Z okazji niedawnej premiery książki „Niedopowiedziane historie: BCU” zapraszamy Was, drodzy czytelnicy, do lektury wywiadu z Michałem „Baniakiem” Bańką – Mistrzem Gry, który nieustannie popularyzuje w Polsce, za pośrednictwem różnych mediów społecznościowych, gry fabularne, czyli RPGi.
To już niestety ostatnia, trzecia część wywiadu z Michałem „Baniakiem” Bańką. Tym razem w poruszanych zagadnieniach jest zdecydowanie mniej Baniak Cthulhu Universe, a więcej różnych tematów związanych z RPGami. Miłej lektury.
Maciej Tomczak: Odchodząc już od tematu „Niedopowiedzianych historii: BCU”, a przechodząc do tematu RPG. Wspomniałeś o Cthulhu 2320. Jak oceniasz tę sesję zorganizowaną w Sali Widowiskowej Zespołu Mazowsze – cały ten swoisty występ z chórem, z muzyką i animacjami? Czy chciałbyś powtórzyć organizację takiego wydarzenia?
Michał Bańka: Uznaję to za jedną z Top 5 rzeczy, które udało mi się na scenie RPGowej zrealizować.
Zrobiliśmy to jeszcze przed pandemią. Co ciekawe, myślałem na początku, czy nie zorganizować tego wydarzenia na koniec sezonu 2019/2020. I wtedy nic by z tego nie wyszło. A tak Cthulhu 2320 odbył się w październiku 2019 roku, a niemal zaraz potem wybuchł Covid-19.
Ale póki co, nie myślę o robieniu czegoś takiego, bo nie wiadomo, co będzie z obostrzeniami, co wydarzy się za pół roku.
Całe przedsięwzięcie było bardzo męczące, ale jednocześnie udało się zorganizować je bardzo szybko, bo przygotowania zajęły tylko miesiąc. W sierpniu zaczęliśmy o tym z ekipą myśleć, we wrześniu to organizowaliśmy, a na początku października wszystko było właściwie dopięte na ostatni guzik. To też zasługa Mateusza Alberskiego, dyrygenta Heroes Orchestra, który odpowiadał za stworzenie całej oprawy muzycznej, przygotowanie chóru. Wykonał kawał dobrej roboty, coś pięknego.
Chciałbym to na pewno powtórzyć. Troszkę pewnie w innym wydaniu, bo od razu zaczęły pojawiać się w mojej głowie pomysły, co można poprawić, jak to „podkręcić”, co jeszcze zrobić lepiej.
Z drugiej strony, tak naprawdę, może trochę trywializując, Cthulhu 2320 to po prostu sesja na pięć osób siedzących przy stole postawionym na scenie. I to było niesamowite, że z całej Polski pół tysiąca osób chciało przyjechać i to obejrzeć na żywo. No, coś wspaniałego.
W szczególności, że pierwsza część była liniowa, zatem i chór i orkiestra, wszyscy znali kolejność wydarzeń. Za to druga część była totalnie improwizowana. Nie było tam żadnego założonego scenariusza, tylko budowanie tego napięcia między postaciami. Nagle oni wychodzą ze swoimi indywidualnymi celami, robi się totalna „bieganina”, walka, każdy działa już tylko dla siebie. A mimo to wyszło super.
MT: No właśnie, pandemia popsuła wielu osobom różne plany. Ty jakiś czas temu mówiłeś, że chcesz organizować sesje, na które będziesz zapraszał znane osoby, reprezentujące inne „rzeczywistości”. Pojawili się zatem Jakub Ćwiek, Piotr „Kosa” Kosek z kanału „Astrofaza” czy Martin Stankiewicz i Kumple, którzy ostatecznie wpisali się w BCU. Kogo chciałbyś jeszcze zaprosić, żeby pograł z Tobą w RPG?
MB: Na początku, jak zadałeś mi pytanie i powiedziałeś „mówiłeś, że chcesz”, to zabrzmiało, jakbym tego nie zrobił. A jednak trochę tych sesji było, prawda?
MT: No tak. Ale pandemia chyba trochę to ucięła. Zresztą, tak jak powtarzasz w swoich nagraniach: inaczej się gra „na żywo”, przy stole, szczególnie z osobą, która na przykład nigdy nie grała w RPG bądź grała już dawno temu, także która Cię wcześniej nie znała bezpośrednio. Zatem wtedy, przy pośrednictwie kamerek internetowych, byłaby zupełnie inna dynamika interakcji. I chyba to zupełnie nie sprawdziłoby się w przypadku osoby, która nigdy nie grała.
MB: Ja chcę w ogóle odejść od tych sesji online. W ogóle nie chcę ich grać. Jest tak ogromna różnica w kontakcie z drugim człowiekiem, że postaram się zminimalizować liczbę tych rozgrywek.
Natomiast rzeczywiście nie wyszło wiele spotkań z osobami, których nazwiska chyba mogę już zdradzić. Zatem miał być Maciej Dąbrowski, czyli Człowiek Warga z kanału „Z Dvpy”. Ale kompletnie nam nie wychodziły terminy, bo zapraszałem go wielokrotnie na D&D (gdzie na każdej sesji był gość, mniej lub bardziej znany). Wtedy nie wyszła sesja z Cyber Marianem, ale już pojawił się na sesji z okazji akcji Movember. Nie wyszła mi sesja z Krzysztofem Ibiszem; to było organizowane przez zewnętrzną firmę. Była też mowa o sesji z Robertem Makłowiczem i to też nie wyszło.
Mam w zanadrzu sporo autorów, do których chcę się jeszcze odezwać, ale wtedy z kolei muszę mieć cały zespół, żeby ich nie mieszać. Na przykład, pana Makłowicza absolutnie nie zaprosiłbym na sesję z moją ekipą, ponieważ to jest trochę inny kaliber gwiazdy. Widziałbym za to sesję z drużyną: Makłowicz, Ibisz, Maciej Orłoś plus jeszcze ktoś. Powiedzmy, że nieco zbliżony wiek, może trochę bardziej oddalony od naszego, bo to są ludzie, których my jako dzieci czy nastolatkowie oglądaliśmy w telewizji.
Kiedyś, dawno temu, miałem możliwość poprowadzenia sesji z politykami, żeby każdy był z innego ugrupowania. Ale powiedziałem sobie, że nie chcę. Trzymam religię i politykę jak najdalej od mojego kanału, ponieważ to są tematy, które bardziej dzielą niż łączą. Dlatego, choć myślę, że to byłoby ciekawe, to jednak zrezygnowałem.
Sporo zaproszonych osób nie pojawiło się również przez pandemię. Trzymali się zaleceń i nie przyjeżdżali zagrać „na żywo”.
MT: A te osoby, które wymieniłeś, definitywnie zrezygnowały czy jest szansa na ich pojawienie się?
MB: Nie, nie. To głównie kwestia niedogadania terminów. Albo ich minięcia. Bo na przykład sesje miały być rozgrywane z racji premiery filmu, książki czy gry komputerowej. A rozgrywka po fakcie nie miała już większego sensu.
To właściwie są celebryci, którzy są w jakiś sposób ciągle dostępni. Zatem czekamy na odpowiednią okazję, żeby ich zaprosić. Moim zdaniem to jak najbardziej kiedyś się stanie.
MT: Miejmy nadzieję.
MB: Chociaż te sesje nie wychodzą często za dobrze. W większości są to osoby, które nigdy nie grały w RPG. I żeby to się udało, musi być odpowiedni charakter zaproszonego gościa. Jak na przykład z Joanną Zientarską czy Magdą Kozak, które nigdy nie grały, a ja od razu wsadziłem je na scenę. I od razu musiały grać w RPG na żywo, robić coś, czego nigdy w życiu nie doświadczyły.
Z Joanną Zientarską było super, bo napisałem do niej jako totalnie randomowy człowiek. Znalazłem jej adres e-mail, wysłałem wiadomość, w której powiedziałem, o co chodzi i zaprosiłem na sesję. A ona stwierdziła, że nie ma bladego pojęcia, o czym piszę, ale wchodzi w to.
Czasem trzeba być po prostu odważnym.
MT: Zaproszona osoba musi mieć po prostu chęć do zabawy. I też umieć wyjść ze swej przypisanej roli medialnej. Bo jak by nie patrzeć, RPG to zabawa. Zatem trzeba chcieć przeżyć przygodę, wcielić się w postać zupełnie inną, niż się jest na co dzień. Albo nawet zbliżoną do siebie postacią wejść w zupełnie inny świat. Nie każdy to potrafi.
MB: No właśnie. Na przykład akurat Aśka Zientarska jest bardzo aktywną osobą, zatem ona już sama promieniowała energią. I to wyszło bardzo fajnie.
Ale może być czasem też tak, że „znamy” jakąś osobę z sieci, mamy o niej swoje wyobrażenie. A kiedy pojawia się na sesji, jest zupełnie inna, niż zwykle ją widzimy w internecie. Na przykład, zwykle w swoich programach jest pełna energii, ekspresyjna, a w trakcie gry okazuje się skryta i cicha.
Było też tak, że za zaproszenie podziękowały mi dwie osoby, prowadzące na You Tube popularny kanał o kryminalistyce i kryminologii. Stwierdziły, że lubią przygotowywać takie programy, lubią historie kryminalne, natomiast jednocześnie myślą, że nie odnajdą się jako śledczy w Zewie Cthulhu. Wolą niejako obserwować z boku tego typu opowieści, ale nie mają ochoty odgrywać takich ról. Być może trochę obawiali się oceny widzów, którzy mogliby komentować, że z jednej strony prezentują się jako eksperci od spraw kryminalnych, a z drugiej strony nie potrafiliby rozwiązać zagadki na sesji.
Pobierz tekst:

Nagranie opowiadania Radomira Darmiła „Smutna historia o miłości ze szczęśliwym zakończeniem”
W roku 2014 magazyn Fahrenheit opublikował opowiadanie Radomira Darmiła pt. „Smutna historia…

Nie od razu Rzym zburzono
Rzym – największe miasto Republiki Włoskiej i zarazem jej centralny ośrodek polityczny, społeczny…

[Recenzja] Antologia „Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony” antologia
Dobiega końca styczeń, najwyższy zatem czas na pierwszą fantastyczną recenzję. Oto ocena…