Autor: Rafał Dębski
Tytuł: Kamienne twarze, marmurowe serca
Wydawnictwo: Rebis 2014
Stron: 295
Cena: 29,90 zł
Tu dzisiaj Polak błąka się wygnany,
W nędzy — i brat już nie pomaga bratu.
Wierzby płaczące na brzegach Sekwany
Smutne są dla nas jak wierzby Eufratu.
I całej nędzy nie wyjawię światu
Twarze z marmuru — serca marmurowe,
Drzewo nadziei bez liścia i kwiatu
Schnie, gdy wygnaniec złożył pod nim głowę,
Jak nad prorokiem Judy schło drzewo figowe.
(Juliusz Słowacki – „Paryż”)
Rafała Dębskiego nie trzeba nikomu przedstawiać, to pisarz wszechstronny, przemieszczający się z łatwością pomiędzy poszczególnymi gatunkami. Powiedziałabym wręcz, że z zadziwiającą swobodą bawi się nimi, a sprawny warsztat pozwala mu na liczne odniesienia do znamienitych twórców. Spod pióra autora wychodzą zarówno kryminały, powieści fantasy, science fiction, jak i historyczne. Tym razem moją uwagę przyciągnęła książka o ciekawym i nawiązującym do poezji Juliusza Słowackiego tytule – „Kamienne twarze, marmurowe serca”.
Dębski serwuje nam wycieczkę w dziewiętnastowieczne realia Paryża oraz carskiej Rosji, a przewodnikiem w tej fascynującej przygodzie staje się polski zesłaniec, były oficer i daleki krewny Juliusza Słowackiego – hrabia Jerzy Wołłkowicz. Mimo młodego wieku jest to człowiek zgorzkniały, nieszczęśliwy i głęboko doświadczony przez los. Autor tworzy tę postać przy pomocy kilku charakterystycznych rysów, dzięki czemu staje się bardzo wyrazista. Zresztą barwnych i pełnokrwistych bohaterów w powieści Dębskiego jest znacznie więcej i niewątpliwie to jedna z zalet utworu. Na kartach pojawia się więc sam Słowacki i jego wieczny oponent, Adam Mickiewicz – obaj, prócz nagminnie prowadzonych potyczek literackich na paryskich salonach, uważnie obserwują poczynania byłego kapitana Wołłkowicza oraz jego ordynansa Rusłana. Szereg nietuzinkowych postaci znajduje się także po stronie rosyjskiej: poznamy bliżej gubernatora Jaszyna, oraz jego szesnastoletnią córkę – Anastazję, w której z wzajemnością kocha się Jerzy Wołłkowicz, interesująca jest również Nadieżda Josifowna Milunin, kobieta o podwójnej moralności, gotowa dla osobistych korzyści poświęcić bratanicę oddaną jej pod opiekę. Przez książkę przewija się także cała parada oryginalnych i stworzonych z dużym rozmachem postaci – carskich szpiegów, urzędników, bandytów czy wojskowych. Kreacja bohaterów u Dębskiego jest od początku do końca dobrze przemyślana i przykuwa uwagę czytelnika na dłużej.
Oczywiście nie tylko wyraźnie zarysowane postaci stanowią o niewątpliwej wartości tej pozycji. Równie ciekawą kwestią jest sugestywny język, znakomicie oddający klimat utworu. Język zindywidualizowany, stanowiący jednocześnie bogate źródło wiedzy o bohaterach i przedstawionej epoce. Dębski tworzy niesamowicie plastyczne opisy, ale kiedy trzeba, potrafi być precyzyjny niczym skalpel. Płynna narracja i frapujące, zróżnicowane, miejscami bardzo zabawne dialogi, to recepta na książkę, którą czyta się z przyjemnością.
„Kamienne twarze, marmurowe serca” wciągają czytelnika od samego początku i trzymają w napięciu przez kolejne strony, zaś tajemnica, którą usiłuje rozwikłać Wołłkowicz, wraz z rozwojem wydarzeń staje się coraz bardziej intrygująca. W dziewiętnastowiecznej scenerii Paryża i carskiej Rosji splata się kilka wątków, tworząc logiczną, dobrze skonstruowaną całość. Śledzimy więc aferę szpiegowsko-polityczną i wątek miłosny, a przede wszystkim pragniemy się dowiedzieć czym jest tajemnicza rzecz, która może zagrozić całemu rosyjskiemu imperium. Nie przesadzę mówiąc, że Dębski to mistrz suspensu, a od powieści nie sposób się oderwać.
Nie mniej ważne jest perfekcyjnie zbudowane tło utworu. Akcja przenosi się co jakiś czas w inne miejsce, ale bez względu czy jest to Paryż, Riazań czy też kaukaski monastyr wszędzie widać niesamowitą dbałość o detale, oddające atmosferę opisywanego miejsca.
Warto przy okazji zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt powieści, a mianowicie nawiązania do twórczości Mickiewicza i Słowackiego, które z pewnością będą interesujące dla bardziej wyrobionego czytelnika.
Książka jest wydana porządnie i starannie (oprawa klejona ze skrzydełkami), a klimatyczna okładka sprawia, że bierze się ją z przyjemnością do rąk.
„Kamienne twarze, marmurowe serca” to dobrze skomponowana powieść, po którą warto sięgnąć w wolnej chwili. Szczerze polecam.
Alicja Płaza-Wołkowska
Pobierz tekst:
Nauka może być przyjemna
Nie można zrobić omletu, nie rozbijając jajek. Każda – nawet najbardziej pozytywna…
Szybka książka
Czy zauważyliście, że w wielu internetowych recenzjach (szczególnie na blogach) do znudzenia powtarza się zdanie „dobra książka,…
[Recenzja] Antologia „Obcość”
Piąty tom cyklu antologii ze stajni „Zapomnianych Snów” tym razem narzucił pisarzom…