W celu zdementowania szerzonych przez nieodpowiedzialne tabloidy pogłosek chcieliśmy oświadczyć: wszystko to kłamstwa. Prawda jest inna.
W dniu 26 września, w późnych godzinach popołudniowych, Red-Akcja Fahrenheita zebrała się na wrocławskim rynku, w okolicach Pręgierza. Czasu i miejsca akcji detalicznie nie podamy, ze względu na zastrzeżenia Biura Ochrony Redakcji.
W osobnym oświadczeniu wyczytamy, że, z uwagi na szczupłość kadr, nie gwarantuje się odparcia tłumów entuzjastów, w tym dozgonnie oddanych fanów, wdzięcznych autorów, zwłaszcza tych skutecznie odwiedzionych od czynienia dalszych prób pisarskich, łowców autografów, bezczelnych paparatów, czyli rodzimej odmiany paparazzi, oraz jakichś zamaskowanych osobników z budzącymi niepokój przedmiotami, na przykład piłami łańcuchowymi, oraz innymi, niezrozumiałego przeznaczenia, jak np. kosami postawionymi na sztorc.
Po pewnym czasie, jakim, nie powiemy, z powodów jak wyżej, częściowo zebrana Red-Akcja przemieściła się do pewnego lokalu, którego nazwa jednakże zostanie zachowana w dyskrecji*
Red-Akcja spieszy zapewnić, że nieprawdą jest, iż gdy zapiał kur, ostał się nam ino sznur. Owszem, zjedzono prawie całości w tort warzywny, oraz wypito, lecz znaleziono zarówno stracony czas, jak i – co najmniej – dwa opowiadania, które miały zostać zamieszczone, ale stracono z nimi kontakt. Nie odzyskano go mimo wielu wypraw poszukiwawczych w czeluście Archiwum i inkryminowane teksty zostały uznane oficjalnie za zaginione w Red-Akcji. Tym większym sukcesem było odzyskanie tak cennych manuskryptów. Znaleziono też trochę dziwnych zwitków papieru z jakimiś gryzmołami, z których udało się odczytać jedynie pieczęć ze słowem zapewne „Bruchejon”, na innych „Serapejon”, lecz te okazały się bezwartościowe, i dzięki temu redaktorzy już nie muszą udawać się do toalety z fragmentami niezamówionych tekstów, których – przez powyższe – nie zwracamy. Tak więc, pomimo iż można było dostrzec w przebiegu spotkania pewne techniczne niedociągnięcia (za pl.wikipedia.org/wiki/Bromba_i_inni), osiągnięto postęp oraz, ogólnie, sukces. Jedyny incydent, jaki rzeczywiście miał miejsce, wiąże się z obecnym na spotkaniu Niewiniątkiem, które zeżarło wszystkie osiemnaście świeczek na torcie, nim ktokolwiek zdążył zdmuchnąć. Załączamy zdjęcie tortu. Red-Akcja chciałaby osobno przyznać rację panu Czepcowi oraz panom z kosami. Tak: trzeba się do czego brać. Przy opracowaniu sprawozdania korzystano z http://wesele.klp.pl/a-8300.html.
Fotografie: Adam Cebula.
Pobierz tekst:
Eugeniusz Dębski „Władcy nocy, złodzieje snów”
Owen Yeates, cholerny, cwany twardziel Zaczyna się jak u Chandlera: cyniczny detektyw przyjmuje…
Orhan Pamuk „Muzeum niewinności”
Wydawnictwo Literackie W kamienicy Zmiłowanie w Stambule potajemnie spotyka się para kochanków. W niedługim czasie…
Lena Claiverow „Wszystko wieczne przed nami”
Lena Claivenrow Wszystko wieczne przed nami Novae Res 2014 stron: 832 Michael…