Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Król lania wody

Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 15 marca 2014

lawrence krol cierniAutor: Mark Lawrence

Tłum.  Jarosław Fejdych

Tytuł: Król cierni

Wydawca: Papierowy Księżyc 2013

Stron: 621

Cena: 44,90 zł

 

Z góry przepraszam, że recenzja ukazuje się tak późno. Niestety, wrogie siły i hordy z nieba rodem przez pewien czas mnie opóźniały. Ale – przebijając się  ogniem i mieczem – dokonałem tego. Oto dzierżycie me ciut pokrwawione, ale kompletne dzieło…

 

Istnieje typ autorów, jakich serdecznie nie cierpię. Są nimi ci, którzy nie tylko są debiutantami, ale też ich debiuty to trylogie lub tetralogie, a każdy z tomów jest opasłą księgą. Nie inaczej jest z Królem cierni, drugim tomem cyklu Marka Lawrence’a, wydanego u nas przez wydawnictwo Papierowy Księżyc. Autor to debiutant. Pracuje jako informatyk, ma czworo dzieci, w tym jedno niepełnosprawne.

Przyznam się, że przeczytałem tę część bez znajomości wcześniejszego tomu, więc na początku byłem nieco zdezorientowany. Kto, co i dlaczego?  No, ale się nie poddałem i dzielnie brnąłem dalej przez rzeki krwi, jakie szczodrze rozlewali bohaterowie książki.

Rzecz dzieje się w jakimś dziwnym kraju. Główny bohater, Jorg Ancrath, to młodzieniec walczący (dosłownie) na dwa fronty. Pierwszy stanowią różni watażkowie i książęta, którzy chcą mu odebrać królestwo, drugim „frontem” okazują się jego wcześniejsze perypetie. Właściwie nie do końca zrozumiałem, o co w tym wszystkim chodzi. Akcja niczym samochód na polskich drogach podskakuje i przenosi się raz do jednego wątku, raz do drugiego. Dodatkową „przyjemnością” czytania tej książki jest magia, sąsiadująca w tym świecie z wiedzą techniczną na oko osiemnastowieczną.

Pomieszanie z poplątaniem, wydawałoby się.  Jednak jeśli chodzi o tę mieszankę, autor pięknie wybrnął. Artefakty, jakie Jorg posiada, i opis jego wcześniejszych przygód (z pierwszego tomu) pozwalają bowiem domyślać się, że nie jest to uniwersum fantasy, ale raczej świat postapokaliptyczny. Historia bowiem dzieje się parę setek/tysięcy lat po wojnie atomowej… później obudziła się magia, a na dodatek straszy kościół rzymski, rządzący wszystkim żelazną dłonią. Tyle opisu świata. Ale co z bohaterami, najważniejszym elementem akcji i fabuły?

Przyznam, że na początku byłem Jorgiem zafascynowany. Nie jest on kochanym, miłym książątkiem, jakiego można spotkać w przeciętnej bajce. O nie, to postać, przed którą kobiety uciekają, a psy wyją. To po prostu socjopata czystej wody. Z żelaznym uporem i nie zważając na trupy idzie do celu, czyli ku zdobyciu i scaleniu świata, oczywiście pod swymi sztandarami. Pomysł nie jest nowy, to samo zastosował Michael Moorcock w opowieści o Elryku. Zresztą to tenże pisarz wymyślił antybohatera.

Sam pomysł był dobry, tylko to, co Elrykowi wychodziło, Jorgowi zupełnie nie. Niby wszystko w porządku. Co ma zabić, to zabije. Jeśli chce kogoś oszczędzić, bo śmierć mu się opłaci – zrobi to. Tylko Jorg… jest bezbarwny, zupełnie bez polotu. Jego działania czyta się z takimi wypiekami, jak przepis na rosół. Tyle samo w jego działaniu akcji i napięcia… szkoda. Innych bohaterów nie zauważyłem. To znaczy są, ale tak „ciekawie” przedstawieni, że chwilę po tym, jak znikną, pamięć o nich też umyka.

Co do wydania – Papierowy Księżyc wydaje dobrze. Utwardzona, ładna okładka jest porządna i trochę pożyje. Tłumacz i redakcja – też widać za co wzięli pieniądze.

No i? Czy polecam – pytacie ­– boć to przecież recenzja jest. Hmmm. Polecam Króla Cierni. Nie polecam Króla Cierni.

Czemuż tak? Bo ta książka mnie wynudziła, ledwo się przez ten tom przebiłem. Wiem już, że ani pierwszego, ani następnego do ręki nie wezmę. Dlatego mówię, że nie polecam.

A polecam z prostego powodu: jeśli lubisz postapokaliptyczne klimaty z dużą ilością krwi i brutalnej polityki lub podobał ci się pierwszy tom, to jest książka dla ciebie. I tak cała sprawa wygląda.




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Światy Franka Herberta (poza Diuną)
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 11 listopada 2016

Maciej Tomczak zwiedza światy powstałe w wyobraźni Franka Herberta. Dziś – zmęczony, lecz zadowolony –…

Tykanie budzika
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 4 czerwca 2013

Chuck Wendig, Drozdy. Dotyk przeznaczenia Tłumacz: Miłosz Urban Wydawnictwo Akurat Warszawa 2013…

Bookietus antiquus
Bookiety Fahrenheit Crew - 20 lipca 2012

Robert Fabbri Wespazjan. Trybun Rzymu Tłum.: Konrad Majchrzak Rebis 2012 Stron: 374…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit