Czarownica pisze:Właśnie o Borowskiej mówię :) Przystanek tam mam autobusowy, a teraz muszę drałować na Kamienną. Ble.
A dziurzyszcze imponujące:P:P:P
Nam to swego czasu Warszawską podziurawili - jak nie przymierzając ser szwajcarski. (Główna ulica, w dodatku nie ma do niej żadnej innej równoległej, więc przez pewien czas były nieziemskie korki... Raz to na piechotę do domu wracałam, bo już nie miałam sił czekać na autobus. Chyba z osiem km przeszłam, aż mnie autobus, na który czekałam - dogonił ;)) ). W końcu poszli po rozum do głory i zamknięli ją dla autobusów (w sumie, nadal jest. Tylko osobówki nią jeżdżą, ale ulicę już połatali... po dwóch latach?). W każdym razie - żeby dojechać do liceum musiałam wysiadać przystanek wcześniej (bo potem bus skręcał, wytyczoną ku centrum inną trasą) i drałować - pierw pod ziemią, potem wiaduktem... Ach, dodać trzeba, że to był środek zimy (nie tej, ale tej wcześniejszej... :D nie ma to jak świeży śnieg po kostki o wpół do siódmej! xD )
Później co prawda dojeżdżałam ten przystanek tramwajem. Najfajniej było jak z takiego banu zaczynało się kopcić, aż miło! :)))
Teraz pod uczelnię jeżdżę innym autobusem, a z powrotem to mam blisko na plac Szewczyka przed dworcem pkp, gdzie autobusów jest do wyboru, do koloru. :)))
A najfajniejsze dziurzyszcze w Katowicach było jak przekopywali Rondo. Przyjemnie było siedzieć na cokole pomnika Powstańców Śl. i z nogami zwieszonymi parę metrów nad ulicą obserwować plac budowy. Co prawda - ludzie jadący rondem cokolwiek dziwnie na nas patrzeli, zwłaszcza gdy się im pomachało, ale cóż... Nie wiedzą, co dobre :))