Mapa Ukrainy
ISSN: 2658-2740

Z petem i piwem, i poczuciem humoru. Wspomnienie Tomka Pacyńskiego – Eugeniusz Dębski

Źródło: https://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f46/08.html

Fandom…

Wikipedia informuje osobowości niekumate, że: Fandom – określenie społeczności fanów, zwykle używane w odniesieniu do fanów fantastyki, ale nie tylko – używane jest także m.in. przez fanów mangi i anime… komiksów, gier video, RPG, gier planszowych czy karcianek, creepypasty… a także kreskówek… czy też seriali. Jako fandom określa się zwykle ludzi aktywnie uczestniczących życiu społeczności – w klubach fanowskich, konwentach, lub w internetowych zdarzeniach, dyskusjach. Członkowie fandomu również tworzą treści – piszą, rysują i kręcą filmy. Dzięki nim powstają takie dzieła jak fanfik, fanart, fan comic czy fan video…

Trudno jest komuś, kto tego nie zażył, wytłumaczyć, co to znaczyło kiedyś – mieć płytę The Beatles, rower wyścigowy czy kolekcję zachodnich kryminałów. Niełatwe, a na pewno nudne, jest tłumaczenie, że jak się miało 25 czy 28 lat, to marzyło się o istnieniu w Polsce Fandomu. Wydawało się, że to może rozwiązać wiele problemów miłośników fantastyki, że sypną się tytuły zachodniej SF, że nakłady będą zawsze powyżej stu tysięcy, że przyjadą do Polski uznani autorzy i zaczną nam rozdawać uśmiechy i autografy.

No tak, to wszystko się stało.

Nie od razu, nie w określonym roku, zaczęło się chyba w latach siedemdziesiątych, ale jak już się zaczęło?!

Bolałem silnie w owych latach początku Fandomu, że mieszkam tak na uboczu, we Wrocławiu, nie w Warszawie, gdzie wszystko się dzieje. Powstają kluby, wydawnictwa, docierają filmy do bogatej warszawki, nawet podobno jakieś zloty czy zjazdy organizują. Ale trudno, dobrze, że Fandom jest, kiedyś i do mnie dotrze jakiś z niego pożytek.

I zaczął docierać, przede wszystkim w postaci tego, co sami fandomiarze mogli zrobić: konwentów. Bo nakłady zależały od przydziału papieru, tytuły od dobrej woli zachodnich autorów, którzy otrzymywali honoraria śmieszne, ale nakłady solidne, solidniejsze często niż w USA. A konwenty były takie, jakie same zrobiliśmy. Ja, szczęśliwie dla konwentów, nie organizowałem. Kiedy się rozhulały, a uważam, że pierwszy Polcon był datą graniczną, a był to rok 1985, byłem już autorem z dorobkiem jednego opowiadania w Fantastyce i jednym tomikiem w Śląsku. Chyba tyle, ale to już pozwalało zgodzić się na wypicie piwa z amatorami twórczości. Jak napisałem, wydawano niewiele, więc nawet to moje niewiele było już czymś.

Po latach, kiedy przerzuciłem już tony anegdot i zabawnych sytuacji, wydaje mi się, że największym zyskiem z życia fandomowego jest gromada ludzi, których poznawałem na konwentach. Jasne, byli to ludzie różni, i mili, i  sympatyczni, i zadufani w sobie, i zakompleksieni… Z niektórymi, niewieloma, na szczęście, nawiązałem znajomość i po chwili, figuralnie mówiąc, zaprzestałem. A, na szczęście, z większością pozostaję w kontakcie dobrym i bardzo dobrym.

Na pewno taki znakomity kontakt to Tomek Pacyński.

Nie pamiętam, na którym konwencie go poznałem. Po prostu nagle okazało się, że obok siedzi, nie po raz pierwszy, i nie ostatni, facet z petem i piwem, i poczuciem humoru, jakie chętnie bym kupił, gdybym nie miał swojego. Nie lepszego, tylko bardzo-bardzo podobnego. A poczucie humoru nadzwyczaj u ludzi cenię, bo ono jest niechybną oznaką inteligencji, nie tej od sypania cytatami, wzorami, danymi, a tej, która łapie dwa odległe końce świata i łączy je tak, że stają się śmieszne. Czasem idiotycznie śmieszne, obnażająco, ale to i dobrze.

Taką inteligencją dysponował Tomek i – co cenne – nie popisywał się nią, tylko nagle rzucał jakieś stwierdzenie, porównanie, ocenę, która potrząsała moim ciałem i umysłem, ale kończyło się na załzawionych – z rechotu – oczach i wielokrotnym prychaniu na wspomnienie. Oceniał ludzi nie wedle schematów dyżurnych, dziennikarskich, powszechnych, oceniał ludzi po ludzku, po wartości człowieka jako homo, po jego postawie i ustawianiu się do innych. Z tego, co pamiętam, nie znosił pozerów, buców, nadętych pieszczochów losu, z tej galerii, siedząc pod parasolem i obłokiem dymu, kpiliśmy, drwiliśmy i szydziliśmy, co można by mieć za złe dwóm starym kalafiorom, mającym też wiele cech nie z Dekalogu wziętych, gdyby nie to, że tych naprawdę złych cech nikt nam nie mógł zarzucić.

Zwłaszcza Tomkowi.

Nie pchał się na scenę, afisz, stronę tytułową. Może i szkodziło to jego popularności, ale, jeśli uwzględnić, że bez kupowania głosów, stawiania piwa, przymilania i pogłaskiwania, a nawet i bez częstego bywania na konwentach, cieszył się dużym uznaniem, popularnością, sympatią. Może komuś dopiekł, mam nadzieję, że wielu, bo jeśli już kpił, to celnie i boleśnie, ale generalnie to Fandom korzystał z Jego obecności, nie on z jego istnienia. Tomek pisał, jak myślał: barwnie, sensownie, emocjonalnie, dla siebie i innych sobie podobnych. Było ich wielu. Na pewno.

Czas mocno skancerował moją pamięć, nie zostały mi w niej dokładne teksty, nie pamiętam, którego autora Pacek lubił, szanował czy nie znosił. Mam nadzieję, że sam zasłużyłem na Jego dobrą ocenę. Zależy mi na sympatii ludzi, których sam szanuję i podziwiam. To, że wcześniej pojawili się w innych światach, nie jest aż tak ważne. Ważne, o kogo będę pytał, sam przekraczając granice pierwszego etapu istnienia.

O Packa na pewno w pierwszej kolejności.

Podniesiemy szklaneczki i zapalimy, pogadamy, pokpimy i pochichoczemy. Może znajdzie się czas na poważniejszą refleksję. Ale czy taka jest komuś Tam potrzebna?

 

Eugeniusz Dębski

    Mogą Cię zainteresować

    Dawno, dawno temu, w naszej galaktyce…
    451 Fahrenheita Fahrenheit Crew - 30 czerwca 2022

    Był rok 1997. Czerwiec (prawdopodobnie; tak gdzieś na 30% – no bo…

    [Recenzja] Antologia „Tarnowskie Góry. Miejskie opowieści”

    Bez wątpienia jest coś urzekającego w niewielkich miejscowościach. Ich historie, lokalne kultury…

    Eugeniusz Dębski „Raptowny fartu brak”

    Fabryka Słów Fartu brak? Czarta znak!Bywa, że przeznaczenie, na autostradzie losu rozbija się o roboty…

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *