zdrady wojownika, znowu daje mu szansę na odkupienie win. Co oczywiście wiąże się ze specjalną i jakże niebezpieczną, wręcz samobójczą misją – eliminacją dawnego towarzysza, elfa Magistra Evelona. Zagrożenie związane z zadaniem pogłębia coraz większy kryzys dotykający Imperium Orków. Buntują się ludzie, buntują się elfy, a największa niepewność wiąże się z nieuchronnie zbliżającą się inwazją. Toczące się w tle wielkie polityczne spiski i knowania wreszcie znajdą ujście. To bez wątpienia będą ciekawe czasy.

Czytelnicy, którzy nieszczególnie pamiętają poprzednie tomy opowiadające o przygodach tytułowego półorka, nie muszą obawiać się konieczności ich powtórnej lektury (chociaż warto!), ponieważ na wstępie „Drogi gniewu” znajdują się streszczenia obu książek oraz wykaz dotychczas występujących w fabule postaci. Autor najwyraźniej założył, że czas, jaki upłynął od premiery jego debiutu „Gorath. Uderz pierwszy” – a są to już przeszło dwa lata – przynajmniej u części odbiorców mógł przyczynić się do powstania luk w wiedzy o przedstawionym świecie. Tego typu skróty nie są zabiegami zbyt częstymi ani tym bardziej typowymi, ale w tym konkretnym przypadku jak najbardziej potrzebnymi. Imaginacja Janusza Stankiewicza objawia się bowiem między innymi tendencją do namnażania osób i miejsc o imionach i nazwach dość egzotycznych czy skomplikowanych, a właściwie – po prostu trudnych do wymówienia (a czasami i zapamiętania). Stąd pomysł jest godny pochwały.

Tym bardziej że w fabule wiele się dzieje. Może nie u samego Goratha, który czas spędza w dużym stopniu na gromadzeniu wokół siebie dawnych towarzyszy (a raczej towarzyszek) i odzyskaniu ich zaufania. Za to Kathana Marr podejmuje różnego rodzaju działania na rzecz obrony Imperium, a jej rywal, Kathan Bovis-Tor, musi pogodzić się z nową rolą, nie tyle współpracownika, co poddanego Vigo van Thorna. Poszczególne wątki nie nakładają się na siebie, a zatem każda z postaci mierzy się z własnymi przeciwnościami losu. Struktura powieści jest jednak bardzo precyzyjna i nieustannie utrzymuje zainteresowanie czytelnika wydarzeniami następującymi u kolejnych bohaterów.

Co więcej, fakt, że część przedstawionych epizodów rozgrywa się w różnych rejonach orkowego mocarstwa, a fabuła nie jest skupiona wyłącznie na pierwszoplanowej, wymienionej powyżej trójce, pozwala autorowi bliżej zaprezentować charakter i specyfikę wykreowanej krainy. W tym kontekście nie dziwi, że cykl o Goracie rozrósł się z planowanej trylogii do (być może co najmniej) tetralogii. Janusz Stankiewicz nie tylko wyraźnie poprawił swój i tak najzupełniej poprawny – żeby nie powiedzieć dobry – warsztat literacki, ale również nabrał pewności siebie, co pozwala mu swobodniej rozbudowywać, komplikować i zarazem pogłębiać orkowy świat.

Aczkolwiek nieco zaskakuje przemiana do jakiej, przynajmniej częściowo, dochodzi w przypadku Goratha. Na początku „Drogi gniewu” zrezygnowany protagonista ma poczucie, że jego egzystencja, naznaczona nieustanną przemocą, jest pozbawiona sensu. Jego odzyskanie ma zapewnić oddanie się Kathanie Marr. Kiedy ten cel osiąga, półork ponownie staje się wielce sprawnym zabójcą eliminującym przeciwników stających mu na drodze w trakcie powierzonej misji, a większość wątpliwości znika.

Egzystencjalne przemyślenia Goratha wydają się zbędnym fragmentem, zarówno jeśli chodzi o toczącą się opowieść, jak i całościowy portret postaci. Może na poły filozoficzne rozważania nie sprawiają wrażenia dodanych na siłę, lecz są niespójne z obrazem, jaki dotąd wyłaniał się z fabuły. Pierwotnie wydawało się, że półork jest kolejnym wcieleniem Conana Barbarzyńcy czy Kane’a, a – jak wiadomo – nie są to osoby mające szczególne wątpliwości względem swoich poległych wrogów, zniszczonych miejsc czy zagrabionych skarbów. I chociaż może taka zmaskulinizowana rzeczywistość nie jest już szczególnie popularna u znacznej części odbiorców współczesnej kultury, nie jest pozbawiona swoistego niepowtarzalnego uroku.

Na oddzielną uwagę, może nie tyle negatywną, ale jednak krytyczną, zasługuje wydanie powieści. Zastosowany format, nieco większy niż w przypadku poprzednich tomów, jest wygodny w przypadku lektury, ale mniej poręczny. Ale to oczywiście drobiazg. Dużo większym mankamentem jest omyłkowa numeracja rozdziałów, a największą bolączką – wygenerowane obrazy. Jakkolwiek estetyczne i pasujące do klimatu książki, to swoją wyraźną nienaturalnością psują ogólny efekt. Jeśli nie było możliwości skorzystania z pracy prawdziwego ilustratora, zdecydowanie można było pominąć ten element graficzny niepasujący do profesjonalnego autora i wydawnictwa.

Teraz przed Januszem Stankiewiczem stoi nie lada wyzwanie. Jakkowiek opowieść o półorku Goracie zmierza wyraźnie do finału, to jednocześnie w trzecim tomie pojawiają się nowe, interesujące motywy, nie tyle zmieniające zasady toczącej się gry, co wprowadzające do niej nowe figury. Wraz z nimi zmienia się również układ sił. Pozwala to przypuszczać, że pisarz może jeszcze nie raz zaskoczyć czytelników. A być może jest i tak, że to bohaterowie swoim nieszablonowym postępowaniem zaskakują samego twórcę. Tego wszystkie będzie można dowiedzieć się z czwartego, prawdopodobnie ostatniego tomu serii.

 

Maciej Tomczak

Mogą Cię zainteresować

A na pieszczoty to trzeba sobie zasłużyć!
Recenzje fantastyczne Ebola - 23 maja 2014

Autor: Matt Mayevsky Tytuł: „Homoseksokracja” Wydawca: Foreknowledge Ltd 2014 Stron: 500 Cena:…

To samo, ale nie tak samo
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 7 sierpnia 2015

Czasem w nasze ręce trafiają książki, o których nigdy nie słyszeliśmy. Do ich czytania zabieramy się bez szczególnych…

O syndromie „Achai” słów kilka

Napisać cykl tak, by w całości utrzymał równy poziom, to wielka sztuka. Na własny użytek sprokurowałam…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit