Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

O bogach wśród ludzi

Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 14 kwietnia 2014

sokol serce kamieniaAutor: Monika Sokół
Tytuł: „Serce kamienia”
Wydawca: NovaeRes 2014
Stron: 365
Cena: 34,00 zł

 

Czas, kiedy bogowie chodzą po ziemi, to czas cudów. Dla naszego kręgu kulturowego skończył się dwa tysiące lat temu… a szkoda. W książce Moniki Sokół „Serce kamienia” epoka boskiej obecności wciąż trwa, a celtyckie bóstwa poruszają się wśród ludzi, jeśli tego pragną. Tak jak oni mają swoje plany, niecne intrygi i sympatie. Kochają, nienawidzą, walczą o dominację, bywają zwyczajnie, po człowieczemu zazdrosne.

Mitologia celtycka, w świecie której osadzona jest książka, wyróżnia kilka „pokoleń” bogów i istot półboskich. Monika Sokół przyjęła założenie, że wprawdzie następowały one po sobie, jednak nie wszyscy przedstawiciele poprzedniej „fali” odchodzili do swych mitycznych światów jednocześnie. Magran na pozór jest zwykłą handlarką, szybko jednak okazuje się, że umiejętności walki może jej pozazdrościć najlepiej wyszkolony w tym kierunku mężczyzna. Nie przepadam za literacko kreowanymi kobietami-wojowniczkami, w moim mniemaniu zazwyczaj mają za zadanie udowodnić równość kobiet i mężczyzn (co jest bzdurą). Magran nie jest po prostu jedną z wielu książkowych superwoman wymachujących mieczem. To doskonale skonstruowana postać, którą poznajemy w miarę, jak toczy się opowieść, i która nawet na ostatniej stronie potrafi nas zaskoczyć.

„Serce kamienia” składa się z dwóch części. Pierwsza z nich, „Pieśń” jest w istocie pieśnią, prostą historią o Pannie spod Pagórka i pieśniarzu imieniem Segomaras. Znaczenia nabiera dopiero w kontekście drugiej opowieści, „Serce kamienia”, która już ani zwykła, ani prosta nie jest. Utarło się, że jeśli książka należy do gatunku fantasy, to dominuje w niej akcja. Powieść Moniki Sokół bez wątpienia można zaliczyć do fantasy i sporo w niej się dzieje, lecz – przynajmniej moim zdaniem – akcja schodzi na dalszy plan. Te wszystkie walki, zwody, strugi krwi, wyrwane serca i śmiertelne piruety, w których malowniczości tak lubują się niektórzy pisarze, tu mają funkcję służebną. Bo choć Magran dziarsko macha mieczem, nie chodzi jej ani o władzę, ani o żadną z rzeczy, o które zwykli walczyć bohaterowie fantasy.

Wykreowani przez autorkę bogowie nie zadowalają się wąchaniem dymów ofiarnych kadzideł. To pełnokrwiste, potężne, lecz nie wszechpotężne istoty. Boską swą mocą potrafią kształtować życie ludzi (i, jak się okazuje, nie tylko ludzi), lecz można z nimi walczyć. Może nie jak równy z równym, może z zasadzki, podstępem, oszustwem. Magran próbuje. Z jednym z bóstw ma bardzo skomplikowane stosunki, oscylujące między nienawiścią i miłością. Ale żeby mieć jakiekolwiek szanse w starciu, do którego dąży przez całą książkę, musi najpierw przemyśleć pewne sprawy ze swojego (bardzo długiego) życia, poddać rewizji swe ludzkie(?) uczucia i podjąć decyzję, która będzie straszna i pożądana zarazem.

„Pieśń” czytała mi się powoli – zawiera historię początkowo może nieco trywialną – lecz gdy przeszłam do „Serca kamienia”, sama nie zauważyłam, kiedy opowieść mnie wciągnęła. Poza interesującą fabułą zawiera sporo przemyconych między wierszami refleksji o wzajemnym zaufaniu, otwieraniu się na drugiego człowieka, o granicach, do jakich można wykorzystywać cudzą miłość. To urokliwa i dość smutna opowieść, która – co być może zabrzmi paradoksalnie – tchnie optymizmem. Warta polecenia, jeśli umie dostrzec się sugestie i aluzje, a nie tylko kobietę umazaną w krwi pokonanych wrogów.

Na koniec kilka uwag, ale nie pod adresem autorki, lecz skierowanych do wydawnictwa. Redaktor – jeśli jest fachowcem, a nie znajomym, który przejrzy tekst, bo w szkole miał piątkę z polskiego – zauważy takie koszmarki jak „podskoczył w górę” „niedane mu było poznać”, „na prawdę mnie to nie interesuje”, nieśmiertelny koszmar autorów, czyli „stróżka krwi” i wiele innych podobnej kategorii. Redaktor „Serca kamienia” ewidentnie sobie z zadaniem nie poradził, robiąc krzywdę autorce, a wydawnictwu – niedźwiedzią przysługę. O okładce z ilustracją wykorzystaną nie tak dawno w książce innego znanego wydawnictwa wydającego fantastykę przez delikatność nie wspomnę.




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Mocny średniak

Thriller psychologiczny stał się ostatnio bardzo modnym i, co ważne, dobrze sprzedającym się…

Zawartość cukru w cukrze
Bookiety nimfa bagienna - 10 kwietnia 2015

  Tytuł: „Linia krwi” Autor: James Rollins Tłumacz: Jerzy Żebrowski Wydawca: Albatros…

Fajerwerki i wodotryski, czyli jak Wokulski po ścianach biegał
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 27 lipca 2012

Aleksander Głowacki Alkaloid Powergraph 2012 Stron: 425 Cena: 45,00 zł   Od dziesięcioleci…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit