Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Bardzo gruba książka

Tytuł: "Wracać wciąż do domu"
Autor: Ursula K. Le Guin,
Tytuł oryginalny: "Gifts, Powers, Voices, Changing Planes, Always Coming Home"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka,
Tłumaczenie: Maciejka Mazan, Joanna Wołyńska, Barbara Kopeć,
Premiera: 19 czerwca 2019
Liczba stron: 1184
Format: 15 x 23,1 cm
ISBN: 978-83-8123-885-4
Cena: 69,90 zł
Więcej informacji: Ursula K. Le Guin „Wracać wciąż do domu”

Zazwyczaj staram się pisać o książce jak najszybciej, zaraz po zakończeniu lektury. Wrażenia są wtedy świeże, szczegóły nadal tkwią w pamięci. Czasem daję sobie dzień lub dwa, by emocje opadły – dzięki temu mogę bardziej obiektywnie ocenić daną publikację. Tym razem, muszę to przyznać ze skruchą, przeczytana książka musiała długo czekać na swoją kolej, bo zupełnie nie wiedziałam, od której strony podejść do pisania.

„Wracać wciąż do domu”, to kolejny tom przepięknie wydanych przez wydawnictwo Prószyński i S-ka dzieł zebranych Ursuli K. LeGuin. Wszystkie pozycje z serii cieszą oko (i serce) każdego miłośnika książek: starannie wydane, w twardej oprawie, dopracowane graficznie, grube. No właśnie. Grube. O ile każdy z poprzednich tomów był skomponowany w bardzo przemyślany sposób, stawił spójną logicznie i artystycznie całość, o tyle „Wracać wciąż do domu” wydaje się zbieraniną przypadkowo skompilowanych tekstów. Zamysł serii zakładał opasłe tomiszcza – kolejny tom też musiał mieć odpowiednie gabaryty. Sęk w tym, że zebrane w nim teksty pasują do siebie jak pięść do nosa. Oddzielnie są dziełami wyśmienitymi, połączone w całość tworzą ciężkostrawną mieszankę.

I tak na początek mamy trylogię „Dary”. Trylogia, jak to trylogia, składa się z trzech części (bo inaczej nie byłaby trylogią): „Dary”. „Głosy” i „Moce”. To rzecz skierowana głównie do młodzieży, może nieco starszej, powiedzmy od liceum wzwyż, ale jednak młodzieży. Nie chcę używać popularnego obecnie określenia „young adult”, bo odnoszę wrażenie, że nabrało ono ostatnimi czasy nieco pejoratywnego wydźwięku. Dzieło Ursuli K. LeGuin to nie jest czytadło dla nastolatków, tylko inteligentna, wciągająca opowieść skierowana do młodych, która i starszym może przypaść do gustu. Jednak dalej…

Dalej mamy tytułowe „Wracać wciąż do domu”. Około bite pięćset stron tekstu z akcją w ilościach homeopatycznych. Tekst ciężki, wymagający skupienia i nadający się do czytania w bardzo, bardzo małych dawkach, wedle zasady: czytasz dziesięć minut, potem przez godzinę myślisz o tym, co właśnie przeczytałeś. Mamy tu do czynienia z drobiazgowym opisaniem wyimaginowanego świata. Autorka, a wraz z nią czytelnik, brnie przez zawiłości badań kulturowych we wszystkich ich możliwych aspektach i detalach. Gdyby „Wracać wciąż do domu” opisywało istniejący świat, byłoby materiałem na kilka prac doktorskich i jeszcze na niezłą magisterkę by coś zostało. Czujecie zgrzyt z częścią pierwszą.? Toż to tekst skierowany do zupełnie innego odbiorcy niż „Dary”.

A gdy już przebijemy się przez drogi i bezdroża antropologii kulturowej i dobrniemy do strony tysięcznej (z ogonkiem), znowu czeka na nas kolejny zwrot, czyli „Miedzylądowania”. Tym razem trafiamy na zbiór opowiadań. Bohaterowie podróżują między wieloma światami, poznają nowe kultury i cywilizacje. Czy na pewno poznają, czy tylko oglądają bez zrozumienia, to już inne pytanie. „Międzylądowania” to w zamyśle autorki teksty satyryczne. Z tym, że nie jest to humor z gatunku „boki zrywać”. To teksty prześmiewcze, żeby nie powiedzieć złośliwe, prowokacyjne i w sumie… smutne. Bo śmiech nie zawsze jest wesoły. Perełki krótkiej formy. Błyskotliwe teksty sprytnie powiązane w całość. Zabawa z czytelnikiem w „znajdź ukrytą aluzję”. Przednia zabawa intelektualna, ale… Tak! Zgadliście co chcę napisać! Znowu mamy do czynienia z tekstem skierowanym do zupełnie innego odbiorcy niż dwie pierwsze części.

Widzę jednak pewne światełko w tunelu. Ludzie się zmieniają. Zmieniają się ich gusta czytelnicze. Z pewnych rzeczy wyrastamy, do pewnych rzeczy dorastamy. Czasem wystarczy zmiana nastroju, by tekst, który kiedyś odrzuciliśmy, wydał się nam świetny. (I vice versa). I tu właśnie widzę ogromny potencjał „Wracać wciąż do domu”. Weź książkę do ręki. Przeczytaj tylko to, na co w tej chwili masz ochotę. Potem odstaw na półkę i poczekaj. Za tydzień, za miesiąc, za rok nadejdzie dzień, gdy do niej wrócisz. Teksty LeGuin się nie starzeją.

Agnieszka Chodkowska-Gyurics




Pobierz tekst:

Mogą Cię zainteresować

Bunt maszyn, czyli niekoniecznie wirtualna rozgrywka
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 28 marca 2012

Rafał Kosik Felix, Net i Nika oraz bunt maszyn Powergraph, 2011 Stron: 486 Cena:…

Lektura porywająca jak wiatr
Recenzje fantastyczne nimfa bagienna - 10 maja 2016

Achtung, uwaga, wnimańje! Wiadomość z ostatniej chwili! Losy powstania styczniowego wcale nie są przesądzone, czyli…

Nostalgiczna podróż
Recenzje fantastyczne Fahrenheit Crew - 23 sierpnia 2012

Guy Gavriel Kay Fionavarski Gobelin Tłum.: Dorota Żywno, Michał Jakuszewski Zysk i S-ka…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fahrenheit