Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[RECENZJA] „Imperium smoczej blizny. Ucieczka” Wiktoria Czyżycka

Tytuł: "Imperium Smoczej Blizny "
Autor: Wiktoria Czyżycka,
Cykl: Imperium Smoczej Blizny
Wydawnictwo: Wydawnictwo Alegoria,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 16 czerwca 2022
Wydanie: 1
Liczba stron: 420
Format: 14x21 cm
ISBN: 978-83-66767-24-9
Cena: 49.00 PLN
Więcej informacji: Wiktoria Czyżycka „Imperium Smoczej Blizny. Ucieczka”

Recenzja niezdecydowana

Zawsze zastanawiałam się, czy jest sens, by recenzje książek pisały osoby spoza grupy, dla której są one przeznaczone. Lektura książki Wiktorii Czyżyckiej „Imperium smoczej blizny. Ucieczka” spowodowała, że zastanawiam się nad tym jeszcze intensywniej.

Zanim przejdę do rzeczy, chcę zaznaczyć pewien istotny aspekt mojego punktu widzenia. Czyżycka pisała tę książkę, mając 16 lat. Spotyka się pogląd, że skoro autor jest bardzo młody, można wybaczyć mu niedociągnięcia, bo „ma czas, jeszcze się nauczy”. Ja tego podejścia nie podzielam, uważam, że osoba startująca na „dorosłym” rynku powinna być traktowana… jak dorosła właśnie.

Ale ad rem. „Imperium smoczej blizny. Ucieczka” to fantasy momentami bliższa baśni niż „prawdziwej” fantasy. Jeśli przyjąć takie założenie, historia się broni: w baśniach miłość księżniczki do księcia może być siłą sprawczą i motorem do działania, a naiwność bohaterów da się wytłumaczyć właśnie poetyką baśni. I tu właśnie naszła mnie refleksja przytoczona w poprzednim akapicie: mnie motywy działania i skrajna „mentalna nastoletniość” bohaterów odbierały radość z czytania, ale ja wiek nastoletni (i związane z nim gusta) mam już dawno za sobą, przeczytałam setki (a może i nie tylko setki) książek fantasy i zarabiam na życie, poprawiając cudze teksty.

Niestety, żadne odwoływanie się do baśni nie tłumaczy błędów logicznych, które bardzo przeszkadzają w czytaniu. Przykłady? Bohaterka dysponuje potężnym amuletem, który m.in. wpływa na zdrowie – ale nie przychodzi jej do głowy, by użyć go do wyleczenia matki z szaleństwa (ale do wytworzenia sobowtórów, własnego oraz ukochanego księcia, gdy chce uciec z domu, już tak). Księżniczka idzie do walki ze śmiertelnie niebezpiecznymi stworzeniami, ale hełmu nie zakłada, bo chce patrzeć wrogowi w oczy. Kapitan leci na smoku, trzymając w ramionach ranną, nieprzytomną bohaterkę… i zasypia, nie bacząc na to, że mogą ze smoka spaść. I tak dalej. Nie są to niedociągnięcia, nad którymi mogłabym przejść do porządku dziennego.

Dla równowagi: książka ma kilka bardzo przyjemnych plusów. Koncepcja świata jest oryginalna, świeże jest też podejście do elfów, które w niczym nie przypominają „klasycznych” pięknych łuczników wymyślonych przez papę Tolkiena. Przytoczona na początku historia ewolucji rodzaju elfiego i jego powiązanie z rodem smoczym po prostu mnie zachwyciła. Tu autorka zdecydowanie ma coś nowego i „nieogranego” do powiedzenia. Książka jest pierwszą częścią cyklu, więc jest szansa, że temat w dalszych tomach się rozwinie.

Powieść, jak sądzę, została zredagowana, jednak redaktor nie przyłożył się do pracy. Pozostawił wonne kwiatuszki w rodzaju „ciernie ciernistych krzewów”, dopuścił wielokrotnie złożone zdania ciągnące się przez pół strony, które gubią sens. Trochę bardziej skomplikowana jest moja ocena obecności w tekście długich retrospekcji. Z jednej strony bowiem przenoszą nas w przeszłość i możemy poznać wydarzenia, które legły u podstaw przekonań czy nastawienia bohaterów, z drugiej zaś rozbijają tok narracji. Rozumiem, że mają służyć budowaniu napięcia, bo często zostały umiejscowione w tekście w kluczowych momentach fabuły, jednak przy kilku z nich przerzucałam kolejne strony, bo wydawały mi się marginalnie znaczące, a ja chciałam koniecznie wiedzieć „co będzie dalej”.

Książka Wiktorii Czyżyckiej nie jest książką złą. Jeśli czytelnik gustuje w historiach z pogranicza fantasy i baśni, będzie usatysfakcjonowany. Jest naiwna, to jednak niekoniecznie musi być wada. Przytoczona na początku refleksja o pisaniu recenzji przez osobę spoza targetu powraca – niestety nie umiem tej książki ani polecić, ani odradzić jej czytania.

 

Hanna Fronczak

Mogą Cię zainteresować

[RECENZJA] „Projekt Hail Mary” Andy Weir

Sytuacja w „Projekt Hail Mary” jest o tyle jasna, że bohaterowie, zarówno…

[RECENZJA] Antologia „Ścieżki wyobraźni. Rozstaje”

Pomysłodawcy tematu przewodniego zastawili na autorów swoistą pułapkę. Rozstaje przez nich opisywane…

[RECENZJA] „Jak pachnie deszcz?” Simon King, Clare Nasir
Bookiety Hanna Fronczak - 2 grudnia 2020

Autorzy wyszli z założenia, że – skoro napisali książkę popularnonaukową (z akcentem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit