Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

[Recenzja] Marta Kisiel „Płacz”

Tytuł: "Płacz"
Autor: Marta Kisiel,
Grafika: Tomasz Majewski,
Cykl: Cykl wrocławski
Wydawnictwo: Uroboros,
Redakcja: Piotr Chojnacki,
Typ publikacji: papier,
Premiera: 11 marca 2020
Wydanie: 1
Liczba stron: 320
Format: 13,5 x 20,2 cm
ISBN: 978-83-280-7258-9
Cena: 39,99
Więcej informacji: Marta Kisiel „Płacz”

Trzy Dwie siostry

W pewnym mieście, będącym wyłącznie przypadkowym zbiegiem okoliczności stolicą Dolnego Śląska, żyły trzy siostry Bolesne: emerytowana profesor medycyny Jadwiga, filolog klasyczny i była nauczycielka łaciny Matylda oraz zamknięta w sobie Emilia. Poza oficjalnymi zawodami, rodzeństwo miało również inne, zdecydowanie bardzie nietypowe zajęcie. Pierwsza z kobiet rozpoczynała czas życia człowieka, plotąc jego los. Druga strzegła go. A trzecia wyznaczała definitywny kres. Innymi słowy, były wcieleniami Mojr – Kloto, Lachesis i Atropos.

Pewnego razu starsze panie przyjęły na stancję (nie)typową dziewczynę Salomeę Klementynę Przygodę. Za nią podążył jej brat Niedaś. Szybko okazało się, że los był dla wszystkich wyjątkowo przewrotny i okrutny zarazem, bowiem spotkanie sióstr Bolesnych i rodziny Salki było nie tylko nieprzypadkowe, lecz także zakończyło – dosłownie i w przenośni – pewien etap ich życia. Nie był to jedyne niesamowite wydarzenie w życiu Matyldy, Jadwigi i Emilii. Na przykład, dużo wcześniej poznały inną, równie pokręconą rodzinę Sternów, których najmniejszym problemem, wbrew pozorom, była umiejętność zanurzania się w przeszłości. Na marginesie można jeszcze dodać, że bliskim przyjacielem sióstr Bolesnych był również strzygoń Ramzes.

Gdy rozpoczyna się akcja najnowszej powieści Marty Kisiel pt. „Płacz”, wydaje się, że czas swoistej świetności Jadwigi i Matyldy dobiega definitywnego końca. Pozbawione swych mocy siostry mogą służyć już jedynie radą, z czego zresztą chętnie korzystają, doprowadzając Klarę Stern mądrością i wiedzą do pasji. Żadna natomiast nie waha się, by ponownie ruszyć na ratunek, kiedy Eleonora Stern woła o pomoc. Razem z jej siostrą Dżusi, Karolkiem Czepiałą, zegarmistrzem Gerdem Falkiem i Klarą, Matylda wyrusza w Góry Sowie, by zmierzyć się z tajemnicą sięgającą II wojny światowej.

„Płacz” jest zwieńczeniem cyklu wrocławskiego Marty Kisiel, zapoczątkowanego kilka lat temu przez „Nomen omen”. Wtedy nie było jednak mowy o antykwariuszach, zegarmistrzach czy, zwłaszcza, wędrówkach w czasie. Fabularnie „Płacz” jest zatem bezpośrednią kontynuacją książki „Toń”. To jej bohaterowie stanowią kluczowych protagonistów nowej powieści. Czytelnicy liczący na dalsze perypetie Salki Przygody i jej brata Niedasia mogą być zawiedzeni, ponieważ stanowią oni nawet nie tyle tło, co zupełnie nieistotny epizod. W tym kontekście można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż łączenie powieści „Toń”, „Nomen omen” oraz „Płacz” we wspólną serię jest działaniem nieco na wyrost. Wydaje się, że Marta Kisiel nie chciała po prostu stracić tak fenomenalnych figur, jakimi są siostry Bolesne, które pierwszy raz pojawiły się na łamach „Nomen omen”, i dlatego zdecydowała się na wykorzystanie ich w kolejnych publikacjach. Nie ma w tym nic złego, tym bardziej że bez większych problemów udało się połączyć wszystkie elementy w jedną logiczną całość.

Inną kwestią  jest, że tym razem  akcja nie rozgrywa się  na ulicach Wrocławia, lecz w Sudetach Środkowych. Intryga z kolei nadal pozostaje związana z historią Polski, zwłaszcza dramatycznym okresem nazistowskiej okupacji. Jak zwykle Marta Kisiel trzyma się skrupulatnie dostępnych materiałów źródłowych, przytaczając ze szczegółami dzieje opisywanych miejsc oraz ludzi, a następnie czyni z nich element własnej opowieści. Nieco paradoksalnie, mimo przedstawienia wielu lokalizacji, a w konsekwencji odległości pokonywanych przez bohaterów, „Płacz” sprawia wrażenie zdecydowanie najbardziej kameralnej z wrocławskich powieści. Jest to prawdopodobnie nie kwestia dużych przestrzeni, lecz pustki i swoistej dzikości Gór Sowich, w których brak jest ludzi. A być może jest to wynikiem skupienia autorki na relacjach między poszczególnymi postaciami.

Zagęszczenie różnorodnych charakterów i osobowości na centymetr kwadratowy stron „Płaczu” jest naprawdę imponujące. Co prawda, poza jedną drugoplanową rolą męską, wszyscy protagoniści są już względnie dobrze znani i niczym szczególnym nie zaskakują. Siostry Bolesne są niemal wszechwładne, Dżusi ekspresyjna ponad przeciętność, Eleonora wycofana, Klara wiecznie przejęta, podobnie jak Gerd, a Karolek zaradny i przygotowany na każdą okoliczność. Nie dziwi również ich rozwój – łatwo można domyślić się, w jaką stronę podąży związek Dżusi i Karolka albo relacje Eleonory i Gerda.

Biorąc pod uwagę jeszcze jedną parę – Matyldę i Ramzesa – w „Płaczu” autorka przedstawia różne oblicza międzyludzkich stosunków. Miłość i przyjaźń przeplata się z nienawiścią i zniechęceniem. Czasami okazuje się, że mimo pozornie perfekcyjnego dopasowania, czyny popełnione w przeszłości zbyt mocno rzutują na teraźniejszość i namiętność nie ma szans przerodzić się w coś bardziej trwałego. Pewne decyzje są po prostu nieodwracalne. W szerszej perspektywie Marta Kisiel pisze o nieuchronnej zmianie, jaka wynika z upływu czasu. Zarówno tej fizycznej, jak i psychicznej. I wspomina także o końcu, który może, choć nie musi, być początkiem czegoś nowego. Prawdę mówiąc, całą powieść wypełnia dość melancholijny i nostalgiczny nastrój. Wynika on między innymi z faktu, że każdy z bohaterów niesie na swych barkach pokaźny bagaż nieprzyjemnych doświadczeń i odpowiedzialności za popełnione czyny.

Nie oznacza to bynajmniej braku przewrotnego humoru czy różnego rodzaju żartów językowych, typowych dla dotychczasowych prac autorki. Śmieszą przede wszystkim dialogi, czy raczej słowne utarczki i przekomarzania, prowadzone między różnymi postaciami. Na pozytywną oceną zasługuje również rozwiązanie głównej zagadki i sposób zmierzenia się z antagonistą. Bez niepotrzebnego zdradzania niuansów fabuły, trzeba powiedzieć, że jest ono bardzo oryginalne, łączące rzeczywistość z fikcją, ale też w pełni odpowiada możliwościom zwykłych ludzi. Czytelnik nie powinien czuć się ostatecznie rozczarowany, nawet jeśli początkowo pojawi się w nim takie wrażenie.

Trudno natomiast jednoznacznie rozstrzygnąć, czy wszystkie te plusy rzeczywiście przysłaniają minusy. Z jednej strony, tych ostatnich właściwie nie można wymienić za wiele, ale z drugiej –  są to raczej kluczowe elementy, wpływające istotnie na całościową ocenę „Płaczu”.

W głównym wątku opowieści pojawia się pewna sprzeczność – nadprzyrodzone umiejętności sióstr Bolesnych, których już mieć nie powinny, kilkukrotnie w ważnych momentach się ujawniają. A co za tym idzie, rozwiązanie typu deux ex machina nie jest obce Marcie Kisiel i chociaż jego zastosowanie jest miejscami niejako przykryte różnego rodzaju humorystycznymi sytuacjami, po głębszym namyśle może wzbudzać większą wątpliwość. Irytujące są również cięcia akcji, kiedy autorka przerywa toczące się, nierzadko dość dramatyczne wydarzenia i przenosi bohaterów, a wraz z nimi czytelników, w zupełnie inne miejsce. Dopiero wtedy, na podstawie dialogów, można wywnioskować, co dokładnie miało miejsce w poprzedniej scenie i jak dalej potoczyły się wypadki. Ogólnie tego typu zabiegi  wzmacniają fabularne napięcie, lecz stosowane zbyt często, tracą na swej atrakcyjności i nużą. Odbiorca przestaje przejmować się losem pierwszoplanowych postaci, ponieważ zaczyna przypuszczać, że i tak bez problemu wyjdą z opresji, o czym dowie się zaraz z rozmów odbywanych przez protagonistów przy stoliku i herbatce, z daleka od przedstawionych wcześniej nawiedzonych domów, jaskiń czy kazamatów.

Jeśli o bohaterach mowa, to ich zachowanie jest dość przewidywalne i nie odbiega od stereotypowych wyobrażeń. Na przykład, remedium na zranione serce i zbyt wiele skomplikowanych myśli jest zmiana miejsca (w przypadku kobiet) lub ucieczka w alkohol (mężczyzna). Albo oskarżana o całe zło postać okazuje się mieć więcej uczuć i jest gotowa do największych poświęceń, chociaż nikt jej o to nie podejrzewa. Co więcej, można odnieść wrażenie, że w pewnym momencie Marta Kisiel nie miała pomysłu na dalsze wykorzystanie niektórych osób i w związku z tym po prostu pozbyła się ich z fabuły. Nie jest to zrobione bardzo na siłę i nie tak radykalnie, jak postąpił George Lucas w stosunku do Obi-Wana Kenobiego, ale i tak – zwłaszcza w przypadku jednej z głównych bohaterek – wywołuje mieszane uczucia.

Przyrównując „Płacz” do powieści innych autorów, do głowy przychodzi „Pasterska korona” Terry’ego Pratchetta. Pod względem formalnym finał Świata Dysku jest kompletny – ma wyraźny początek, rozwinięcie i zakończenie, intrygujących protagonistów i antagonistów oraz niepowtarzalny styl, łączący humor z gorzką refleksją nad stanem świata i postępowaniem ludzi. Mimo to dzieło Pratchetta jest nieukończone, na co bez wątpienia wpływ miała tocząca go choroba. W przypadku Marty Kisiel wrażenie jest podobne, a przecież nie można znaleźć u niej analogicznego usprawiedliwienia.

Wisława Szymborska zawsze powtarzała, że najważniejszym wyznacznikiem dla jakości pisanych przez nią wierszy, od momentu ich powstania do chwili upublicznienia, jest upływ czasu. Do weryfikacji wartości tekstu niekiedy wystarczała jedna noc, lecz zdarzało się i tak, że musiało upłynąć kilka pór roku, by zdecydować o jego ostatecznym kształcie. W przypadku „Płaczu” zabrakło chyba właśnie takiej autorskiej cierpliwości. To w żadnym wypadku nie jest zła książka, gdyż bez problemu wybija się ponad przeciętność pozostałych publikacji leżących na półce z fantastyką. Jednocześnie pozostaje pozycją słabszą w dorobku Marty Kisiel. Teoretycznie jest w niej wszystko, za co lubiana i ceniona jest autorka – interesująca fabuła, wyraziści bohaterowie, humor i zabawy językiem czy wreszcie tajemnica i groza, czające się na wyciągnięcie ręki. A jednak mimo występowania wszystkich tych składników, nie tworzą one równie dobrej całości. I tak naprawdę trudno jednoznacznie wskazać, jaka jest tego przyczyna.

 

Maciej Tomczak




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Marta Kisiel „Zawsze coś”

Informacje na temat kolejnej kryminalnej komedii Marty Kisiel pt. „Zawsze coś”, która…

Komiksowe zapowiedzi na czerwiec’21
Komiks MAT - 2 czerwca 2021

Kiedyś to były czasy – kiedyś w maju był Festiwal Komiksowa Warszawa…

[Recenzja] „Efekt pandy” Marta Kisiel
Bookiety Maciej Tomczak - 22 października 2021

„Efekt pandy” jest komedią kryminalną jeszcze bardziej kameralną niż „Dywan z wkładką”.…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit