Balony, smoki, historia - czyli Romek Pawlak
Moderator: RedAktorzy
- Coleman
- Wampir
- Posty: 3097
- Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41
Widzisz, moze problem w tym, ze ja wciaz patrze bardziej pod katem tych dwoch (kultowych ?) stoisk ksiazkowych na Dworcu Centralnym w Warszawie, gdzie nowosci fantastyczne szybciej mozna dostac niz w wyspecjalizowanych ksiegarniach :) Romku, szczerze i uczciwie, patrzac na te okladke, zakladajac, ze nie kojarze nazwiska autora, za cholere bym nie siegnal. Po prostu wyszedlbym z zalozenia, ze to kolejne cos tam, cos tam, w klimacie fantasy, niewiele sie odrozniajace od kilkuset innych cos tamow, cos tamow.
You and me, lord. You and me.
- Korowiow
- Ośmioł
- Posty: 657
- Rejestracja: wt, 25 paź 2005 13:59
Och, to nawet Lewandowski ze dwa lata temu pisał, że nie dałby juz w mordę, gdyby mu proponowali publikację w czasopiśmie głównonurtowym i w ogóle, że getto zanika(sierpniowy numer NF z roku 2004). Ale patrząc na wydawnictwa, w jakich Lewandowski publikuję, to się nie dziwię, iż się już tak nie stawia:).
Zjednoczony blok wszelkiego wstecznictwa
- Korowiow
- Ośmioł
- Posty: 657
- Rejestracja: wt, 25 paź 2005 13:59
Okładka raczej mi się kojarzy z "Krzyżakami" niż z fantasy. Ale taka bura jakaś i bez "kopa"- tj. nie przyciaga wzroku. Nie mówię, żeby od razu goła panienki były, albo- co gorsza- goli krzyżowcy, ale znów podam przykład Piekary. Dwa pierwsze tomy opowiadań o Mordimerze miały okładki ocierające się o kicz, ale zachęcające do zerknięcia na książkę. Nawet ta wspomniana nowa książka Komudy miała ilustrację coś zapowiadającą. A taki rycerz z takim kuniem? Nie widać po niej ani tego ognia, ani tej krwi.
Zjednoczony blok wszelkiego wstecznictwa
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
- Romek P.
- Pćma
- Posty: 244
- Rejestracja: wt, 30 sie 2005 21:05
- Płeć: Mężczyzna
Korowiow ma rację, w paru wywiadach wyjaśniałem, co i jak.kaj pisze:Pytanie do autora: Dlaczego rozpocząłes dwa podobne cykle naraz (Rycerz bezkonny i Czarem i smokiem)? Nie lepiej byłoby pisać po kolei?
W skrócie: pierwotnie Fillegan miał iść w Runie do końca, a cykl o Rosselinie i jego smoku pisałem sobie a muzom, nie zastanawiając się nad jego wydaniem, aczkolwiek miałem mętną myśl, aby go puścić w tejże Runie pod pseudonimem. No, ale względy pozaliterakie sprawiły, iż z Runy odszedłem, a w Fabryce tego cyklu kontynuować nie chcę, bo to by było wobec mojego pierwszego wydawcy zabiegiem dosyć nieładnym.
Niemniej, ani nie naraz - porównaj sobie daty wydania - ani też nie są to podobne cykle. Chyba, że uważasz, iż nastawienie komediowe i użycie magii jakoś bardzo te książki upodabnia. Bo już reszta jest odmienna: Fillegan jest średniowiecznym rycerzem, który przez przypadek wszedł w posiadanie magicznych ksiąg zamiast pieniędzy i tak zaczyna się jego przygoda z magią. Rosselin jest dzieckiem obdarzonym magią, jest więc magiem klasycznym :) Świat pierwszy jest w miarę autentyczny, choć wykoślawiony - podczas kiedy świat Rosselina jest całkowicie wykreowany. W pierwszej książce głównym i jedynym bohaterem jest ów rycerz, Fillegan, podczas kiedy w drugiej... nie, nie zgadzłeś :) prawdziwym bohaterem jest smok - i cieszę się, bo reakcje czytelników to mi potwierdzają.
I tak dalej, Kaju. W dodatku same konwencje są inne, bo gdyby cykl o Filleganie dojechał do końca, przekonałbyś się, że to jest taki dziwny gatunek literatury SF, który bardzo lubię :)
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
Ja również nawet nie patrzę na okładki. Zwykle czytam sobie parę stron, albo od początku, albo tak na chybił-trafił, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy:) Innych kryterii wyboru sobie nie wyobrażam:)
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
- Romek P.
- Pćma
- Posty: 244
- Rejestracja: wt, 30 sie 2005 21:05
- Płeć: Mężczyzna
Przyznam, że ja też książki kupuję po przeczytaniu fragmentu. Chyba, że autorowi/autorce ufam niemal ślepo - jak Kayowi, albo LeGuin (choć nie ostatnimi czasy).
Dla mnie stwierdzenie, że 70 procent ludzi kieruje się przy zakupie wyglądem okładki, to jakieś horrendum! Co to ma wspólnego z treścią? :)
Dla mnie stwierdzenie, że 70 procent ludzi kieruje się przy zakupie wyglądem okładki, to jakieś horrendum! Co to ma wspólnego z treścią? :)
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
Zgadzam się, Romku, w całej rozciągłości. Osobiście nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, gdy podchodzę do regału, tu widzę na okładce misia, a tu ptysia: miś mi się bardziej podoba, więc decyzja zapadła.
Łomatko, no! Ja nawet nie kupuję w ten sposób książek moich ulubionych pisarzy, mimo, że nigdy się nie zawiodłam. To nie jest brak zaufania (choć - jak słusznie przedpiśca Saruman zauważył - ci ulubieni też potrafią czasem rozczarować) a raczej świadomy wybór towaru. Ja się naprawdę muszę zastanowić, zanim sypnę groszem, bo 30zł (średnio) to niemało. Oj, niemało.
Łomatko, no! Ja nawet nie kupuję w ten sposób książek moich ulubionych pisarzy, mimo, że nigdy się nie zawiodłam. To nie jest brak zaufania (choć - jak słusznie przedpiśca Saruman zauważył - ci ulubieni też potrafią czasem rozczarować) a raczej świadomy wybór towaru. Ja się naprawdę muszę zastanowić, zanim sypnę groszem, bo 30zł (średnio) to niemało. Oj, niemało.
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
To jest paradoks- odnośnie tych 30 złociszy wysupływanych z trudem z kieszeni- niby za każdym razem, kiedy dowiaduję się o jakiejś nowej książce autora, który gości na liście moich ulubionych, to czekam niecierpliwie na moment, w którym znajdzie się ona w mojej biblioteczce, a następnie przypominam sobie, że w sumie, to za to trzeba zapłacić- i jakoś tak radośc mija... ;)
- Korowiow
- Ośmioł
- Posty: 657
- Rejestracja: wt, 25 paź 2005 13:59
Ja się kieruję tekstem na IV stronie okładki. W księgarni mojej najbliższej jest gorąco i niema gdzie usiąsć, a ja nienawidze czytać z ekranu. Ale ja rzadko kupuję książki autorów, których nie znam, a przynajmniej nie czytałem recenzji. Inna rzecz, kiedy kupuję zbiory opowiadan, czy publicystyki- wtedy najczęściej znam choć jeden tekst z danego cyklu.
Pamiętam, że jak raz zacząłem czytać fragment książki na neciku, to w kilka dni później była już moja("Uczeń czarnoksiężnika" Jabłońskiego)
Pamiętam, że jak raz zacząłem czytać fragment książki na neciku, to w kilka dni później była już moja("Uczeń czarnoksiężnika" Jabłońskiego)
Zjednoczony blok wszelkiego wstecznictwa
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2234
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Kiedy mnie dopada lęk przed pozbyciem się kasy na książki, przypominam sobie, na jakie bzdury wydawałem pieniądze będąc studentem. Wizualizuję piwo w knajpie po 9PLN za niepełny kufel, paczkę papierosów - i już wiem, na czym oszczędzam, żeby mnie było stać :-)Czarownica pisze:Ja się naprawdę muszę zastanowić, zanim sypnę groszem, bo 30zł (średnio) to niemało. Oj, niemało.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.