Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] „Lew i Stalker z grzywą”, Magdalena Świerczek-Gryboś

Tytuł: "Lew i stalker z grzywą"
Autor: Magdalena Świerczek-Gryboś,
Grafika: Vivi Ekhart,
Wydawnictwo: SQN,
Redakcja: Paulina Stoparek,
Korekta: Sylwester Gdela,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 17 sierpnia 2022
Wydanie: 1
Liczba stron: 250
Oprawa: miękka,
ISBN: 978-83-821065-9-6
Cena: 39.99 PLN
Więcej informacji: Magdalena Świerczek-Gryboś „Lew i stalker z grzywą”

To może być początek pięknej książki

Ludzkość konsekwentnie kroczy ścieżką ku nieuchronnej samozagładzie. Z tym nie mają nic wspólnego wszechświat czy Ziemia, ponieważ rzeczywistość przez miliardy lat radziła sobie bardzo dobrze bez obecności homo sapiens. I kiedy on zniknie planeta, dalej będzie nieprzerwanie i bezproblemowo istnieć, podobnie jak reszta życia. Natomiast pogłębiający się kryzys stanowi świetny temat dla snucia różnych opowieści. To właściwie nieco paradoksalne, że człowiek z takim entuzjazmem wymyśla i chętnie słucha o swoim ostatecznym zniszczeniu. Oczywiście, czasami daje sobie również jakąś nadzieję.

W zbiorze „Lew i Stalker z grzywą”, autorstwa Magdaleny Świerczek-Gryboś, katastrofa miała już miejsce, chociaż niedokładnie taka, jakiej wszyscy mogli się spodziewać. Najpierw w nieodległej przyszłości ludzie, szukając dla siebie ratunku, spojrzeli w niebo. Bynajmniej nie po to, by się modlić, lecz spróbować ujarzmić kosmos. I to się akurat udało, ponieważ nie tylko zbudowali krążącą wokół Marsa stację kosmiczną Meridian, ale także pomyślnie skolonizowali Czerwoną Planetę. To jednak okazało się przekleństwem, a nie zbawieniem, bowiem czwarta planeta od Słońca kryła w sobie tajemnicę. Ta, wybudzona, przybyła na Ziemię, przykrywając niemal całą jej powierzchnię szlamowatą substancją. Oczywiście, co dla jednych wydaje się pasożytem i uosobieniem zniszczenia, zwanym Zgnilcem, dla drugich stało się źródłem wiary i nowym bóstwem – Patronem. Niezależnie od tego, niesprzyjające okoliczności wymusiły stworzenie alternatywy dla codziennego funkcjonowania Ziemian, wirtualnej Inkarni, gdzie – niejako w przeciwieństwie do brzydoty oszpeconego środowiska – pierwszorzędne znaczenie ma wygląd zewnętrzny.

W takich okolicznościach przyszło żyć: nastolatce Józefinie, zwanej Finką, jej babci Stefie, zwanej Babcią Flaszką, chłopcu Lwu i jego matce Miłce, mieszkającej na Meridianie Suri, Marsjance Abigail oraz Złomiarce. Każdej z tych nietuzinkowych postaci poświęcona jest jedna z siedmiu opowieści, w której czytelnik poznaje nie tylko bohatera, ale również pewien fragment przedstawionego świata. Pozornie wymienione osoby łączy niewiele lub wręcz brak jest między nimi jakiegokolwiek wspólnego mianownika. Jednak w miarę rozwoju historii ich losy coraz bardziej się splatają.

Książkę „Lew i Stalker z grzywą” można zatem przyrównać do mozaiki. Jej poszczególne części są urokliwymi zdobieniami, lecz dopiero mając możliwość spojrzenia na całość, dostrzega się naprawdę piękny obraz. Tak właśnie jest z opowiadaniami Magdaleny Świerczek-Gryboś. Teksty tworzą zamknięte fabuły, które można czytać bez znajomości pozostałych historii. Jednak brak wiedzy wynikającej z wcześniejszych tekstów – a ich chronologia ma niebagatelne znaczenie – powoduje, że umyka wiele elementów i niuansów. Z tego też względu można stwierdzić, że nie jest to zbiór w pełni autonomicznych opowiadań, lecz raczej wielorozdziałowa powieść.

Wraz z jej poznawaniem okazuje się, że nie ma przypadku w zachodzących wydarzeniach; tak na poziomie doświadczeń bohaterów, jak i – przede wszystkim – na metapoziomie, czyli w całościowej strukturze książki. Występujące na jej łamach postacie pod wpływem wizji bądź pewnych zdarzeń zaczynają podejmować konkretną aktywność, co prowadzi do uruchomienia łańcucha wypadków. Opisując to wszystko, autorka stopniowo i w sposób przemyślany ukazuje – czy raczej odkrywa krok po kroku – wykreowaną przez siebie rzeczywistość. Co więcej, na uwagę zasługuje fakt, że wraz ze zmianą głównego bohatera opowiadania, zmienia się również styl prowadzonej narracji, dzięki czemu zostaje dodatkowo podkreślony charakter danej postaci.

Swoją problematyką, obrazem przedstawionego świata oraz przeżyciami poszczególnych bohaterów, „Lew i Stalker z grzywą” nasuwa skojarzenia z prozą Philipa K. Dicka. Magdalena Świerczek-Gryboś, podobnie jak amerykański pisarz, łączy elementy „twardej” fantastyki naukowej z kwestiami metafizycznymi. Bohaterowie zmagają się z trudną codziennością, a ich niepewność zostaje pogłębiona przez nagłe i niespodziewane nadprzyrodzone zdarzenia. Z kolei koncepcja tajemniczego bytu, objawiającego się pod postacią dzikiego zwierzęcia, nasuwa na myśl utwory Stanisława Lema, w których pochodzący ze Lwowa autor mierzył się wielokrotnie z obrazem obcego.

Jeśli pokusić się o wskazanie jakichś mankamentów „Lwa i Stalkera z grzywą” – co wcale nie jest łatwą sprawą – to można jedynie zauważyć, że pisarka pominęła niemal całkowicie aspekt związany z przeobrażeniem się języka; co na przykład było bardzo mocną stroną jej innej powieści, „Trupokupców”. W książce brak jest nowych pojedynczych słów czy całych zwrotów opisujących rzeczywistość lub też nadania starym i znanym wyrazom nowych znaczeń. Paradoksalnie, bohaterowie częściej odwołują się do języka z ich przeszłości, czyli nam współczesnego. Można również, choć nieco na wyrost, stwierdzić, że przyjęty punkt wyjścia fabuły nie jest oryginalny, ponieważ opiera się o motywy już wielokrotnie przerabiane w gatunku science fiction. Jednocześnie są one tak twórczo rozwinięte, że w ogóle nie zwraca się na to uwagi.

Dodatkowymi pozytywnymi, chociaż pozaliterackimi, aspektami wydania są okładka książki oraz ilustracje Vivi Ekhart. Pierwsza podkreśla enigmatyczny klimat zbioru, a drugie są po prostu estetycznym uzupełnieniem i zarazem podkreśleniem przesłania zawartego w treści.

W literaturze postapokaliptycznej nie chodzi wyłącznie o straszenie odbiorców perspektywą nadchodzącej zagłady, lecz o przewidywanie negatywnych konsekwencji podejmowanych decyzji – czy to na poziomie indywidualnym, czy globalnym. Poza byciem swoistym znakiem ostrzegawczym, tego typu powieści i opowiadania mogą odgrywać także rolę terapeutyczną, oswajając lęk związany z kresem normalnego życia; niezależnie od tego, co dokładnie rozumie się pod pojęciem „normalności”. Co więcej, nierzadko autorki i autorzy pokazują, że koniec można nie tylko przetrwać, ale także, że może stanowić on początek czegoś zupełnie nowego. Tak, jak ma to miejsce w „Lwie i Stalkerze z grzywą” – bardzo dobrym zbiorze historii o przygodach młodszych i starszych mieszkańców Ziemi, Marsa i ich kosmicznych okolic. Przy czy, trzeba pamiętać, że to dopiero wprowadzenie do właściwej opowieści, jaką przygotowała dla czytelników mocą swojej imaginacji Magdalena Świerczek-Gryboś. Podsumowując: bez wątpienia warto czekać na „Nieświat”.

 

 Maciej Tomczak




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

[Recenzja] Antologia „Fantastyczne pióra 2020”

W najnowszej, już trzeciej, publikacji znalazło się miejsce łącznie dla piętnastu literatek…

Lektura porywająca jak wiatr
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 10 maja 2016

Achtung, uwaga, wnimańje! Wiadomość z ostatniej chwili! Losy powstania styczniowego wcale nie są przesądzone, czyli…

[Recenzja] Antologia „Dzień po najczarniejszej nocy”

Jeśli ktoś nie pamięta, podczas tegorocznego Kapitularza miała miejsce premiera antologii „Dzień…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit