Autor: Marta Kisiel,
Grafika: White Doe,
Cykl: Cykl wrocławski
Seria wydawnicza: Mint Witch
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mięta,
Redakcja: Piotr Chojnacki,
Korekta: jystyna Yigitler,
Lektor: Ewa Jakubowicz,
Typ publikacji: papier, ebook, audiobook,
Premiera: 13 listopada 2024
Liczba stron: 336
Format: 13x20 cm
Oprawa: miękka,
ISBN: 978-83-68005-70-7
Cena: 49.99 PLN
ISBN (ebook): 978-83-68005-71-4
Cena (ebook): 44.99
ISBN (audiobook): 978-83-68005-72-1
Cena (audiobook): 44.99 PLN
Więcej informacji: Marta Kisiel „Toń”
Toń w którą warto się zanurzyć
Jedną z bardziej znanych, a na dodatek lubianych twórczyń fantastyki w Polsce (o czym może choćby świadczyć bogata kolekcja nagród i nominacji do nagród fanowskich zdobyta na przestrzeni ostatnich lat) jest Marta Kisiel. Liczne grono sympatyków swej twórczości regularnie „karmi” kolejnymi książkami, które w większości przynależą do stworzonych przez nią kilku cykli. Jeden z nich, nazywany cyklem wrocławskim, w ostatnim czasie jest ponownie wydawany w nowej szacie graficznej (a także z dodatkami, o których później) przez wydawnictwo Mięta. Ostatnio ukazał się drugi tom serii „Toń”, o którym pragnę powiedzieć parę słów.
Od zawsze mocnym punktem każdego literackiego utworu napisanego przez Martę Kisiel jest jej lekkie pióro i wyjątkowa sprawność językowa, która nawet przy poważnej tematyce daje odbiorcy wrażenie czytania przyjemnej historyjki. Dokładnie tak jest w „Toni”. Zresztą początek powieści może być dla nieznających twórczości autorki dość zdradliwy, bowiem wszelkie znaki na niebie i ziemi (a dokładniej na kartach książki) wskazują, że będzie to sympatyczne czytadełko, może nawet stworzone według utartego schematu. Ot, jest rodzinka z pewnymi zdolnościami nie z tego świata, ją jacyś nadprzyrodzeni wrogowie i sojusznicy, na początku trochę niesnasek i wzajemnego niezrozumienia, ale pod koniec wszyscy siedzą przy stole i radośnie piją kakao, zagryzając pysznym ciastem cytrynowym.
Och, ten, kto uwierzyłby w taki scenariusz po pierwszych stronach „Toni”… myślę, że bardzo, ale to bardzo zdziwiłby się i przeżył zaskoczenie, czytając książkę dalej. Nie powiem jednak, że zawiódł, bowiem jest to powieść świetna, mocna i dająca czytelnikowi sporo do myślenia. Autorka po prostu niczym rusałka wabi miłośnika literatury „Kisielowym stylem”, by zaprosić go w wyprawę głęboko w „Toń”. A na tej wyprawie przede wszystkim czytający będzie musiał zauważyć, że pisarka jest bardzo uważną obserwatorką życia i ludzkich osobowości. Zarówno w gronie protagonistów, antagonistów, jak też wśród postaci pobocznych, co ileś stron będzie mógł sobie w myślach zakrzyknąć „przecież ja znam kogoś dokładnie takiego!”. Pytaniem retorycznym jest, w której ze stworzonych przez Martę Kisiel osobowości czytelnik rozpozna sam siebie?
Siłą „Toni” nie jest bowiem wyłącznie fabularny wątek fantastyczny (choć ten jest ciekawy, sam pomysł podróży w czasie, których mogą dokonywać ludzie ze specjalnymi umiejętnościami, tzw. psychopompowie, jest interesujący i niesztampowy), uważam bowiem, że największe uznanie należy się Marcie Kisiel za uczenie nas, iż każda krzywda, każda niesprawiedliwość, rodzi kolejne, często jeszcze potężniejsze niż ona sama, i nie ma na świecie przyczyny, choćby wydawało się, że najszlachetniejszej, która usprawiedliwiałaby krzywdzenie innych, bliskich, czy nawet samego siebie. W sposób wręcz wybitny literacko autorka ukazuje i rozpisuje całą pajęczynę traum, głębokich, międzypokoleniowych, które zostały stworzone przez serię złych, głupich decyzji, chciejstwo i samolubstwo.
Każda z głównych postaci cierpi inaczej, odreagowuje inaczej, patrzy na świat zupełnie inaczej i próbuje sobie inaczej ułożyć życie w cieniu wszystkich tragedii i dramatycznych wydarzeń, które niesie na ramionach. Jak możecie się domyślać, nie wszyscy radzą sobie z tym tak samo dobrze, tak samo łatwo. Bo przecież czasem może zdarzyć się taki oto schemat: już wydaje się nam, że pojawia się światełko w tunelu… a tymczasem dosięga nas kolejny potężny cios. To Kisiel też świetnie pokazała na kartach powieści. Zatem – czy tytułowa „Toń” to ów nurt czasu, który może nieostrożnego podróżnika porwać (nawet na wieczność), czy może to po prostu nasze codzienne życie, które wydaje się urocze, gdy pływamy w słońcu na płyciźnie, ale staje się mroczne i pełne potworów, gdy znajdujemy się głęboko? Książka jest świetnym katalizatorem do rozmyślań na takie poważne tematy, bowiem nawet po jej ukończeniu „Toń” na pewno zostanie z nami na dłużej.
Nie pragnę jednak skupić uwagi tylko na pogłębionym aspekcie psychologicznym powieści, choć bez wątpienia uważam go za bardzo mocny punkt „Toni”, wyróżniający ją spośród innych fantastycznych dzieł literackich. Poza tym jest to, jak już wspominałem, napisana świetnym językiem (nadspodziewanie lekkim jak na tak ciężką tematykę) powieść, z ciekawą fabułą, interesującą fantastyczną „zahaczką”, o dobrym tempie i czytającą się bardzo szybko. To, że później czytelnik może sobie jeszcze pomyśleć dzięki niej trochę o życiu, o swoich postępkach, należy tylko uznać za wartość dodaną, a nie za wadę. Zdecydowanie nie jest to tylko powieść dla zatwardziałych miłośników twórczości literackiej Marty Kisiel, a dla szerszego grona. Atutem jest też fakt, że aby przeczytać „Toń” nie jest konieczna znajomość powieści „Nomen omen”, otwierającej cykl wrocławski. Oczywiście jej poznanie nie zaszkodzi, bo – jak już wspominałem – Kisiel generalnie warto czytać, a w tym wypadku można po prostu trochę „smaczków” wyłapać podczas lektury „Toni”.
Obiecałem wspomnieć jeszcze o tym, co wydawnictwo Mięta dodało w nowym wydaniu „Toni”. Otóż Marta Kisiel napisała opowiadanie będące swoistym prequelem i tłumaczące pewne sytuacje, które w samej książce mają miejsce. „Echo”, bo tak jest zatytułowane, to krótki utwór trzymający poziom samej książki i całego cyklu. Nie zmienia nic w odbiorze powieści, ale stanowi ciekawe jej uzupełnienie. Jakość pióra autorki, a także to, że podjęła się tej tematyki przy nowym wydaniu, daje nadzieję, że być może będzie jeszcze chciała do „cyklu wrocławskiego” wrócić, czego sobie i innym czytelnikom życzę.
Piotr Wojnarowicz
Reputacja Andrzeja Pilipiuka
Reputacja jest w cenie nie tylko u wiktoriańskich panien na wydaniu… u pisarzy również (a może nawet przede wszystkim…
[Recenzja] „Mała draka w fińskiej dzielnicy” Marta Kisiel
„Mała draka w fińskiej dzielnicy” jest powieścią łączącą wątki detektywistyczne z elementami…
Nauka może być przyjemna
Nie można zrobić omletu, nie rozbijając jajek. Każda – nawet najbardziej pozytywna…