Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Opowieść o stracharzu bez stracharza

Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 23 czerwca 2014

wijecAutor: Joseph Delaney

Tytuł: „Wijec”

Tłumaczenie: Paulina Braiter

Wydawnictwo: Jaguar 2014

Stron: 332

Cena: 32,90 zł

 

Cykl Kroniki Wardstone autorstwa Josepha Delaneya opowiada o losach Toma Warda, siódmego syna siódmego syna, obdarzonego umiejętnością dostrzegania w otaczającej go rzeczywistości rzeczy nadprzyrodzonych. To predestynuje Toma do bycia stracharzem – obrońcą zwykłych ludzi przed siłami mroku. Głównego bohatera poznajemy, gdy jako dwunastoletni chłopiec rozpoczyna termin u Johna Gregory’ego – najlepszego, lecz wiekowego stracharza Hrabstwa. Kolejne tomy Kronik Wardstone przedstawiają niełatwy okres kształcenia, w trakcie którego dorastający młodzieniec zdobywa niezbędną wiedzę do walki z duchami, czarownicami i demonami. Jednocześnie Tom poznaje mroczną historię swojej rodziny, dowiadując się o spoczywającym na nim obowiązku zniszczenia Złego.

Po lekturze dziesięciu tomów wydaje się, że czas ostatecznej konfrontacji zbliża się nieuchronnie. Czytelnicy mogą czuć się jednak zaskoczeni, gdy okazuje się, że w jedenastym nie pojawia się właściwie żaden z dotychczasowych bohaterów, a opowieść odnosi się do zupełnie nowych postaci, niezwiązanych z losami młodego stracharza.

Tytułowy „Wijec” to kobalowski mag. Humanoidalna, owłosiona istota przypominająca lisa lub wilka, obdarzona nietypowym ogonem zdolnym do wykonywania różnych czynności, a przede wszystkim będącym narządem dodatkowego zmysłu. Wijec łaknie krwi, pragnie doskonalić swoją sztukę, a jego postępowanie – podobnie jak zachowania całej rasy – świadczy, że gatunek ten przynależy do mroku, niemniej jednak ma swój honor i zasady. Składa umierającemu farmerowi obietnicę, zgodnie z którą musi zaprowadzić jego córki w bezpieczne miejsce, a w zamian najstarszą będzie miał dla siebie. Tak rozpoczyna się wspólna wędrówka Wijca, przeznaczonej dla maga Nessy oraz Susan i Bryony.

Kroniki Wardstone to seria z dreszczykiem. Jej adresatem są nastoletni czytelnicy, chociaż przy książkach Josepha Delaneya przyjemnie może spędzić czas również starszy odbiorca. O ile oczywiście nie razi go typowa dla młodzieżowych powieści pewna doza naiwnych uproszczeń. Dla osób, które dotąd nie miały styczności z Kronikami Wardstone, „Wijec” to okazja do poznania stylu Delaneya z jego zaletami i wadami.

Podobnie jak w przypadku wcześniejszych książek, w „Wijcu” narracja ma charakter pierwszoosobowy. Niewątpliwie ułatwia to młodemu czytelnikowi śledzenie akcji, zrozumienie sensu poszczególnych wydarzeń oraz motywów leżących u podstaw zachowania tytułowego bohatera. Tym razem jednak część wydarzeń można obserwować również z punktu widzenia Nessy. O ile postrzeganie tych samych sytuacji z dwóch różnych perspektyw jest ciekawym zabiegiem samym w sobie, o tyle trudno znaleźć dla niego jakieś inne sensowne uzasadnienie. Być może Delaney uznał, że trudno będzie identyfikować się z przeżyciami Wijca i dlatego zdecydował się na wprowadzenie dodatkowego narratora.

Po krótkim przedstawieniu kluczowych osób i zawiązaniu intrygi w dwóch pierwszych rozdziałach akcja „Wijca” przez dłuższy czas nawet na chwilę nie zwalnia. Bohaterowie w trakcie podróży nieustannie natykają się na przeciwników i stają do kolejnych walk o życie. W pewnym momencie lektura staje się nie tyle przewidywalna, co po prostu nieco monotonna. Wijec z mniejszym lub większymi problemami eliminuje nieprzyjaciół, również tych określanych przez niego samego jako nie do pokonania. W tym czasie Nessa jest szturchana, rzucana i obijana, co nie wpływa znacząco na jej kondycję. Z kolei osoby, które mają zginąć – czy ze względu na toczącą się historię, czy z powodów charakterologicznych – rzeczywiście giną.

Właściwie tylko w jednym momencie fabuła może zaskoczyć czytelnika – kiedy Delaney pośrednio łączy przygody Wijca z losami Toma Warda. Ten wątek na marginesie książki nie wydaje się wystarczającym uzasadnieniem dla powiązania go z cyklem Kronik Wardstone. Seria i tak jest już dłuższa niż było to pierwotnie zapowiadane, natomiast „Wijec” jest prawdopodobnie wstępem do nowych powieści, niezwiązanych ze stracharzem, a dziejących się w tym samym świecie. W jednym z wywiadów Joseph Delaney przyznał, że do ich napisania zobowiązuje go kontrakt z wydawcą.

W kontekście dotychczasowych tomów Kronik „Wijec” wypada najsłabiej. Tytułowego bohatera, skądinąd interesującego stwora, autor prezentuje na tle raczej nieciekawych, a na pewno mało zaskakujących sytuacji. Co więcej, nie wiadomo, po co Wijec pojawia się w historii Toma Warda. Jeśli zaś oceniać „Wijca” jako pojedynczą, zamkniętą fabułę – jest co najmniej dobry. Delaney jest pisarzem z wyobraźnią, a jego pomysły są intrygujące, co nie pierwszy raz udowadnia. Warto jednak, by najpierw podjął wysiłek na rzecz zamknięcia Kronik Wardstone, a dopiero później zajął się kreowaniem nowych opowieści.

Maciej Tomczak




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Kim będziemy o świcie?
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 17 grudnia 2014

Tytuł: „Władcy świtu” Autor: Andrzej Zimniak Wydawca: Rebis 2014 Stron: 320 Cena:…

Gdzie diabeł nie może, pisarza pośle
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 9 marca 2015

Autorzy: Grzegorz Piórkowski, Bartłomiej Dzik, Stanisław Truchan, Hanna Fronczak, Karolina Cisowska, Anna…

Jak to się stało?

Do dziś nie wiem, jak to się stało, że przegapiłam cykl Odznaka honoru. Myślę, że stałam się…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit