Andrzej Pilipiuk
Szewc z Lichtenrade
Fabryka Słów 2012
Stron: 377
Cena: 39,90 zł
Właśnie ukazał się na rynku wydawniczym nowy bezjakubowy tom opowiadań Andrzeja Pilipiuka. To już dwudziesta piąta książka w dorobku autora, który, co bez przesady można stwierdzić, wyrósł nam pięknie na jednego z najbardziej popularnych pisarzy w kraju. Sławę przyniosły mu wspominane na każdym kroku opowiadania o Jakubie Wędrowyczu, więc z okazji zacnego jubileuszu będę oryginalna i o Jakubie słowa nie napiszę ;)
No dobrze. Napisałam. Ale więcej już ani literki na ten temat. Zajmijmy się najnowszą publikacją.
Szewc z Lichtenrade zawiera dziesięć opowiadań w których spotykamy nie tylko kilka dobrze nam znanych bohaterów, jak Robert Storm, doktor Paweł Skórzewski czy archeolog Tomasz Olszakowski, ale i grupę zupełnie nowych postaci. Razem z nimi przemierzamy kryjące zadziwiające tajemnice zaułki niewielkich miejscowości, blokowiska Warszawy i współczesnego Berlina, a także powędrujemy w czasie do hitlerowskich Niemiec i carskiej Rosji. Słowem, tom opowiadań gwarantuje sporą różnorodność. Poziom opowiadań, jak to zwykle u Pilipiuka bywa, wyrównany i zdecydowanie wysoki. Moim skromnym zdaniem najlepsze z nich to Sekret Wyspy Niedźwiedziej. Zaskakujące. Świetne i klimatyczne. Warto też słów kilka wtrącić na temat opowiadania tytułowego Szewc z Lichtenrade, którego akcja rozgrywa się we współczesnym Berlinie. Przeprowadzona po mistrzowsku narracja wiedzie czytelnika tropem zbrodniarza wojennego i pokazuje w dość nietypowy sposób okupacyjne losy warszawskich szewców. I trzeci faworyt, W okularze stereoskopu. Akcja toczy się w głębokim PRL-u. Pewien chłopak pomaga niedołężnemu, wiekowemu sąsiadowi w codziennych zakupach, a ten w zamian otwiera przed nim za pomocą fotografii wielki świat. Dosłownie i przenośni, jak to u Pilipiuka bywa.
Wszystkie teksty są sprawnie napisane, dialogi dobre, a szanowna redakcja się do dzieła przyłożyła należycie. Szata graficzna z ilustracjami Dismasa na piątkę. Pomysł z wklejeniem mapki Berlina w wewnętrzne strony okładki bardzo ciekawy. Książka kojarzy się z atlasem samochodowym, co dobrze nastraja do wędrówki meandrami pilipiukowych myśli.
Minusy?
Za Wunderwaffe i wcale nie chodzi tu o opowiadanie jako takie, bo tekst z gatunku „co by było, gdyby” jest ciekawy, a wizja świata bez hegemonii Hitlera niezwykle pociągająca. Minus za dublowanie opowiadań w tomach. Skoro tekst został opublikowany rok temu w antologii Strasznie mi się podobasz, to nie widzę powodu, by zamieszczać go ponownie. Nie jest to zresztą nowy zarzut, a i nie kieruję go w stronę autora, tylko wydawnictwa.
Generalnie Szewc z Lichtenrade to rzecz godna polecenia i na pewno ucieszy fanów autora a i pewnie nowych mu przysporzy. A ja, korzystając z okazji, składam Andrzejowi Pilipukowi powinszowania z okazji srebrnego jubileuszu i liczę, że wkrótce przyjdzie mi gratulować złotego.
Jagna Rolska
Pobierz tekst:
Tęsknota za inicjacją
„Wiemy, że nasze społeczeństwo produkuje w nadmiarze chłopców, a jednocześnie coraz mniej mężczyzn.” Robert Bly…
Trzech zrzędliwych staruszków
Pamięć ludzka to przedziwny twór. Jakżeż osobliwych dokonuje wyborów! Czy zauważyliście, jak często zdarza…
Udany powrót po latach
Tytuł: „Oko jelenia. Sowie zwierciadło” Autor: Andrzej Pilipiuk Wydawca: Fabryka Słów 2015…